Cusack
śmiał się niemal w głos, niczym opętany. Spojrzenie dziewczyny
mówiło samo za siebie, była poirytowana tym. Czuła nie tylko
zażenowanie, ale i uczucie, że pisarz nie wziął ją na poważnie.
Bardzo chciała odejść z tego miejsca, ale jako mniejsze zło
wybrała rozmowę z nim. John miał wytłumaczenie, i to racjonalne,
więc chciał się tym z nią podzielić. Jednak po nie dłuższej
chwili jego śmiech znikł, patrzył na nią niemal czarnymi oczami.
Tak jakby to, co było chwilę temu tak naprawdę się nie zdarzyło.
Oboje stali niedaleko drzwi wyjściowych. John nie miał chęci na
rozmowy, ale każde słowo związane z 1408 było dla niego na wagę
złota.
Czuł
zmęczenie. W tej chwili nawet nie miałby sił, by chwycić ją za
ramię i pchnąć w stronę łoża. Sam się sobie dziwił, że
byłoby go stać na takie traktowanie młodej kobiety. W pewnym
sensie zawsze chciał – być może – coś takiego uczynić. Nie
uprawiał seksu od miesięcy, brakowało mu drugiej osoby.
Przynajmniej na chwilę. Jednak to, nie był zwierzęciem.
-
Miałem zamiar iść spać – odezwał się po dłuższej chwili
ciszy. Morena spojrzała w stronę łoża. Zauważyła laptop, oraz
otwarty program do pisania.
-
Zawsze chciałam wiedzieć, jak pracuje pisarz – zdradziła. Chyba
przez chwilę zapomniała o bolącej głowie i dziwnym zdarzeniu w
windzie.
-
O tym chciałaś ze mną rozmawiać? – zapytał poważnie. –
Jeżeli KŁAMSTWEM chciałaś się tu znaleźć, to cię uświadomię,
że jutro „asfalcik”, czy jak go tam zwiesz dowie się o twojej
natarczywości!
-
Wybacz – rzekła. Chyba zeszła na ziemię. – Jestem po prostu ..
– nie dokończyła. – Nie kłamałam.
-
Mam wytłumaczenie na to. Byłaś jeszcze w szoku, gdy ujrzałaś
1408 w dziwnym stanie. Później w trakcie awarii windy uderzyłaś
się w głowę. A gdy zemdlałaś, miałaś to, co miałaś. Głosy i
te inne – wyjaśnił. – Albo … wymyśliłaś tą bajeczkę, aby
nachodzić mnie w tych godzinach. Czy to nie zboczone, co robisz? –
próbował ją zawstydzić. Możliwe, że poczuła się skrępowana.
Nie wiedziała, gdzie wlepić spojrzenie, a nagle nie wiedziała, co
zrobić z rękami.
-
Może tak – osunęła się na podłogę. – To znaczy, jeśli
chodzi o ten pokój… Po prostu … miałam wizję, że leżysz tam
i marzniesz, a ja chciałam pomóc, ale te drzwi się zamknęły same
… Ja tego nie wymyśliłam. Dla mnie to było szokiem, że 1408
„wyprodukował” mróz … a później ten wypadek w windzie … I
… nie jestem zboczona! – wybroniła się na koniec.
-
Ok. Nie powinnaś się przejmować tym … to strata czasu, mojego,
jak i twojego. To, co zdarzyło się w windzie, nie jest ważne. Ale
widziałaś to samo, co ja, gdy otworzyłaś drzwi, a ja mogłem
uwolnić się od pułapki. Powinienem ci podziękować za uwolnienie
mnie z 1408 – patrzył na nią z góry. – Ale i na te dziwne
zjawiska są wytłumaczenia. Jeszcze nie wiem, jakie, ale odkryję
to. Skoro ty też widziałaś pokryty mrozem pokój, to jest dowód
na to, że nie miałem zwidów, a Samuel jaki dał mi trunek nie
wsypał tam żadnego narkotyku. Poza tym … spodziewam się, że coś
jest w tym pokoju …
-
Nie strasz mnie już – powiedziała. Zapadła niezręczna cisza.
Cusack podrapał się po głowie, możliwe, że sam nie wiedział, co
zrobić, co powiedzieć. Ona nie była zwyczajną pokojówką, coś
musiało w niej być, że jeszcze nie wyrzucił jej z 1407.
-
Może w ramach podziękowania zaproszę cię na kolację w tym
zjawiskowym Hotelu? – uśmiechnął się sztucznie.
-
Dziękuję, chętnie – rzekła posyłając delikatny uśmiech.
-
To do jutra? – podał jej dłoń. Wstała.
John
usnął niemal od razu. Dopiero rano skorzystał z odświeżenia się,
potrzebował szybkiej kąpieli. Gdy spojrzał na zegarek, jaki miał
na prawej ręce – wiedział, że musiał być mocno zmęczony
poprzedniego dnia. Było przed jedenastą. Pisarz był zwolennikiem
wstawania o bardzo wczesnej porze. Tym razem było niestety inaczej.
Gdy
umył zęby przysiadł na łożu, aby napisać kilka zdań w
laptopie. Musiał wylać to, co miał w planach przelać na papier.
Jeszcze czekało go odsłuchanie nagrania z dyktafonu, gdy był na
chwilowej wycieczce po pokoju 1408.
„Spałem
bardzo dobrze. Nic nie hałasowało zza ściany. Zapewnienia Samuela
o dziwnych odgłosach stały się mitem. Pokój 1408 milczał”.
Zaśmiał się wyobrażając, co mogłoby się dziać. Domyślał
się, że 1408 bez gościa hotelowego nie mógł ot tak straszyć.
Brakowało mu potencjalnej ofiary, bo bez żywej duszy nie miało
sensu straszyć. Na pająkach i kurzu mu z pewnością nie zależało.
Cusack
spodziewał się, że nigdy nie dochodziło do odgłosów zza ścian.
Przypomniały mu się buteleczki w zajeździe „Szlochającym
bukiem”. Tu zamiast nich były czekoladki. Nie lubił objadać się
słodyczami, zazwyczaj zostawiał je nietknięte na hotelowej
poduszce. Tym razem też tak miało się stać. Przez chwilę
wyobraził sobie scenkę, w której upycha Morenę czekoladkami.
Dziewczyna nie pasowała na objadającą się słodyczami. Więc ta
scenka byłaby wykreślona na samym starcie. Nie czuł do niej
chemii, nawet w minimalnym stopniu. Była mu obojętna, przynajmniej
na razie. Zastanawiał się, czy faktycznie mógłby ją zaciągnąć
do łóżka. Wiedział, że nie miałby z tym problemu. Tu chodziło
o niego. Nie była w jego typie, a może mu się tylko tak zdawało?
To w końcu coś miała w sobie, ale jednak nie? Nie mógł się nad
nią zastanawiać.
Spojrzał
na trunek, jaki dostał wcześniej od szefa hotelu. Dźwięczna
nazwa, dzięki której można było sobie połamać język aż
rozśmieszała pisarza. Z szafeczki wyjął szklankę i nalał z
butelki drogiego koniaku, aby upić kilka łyków. Kątem oka
spojrzał na teczkę, z której częściowo wystawały dokumenty,
zdjęcia i zapiski o pokoju 1408.
-
Pieprzony Samuel. I tak dokończę historyjkę o 1408. Nawet gdybym
musiał tam ponownie wejść. – powiedział sam do siebie.
*
-
Gdzie on jest! – krzyczała szatynka, mająca zapewne trzydzieści
lat. Była niska, miała założone buty na obcasie, aby dodać sobie
centymetrów. Ubrana w gustowną garsonkę i spódnicę wyglądała
na bizneswoman. Jej ciemne włosy były rozpuszczone, proste
opadające na ramiona. Recepcjonista Frank Genertyks próbował
uspokoić kobietę. Poddał się, gdy tylko zauważył, że to nic
nie da. Wezwał Samuela L. Jacksona.
Czarnoskóry
pojawił się jak najszybciej.
-
Proszę mnie do niego zaprowadzić! Gdzie jest John! – mówiła
nerwowym głosem.
-
Pani zapewne jest Jennifer? – zapytał pokazując swe opanowanie.
Samuel, jako szef hotelu musiał się pokazywać z takiej, a nie
innej strony. Nie mógł jej wyrzucić, ani zbluzgać. Chyba, że
kobieta rzuciłaby się na niego, wtedy ochrona wkroczyłaby w akcję.
-
Tak, skąd pan wie? – zapytała.
-
John wspominał o pani – odpowiedział. – Ostatnio wiele osób
się o niego pyta, wiec skojarzyłem fakty.
-
Chcę z nim pogadać – zażądała. – Sukinsyn dzwonił do mnie
na skype’a.
-
Może powinniście pogadać … Powinien być w pokoju 1407.
Zaprowadzę panią.
*
Niedaleko
pokoju 1407 na korytarzu rozmawiali o wczorajszych wydarzeniach.
Pisarz nie mógł obojętnie przejść obok tej blondynki. Nie
chodziło o sprawy matrymonialne, a o sam pokój. Właśnie, tylko
dla informacji postanowił na chwilę odwieść ją od obowiązków
pracy. Do niczego innego mu nie byłaby potrzebna. Przynajmniej był
tego pewny.
Cusack
postanowił nieco rozluźnić nową znajomość z
dwudziestosześciolatką. Wszystko na potrzeby materiału. Młoda
kobieta miała sprzątać w 1401, ale zaczepiona przez pisarza nie
mogła odmówić rozmowy.
-
I pamiętaj, nie zapominaj o dzisiejszej kolacji – rzekł.
-
Jasne – uśmiechnęła się. Z windy wyszła szatynka oraz sam szef
hotelu. Morena poczuła się nieco dziwnie, nie chciała dostać
ochrzanu za to, że rozmawiała z gościem hotelu, a nie pracowała.
-
Moreno – usłyszała swoje imię. Nie zdążyła zwiać na
bezpieczną odległość. – Z tego, co oboje wiemy, nie masz na
umowie napisane, że zatrudniłem cię na animatora dla gości.
-
Proszę mi wybaczyć – była lekko zmieszana. – Wracam do pracy.
– odeszła w stronę 1401 czując jak serce jej dudniło. John
odwrócił się do „czekoladki”, lecz gdy ujrzał Jennifer, nieco
go jej wizyta zaskoczyła.
-
Zostawiam was samych – powiedział i odszedł w kierunku windy. I
zaczęła się sztuczna atmosfera, której Cusack nienawidził.
-
Haj! – przywitał się.
-
Wiesz, jak się martwiłam? – uniosła głos na przywitanie. –
Dzwoniłeś do mnie na skype’a. Wołałeś o pomoc. Obraz się
zamazywał, ucinał, podobnie co twój głos. Do licha jasnego, co tu
się dzieje? – zapytała na koniec.
-
Nic się nie dzieje – postanowił oszczędzić jej słowa o
nawiedzonym pokoju. I tak nie zrozumiałaby, w jaki dziwny sposób
pojawił się lód na podłodze, na ścianach w 1408.
-
Słucham? – spojrzała na niego z gniewem. Nie obchodziło ją, że
ktoś mógłby usłyszeć sprzeczkę. Nadal stali na korytarzu przed
drzwiami 1407. – Dzwoniłeś do mnie, zawracając mi tyłek.
Jechałam przez pół miasta, aby dowiedzieć się na końcu, że nic
się nie dzieje? Jeżeli chciałeś w ten sposób poinformować mnie
o tym, że jesteś w Nowym Jorku, to wiedz, że głupszego pomysłu
jeszcze nie widziałam od twojego! – była wściekła.
-
Wybacz … po prostu – czuł się zakłopotany. – Po prostu
miałem chwilową awarię laptopa .. Chciałem zapytać czy masz
wolne popołudnie i – sam nie wiedział, czy jest sens kłamać jej
prosto w oczy. Na pewno nie chciał się z nią spotkać, nie teraz,
gdy jego myśli skupiały się na pisaniu. Jennifer przez ostatnie
miesiące stała się gorzej nerwowa. Nawet próbowała palić
papierosy, ale ostatecznie zrezygnowała z nałogu. Stała się
pracoholiczką. Jej pojawienie się w tym miejscu oznaczało tylko
jedno-urwanie się z pracy.
-
John, rany boskie … - chyba się chwilowo załamała – Sam dobrze
wiesz, że nie układało nam się przez ostatnie miesiące
małżeństwa. Myślałam, że po rozwodzie problemy znikną, ale ty
nie pozwalasz mi zapomnieć o przeszłości. Chcę żyć pełnią
życia.
-
Nie chcę ci mieszać w głowie. W pewnym sensie pogodziłem się z
tym, że nie jesteśmy już razem … Może powinniśmy pogadać w
pokoju, co ty na to? – zaproponował. Czuł się nieco zażenowany
sytuacją. Wyszedł na dupka.
-
Nie mam czasu. Urwałam się na chwilę, aby sprawdzić, czy
faktycznie nie wpadłeś w kłopoty .. Nie wiem, na co moje starania?
Po co ja w ogóle tu przyjechałam? – zastanawiała się. Nie
próbowała utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego.
-
Skoro już tu jesteś, powiedz, jak żyje ci się? – zapytał.
-
Chcesz tak bardzo wiedzieć? Wyszłam za mąż – powiedziała.
-
Szybko ci to poszło – nie krył zaskoczenia. Nie miał pojęcia,
że Jennifer pospieszyło się do ślubu. Wiedział, że spotykała
się z jakimś prawnikiem, ale nigdy by nie pomyślał, że tak
szybko ona ułoży sobie życie z innym. Chyba trochę go zabolało.
-
A ty? – zapytała. Możliwe, że nie miała ochoty znać szczegółów
z życia samotnego pisarza.
-
Nie mam nikogo – odparł.
-
O rany, John … Wiedziałam – zrobiła zmartwioną minę.
Spojrzała na niego dłużej niż kilka sekund. – Nie możesz
pogodzić się z tym, że spieprzyło się nasze małżeństwo. Nadal
masz nadzieję, ze wrócę do ciebie, ale musisz w końcu pojąć, że
MY to już przeszłość. Proszę cię, nie dzwoń do mnie już
więcej … Przynajmniej przez najbliższe pół roku. Po prostu
ograniczmy nasze relacje do minimum. – radziła na koniec. Cusack
był przejęty, ale próbował nie pokazywać swojej byłej, że
złamała go tymi słowami.
-
Chociaż jestem pewny, że już nic do mnie nie czujesz – odparł.
– I dzięki, że pojawiłaś się.
-
Nie myśl sobie, że mam resztki uczuć do ciebie. Po prostu
przejęłam się tym, że faktycznie ci się coś działo. A o hotelu
wiedziałam od Norrisa. Biedak przesyła mi informacje na twój
temat, choć już wiele razy go prosiłam, aby przestał. –
opowiedziała.
-
Dzięki, Jennifer. Trzymaj się – uśmiechnął się do niej. Nie
ma to jak dobra mina do złej gry. Cusack nie mógł pokazywać się
z tej złej strony. Nie miało to dla niego nawet sensu. Sądził, że
pokazał klasę nie przekrzykując jej. Pomimo jej szczerych do bólu
słów, tęsknił za nią. I to cholernie.
Wrócił
do pokoju 1407, gdy tylko odprowadził ją spojrzeniem do windy. Nie
liczył na to, że była żona pojawi się tu po dziwnej rozmowie. I
tak stracił ją dwa lata temu.
*
Czarnoskóry
kończył rozmowę z jednym z gości hotelowych. Zauważył Johna,
który przechodził przez hol. Zapewne szukał czegoś. Samuel
zbliżył się do niego niezauważalnie. Chciał z nim porozmawiać.
-
John – zawołał go. Facet odwrócił się do L.Jacksona. –
Zapraszam do mojego biura – poinformował. Nie lubił prowadzić
rozmów, gdy wokół było mnóstwo ludzi. Pisarza traktował ze
szczególnością. Samuel czuł potrzebę, by pomóc mu. I nie tylko
chodziło o książkę. Gdy obaj znaleźli się w gabinecie, szef
hotelu rozsiadł się na swoim eleganckim fotelu. Cusack usiadł na
drugim.
-
O czym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytał. – Jeżeli
chodzi o Jennifer …
-
Tak, o nią chodzi. Nie martw się, nie będę ci prawił kazań.
Udało ci się zadzwonić do niej z piekielnego pokoju – założył
nogę na nogę. Splótł palce u rąk patrząc na pisarza. – Dałeś
mi sporo do myślenia swoją upartością i dążeniu do celu.
-
Tak … cóż z tego, jak się ośmieszyłem przed własną byłą? –
popatrzył poważnie na czarnoskórego. – Dodzwoniłem się wtedy
do niej, a pokój był cały w lodzie. Kamerka nie chwytała dobrze
obrazu, a mój głos się łamał. Ona zrozumiała tylko tyle, że
potrzebuję pomocy. Jest na mnie zła.
-
Czy to istotne, że jest na ciebie zła? – zapytał. – Nawet,
gdyby uśmiechała się do ciebie non stop to nie zmieniłoby
niczego. Ma nowe życie, a ciebie już dawno wykreśliła.
-
Masz rację, ale przestań pieprzyć o tym. Wystarczy, że ona
powiedziała za dużo – Cusack powoli się denerwował.
-
Szczególnie, gdy Jennifer kiedyś nie była taka, prawda? –
zapytał parząc na niego dużymi brązowymi oczami. Pisarz miał
chęć go nazwać „asfalcikiem”, ale tym po raz kolejny
pokazałby, ze jest dupkiem i rasistą.
-
Porozmawiamy o 1408, albo spadam na mocną kawę – poinformował
stanowczo.
-
I powrócił twardo stąpający po ziemi John – zażartował. –
Łatwo cię wyprowadzić z równowagi, ale ty jeszcze łatwiej
potrafisz z tego wybrnąć. Teraz będziesz mi cały czas ględził o
tamtym pokoju – zauważył.
-
Oczywiście. Nie mam zamiaru tu siedzieć miesiącami. Miałem na
jedną noc się zatrzymać, a jestem tu dłużej niż dobę –
poinformował.
-
Dałem ci złotą radę … Oszczędzisz na tym czas i kartki papieru
– sięgnął po cygaro, aby trochę skosztować.
-
Ty nic nie rozumiesz – pokręcił głową. Wstał na chwilę, aby
przejść się po pomieszczeniu. Było tu ponuro, a John nie lubił
takich miejsc. Przynajmniej nie lubił siedzieć za długo.
-
To ty jesteś uparty. Ty zażądałeś klucza do 1408. To ty nie
chciałeś słuchać. Może gdybyś nauczył się słuchać innych,
nie byłbyś teraz samotny – Samuel był bezwzględny.
-
Mów sobie co chcesz. Nie czuję się na samotnego – usłyszał
śmiech czarnoskórego.
-
Czyżby? – chyba był pewny, co mówił. John miał wrażenie, że
Samuel L. Jackson był dobrym psychologiem i wiedział wiele o tych,
z którymi miał do czynienia.
-
Dobra, cwana bestio, wyładuj się na mnie. A jak skończysz, to
powrócimy do tematu o 1408 – usiadł się wygodnie na fotelu
patrząc mu w oczy. Samuel pokręcił głową.
-
Myślisz, że bawię się w grę słowną? Grubo się mylisz, John –
odłożył cygaro na srebrną popielniczkę. – Mam do ciebie
szacunek. Widzę w tobie potencjał. Już niejednokrotnie
udowadniałeś, że jesteś bardzo dobrym pisarzem. Szkoda, że
Norris nie uświadomił cię, że sprawdzasz się mocniej w innych
gatunkach, niż groza. Jestem z tobą zupełnie szczery.
-
Norris opłaca za mnie noclegi w hotelach – rzekł. – Ponadto, o
czym innym mam pisać? Ciekawi mnie ten gatunek, nie żaden inny.
-
Norris potrójnie odzyska to, co na ciebie wyda – powiedział –
Co ci zaszkodzi napisać kilka rozdziałów czegokolwiek, co nie jest
związane z duchami? Mógłbyś to zrobić dla resztki fanów i dla
mnie.
-
To nie jest możliwe. Nie jestem już tym samym – nie dokończył,
gdy w jego zdanie wszedł czarnoskóry.
-
Masz rację. Nie jesteś już tym samym człowiekiem. Masz za sobą
trudne chwile, które zmusiły cię do takiej zmiany. Po śmierci
córki nie potrafiłeś już skupić się na romansidłach.
Przestałeś wierzyć w Boga, bo zabrał ci dziecko. Stałeś się
zgorzkniały, nie szło ci w małżeństwie. Później był rozwód –
powiedział. – John, może nie przeżyłem takiej tragedii, ale
wiem co czujesz. Musisz wziąć się w garść, a duchy zostaw w
spokoju. Przeszłość również.
-
Wiesz o mnie więcej, niż się spodziewałem – zastanawiał się
przez chwilę. Samuel spodziewał się, że jego gość wybuchnie
gniewem, ale po raz kolejny pokazał, że potrafił się opanować.
-
Cóż … odrobiłem lekcje – zażartował. – Wypiłeś już
Käüősę Wrę? – Cusack podrapał się po głowie. Zauważył, że
nie miał papierosa za lewym uchem.
-
Nie bardzo … Nie miałem kiedy. Może wziąłem parę łyków –
odpowiedział. – Idę, bo czas mnie goni. Mam kilka pomysłów na
napisanie paru fragmentów. – wstał.
*
Morena
liczyła godziny do końca pracy. Niecierpliwie sprzątała w jednym
z pokoi. Uwielbiała pracować do południa. Za to nie lubiła
nocnych zmian, gdzie czuła się niepewnie. Obawiała się Samuela.
Tego dnia przyłapał ją na rozmowie z pisarzem, a powinna dawno już
sprzątać. Nie chciała dostać nagannej, bo później to mogłoby
się skończyć odebraniem jej przysłużonej premii.
Na
stoliczku nocnym zauważyła pięciodolarówkę. Blondynka
uśmiechnęła się blado. Lubiła dostawać napiwki, ale ostatnio
goście stawali się bardziej skąpi i ograniczali się do minimum.
Ukryła ją w kieszeni uniformu, aby nie zapomnieć o niej
przypadkiem. Zmieniła poszwy i pościeliła łoże. Wychodząc
zamknęła pokój i udała się do windy.
O
piętnastej mogła spokojnie wrócić do swojego pokoju na parterze,
później miała trochę czasu, aby doprowadzić się do porządku,
by pójść z pisarzem na kolację. Nie chciała tego traktować jak
randkę. Cusack według niej wydawał się niedostępny. Ponadto nie
marzyła o nim – przynajmniej na razie.
Szef
hotelu spacerował po holu. Często to robił, wtedy czuł, że ma
lepszą kontrolę nad tym, co się działo w jego miejscu. Obserwował
swoich pracowników, jak i gości. Gdzieniegdzie spacerowali
ochroniarze, to szoferzy, którzy byli wezwani przez korzystających
z Hotelu Delphi. Czarnoskóry zauważył Morenę, która szła
pchając kosz brudów.
Samuel
podszedł do niej i razem z nią wszedł do pralni. Zauważył, że
dziewczyna była nieco przestraszona.
-
Wiem, że nie chciałaś wymigać się od pracy i wiem, jaki męczący
jest ten pisarz. Wiem, że wypytuje cię o szczegóły 1408 –
powiedział.
-
Cieszę się, że pan nie jest na mnie zły – odetchnęła z ulgą.
-
Za nie dłuższą chwilę kończysz zmianę – przypomniał jej.
Poklepał ją po ramieniu i wyszedł z pralni, aby jej nie
przeszkadzać. Samuel nie należał do stereotypowych szefów, nie
lubił nadużywać swojej władzy, ani stresować pracowników. Cenił
ich wysiłki, aby hotel funkcjonował w jak najlepszym świetle.
Przechodząc przez hol zauważył Johna, który szedł do
restauracji, aby zjeść obiad. Facet postanowił mu nie
przeszkadzać, a pozwolić, aby pisarz na spokojnie przemyślał
pewne sprawy.
Blondynka
wrzuciła brudne ręczniki i pościele do ogromnego bębna pralki.
Nastawiła maszynę i włączyła przycisk, aby wreszcie rozpocząć
pranie. Poczuła męską dłoń na swoim ramieniu. Odwróciła się
momentalnie widząc przed sobą Rona.
-
Dawno się nie widzieliśmy – odparł pięćdziesięcioletni
mężczyzna.
-
Tak, spodziewałam się, że udałeś się na dłuższy urlop –
rzekła. Podrapał się po siwej czuprynie uśmiechając się.
-
Coś ty. Spędziłem czas z żoną nad pięknym jeziorem. Chciałem
jej wynagrodzić chociaż w ten sposób. A dziś jestem już w pracy.
Skoro Frank stoi na recepcji, ja mam za zadanie usługiwać gościom,
pomagać wam, czy też sortować czyste ręczniki na półki –
opowiedział. Stachury pracował tu już wiele lat. Znał każde
hotelowe zakamarki, wiedział kiedy Samuel był w dobrym, a kiedy w
złym humorze. Wiedział dosłownie wszystko. Pomimo swej mądrości
i ogromnej wiedzy był prostym i skromnym człowiekiem.
-
Brakowało nam tu ciebie – przyznała. – A wiesz, że jest tu
John Cusack, ten pisarz od książki „Miłość z przedszkola”
oraz „Umarły za życia”? – zapytała.
-
Jasne, że kojarzę go. Dziwny typ. Przerzucił się z niewiadomych
przyczyn na grozę – skomentował go.
-
I uparł się na pokój 1408 – dodała.
-
O cholerka – pokręcił głową. – Samobójca.
-
Tak, ale na razie śpi w 1407 – odrzekła. – Muszę iść już.
Za chwilę mam wolne popołudnie.
-
Szczęściara – posłał jej uśmiech i odprowadził ją do
wyjścia. 👻 Credits: foto pobrane z google.com search: j. cusack
👻 Chapter 06 napisany całkowicie z mojej wyobraźni
A tu, gdy Samuelowi puszczają nerwy - dotyczące klucza do 1408. Gif wykonałam sama, zaś owa animacja znajduje się na Youtube. Można wpisać " '1408' Review " lub linknąć: youtube.com/watch?v=qRxDq2Bdhag. Mam nadzieję, że dobry link podałam, a jak nie, to wpiszcie to, co wyżej podałam ...
Hejo! Co tam u Was? Jak po świętach? Szczerze mówiąc nie chce sie o nich wypowiadać ... Lubię te "dzisiejsze" gify jakie wstawiłam. Hehe, ten ostatni / powyżej jest meeega :)) Pobrałam go z neta. Ach, i zapomniałabym się pochwalić: kupiłam -za uwaga- 5 złotych film "Polowanie na Łowcę". Jaka taniocha, jak stoją po 20-30 zł.
No cóż. Napięcie musi rosnąć powoli. Matko Jedyna! Pisz szybko :*
OdpowiedzUsuńNo no no i zaczyna się
OdpowiedzUsuńCiekawie się zaczyna. :)
OdpowiedzUsuńWiem, jak to bywa gdy człowiek próbuje wczuć się w inną tematykę niż to zwykle pisuje. Ogółem rozdział dobry, choć wypatrzyłam kilka błędów, ale ten "ten niepozorny alkohol powodował u gości utratę chwilowej rzeczywistości." mnie powalił najbardziej, nie sądzisz, że powinno być "ten niepozorny alkohol powodował chwilową utratę kontaktu z rzeczywistością" ;) Ot, taka mała uwaga.
OdpowiedzUsuńPoza tym napięcie musi rosnąć stopniowo, tak samo jak strach i groza. Wszystko przed Tobą.
Pozdrawiam. ;)
Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńWciągające.
Wierzę, że później będzie straszne... trzeba się rozkręcić C;
Błędów nie zauważyłam, ale ja nie jestem doświadczona, więc wiesz... C;
Mnie się podoba i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! C;
Znam to uczucie, gdy piszesz o innej tematyce. Ja tez wolę tematykę fantasy, a zaczęłam pisać bloga w tematyce miłosnej, o czym nie mam za dużo pojęcia.
OdpowiedzUsuńNie zrozumiałam trochę tego rozdziału. Czy on wyjechał? Czy on spał właśnie w pokoju 1408? Czy był w innym hotelu?
Mam małą wskazówkę, z której niekoniecznie musisz skorzystać. Zrobisz jak będziesz wolała. Ale moim zdaniem całość straszniejsza by była, gdybyś opisywała ten horror w liczbie pojedynczej (byłem, zobaczyłem, przeleciał mnie dreszcz, ujrzałem, wystraszyłem się, wypełniła mnie groza, przeraziłem się). Żeby zbudować straszną atmosferę musiałoby się pojawić więcej uczuć- emocji. Facet musi to przeżywać, a nie ciągle powtarzać, że duchy nie istnieją.
Ucieszył mnie bardzo fragment, gdy mu się przyśniła zjawa. Ale skończył się za szybko. A śmieszne jest to, że ten pisarz z góry wiedział, że to zjawa. Fajniej by było, gdyby weszła pokojówka dać ręczniki, a tak nagle by się zamieniła. było by straszniej.
Mam nadzieję, że moje powyższe zdania nie odczytasz jako słowa krytyki, tylko jak małe wskazówki. Tak mi się wydaje, że było by lepiej, ale tak jak jest też jest dobrze. Nie twierdzę, że musi być tak, jak powyżej napisałam, ale jak dla mnie tak było by lepiej.
Ale ogółem opowiadanie jest świetne. Widać, że masz już wszystko obmyślone, wiesz co i kiedy się zdarzy i w ogóle. Bardzo dobra fabuła. Życzę dużo weny! Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :)
PS W moim blogu często pojawiają się nowe rozdziały. Chciałam Cię poinformować o dodaniu nowego.
http://najwazniejsze-w-zyciu.blogspot.com/
Hej, haj, heloł!
OdpowiedzUsuńProlog był bardzo ciekawy, ale – jako że go nie skomentowałam – powiem tyle, iż zachęcił mnie do dalszego czytania, dlatego też tu jestem.
Rozdział był… hm, na pewno wprowadzeniem, po którym stopniowo będzie pojawiało się więcej faktów o zjawie/duchu czy jak to się zwie. Najbardziej jednak intryguje mnie, jak ten rozdział ma się do całości. No bo przecież ten facet wyjechał, więc po co miałby wracać? Nic tam nie znalazł, ot strata czasu. No chyba że to jeszcze nie był ten hotel. Mam już kilka własnych scenariuszy, ale jestem ciekawa, jak Ty to wymyśliłaś. Jak on znajdzie zjawę? Jak sobie z nią poradzi? Zapowiada się emocjonalnie z niemałym dreszczykiem strachu.
Scena z duszkiem była najlepsza – nie wiem, czy to był sen czy rzeczywistość, ale podobało mi się.
Teraz może cos o błędach powiem: lubisz zjadać przecinki. Przykładem tego może być:
„Wtedy zauważył średniego rozmiaru pomarańczową tablicę na której pisało” – przecinek przed „na której”. Albo tu:
„odezwała się współwłaścicielka grzebiąc w papierkach przy biurku” – przecinek przed „grzebiąc”. Jest on potrzebny, ponieważ mamy do czynienia ze zdaniem złożonym.
No nic, czekam na nn.
Pozdrawiam, Czarna!
P.S. Adres Twojego bloga kojarzy mi się z serialem Pokój 13.
Jasne, że początki nie są wybuchowe, bo trzeba wprowadzić czytelnika w świat przedstawiany, więc nie ma się co przejmować :) Piszesz ciekawie, czasami zbyt prosto z mostu, ale uznałam, że po prostu taki masz styl. Tylko jedno zdanie bardzo mi nie zagrało i na chwilę straciłam płynność czytania: " Coś stuknęło, nagle drzwi zaskrzypiały, które samoistnie się powoli otwierały". Ale to raczej drobnostka stylistyczna.
OdpowiedzUsuńPomysł jest interesujący, zapowiada się bardzo ciekawy tekst :) Czekam na kolejne rozdziały, pozdrawiam
http://scisle-tajna.blogspot.com/
Podoba mi się twój pomysł :) Co prawda w rozdziale nie za dużo się dzieje, ale HELO to dopiero rozdział pierwszy!!! Jak na początek jest rewelacja;). Zamierzam jeszcze tu wrócić. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny!
PS. Zapraszam do siebie (informacje zostawiam w zakładce SPAM)
Bardzo intrygujące :) Wierzę, że dopiero się rozkręcasz, mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńZauważyłam brak paru znaków interpunkcyjnych, ale to drobiazg :)
Dodaję do obserwowanych :)
xoxo
-M
http://opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com/
Hej, dopiero dzisiaj udało mi się zajrzeć, a jak jestem, to i komentuję :)
OdpowiedzUsuńZacznę od błędów, których nie było dużo, brawo! :)
1. "siedzeniu obok. Przyświecił przed siebie. Wtedy zauważył średniego rozmiaru pomarańczową tablicę na której pisało: Please Come Back! " - wydaje mi się, że tam nie powinno być "przyświecił" tylko "poświęcił" i nie piszemy "na której pisało", tylko "na której było napisane". No i przed "na której" powinien być przecinek. I tak na marginesie, myślę, że gdyby poświęcił sobie latarką w szybę samochodu, to raczej by mu się to światło w niej odbijało, całkiem ograniczając widoczność... Ale to moje zboczenie małej, leniwej, preferującej jazdę samochodem mnie :)
2. "– Na tych schodach w tysiąc osiemset sześćdziesiątym powiesiła się służąca.
-Tu jest zdjęcie – odezwała się współwłaścicielka grzebiąc w papierkach przy biurku, po czym wręczyła pisarzowi ową fotografię. – Widzi pan to przy oknie, to ona.
-Widzę – patrzył nie wierząc w to, choć właściciele byli innego zdania.
-Zdjęcie zrobił jeden z gości w tysiąc osiemset sześćdziesiątym szóstym – powiedziała kobieta. " - nie musiałaś podawać tej daty po raz drugi. Wiadomo, że skoro widnieje na fotografii kobieta, która się powiesiła, to musiało to zdjęcie być zrobione wtedy :)
3. Kilka zagubionych przecinków, ale o tym wspominały już moje poprzedniczki.
Co do ciekawszych spraw, czyli pochwał.
Bardzo cieszę się, że nie przeszłaś od razu do zjawy z pokoju 1408, tylko wykorzystałaś ten hotel do przedstawienia postaci i jej... roli w tym wszystkim.
Podoba mi się też, że mimo iż jest to poszukiwać duchów, to nie jest on sztucznie odważny i nieustraszony... Kiedy trzeba, to się boi ;)
Czekam na next,
Sophie
jejej, ciekawy początek. :)
OdpowiedzUsuńz chęcią przeczytam resztę :)
czekam z niecierpliwością.
ucieczkawmarzenia.blogspot.com
Bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź na mój komentarz;) Cieszę się, że go nie olałaś i dodatkowo przeczytałaś mój rozdział;) Korzystając z wolnej chwili i faktu, że zbyt wiele jeszcze nie opublikowałaś, przeczytałam od razu.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się! Już Prolog wzbudził we mnie wielką ciekawość, a ten rozdział tylko ją pogłębił. Mamy hotel, w którym podobno straszy, pisarza- pasjonata duchów i pewnie masę zagadek do rozwiązania. A zagadki ubóstwiam!
Opowieści o hotelu i o tym, co się tutaj działo wprowadziły mnie w ten nastrój, a dzięki opisom czułam jakbym stała gdzieś blisko pisarza. Sądzę, że mogło dziać się tam o wiele więcej niż na razie zostało przedstawione i mam wielką nadzieję, ze tak będzie;D
Swoją drogą, facet jest strasznie odważny. Łazi tam, gdzie nikt o zdrowych zmysłach by nie poszedł. Fakt - duchy nie istnieją (podobno), a przynajmniej on nie wierzy by istniały, więc czego się bać? Ludzi. Bo przecież nie jest powiedziane, że ktoś specjalnie nie będzie tego ducha udawał. Żeby zaszkodzić hotelowi, albo żeby pomóc mu przyciągnąć ciekawskich turystów. Fakt faktem, nawet jeśli nie ma tam duchów, może być niebezpiecznie. Dlatego podtrzymuję swoje zdanie - koleś jest odważny:D
W dalszej części opowiadania, przez moment się skrzywiłam. A było to wtedy, gdy ta tajemnicza zjawa wyszła nie wiadomo skąd i zaczęła go straszyć. Dlaczego mi się to nie spodobało? Bo byłam święcie przekonana, że to nie sen, a jawa. I pomyślałam "pierwszy rozdział i już wszystko jasne?". Ale zaskoczyłaś mnie! I odetchnęłam z ulgą. No i to, co własnie powiedziałam ma też związek z Twoimi słowami na końcu notki. Nie warto zbyt szybko lecieć z akcją. Bo jeśli ciągle będzie emocjonująco, to kiedy czytelnik bedzie miał czas by odpocząc? Kolejne straszne sytuacje będą już normą, a może nawet nudą. Trzeba to dobrze zbilansować;D
Spodobało mi się strasznie! W linkach już jesteś, do obserwowanych dodaję i czekam na kolejny rozdział!:)
Z początku nie zapowiadało się, hm, ciekawie, ale potem to już czysta poezja ^^
OdpowiedzUsuńWyłapałam parę błędów, ale ok xD
Mnie to jednak rozczarowało, że ten duch to t y l k o sen. A ja już liczyłam na krwawą rzeź *okrutna ja D:*
Ehhhh, nie mam dzisiaj weny :c
A biologia mnie goni, więc...
Pozdrawiam ;)
Króliczek.
Ps. Sorry, że komentuje dopiero teraz
Pss. http://podwodna.blogspot.com/ ---> nowy :D
Okey...według mnie facet jest trochę szalony xd. Ja w życiu nie podjęłabym się takiej pracy, chociaż uwielbiam horrory. Właśnie..z wielką przyjemnością będę czytała Twoje opowiadanie. Jeśli jest to możliwe proszę o informowanie mnie o nowych notkach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duużo weny (;
+ mam pytanie, czy chcesz dalej czytać moje opowiadanie i czy ma cię informować o nowych rozdziałach? Proszę o odpowiedź u mnie.
UsuńJestem tu! Gapię się na ten wspaniały szablon i...! Na tekst oczywiście też!
OdpowiedzUsuńI taa, u Ciebie na kompie zawsze trzeba powiększać stronę...
Fajne nazwisko ma ten duchowy gościu.
Haha, jak czytam o naćpanych wczasowiczach, zaraz mi się przypomina "Crypt Jam". Oni wszyscy tam się musieli mocno naćpać, żeby takie rzeczy wyprawiać. Przypomina mi się także ''he got stoned'' {w tłumaczeniu ''naćpał się''} oraz słowo 'alas' {'niestety'}, które nie wiem, jaki ma związek z czymkolwiek oprócz tego, że Krypciak go kiedyś użył. Widziałam je także użyte... no dobra, nieważne, gdzie, haha. xD Zaleciało randomizmem - o ile wiesz, o co cho, bro ;D.
Weź, ja nienawidzę burzy! Kiedyś musiałam wracać do domu, gdy lało i huczało jak cholera. Jeszcze wtedy było dziwnie, bo jakiś gościu o mało co psa nie potrącił, a u kogoś się w aucie alarm włączył. xd Ostatnio też wracałam w burzę z przystanku autobusowego. Ale i tak była już łagodniejsza. Ma się to szczęście, że się wraca ponad pół godziny do domu, no ale nie zawsze. Przeważnie mam dosyć tego dojeżdżania.
Mogli słuchać muzyki klasycznej. (:
Hahaha, na pewno otrzepywał buciki od wody.
Zazwyczaj ludzie piszą, że duchy są - albo w filmach raczej - no ale gdy ktoś pisze ciągle o tym samym, to faktycznie może się to stać utrapieniem.
Podjudzać ducha xd - i coś mi się znowu przypomina z listy, haha.
Dobre z alkoholem. I może dodawali do niego jeszcze jakiś środek halucynogenny na zwzmocnienie? ;D
Szkoda, że krewka z oczu nie leciała. Byłby ubaw! xd
To Śmierć była! ;p Teraz przypomina mi się odcinek o Mikołaju - drugi bodajże z TFTC - kochana siekiera i "Be careful what you ax for for Christmas!" oraz kochany śmiech. Babka z odcinka "Lover Come Hack To Me'' też mi się przypomniała. Mordowała kochanków.
Ciasto czekoladowe? Bleee... Ja bym tego nie zjadła.
Fajna skala ocen - czaszki. Szkoda, że nie ma takich w szkole. Wymyślę skalę od 1 do 6, tak więc zatem moja babka od gegry dostaje 6, od matmy {jak się ktoś boi przedmiotu, jak ma być u tablicy, a jej nie, to jak to liczyć? ;p}...
Nieźle jest, jak na początek. Nie ma sensu Cię chwalić, bo... nie ma sensu. Nie mam ochoty na chwalenie, haha. Pochwalę, gdy będzie jakaś naprawdę porządnie zbzikowana akcja, która wypaczy mi nieco umysł - nie no, wypaczyć chyba nie, bo chyba po TFTC się już nie da, jeśli chodzi o makabrę w czystej postaci ;p. Ale wiesz, która scena podobała mi się najbardziej! (:
Czytałam opowiadanie King'a, widziałam też film i teraz mam przed sobą Twoją twórczość. Bo chyba na tym się wzorowałaś, prawda? :) Spodobało mi się. Lubię czytać horrory, więc będę tutaj zaglądać. Jeśli mówisz, że w następnym będzie się więcej działo, już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
{http://two-sides-of-destiny.blogspot.com/}
Czternaście zero osiem? Oglądałem to. Film był w porządku, może nawet trochę straszny. W każdym razie od opowiadania trzymam się z daleka, bo po prostu nie trawię Kinga i nie rozumiem jak można tego gościa lubić. "To" wyczerpało moją cierpliwość na następne 10 lat.
OdpowiedzUsuń+ ciekawy zabieg, że "główną rolę" odgrywa dobry, poczciwy John Cusack z ekranizacji.
Ale wracając do twojego opowiadania - tworzysz klimat, dość ciekawy klimat i to jest bardzo fajne. God bless. Rzadko spotyka się ludzi, prowadzących blogi, którzy oprócz jakiejśtam opowiastki malują słowami i przenoszą czytelnika w odpowiednie dla niego miejsce.
Okej, nie mogę trochę tego rozgryźć - mam wrażenie, że film zaczynał się bardzo podobnie, ale nie mam pewności. Postać głównego bohatera strasznie mi przypomina tą z oryginału. Pewnie dlatego zamierzam jeszcze wpaść zobaczyć jak to się właściwie dalej potoczy.
Twój styl jest przyjemny, konkretny i nie udziwniasz na siłę. Bardzo dobrze. Aż chce się czytać i nie nudzisz. Poza tym nie czułem się zmęczony kończąc, także możesz czuć się połechtana. Z reguły przerywam w połowie.
Weny!
psychopoduszka.blogspot.com
A więc droga Semirdkowa...rozdział pierwszy zawiera w sumie same opisy, czego nie jestem zwolennikiem. Nie lubię, kiedy są także same dialogi. Trzeba wypośrodkować, ale to już są "błędy" , które ocenia każdy z nas indywidualnie. Mnie to osobiście przeszkadza, ale komuś innemu nie musi. Zdanie, które mi się rzuciło w oczy - "Był uparty, błyskawice i tym podobne nie były w stanie go zatrzymać." - i tym podobne? , nie bardzo mi pasuje. Najbardziej zaciekawił mnie koniec rozdziału. I mam cichą nadzieję, że w rozdziale drugim pojawi się więcej dialogów. Poza tym pragnę zauważyć, że nie czytałam opowiadania o takiej treści, więc brawo za oryginalność. A wierz mi...że dużo naczytałam się.
OdpowiedzUsuńmoże i mało strachu, ale mi i tak się podobało :) Chociaż gadka tych ludzi o duchach i "zachwalanie" nawiedzonego zajazdu mnie nieco rozśmieszyła :P Widać, że chcą przypodobać się nowemu gościowi :P lecę do kolejnego i mam nadzieję, że będzie jakaś krwawa akcja :)
OdpowiedzUsuńSekretna
Boję się tych komentarzy. ;D Ktoś się nazwał Czarna Mamba, potem jest mój porąbany komentarz, a potem... skomentował ktoś o nazwie ,,hannibal m.d." - rratttatuuj! (Dobra, ja jestem najlepsza z towarzystwa, buauhahahahahahah.)
OdpowiedzUsuńMmmm... zaczęło się interesująco. Cusack rozwalił mnie tym nazywaniem Moreny zboczoną. Wyobraziłam sobie nawet, jak wpada do rowu - w końcu rów znajduje się na boku drogi. Tak w ogóle, ciekawe, kiedy wylądują ze sobą w łóżku (znając życie, prędko się to nie stanie) i jakie dziwactwa będą się wtedy działy. No i mnie mógłby John czekoladkami karmić. ;P Jestem niemal uzależniona od czekolady.
Biedna Jennifer... martwiła się o naszego głównego bohatera zupełnie niepotrzebnie. ;D I Johnowi dobrze... Po co miałby być szczęśliwy, jeśli może być nieszczęśliwy?
Muszę Ci pogratulować za wymyślenie rozmowy między Samuelem, a Cusackiem. Najlepszym momentem był ten, kiedy Samuel się zaśmiał, a następnie gdy wspominał przeżycia Johna - kiedy powiedział Cusackowi, że nie jest już tym samym człowiekiem, że przestał wierzyć w Boga, bo zabrał mu dziecko (genialna kwestia, naprawdę). Facet zachowuje się, jakby wszystko wiedział, no i jest najbardziej intrygującą osobą. Niech on coś namiesza w życiu Johna. (;
Rozdział napisany całkowicie z Twojej wyobraźni, powiadasz? A z czego pisze się rozdziały? ;d
Ten gif... o matulo... krwotok wewnętrzny...
Faktycznie, taka taniocha ten film, że aż oczom nie wierzę, a co do sama wiesz, czego... wiesz, że ja tych chwil nie lubię. To znaczy chyba.
Czy to nie dziwne, że lubię czekoladki, ale nie ciasto czekoladowe.... ;D I tak, przeczytałam mój stary komentarz. (;
Usuńogólnie to kawał chuja z niego
OdpowiedzUsuń....robi się coraz ciekawiej, interesuje mnie wątek Moreny i Johna, tu coś się święci;D Poza tym Samuel też nie jest przypadkową postacią, zachowuje się trochę jak psycholog i stara się za wszelką cenę pomagać Johnowi... Czekam na kolejny post siostra, widzę że się rozkręcasz a ja się wkręcam w czytanie :D
OdpowiedzUsuńNo nie mów, że między Moreną a Johnem coś będzie :D W sumie to jestem za, ona fajnie by go uzupełniała z tą swoją energią. Bo on taki trochę.. hmmm.. ociężały :D
OdpowiedzUsuńNo i wpadła Jennifer a już niemal zapomniałam ze do niej dzwonił.. Bo takim telefonie to w sumie nic dziwnego. Z jej strony to mogło naprawdę groźnie brzmieć... tylko.. zastanawiam się czy to, ze on jej nie powiedział prawdy jakoś się na nim nie zemsci, bo przecież to jego początek przygody z pokojem i kto wie, może będzie mu potrzebne takie wykonanie telefonu.. takie jak wtedy.. z tym, że teraz ona mu już na pewno nie uwierzy.
u mnie nowości
http://in-love-with-an-angel.blog.pl/