Blond włosa młoda kobieta przechodziła przez
korytarz na czternastym piętrze Hotelu Delphi, gdzie znajdował się Pokój 1408. Pierwotnie
to piętro było trzynaste, lecz z pewnych okoliczności, jakie zachodziły w
niesławnym 1408, szef zarządził żeby po dwunastym piętrze było czternaste. To
jednak nie dało poczucia bezpieczeństwa tutejszym pracownikom. Blondynka
niechętnie zajmowała się pracą w tym miejscu. Najgorsze bywały grafiki, w których
musiała wchodzić do sąsiednich pokoi: 1407 i 1409.
Pokojówka niepewnie minęła drzwi, za którymi
znajdowało się okropne pomieszczenie. Poczuła dreszcze na plecach, jak i dziwne
uczucie. Zapach babcinych perfum rozniósł się po pomieszczeniu; a już po chwili
nie było nic czuć. Blondynka wiedziała, że to nie przypadek. Starsze osoby
rezerwują pokoje na niższych piętrach, tutaj zaś spotkać można było jedynie
ludzi około czterdziestki.
Dziękować mogła, że Samuel nie kazał jej
sprzątać w 1408. Sporządził, że tylko chętne pracownice mogą uprzątać,
oczywiście w parach i pod nadzorem. Zamyślona nie usłyszała za sobą młodą
kobietę, która szła w jej stronę. Brunetka z długimi prostymi włosami, oraz
kolorowymi tipsami zatrzymała się tuż obok Moreny.
- Proszę
posprzątać w moim pokoju – odezwała się do blondynki. – Po wczorajszej imprezie
trochę się nabrudziło. Proszę nie kablować szefowi, bo ten Hotel znajduje się w
dobrym miejscu, gdzie mam blisko do pracy, a i zostawiłam napiwek dla ciebie.
- Tylko dokończę
zmiatanie na tym korytarzu i zajmę się pani pokojem – poinformowała ją Morena.
Sądziła, że tipsiara pozostawiła marne parę dolarów, za które mogłaby kupić paczkę
tanich prezerwatyw, które i tak byłyby bezużyteczne. Morena od kilku miesięcy
nie miała faceta, a także i nie sprawdzała się dobrze w łóżku. Dostatecznie
uświadomił jej to były partner. Ostatnia jej miłość odeszła do innej, która
bardziej okazywała aktywność seksualną. Odkąd Morena została sama, nie myślała
o takich sprawach; wmówiła sobie, że tamten chłopak nie był jej wart. „Tipsiara”
oddaliła się w stronę windy trzymając różową torebkę. Była niewiele niższa od
pokojówki. 26- latka zaliczała się do średnich kobiet, choć przez jej „chudość”
wydawała się być wysoka.
Dwudziestosześciolatka skupiła się ponownie
na zmiataniu, gdy gość hotelowy odszedł do windy. Po chwili zapadła zupełna
cisza. Gdzieniegdzie było słychać czyjeś kroki dochodzące z pokoi. Morena była
przyzwyczajona do takiej roli. Pracowała już kilka lat, i ani razu nie
otrzymała skargi. Pensja starczała jej w zupełności na miesiąc. Nie musiała
opłacać mieszkania, ponieważ posiadała pokój na parterze dla pokojówek.
Usłyszała znajomy dźwięk, winda zatrzymała
się na czternastym piętrze. Drzwi się wysunęły, wtedy ujrzała Samuela – szefa
całego Hotelu Delphi, oraz nieznajomego bruneta.
- Dalej pan sam
pójdzie – rzekł do niego L. Jackson. – Jeszcze pan może się rozmyślić.
- Zostanę tylko na
jedną noc, jutro rano zmyję się niezauważalnie. I nie będzie problemu –
uśmiechnął się do niego. Samuel pokręcił głową, nie chciał patrzeć jak
trzydziestoparolatek jawnie popełnia samobójstwo. Nacisnął przycisk, i winda
się zamknęła. Samuel z powrotem wracał na parter. Morena nie wiedziała, co się
dzieje, i czemu szef nalegał, aby pisarz się rozmyślił. Gdy tylko zbliżył się
do drzwi przeklętego pokoju, niemal dostała dreszczy. Instynktownie podeszła do
niego mając nadzieję, że dowie się czegoś ciekawego.
- Co miał na myśli
asfalcik? – zapytała go. John z zaskoczeniem spojrzał na blondynkę, która
okazała się niewiele niższa od niego. Nie rozumiał, co mówiła do niego
pokojówka. I dlaczego zakłócała jego prywatność.
- Jaki asfalcik? –
zapytał patrząc na nią poważnie. Zauważyła, że jego oczy nabierały ciemnych
barw. Chyba były czarne. Przez pewną chwilę zapatrzyła się w niego. Te jego
oczy …
- Samuel. Tak na
niego mówimy, to znaczy pokojówki – wyjaśniła szybko. – Tylko proszę nie
myśleć, że jestem rasistką, bo tak nie jest. Czasem używamy innego pseudonimu,
czyli czekoladka.
- Aha, rozumiem – uśmiechnął
się. – Wybacz, ale muszę iść do pokoju. Czeka mnie kolejna noc pracy.
- Przepraszam, że
tak pana zatrzymałam, ale jestem ciekawa, o jaką pracę chodzi – Morena słynęła
z tego, że była ciekawa, ale przeważnie nie okazywała się gadatliwością. Chodziło
tym razem o gościa z czternastego piętra, pierwotnie z trzynastego. Miała
nadzieję, że nie chodziło o pokój 1408, choć stała z nim obok tych pieprzonych
drzwi.
- Jestem pisarzem
grozy. Nazywam się John Cusack – przedstawił się. Morena nagle uśmiechnęła się
szeroko. Jednak po chwili doszło do niej, że była totalną gapą, aby go nie
poznać. Poczuła lekkie zmieszanie. I chyba on to także zauważył.
- Nie wierzę –
rzekła zdziwiona. – Czemu ja pana nie poznałam … Przepraszam. Z tego, co wiem,
pisał pan powieści romantyczno-kryminalistyczne. Kilka lat temu czytałam
‘’Miłość z Przedszkola’’ , „Długa droga do domu” oraz „ Wakacyjny romans”. To
były piękne powieści. – chyba się zamyśliła zapominając, że sama była w trakcie
pracy.
- To były stare
dzieje. Nie jestem tym samym … - nie dokończył. – Przerzuciłem się na grozę – powiedział. – Jak
masz na imię? – zapytał zmieniając temat. Mówił jej na „ty”. Nie czuł powodów,
aby „paniować” jej. Była taka młoda.
- Morena. -
odpowiedziała. – Przybyłam z dalekiego kraju, ale mieszkam już dwadzieścia lat,
to znaczy w tym kraju – opowiedziała. Cusack uśmiechnął się promiennie, po czym
wskazał na pokój 1408.
- Idę już, na
razie – odwrócił się podchodząc do drzwi przeklętego pokoju. Morena zauważyła,
że coś jest nie tak. Pisarz trzymał klucz do strasznego pokoju, już miał go
wsadzić w dziurę, lecz dziewczyna stanęła przy drzwiach odpychając
zdezorientowanego pisarza. Nie chciała, aby skończył marnie, by cokolwiek mu
się stało. Musiała na szybkiego poszukać jakiejś wymówki, byleby jej ulubiony
niegdyś pisarz ocalał. Jej ręce drżały, widziała, że w pewnym sensie zdenerwowała
bruneta, ale nie mogła pozwolić mu na taki czyn.
- Co ty robisz? –
zapytał. – Chcę wejść do tego pokoju – wskazał na drzwi.
- Radzę zostawić
otwarte drzwi – radziła. – Nikt nie przeżył godziny w tym pokoju. Jeżeli pan
chce napisać książkę do końca, to proszę nie bagatelizować słów Samuela
L.Jacksona.
- Jasne – tylko
tyle powiedział i przekręcił klucz w zamku. Usłyszał zgrzyt, po czym pchnął
drzwi przed siebie. Jego oczom ukazał się pokój zaprojektowany z lat
dwudziestych. Domyślał się, że nikt nie chciał zmieniać jego wystroju przez te
wszystkie lata, ale pomimo tego podobało mu się wnętrze. Budziło zaciekawienie,
jak i grozę. Wszedł do środka widząc przedpokój wyposażony w stare antyki,
które śmierdziały starością. Poza tym leżał kremowy dywan w starodawne wzorki.
A na nim spoczywał ciemnobrązowy stolik, na którym stał wazon ze świeżymi
kwiatami. Zaś w sypialni stało duże łoże idealnie pościelone. Po bokach posiadało
dwa stoliki nocne, i starodawne lampki z zżółkniętymi kloszami. Nad łóżkiem
wisiał obraz przedstawiający statek pływający po niespokojnym morzu. Wszystko
wydawało się takie normalne, a zarazem straszne. Wytapetowane ściany posiadały
kolor beżu z brązowymi paskami. Tuż za sypialnią znajdowała się mała łazienka,
w której także dochodziło do dziwnych zgonów. Cusack był podniecony sytuacją,
że był w nawiedzonym pokoju. Sam nie wiedział, za co się zabrać. Wyjął z torby
dyktafon, po czym zaczął krok po kroku opisywać nawiedzony pokój. Szczególnie
skupił się na wystroju, jak i obrazach, które były strasznie dziwne. Nie zdążył
wejść do łazienki, gdy nagle drzwi od pokoju zamknęły się w wielkim hukiem.
John podbiegł do wyjścia, lecz gdy złapał za klamkę i ją szarpnął, nie mógł
otworzyć zatrzaśniętych drzwi. Zaczął walić w nie pięściami, w nadziei, że
ktokolwiek go usłyszy. Czuł czyjąś obecność. Zaczął się obawiać, że słowa
Moreny, jak i Samuela były prawdziwe…
Szarpał klamkę, która pod wpływem jego siły
oderwała się od drzwi. Rzucił nią o podłogę spanikowany, że nadszedł już jego
koniec. W jego głowie roiło się od pytań; ze strachu, jaki poczuł, nie mógł
jednak racjonalnie myśleć. Nigdy nie wierzył w duchy, aż do tego momentu. John
osunął się na podłogę siadając tuż pod drzwiami. Powtarzał sobie, że to, co się
stało, nie było sprawką duchów uwięzionych w tym pokoju. Pomyślał, że to wina
tego trunku, który dostał od Samuela. Albo, to przez narkotyki, jakie ostatnio
zażył, aby bardziej skupić się na napisaniu początku książki. Jego serce biło
coraz szybciej, a ciało zaczęło odczuwać kolejne uroki pokoju 1408.
Po chwili znów powróciła jego pewność siebie.
Walnął pięścią w dolną część drzwi.
- Morena! –
krzyknął. – Wiem, że to ty wykręciłaś tą peprzoną klamkę! Jeżeli chcesz mnie w
ten sposób przestraszyć, to ci się nie udało! – odpowiedziała mu cisza.
Temperatura słabła z każdą minutą. Choć
niedawno pisarzowi było gorąco, to teraz robiło się zimno. Spojrzał na okna,
które były pozamykane. Podszedł do nich, by się upewnić, że faktycznie nie były
przyczyną zimna. Wyobraził sobie Samuela, który w jakiś sposób sterował
ogrzewaniem w 1408. Zmienił na ultra chłód, aby pozbyć się nieproszonego
gościa. John już w myślał go klął. Był niemal pewny, że szef hotelu drwił sobie
z niego.
Rozejrzał się dookoła zauważając, że ohydny
obraz wiszący nad łóżkiem wisiał dość krzywo. Pomimo tego przedstawiał
złowrogie morze z ogromnymi falami i topiący statek. Wydawało się, że malowidło
pokazywało zupełnie coś innego, niż za pierwszym razem. Cusack usiadł na
krześle zakrywając dłońmi twarz. Miał wrażenie, że naćpał się czegoś za dużo. W
papierosach miał śladowe ilości marihuany, ale taka trawka nie powinna go
omotać, nawet po kilku łykach alkoholu. Zawsze był silny, ale tym razem czuł,
że przegrywał z tym pokojem.
Wstał. Popatrzył na całe pomieszczenie.
- Nie istniejecie,
jesteście wytworem mojej chorej wyobraźni, bo tak bardzo chciałem was zobaczyć
– zaśmiał się kpiąco. – Nie zwariuję przez jakiś głupi pokój. – dopowiedział. –
Kurwa, przecież nie ma tu ani jednej pieprzonej duszy … Żadnego ducha. – Spojrzał raz jeszcze na okna, które pokryły
się lodem. W pomieszczeniu zapanowała zima, choć facet jeszcze nie odczuwał
ogromnego mrozu. Nagle pod jego stopami zalśniła podłoga oblodzona, jak w
najgorszy mróz. – Cholera, co tu się dzieje?
Chwycił drewniane krzesło nie zważając na
to, że będzie musiał za nie zapłacić. Rzucił nim o drzwi, które były wyjątkowo
odporne na uderzenia przedmiotami. Krzesło rozprysło się na kawałki. Cusack
jeszcze mocniej się zdenerwował. Nigdy nie był słabym facetem, i nie poddawał
się, szczególnie, gdy jego umysł zaczął płatać figle.
Wyjął z kieszeni komórkę, która nie mogła wychwycić zasięgu. Był jeszcze laptop - być może ostatnia deska ratunku, aby nie zamarznąć na śmierć, musiał poprosić kogoś o pomoc. Ponownie włączył dyktafon:
- Pieprzony Samuel teraz pewnie siedzi i spogląda z ukrytej kamery. Gdy stąd wyjdę, zabiję go własnymi rękami, albo nie! Podam go do sądu! Pokój jest niezamieszkiwany od lat, przez co klamka mogła się oderwać, a drzwi zatrzasnąć. A może to nie Samuel, a może klimatyzacja była popsuta? - wyłączył dyktafon.
Wyjął z torby laptop i otworzył go. Pokój
powoli zamieniał się w lodową krainę. Cusack tracił resztki ciepła. Otulił się
kołdrą, jaka wcześniej leżała na łożu. Gdy tylko uruchomił Skype’a, wybrał z
listy Jennifer, która dwa lata temu była jeszcze jego żoną. Na zdjęciu była
uśmiechnięta, a jej brązowe włosy pięknie prezentowały się w upięciu.
- Odbierz – mówił
patrząc na jej zdjęcie. Jeden sygnał, drugi, trzeci …
- John, po licha
do mnie wydzwaniasz? – odezwała się na powitanie. Właśnie rozpoczęła się wideo
rozmowa. Pisarz poprawił doczepianą kamerkę na klips, w odbiciu widział siebie,
jak mróz powoli otulał jego ciało. Jennifer siedziała na fotelu, w jakimś
nieznanym mu miejscu.
- Pomóż mi,
Jennifer! Jestem w Nowym Jorku, w hotelu Delphi – krzyczał.
- Nie słyszę cię,
coś przerywa! – obraz się powoli zamazywał. John tracił resztki cierpliwości.
Walnął pięścią w ekran laptopa, jakby to spowodowało poprawę. Na nic.
- Jennifer! –
wydzierał się. Połączenie zostało przerwane. – Kurwa!
Zakrył twarz dłońmi. Przez chwilę czuł, że
jednak nie da rady. Jego ciało marzło z każdą minutą coraz mocniej. Klęczał
owinięty przy laptopie, gdy nagle usłyszał dziecięcy głos. Spojrzał za siebie,
jego oczom ukazała się ośmioletnia dziewczynka w białej piżamie. Miała długie,
brązowe włosy, które sięgały jej prawie do pasa. Cusack nie wierzył własnym
oczom.
- Katie? –
zapytał. Przez chwilę zapomniał o panującym mrozie, o 1408, jak i o tym, że jego córeczka tak naprawdę nie żyła. Wpatrzył się w jej twarz czując, że dostał chwilowego paraliżu.
- Tatuś –
powiedziała patrząc na niego stęsknionym wzrokiem. Zanim zdążył wstać, dziecko
zniknęło. Rozpłynęło się w powietrzu jak mgła. Chyba tracił kontakt z rzeczywistością.
- Katie! –
wydzierał się wołając ją. – Pieprzony pokój! – Rzucił się w stronę drzwi, które
nie posiadało klamki. Ponownie zaczął walić pięściami, gdy nagle otworzyły się.
W progu ujrzał Morenę. Stała z kluczem w ręce. Z tym kluczem, którym John
Cusack otwierał ten parszywy pokój.
- Cholera –
dziewczyna patrzyła na niego, jak i na to, co za nim było. – Jak to możliwe? –
zapytała wskazując na oblodzone pomieszczenie. Nagle upadła pod nogi pisarza.
- Dobrze, że
zostawiłem klucz na zewnętrznej stronie – wziął swoje rzeczy i zanim wyszedł,
pomógł jej wstać.
- Słyszałam
hałasy, jakieś dziwne.. – nie mogła tego opisać. Stała jak wryta patrząc na
pomieszczenie. Nigdy wcześniej nie widziała czegoś takiego. Klimatyzacja nie
mogła tego uczynić, a tym bardziej otwarte okna. Nie było jeszcze zimy, a tym
bardziej mrozu. Odwróciła się do pisarza, który odchodził do windy. Poczuła za
sobą zimny powiew wiatru, i nagle drzwi zamknęły się z hukiem, a dziewczyna
podskoczyła i krzyknęła ze strachu. Chciała pogadać z pisarzem, ale on zdążył
wejść do windy.
Samuel L.Jackson siedział w swoim gabinecie.
Patrzył na Cusacka dość poważnie. Był lekko zaskoczony, że facetowi udało się
wyjść. Jednak z drugiej strony, gdy dowiedział się, że to Morena otworzyła drzwi,
stwierdził, że pisarz miał szczęście.
- Uwierz, gdybyś
nie zostawił klucza po drugiej stronie, zginąłbyś z własnych łapsk – powiedział
popijając swój ulubiony alkohol. Samuel obserwował pisarza, który nerwowo
chodził po gabinecie.
- Ten strach był
nie do opisania, ale przyznam, że drugi raz nie chcę tego przeżywać – rzekł. –
Jednak to, chcę wynająć pokój obok 1408. Muszę opisać tamten diabelski pokój w
ciekawe szczegóły.
- Widzę, że jesteś
uparty i nie do końca wyciągnąłeś wnioski – powiedział. – Jestem szefem Hotelu
Delphi. Powinienem cię stąd przegonić, ale skoro nie chcesz już pokoju 1408, a
1407, to nie będę ci utrudniał. Jednak musisz wiedzieć, że pokój 1407, jak i
1409 nie są zamieszkiwane od kilku lat. Podobno każdy z gości, którzy tam
spali, słyszeli dziwne rzeczy dochodzące zza ściany.
- Skoro pokoje nie
są tak groźne, co 1408, to chętnie zostanę w jednym z nich. Musisz wiedzieć, że
ta książka, którą piszę jest dla mnie ważna. Nie chcę dłużej opisywać, że
rzekome nawiedzone miejsca to wymysły ludzi. Jeżeli teraz dostarczę czytelnikom
świeże, jak i ciekawe historie stanę się popularny, jak z dawnych czasów –
opowiedział mu. Czarnoskóry zaśmiał się, choć po chwili przybrał z powrotem
poważne spojrzenie. Upił kolejne łyki trunku.
- Byłbyś nadal sławny,
gdybyś był sobą. Twoje stare opowieści były o wiele lepsze, niż te z serii
grozy. Czytelników miałeś z roku na rok coraz mniej. Wiem o tym, John. Wiem o
tobie wiele innych ciekawych rzeczy – Samuel był z nim jak najbardziej szczery.
L.Jackson znał pisarza nie od strony prywatnej, a medialnej. Znał jego słabości
z przeszłości, i wiedział dobrze, czemu Cusack zmienił się, jak i tematykę
swoich kolejnych książek.
- Jestem sobą, mam
jeszcze szansę na napisanie czegoś ciekawszego niż dotychczas. Norris czeka na
świeży materiał. A ja mu to dostarczę. Nie możesz wiedzieć, jaka była moja
przeszłość i jaki jestem. Nie znasz mnie – John lekko się zdenerwował. Wyjął
papierosa i tak po prostu miał zamiar zapalić.
- Jednak palisz
nałogowo – zaśmiał się czarnoskóry. Cusack schował papierosa, jakby jego
poczynanie nie było przemyślane. Samuel tylko obserwował, wiedział, że pisarz
był przestraszony nie tylko tym, co zaczęło dziać się w pokoju, lecz tym, że
szef hotelu wiedział o nim, co nieco. – Norris to palant. Zdziera dużo kasy, a
nic nie robi. Siedzi na stołku i tylko telefonuje. Za nic mu płacisz. Złe
wydawnictwo wybrałeś. Twoją przeszłość łatwo odgadnąć, w końcu jesteś pisarzem,
i twoje książki to wyrażały. Jako młody chłopak miałeś wielki żal do ojca, ale
gdy spotkałeś miłość swojego życia, zacząłeś czuć się szczęśliwy. Później był
ślub, dziecko. Dopiero po stracie żony i córki stałeś się jak z kamienia. Twoje
książki zmieniły tematykę. Już nie były powieściami miłosnymi, ani
przygodowymi. Pozostałeś przy grozie. Chciałeś być jak King, ale ty, jak i on
różnicie się. Ty chcesz stłumić ten ból po utracie miłości. Jennifer była twoją
prawdziwą miłością, jak i mała Katie. Córka umierała w twoich ramionach, a ty
nie mogłeś nic zrobić. Żona cię porzuciła, bo stałeś się zgorzkniałym sukinsynem.
- Przestań! –
krzyknął. Podszedł do szefa hotelu mając zamiar rozszarpać go za te słowa.
Czuł, że był w pomieszczeniu z diabłem, który go nawiedzał za każdym razem, gdy
było jeszcze gorzej. Cusack poczuł jakby niewidzialny sztylet wbijał się
głębiej w serce. Nikt nie miał prawa mówić mu prosto w oczy o jego przeszłości,
a tym bardziej o zmarłej córeczce, i żonie, która rozwiodła się z nim.
Czuł żal do Samuela za te słowa, ale gdy
był już blisko niego, nie potrafił dać mu w twarz. Zmiękł. Po raz pierwszy od
tylu miesięcy, lat. Nigdy wcześniej żadna obca osoba nie powiedziała o nim tylu
rzeczy w skrócie. A teraz, ktoś zupełnie mu oddalony wiedział zbyt wiele. –
Skąd o mnie wiesz?
- Twoja powieść
‘’Miłość z Przedszkola’’ opowiadała o pewnej jasnowłosej kobiecie. To była
twoja Jennifer, prawda? Na końcu widniała dedykacja dla niej. Za to książka
,,Umarły za życia’’ nawiązywała do twojej chorej córeczki, która umierała z
dnia na dzień. To była twoja pierwsza książka grozy. Jedyna książka z tej
serii, jaka spotkała się z pozytywną krytyką – powiedział L. Jackson. Czytał
wszystkie produkcje Cusacka, i jasno widział jak pisarz się zmieniał. Jak jego
styl nabierał innych barw. Samuel czytał między wersami. Wiedział, jak ten
pisarz cierpiał.
- Ty jako jedyny
odgadłeś…w sensie tej książki ,,Umarły za życia’’. Razem z Katie umarła część
mnie. A później rozwód całkowicie mnie zdołował – usiadł na fotelu. – Nie chciałem
rozwodu, kłóciłem się z Jennifer. Zmuszałem ją, by została przy mnie. Zrobiłem wtedy
najgłupszą rzecz. Przestała mi ufać.
- Może powinieneś
zostawić duchy w spokoju, i zająć się napisaniem książki o tym, co czujesz. To
na pewno poprawi twoje samopoczucie, John. Każdy z nas ma słabe dni. Ja mam
swoje sposoby, by nie popaść w depresję. Twoim lekiem są książki. Dopóki masz
zapał, pisz. Zostaw w spokoju pokój 1408. Odejdź od Norrisa. To dupek. Zdziera
kasę z pisarzy – Samuel wstał i podszedł do pisarza. Nie spodziewał się, że
złamie go wspomnieniami o żonie i córce. Wcześniej widział go zdecydowanego,
upartego i dążącego do celu, jaki sobie wyznaczył. A teraz siedział na fotelu
skupiony. Położył swą rękę na jego ramieniu. – Dam ci klucz do 1407. Zapraszam najpierw na kolację.
Później opowiem ci kilka innych rzeczy o 1408. Ale musisz mi obiecać, że po tym
wszystkim wrócisz do tematów miłosno-przygodowych.
👻 Chapter 04 napisany całkowicie z mojej wyobraźni (jedynie scenka z Pokojem była częściowo spisana z filmu)
👻 Screeny/foty są pobrane z google.com search: movie 1408
👻 Gify pobrane z google.com search: cusack gif
Edit 31.03 - facet od tej płyty odpisał mi. Jak twierdzi, zaszła pomyłka przy sortowaniu płyt (dziwne, że przed wysyłaniem nie sprawdził) i niestety nie ma filmu na płycie (dziwne, że zostało samo pudełko), więc kazał mi podać swoje konto i odeśle mi moje pieniądze. No brawo! W końcu!
👻 Gify pobrane z google.com search: cusack gif
Hojla! I mamy już Chapter 4. Nie martwcie się, że pisarz wyszedł z Pokoju 1408 ... dopiero, co historia się zaczyna. I wyszło, że Samuel - jednak - wie co nieco na temat Cusacka :D
Jak myślicie, czy Paperboy (Pokusa) jest strasznym filmem? Pozwoliłam sobie go kupić na Allegro. Ech, wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że koleś wsadził do pudełka nie tą płytę, co trzeba. I to, że nie odpisuje na moje e-maile. Płyta z przesyłką kosztowała mnie 6.90 zł, ale sam fakt, że wśród sprzedających są złodzieje! Dostanie negatywa, jeżeli do końca tyg. mi nie odpisze. Jak myślicie, co mam z takim pierdzifotelem zrobić? Chętnie bym go obiła młotkiem ... ;/ i jak tu robić zakupy, a tak chciałam obejrzeć ten film, choć się go obawiałam ...
Znalezione w starym pamie ;] Powalająca pierwsza linijka o.o Jop, nie powiem , że chcem too, bo mam :P Z dniem wczorajszym :) Bo jakby inaczej. Hehe. Doszedł film w stanie dobrym, ale okładka była zasyfiona, więc musiałam obczyścić. Nie wiem, jak można na Allegro sprzedawać brudne przedmioty ;/ To jeszcze nic, bo ostatnio na The Frozen Blood wspominałam o pani, która sprzedała mi za parę groszy trzy filmy. I one również były upier#$%lone, że ho ho. Nie wiem, no porażka. Po obczyszczeniu okładek jest spoko. Płytki trybią. ;P Oglądaliście Chłopca z Marsa? Ja daaaaawno dawno temu, keine ahnung.
A w kinach ... film akcji Arsenal (Pakt Krwi), dopiero 7 kwietnia. Będziecie? Ja, mam nadzieję, że tak :) Recenzja świetnie zapodaje akcję, oglądałam trailer, i sądzę, że film będzie spoko. No, i mamy znany nam duet John Cusack & Nicolas Cage. Obaj panowie wystapili w Con Air oraz The Frozen Ground. A tutaj - jak się nie mylę, Cage będzie tym złym. Obaj nie tracą czasu i nie dadzą o sobie zapomnieć :D Cieszy mnie, że często występują w filmach :) To na tyle :)
Edit 31.03 - facet od tej płyty odpisał mi. Jak twierdzi, zaszła pomyłka przy sortowaniu płyt (dziwne, że przed wysyłaniem nie sprawdził) i niestety nie ma filmu na płycie (dziwne, że zostało samo pudełko), więc kazał mi podać swoje konto i odeśle mi moje pieniądze. No brawo! W końcu!
Dlaczego dłużej nie pomęczyłaś Kiusaka w 1408?
OdpowiedzUsuńNo w kinach będzie Arsenal ale mam wątpliwości co do wyglądu Cagea. Ma przerobiony nos jak mikołaj po przechlaniu.
Zaj*bać dziada nie wypada. Zgłosić na Allegro cwaniaczka i po temacie.
Unikanie numeru 13 zawsze mnie rozbraja, a 13 to taka szczęśliwa liczba. Hahae, za dużo razy zwracałam uwagę na piątek 13 i on nigdy nie był dniem pechowym, a nawet był szczęśliwym. Chce się rzec "hell yeah!" - mimo że ja obcych zwrotów do komentarzy i wypowiedzi raczej nie wplatam.
OdpowiedzUsuńWięc pokojówki nazywają właściciela hotelu Asfalcikiem. Brzmi znajomo.
Czy tylko mi imię Morena kojarzy się z palącym słońcem? Co jeszcze lepsze, nie potrafię wyjaśnić, skąd się te skojarzenia wzięły.
Może ktoś grzybki halucynki naszemu głównemu bohaterowi podał? ;D Może nawet nie pamięta, że coś pił - chociaż alkohol też niezłe szkody może wyrządzić.
Ja chcę zobaczyć, jak Cusack zabija szefa hotelu. No odlot to będzie. ;D
Hahae, wyobraziłam sobie Cusacka włączającego tryb Bear Gryllsa w tym zimnie. Następnie umarłam z powodu wstrząsu hypowolemicznego (jeśli mogę tak powiedzieć). Teraz gile nucą melodie nad moim grobem. A potem główny bohater uruchomił tryb Willa Grahama - albo już wcześniej to zrobił.
Szkoda, że Cusack nie dał temu Samuelowi w twarz przy końcu rozdziału, ale poczekamy i zobaczymy. W sumie szef hotelu miał trochę racji w tym, że Cusack powinien zmienić temat swoich powieści.
Chcę Ci pogratulować. Najlepszy rozdział do tej pory, chociaż rozumiem, że te nudniejsze były konieczne. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Genialny ten gif przedstawiający słuchanie muzyki. Ta mina mówiąca "robię coś nielegalnego" mnie rozbiła.
Śliczny John Cusack - nie wiem, jak mam na to zareagować, uciąć sobie język? ;p
Nie, nie oglądałam "Chłopca z Marsa". Kiedyś oglądałam wiele filmów, ostatnio coś nie bardzo. Zresztą, preferuję seriale. Można wczuć się w losy bohaterów. W filmie to strasznie trudne.
Nie mam pojęcia, czy będę na "Pakcie krwi", ale jedno jest pewne - do kina bym sobie poszła. (:
Pomyłki się zdarzają. A co jeszcze do filmu, możesz przecież kupić od kogoś innego bądź ściągnąć. (;
Nie uwierzysz, jak okropnie się starałam nie stracić tego komentarza - zwłaszcza że bloger wariacje urządza podobno. (Tak, czytałam Twoją wiadomość, ale jeszcze na nią nie odpisałam. To tak jak SMS. Widzę u góry, że mi coś na Gmaila przyszło - zwłaszcza, gdy smartfon błyska światłem.) Co kilka linijek kopiowałam to, co napisałam.
Ta pokojowka mnie rozbroila;-) Taka bezpośrednia, już ją lubię;-) i widać że Samuel ma rację, John ma wielu fanów, jednak niemal wszystkich z czasów jego milosno przygodowej twórczości. No bo jakby się tak zastanowić, po co pisać i się narażać skoro nikt tego nie czyta? zwłaszcza, że jakoś nie widać po nim, by odczuwał jakąś super radość z pisania o duchach.
OdpowiedzUsuńNo i już wyszedł?? ojoj... liczę że samego hotelu tak szybko nie opuści.
Czytając, miałam w pierwszej chwili wrażenie, że Samuel naprawdę maczał w tym całym mrozie palce... gdy skończyłam czytać przestałam mieć takie wrażenie, ale kurczę ciągle czuje, że on wie sporo i.... daleko mu do klasycznego dyrektora hotelu.
No niestety, kupowanie na allegro jest ryzykowne. Ale grunt ze facet w koncu się odezwał.
vicky z
in-love-with-an-angel.blog.pl ( jest nowy rozdział)
Przepraszam, że mnie nie było ale ostatnio nie mam na nic czasu...Kompletnie :(
OdpowiedzUsuńCo do tego opowiadania to na prawdę jest mistrzostwo!
Zawsze dobrze pisałaś no ale teraz? WOW!
Kurcze wyszedł z pokoju?
No ale piszesz że wróci :D
Coś czuję że akcja dopiero się zacznie i będzie bombowo! :D
Ta pokojówka jest haha zarąbista :D
Już ją lubię :D
Ojjj...ehhh trzeba uważać z takimi zakupami bo dużo jest oszustów niestety :/
Czekam na nowy!
Buziaki :****
Hey, wpadam sie poki co wytlumaczyc... wciaz ni mam kompa, a nie znosze pisac komentarzy z telefonu ;( Nadrobie na pewno, jak w koncu oddadza mi moje malenstwo ;(
OdpowiedzUsuń;*
Hejka :**** Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na otchlan-uczuc.blog.onet.pl (W końcu) :D
OdpowiedzUsuńBuziaki :***
wow...nareszcie zaczęło się coś dziać i jak zwykle pozostał niedosyt...faktycznie jak już ktoś inny tu wspomniał to chyba najlepszy rozdział jak do tej pory a pokojówka genialna i mam wrażenie że jeszcze odegra tu nie jedną rolę;)
OdpowiedzUsuń