7 sierpnia 2017

Chapter 17

Boże Narodzenie miało nadejść już jutrzejszego dnia. Dwa lata temu spędzał je z rodziną, a teraz już jej nie posiadał. Poprzez utratę córki stracił zapał do świętowania Bożego Narodzenia, czy nawet swoich urodzin. Wiedział jednak, że nie mógł dłużej żyć wspomnieniami, niekoniecznie dobrymi. Miał przy sobie kobietę, która jeszcze z nim wytrzymała, choć minęły dwa dni od jej obecności w tym miejscu. Nie chciał być wobec niej chamski, ale niektóre słowa bez zastanowienia same z niego wychodziły. Nie czuł się winny, w końcu przeżył wiele złego.
Wieczór nadszedł szybciej, niż mogłoby się zdawać. Morena przygotowywała łóżko, gdyż miała chęć jak najszybciej się położyć. John obserwował ją, przez chwilę wyobraził sobie ją jako jego żonę. Przez myśl przeszły słowa: w końcu jest moją własnością, ona tego chce. Zaszedł ją od tyłu obejmując mocno do siebie, a wtedy chwycił ją za tyłek.
- Zostaw mnie – usłyszał. Jej głos był spokojny, wyglądała na wyciszoną, ale to mogły być pozory.
- Wiem, że jesteś na mnie zła – zaczął – Musisz się przyzwyczaić do tego – szybko dodał. Wtedy blondynka się odwróciła do niego patrząc z lekkim gniewem.
- Nie wierzysz w nic … Sądzisz, że 1408 jest zmechanizowany do straszenia. A prawda jest inna i ty o tym dobrze wiesz – poruszyła temat – Chcesz za wszelką cenę upokorzyć Samuela, bo wnerwił cię swoją gadką.
- Chcę dokończyć opowieść – rzekł nie zrywając z niej spojrzenia – A Samuel … swoją drogą – nie dokończył.
- Może gdyby ktoś z Nowego Jorku wysyłał kartki, to podejrzewałabym kogokolwiek z Delfina, ale one przychodzą stąd. Nie myśl, że asfalcik jest w to wmieszany – wypowiedziała się. John stwierdził, że nie zrozumiała go.
- Boisz się o posadkę, wiem o tym. Nie chcesz mi pomóc z kluczem, z włamaniem do gabinetu, bo obawiasz się L. Jacksona, który wywaliłby cię na zbity pysk. Ale ty nie rozumiesz, że Hotel Delphi nie jest jedyny na tym świecie. Znajdziesz pracę w każdym innym – tłumaczył jej.
- Nie chcę pracować nigdzie indziej – zdenerwowała się – Nie rozumiesz mojej sytuacji – chciała się odsunąć, lecz nie pozwolił jej na to. Zauważył, że była poddenerwowana – Idę do łazienki – zaapelowała po nie dłuższej chwili, gdy John miał zamiar wsunąć swoją dłoń pod jej koszulkę. Uwolnił ją ze swoich objęć. Pomyślał, że nawet i lepiej, gdy chciała pójść się wykąpać, szybciej doszłoby do spotkania w łóżku. Odprowadził ją spojrzeniem.
- Jeżeli będziesz coś potrzebowała, wołaj – pragnął zaproponować jej wspólną kąpiel, lecz widział, że była na niego zła. Nie odpowiedziawszy zniknęła za łazienkowymi drzwiami. John przez chwilę pozostał sam. Zasiadł na łóżku zastanawiając się nad różnymi rzeczami. Nie chciał stracić kolejnej kobiety, jeśli w ogóle traktował Morenę poważnie. Wiedział, że musiała coś dla niego znaczyć, w innym razie już zakończyłby tą znajomość, gdy spotkał się z nią po raz pierwszy w łóżku. Może potrzebował bycia kochanym, gdyż od pierwszych poważnych kłótni z Jennifer przestał w ogóle odczuwać miłość i od niej ze wzajemnością. Być może doskwierała go samotność pomimo powrotu sławy. Bo w końcu za pieniądze nie kupiłby prawdziwego uczucia od kobiety. Podsunęła mu się myśl, że jeszcze rok temu chwilowo interesował się Jennifer Love Hewitt, która pracowała w antykwariacie, również uczestniczyła na sesjach zdjęciowych. Nawet, gdyby ją miał za pieniądze, nie darowałaby go szczerym uczuciem i nie dbałaby o jego samopoczucie. Z Moreną było zupełnie inaczej. Taka zwykła młoda kobieta, która nie miała świetlnej przyszłości. Zaszufladkowana w Hotelu Delphi na rozkazy Samuela L. Jacksona. Z pewnością nigdy nie nosiła się w drogich ciuchach, nie bywała na ważnych zaproszeniach i nie piła drogiego szampana. Nie doznała uczucia bycia sławną, nie miała styczności z reporterami, nie uczestniczyła na zdjęciach ani w wywiadach. Jej obowiązkiem było życie w Delfinie, być może nawet nie śniła o wielkiej sławie. Pisarz wiedział, że nie marzyła o show biznesie. Nawet nie próbowała zabłysnąć gadką, że jako mała dziewczynka chciała być piosenkarką, bądź aktorką. W swoim mieszkaniu miał zwykłą blondynkę, na którą nikt nie zwróciłby szczególnej uwagi, a jednak on jako jedyny przez chwilę oderwał się ze swojego samolubnego życia, aby zauważyć jak i poznać całkiem ciekawą pokojówkę.
Morena była prawdziwym przeciwieństwem Jennifer – jego byłej żony, jak i tej modelki z antykwariatu. Jednak to dostrzegał w niej coś, czego inni faceci nie mogli zauważyć. Potrafiła darzyć prawdziwym uczuciem, przywiązaniem. Cusack nie chciał się do tego przyznawać, ale lubił w niej to wszystko, co było obojętne dla innych facetów. Wiedział, że nie oczekiwała od niego niczego, a tylko to, by był przy niej. Nie obchodziło ją to, ile miał na koncie i ile zarabiał na książce. Interesowała się wyłącznie nim. Całkiem zgrabnie, z dystansem podchodziła do niego, aby nie przekroczyć pewnych granic. Odczuwał jej niepewność jak i ciekawość zarazem. I to dziwne odczucie jakie go oplatało, gdy za każdym razem się zbliżał. Jej reakcja – czysta, szczera i prosto z serca.
Jennifer Love Hewitt nie zasługiwała na jego zainteresowanie. Miała wielu wielbicieli, już męża i dziecko. Choć jej oczy były piękne i błyszczały jak diamenty, nie mogły być warte jego uwagi. A była żona również wyszła za mąż zostawiając za sobą wszystko w tyle, co było. Zdawało mu się, że imię „Jennifer” niosło same smutki oraz cierpienia. Cieszył się, że Morena posiadała nietypowe imię.
Niemal podskoczył, gdy usłyszał krzyk Moreny dobiegający z pomieszczenia obok. Niemal wpadł do łazienki widząc roztrzęsioną blondynkę odzianą już w koszulkę i spodenki przeznaczone do spania. Wskazywała szczoteczką do zębów na kąt pomieszczenia, gdzie przesiadywał niewielki pająk z długimi, chudymi łapami. Pisarz spojrzał na nią nie kryjąc rozbawienia. Domyślił się, że miała wstręt do pająków. A Jennifer zawsze zwinnie uporała się z takimi nieproszonymi gośćmi kapciem, bądź zwiniętą gazetą. Chwycił go zbliżając się do Moreny, na co przerażona wlepiła się niemal w ścianę. Cusack odsunął się od niej widząc jej łzy napływające z oczu i wyrzucił szkodnika do kibla i spłukał.
- Nienawidzę cię – wykrzyczała – Jak możesz mnie straszyć!
- Nie moja wina, że tu jakimś trafem wlazł. Poza tym, w waszym Delfinie nie brak pająków i szczurów – zaśmiał się na koniec. Nie widział powodów, aby mogła go znienawidzić.
🐬
Popijali wino siedząc na łóżku patrząc sobie w oczy. Oboje byli już po kąpieli, mogli resztę wieczoru spędzić na zajmowanie się sobą.
- Boże Narodzenie już jutro – zaczęła – A ja nie czuję tej magii świąt. I nie chodzi tu o to, że jestem w Los Angeles. Już od dawna straciłam ten zapał do świętowania. I cieszę się, że chociaż u ciebie nie muszę znosić tych perfidnie mdlących ozdób świątecznych oraz gorszego zimna.
- Jeżeli chodzi o święta … Zgadzam się z tobą, sam nie jestem za tym, aby w ogóle to świętować. Może mój powód jest inny, ale cieszę się, że nie zamęczasz mnie gwiazdką. Bo … i tak za dwa dni, może trzy … będzie już po świętach, a ozdoby będą upychać wszelakie śmietniki a nie wątpię, że i część nietrafionych prezentów również tam znajdzie swoje miejsce – zażartował na koniec.
- Nic nie mam do świąt, ale one mnie nie cieszą, chociaż w tym roku mam być z czego zadowolona. To największy prezent jaki mogłam dostać, czyli zaproszenie od ciebie – wyznała. Poczuł się lekko wyróżniony. Musnął ją w usta, po czym delikatnie pogładził po włosach.
- Ja też dostałem prezent: ciebie – wyznał – Zażyczyłem sobie ciebie i mam cię tu. Nie zmarnujmy tych chwil – odstawił wino, jej również, po czym objął ją przyciągając do siebie. Zaczął od dotykania jej w rożnych miejscach – Zrobimy coś razem – wyszeptał jej do ucha.
- Czy coś dla ciebie znaczę? - zapytała. Pisarz patrzył w jej oczy zastanawiając się nad tym o co zapytała. Nie spodziewał się tego pytania. Pogładził ją po policzku.
- Jesteś słodka – uśmiechnął się do niej – Nie zadawaj takich pytań – odpowiedział wymijająco. Nie miał zamiaru okazywać jej słownych uczuć. Sam nie wiedział dokładnie ile ona dla niego znaczyła. Zanim cokolwiek mu powiedziała, musnął ją w usta, po czym zaczął całować z pożądaniem. Jesteś moim prezentem, jaki sobie zażyczyłem na te święta. Muszę Cię porządnie przetrzepać, przejrzeć, dotknąć. Nie jesteś byle jaką zabawką, jaką mógłbym znaleźć pod nieistniejącą choinką. Nie tylko pięknie pachniesz, ale poprzez mój dotyk reagujesz tak, jak sobie zamarzyłem.
Nie odzywała się leżąc pod nim jak kłoda. Pomimo reakcji na dotyk i słowa, nie próbowała przejąć kontroli a nawet nie myślała o tym. Czuł władzę nad jej ciałem, co podniecało go na tyle, że pozwalał z każdą chwilą na więcej. Blondynka patrzyła niebieskimi oczami na jego poczynania. Okrywał ją własnym ciałem, tym samym dodając uczucie ciepła. Co jakąś chwilę składał pocałunki na jej ustach nie przerywając dotyku w intymnych miejscach. Była taka spokojna, choć drżała. Być może wiedziała, że tej nocy długo nie zapomni, jak każdej poprzedniej spędzonej z pisarzem.
Gra wstępna była znacznie krótsza, niż mogłaby się tego spodziewać. Cusack nie miał zamiaru tracić czasu, gdy wyczuł, że jego partnerka była gotowa na więcej.
I stało się, wszedł w nią odczuwając przyjemność, oraz lekki opór partnerki. Przygotował się na to, że będzie chciała mu uciec, więc przytrzymał ją za nadgarstki otulając własnym ciałem. Składał pocałunki nie przerywając wykonywania coraz głębszych pchnięć. Przez pewną chwilę próbowała wyswobodzić się, ale to nie przeszkadzało brunetowi. Nie przerywał pocałunków zachęcając ją do dalszych zabaw. Nie czuł, że ją zmuszał. Tu nie było mowy o gwałcie, w szczególności, gdy podniecona leżała pod nim przyjmując pocałunki. Blondynka nie okazywała niechęci, a wręcz przeciwnie. Zachowywała się, jakby prowokowała go do dalszych działań. Towarzyszyło mu wrażenie, że spodobało jej się takie traktowanie. Być może polubiła czuć jego władzę nad sobą. John zrozumiał, że w tym zwariowanym związku był wyżej. Pozwoliła mu na to. Mógł więc przejąć nad nią całkowitą kontrolę ugaszając swoje erotyczne zachcianki.
Gdy wykonywał coraz szybsze ruchy, blondynka zaczęła cicho pomrukiwać, a wtedy odruchowo ścisnął jej nadgarstki, na co wydaliła stłumiony okrzyk bólu. To spowodowało, że podniecił się mocniej. Obdarował swoją ukochaną czułymi pocałunkami. Uwielbiał to robić,w szczególności, gdy poddawała się. Musiał ją uspokoić, aby nie zaczęła na poważnie się obawiać. Po kolejnych chwilach upojenia erotycznego pisarz doprowadzał partnerkę do orgazmu. Początkowo zaczął od powolnych ruchów, aby móc wpatrywać się w jej niebieskie oczy. Lekko rozchyliła usta wydalając ciche pomruki. Wyczuł podniecenie, wykonywał mocniejsze pchnięcia, aż w końcu usłyszał jej jęk. Nie mogła się ruszyć, choć najwidoczniej miała już dość. Była zmęczona, nie potrafiłaby wytrzymać kolejnych uniesień.
Tak bardzo go podniecała, że pragnął w niej skończyć bez jakichkolwiek zabezpieczeń. Jednak nie mógł ryzykować. Wtulił się w nią na chwilę nie uwalniając jej nadgarstków, które nadal trzymał, w celu unieruchomienia jej.
- Kocham cię – szepnęła mu do ucha, na co pisarz odchylił się od niej kierując spojrzenie na jej twarz. Morena zdawało się, że nie oczekiwała na odpowiedź, jakby wiedziała, że jej nie otrzyma. Cusack puścił jej nadgarstki kładąc się tuż obok. Zanim okryła się kołdrą, poczuła jak objął ją w pasie przyciągając do siebie. Wtedy złożył pocałunek na jej czole i pogładził po policzku. Gdy wtuliła się w niego, zamknęła oczy. John przez chwilę gładził jej delikatną skórę opuszkami palców, po czym sam zaczął wchodzić w sen.
🐬
To nie mogła być miłość. Był tego pewny bardziej, niż mógł się spodziewać. Jednak to czuł do niej coś innego – zainteresowanie. Może nie marzył o ślubie z nią, może nie pragnął jej tu zatrzymać na zawsze, ale jednak była niewidzialna siła, która przyciągała go do niej. Zauważył, że powoli wychodził z myśli o Jennifer. Już tak nie wnerwiały go informacje na jej temat, co wcześniej. Nie skupiał się na tym, co w danej chwili mogłaby robić. Tym razem częściowo zastąpiła ją Morena.
Patrzył na blondynkę, która już spała. Nie powstrzymywał się od głaskania jej po wilgotnych włosach. Czuł się za nią odpowiedzialny, bo przecież była bezbronna. Nie potrafiłaby się obronić przed nim samym. Popatrzył na nią zastanawiając się:
Masz w sobie coś, czego mi brakuje najbardziej w kobiecie. Jesteś najlepszym prezentem, jaki mógł mi się trafić. Czy mógłbym cię zachować już na zawsze? Czy nie zepsułabyś się po paru miesiącach przypominając już moją byłą żonę? Czy może mam zaryzykować i przywłaszczyć sobie ciebie. Być może na zawsze pozostaniesz skromna i uległa. A może i będziesz na tyle posłuszna, że zaadoptuję ciebie. Zamieszkasz tu i już nigdy nie ujrzysz Samuela ani Hotelu Delphi. Już nie ujrzysz demonicznych cyferek piekielnego pokoju 1408. Przestaniesz się obawiać o gorsze jutro. Będziesz tu, w moim łóżku. A może i nie … Sam nie wiem. Ścisnął ją do siebie obdarowując czułym pocałunkiem. Uwielbiał głaskać ją po delikatnej, gładkiej skórze. W tej chwili słodko spała w jego ramionach, co powodowało, że pragnął ją wylizać.
🐬
Patrzyła na własne odbicie w lustrze zastanawiając się nad tym, co właśnie się działo. Niby przeżywała cudowne chwile, ale przeplatane z momentami bólu. Kim była dla niego, sama nie potrafiła odnaleźć odpowiedzi. Tak bardzo chciała wiedzieć. W jednej chwili czuje się kochana, a za moment to przemija. Obawiała się, że była zwyczajnym przedmiotem na samotne dni. Czy Samuel mógł mieć rację? A jeżeli miał, to okazało się, że była naiwną idiotką, która skończy jako stara panna w ruderze z dźwięczną nazwą hotelu Delphi. Będzie tylko wspominała o romansie z pisarzem, który wkrótce zapomniał o niej. A ona siedząc w Nowym Yorku oczekiwała na jego niespodziewany powrót.
Teraz albo nigdy – pomyślała. Postanowiła zagrać w otwarte karty. Chciała wiedzieć, co ją w niedalekiej przyszłości czekało. Cusack wodził ją od długiego czasu, ale i zasiał niepewność w niej. To w końcu chciał z nią być, czy może i nie? Zastanawiała się, czy w ogóle obdarowywał ją szczerym uczuciem.
Wyszła z łazienki udając się do kuchni, gdzie spotkała pisarza, który popijał kawę. Zasiadła na swoim miejscu zauważając, że dla niej również kawa została przyrządzona. Spojrzała niepewnie na Johna, który obserwował ją, odkąd pojawiła się w pomieszczeniu.
- Mamy dziś Boże Narodzenie. To czas, gdy wszyscy są szczególnie szczerzy wobec siebie i lojalni, prawda? - zapytała pisarza.
- Naturalnie – mruknął – Chyba nie chcesz mnie torturować dziwnymi pytaniami? - zapytał sądząc, że usłyszy niewygodne pytania, na które będzie musiał odpowiedzieć.
- Sądzę, że moje pytania nie będą dziwne … ale mam nadzieję, że nie odpowiesz mi wymijająco – zwróciła uwagę – Chcę wiedzieć, na czym dokładnie polega nasza relacja – szybko dodała. Cusack spojrzał na nią z lekkim zdenerwowaniem. Wstał nagle, aby przysiąść się tuż obok niej. Morena czekała na jego ruch, ale zamiast odpowiedzi, usłyszała jego krótki ironiczny śmiech. Być może zaczęła zastanawiać się, czy nie powiedziała coś głupiego. Chwycił ją za dłoń patrząc w jej oczy. Był poważny, co spowodowało, że lekko zbladła na twarzy.
- A jak myślisz? - zapytał po nie dłuższej chwili.
- Ja pierwsza zadałam to pytanie, powinieneś mi odpowiedzieć – zwróciła mu uwagę. Westchnął najwyraźniej poirytowany tym tematem. Wolał jak najszybciej zakończyć rozmowę, ale nie mógł na odczepnego powiedzieć, że łączyła ich miłość, skoro to nie była miłość, a coś zupełnie innego. Pisarz przynajmniej nie odczuwał motyli w brzuchu na jej widok, ale jednak istniało coś, co powodowało, że zainteresował się nią. Blondynka oczekiwała na odpowiedź.
- Czy to ważne? Morena, nie męcz mnie, ok? Nie możemy wykorzystać nasze wspólne dni na inne rzeczy? - zapytał. Młodej kobiecie nie było do śmiechu, choć oboje patrzyli na siebie dość poważnie. Ktoś mógłby stwierdzić, że za chwilę wybuchnie wojna słowna. Morena najwidoczniej nie chciała odpuszczać i John o tym wiedział, choć próbował wyjść z tej niechcianej sytuacji.
- Ja pierdolę – wymsknęło jej się, choć nie często używała przekleństw. John patrzył na nią lekko zdziwiony, gdyż z jej ust te słowo dziwacznie zabrzmiało – Nie załamuj mnie. Przekonujesz mnie, że asfalt miał rację. Mam mu pogratulować? - zapytała na koniec. Nie spodziewał się, że blondynka zacznie mu wchodzić na ambicję. Skoro mogła zgadzać się z szefem Delfina, również mogła go uznawać za zwykłego fiuta. A pisarz wolał unikać takich słów w jego kierunku. Już wyobraził sobie, jak Morena przesiaduje w gabinecie L. Jacksona i popija z nim szkocką nie szczędząc słów. Oboje tak siedzą wygodnie na skórzanych fotelach i wymieniają się zdaniami na temat Cusacka. W momencie ocknął się z wyobrażeń na ten temat.
- Samuel nie ma racji, to raz. A po drugie,nie wnerwiaj mnie i nie wymuszaj fałszywych gadek o miłości. Sama w miłość nie wierzysz! - próbował się wybronić.
- Nie wierzę, masz rację … ale jednak musi istnieć, że pomimo tego jak mnie traktujesz, ciągnie mnie do ciebie – wypowiedziała się, na co Cusack uśmiechnął się szyderczo. A jednak złapałem ją, pomyślał.
- Przywiązałaś się – pogładził ją po policzku, na co zadrżała – Miło, że przyznałaś się do tego – leżało mu to. Morena wpadła w jego pułapkę i nic nie było w stanie ją wyciągnąć, nawet pomocna dłoń Samuela. W tej chwili mógłby uwiązać ją i miałby pewność, że nikomu o tym nie rozpowie. Zauważył jej rumieńce na twarzy.
- Śmieszy cię to? To i tak nic z tym, co właściwie ty robisz. Może Samuel przewidział to, że będziesz mnie moleścił, a na koniec odstawisz pod hotel, jak wtedy w Playa. A za kolejne pół roku, gdy będzie ci smutno ponownie pojawisz się w moim życiu – wytknęła – Ja chociaż potrafię się przyznać, że czuję coś do ciebie, a ty ciągle się maskujesz i czasem mam wrażenie, że jesteś egoistycznym draniem!
- Nie rozpędzaj się tak, skarbie – zwrócił jej uwagę – Chcesz wiedzieć, czemu według ciebie taki jestem? - zapytał na koniec.
- Tylko nie kłam – mruknęła.
- Odzwyczaiłem się wyznawania miłości do kobiet. Po stracie dziecka zaczęło się pieprzyć w moim życiu. Jak już wiesz, Jennifer ode mnie odeszła. Oboje mieliśmy trochę winy. Nie mogłem pogodzić się ze śmiercią Katie. Po rozwodzie odsunąłem się od zapoznawania z kobietami, zająłem się w 90% pisaniem. Nie potrafię, przynajmniej na razie, otwierać się na nowe związki. W pewnym sensie nie chcę drugi raz przeżywać rozstania – opowiedział.
- Rozumiem, że przeżyłeś tragedię. Straciłeś córkę, a żona odeszła. Ale to nie znaczy, aby mnie traktować rzeczowo – Morena próbowała utrzymywać poważną minę, aby się nie rozkleić, choć John wiedział o tym, że miała chęć pójść w kąt i porządnie się wyryczeć.
- Po prostu nie chcę tego schrzanić, czy ty nie rozumiesz? - uniósł głos – Chyba lepiej, jak zaczynamy powoli, prawda? - zapytał.
- Tak … spotkania w łóżku, też mi powoli – prychnęła. Wyczuł od niej sarkazm. Wiedział, że nie będzie łatwo.
- Nie mam dwudziestu lat – nie odrywał od niej spojrzenia nawet na moment – Nie bawi mnie chodzenie za rączkę miesiącami. Jesteś jeszcze młoda i nie rozumiesz pewnych rzeczy. Może wytłumaczę ci to w ten sposób: jest chemia między nami i to się liczy. Gdybym nie czuł do ciebie zupełnie nic, nie fatygowałbym się, aby ciebie tutaj sprowadzić. W ogóle bym na ciebie nie spojrzał – tłumaczył. Morena zamilkła. Wiedział, że przemyślała jego słowa. Nic już nie mówiąc objął ją zamykając w swoich ramionach – I więcej nie męcz mnie … Gdy przyjdzie odpowiedni moment, usłyszysz to, co chciałaś wiedzieć.




_______________________________________

🐬 Chapter 17 napisany z mojej wyobraźni.


znalezione na google.com search john cusack hollywood walk of fame star

Hellou :) I stuknął siedemnasty rozdział. Zacznę od ogłoszeń parafialnych: Osiemnastka już napisana (wypluję ją za około półtora tyg. może wcześniej, w zależności od napisania number 20), męczę dziewiętnastkę, trochę mam napisane xD 15 sierpnia w nocy będzie komedia romantyczna "Igraszki losu" (nie mylić z facetem z ogłoszenia) oraz o normalnej porze 16 sierpnia o 20:05 na TVP 2 - ja obejrzę, a jak nie to mam jeszcze ten film na oryginałce xD a no właśnie ... zalega mi, bo nie oglądnęłam jeszcze; pochłonęły mnie insze sprawki. Kto kojarzy, kto oglądnął, niech się wypowie :) 

Kadr z filmu "The Paperboy"
Jak widać na bocznym panelu - wiecie już, że ogarnęłam bloga na nowe opowiadanie "Hunter". Już teraz możecie klikać w focie Cusssiiiii i nabijać mi wejścia xD Na razie poza notką wstępną nic nie ujrzycie. Ewentualnie to i tamto xD Bujnę opko, jak skończę z "The Frozen Blood". Tam dodaję na bieżąco posty, ale ... zabl. na razie :) Fabułę mam nakreśloną, do pewnego momentu, więc tragicznie nie będzie. 

wyszukane z: google.com - hollywood walk of fame star cusack

Yghhh ... chciałabym znaleźć się w miejscu, gdzie jest aleja gwiazd, hue hue. I poszukać swoje ulub. gwiazdeczki :) Bez kładzenia na obgwiażdżony chodnik nie obyłoby się. Już wyobrażam siebie w akcji. Heh. Cusack otrzymał swoją gwiazdę - jak się nie mylę - 24 kwietnia 2012. 
Dobra ... tak z czystej ciekawości Was zapytam: Z jakiego filmu kojarzycie Cusacka? albo: z jakim filmem wam się on kojarzy? lub: W jakim filmie po raz pierwszy go ujrzeliście? Wiem, zadaję trudne pytania ...
                                     👻

8 komentarzy:

  1. Żyję! Po długim czasie, ale żyję, hahaha. Tak się złaziłam po Malborku (i wystałam), że zastanawiam się, jakim cudem zwlekłam się z łóżka.
    Dziękuję za napisanie sytuacji z pająkiem. Teraz mam co skomentować i się z czego śmiać. ;D Czy to fobia, Moreno droga? Nie, gdyby to była fobia, uciekłaby z pomieszczenia. W tym przypadku raczej nie zdążyła zwiać z pomieszczenia. ;P Dawać mi tu tego pająka! Muchołowca się ich nie boi! Tak trochę serio, czemu więcej ludzi panikuje na widok pająka, a nie na widok muchy? Muchy siadają na kupach. Większe prawdopodobieństwo, że przeniosą zarazki. A jednak ludzie uważają za mniej dziwne to, że ktoś krzyknie na widok pająka aniżeli muchy.
    Dzięki też za wizję, w której to Cusack liże każdą część Moreny. A szybko czy wolno? ;D
    ,,Gdy przyjdzie odpowiedni moment, usłyszysz to, co chciałaś wiedzieć.” Mmm, jakie złowieszcze słowa. Aż się człowiekowi chce śpiewać! Chociaż John jest ekspertem od takich gadek. (;
    Nie istnieje taki wyraz jak ,,moleścić”. Sprawdzałam. (: Nie wiem też, co zrobić z Twoimi dialogami, a raczej z tym, czego nie ma, czyli kropkami. Wiem, nie powinnam o tym prawdopodobnie mówić, bo będziesz poprawiała, no ale muszę.
    Ciekawa jestem, kiedy w końcu coś się zacznie dziać - no i Morena musi w końcu odejść od Johna. Kiedy ona nareszcie go opuści...
    Nie wiedziałam, że plujesz rozdziałami. Moja imaginacja ucieszyła się, gdy tylko ujrzała ten jaskrawy wyraz i mogła zacząć swą pracę. Kichasz rozdziałami też? Hahaha. A może bekasz? Nie no, ja bekam, kichanie jest zbyt zwykłe. ;P
    Nie, nie oglądnęłaś. Obejrzałaś. Denerwuje mnie ten błąd językowy aż nadto. Denerwują mnie wszystkie błędy i staram się je wyeliminować. Również, specjalnie użyłaś archaicznego słowa czy nie masz pojęcia, że jest archaiczne? Sądzę, że wiesz, o które słowo może chodzić.
    Hahaha, i leżałabyś na tym pokrytym gwiazdami chodniku dopóty, dopóki by nie przyjechała po Ciebie karetka albo dopóki Krypciak by Ci nie dał pocałunku. Ta druga wizja, o Boże! Hahahahha...
    Nie lubię odpowiadać na trudne pytania. Zresztą znasz na to pytanie odpowiedź w moim przypadku - albo wydaje Ci się, że znasz. ;P
    A, i wiesz, gdzie ja najchętniej bym się znalazła. (Kurde, jest dużo miejsc, włączając do tego filmowe/serialowe uniwersa. Nie myśl jednak, że tych serialowych oraz filmowych uniwersów jest multum, jest ich multum tylko i wyłącznie z innymi uniwersami.)
    Jak u Ciebie z pogodą? Były burze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że połowa mojego komentarza nie odnosi się w ogóle do treści rozdziału. Kurde, nie wiem już co napisać. Moje myśli mają swoje ograniczenia. ;D

      Usuń
    2. Aż się prosiło, aby tu odpisać xD
      Dobra, może i muchy są obrzydliwe, bo siadają na wszystko i na wszystkich i faktycznie roznoszą różne choróbska, a pająki tylko oczyszczają nasz dom z takich much. Ale tak się przyjęło, że pająk z wyglądu jest ohydniejszy, niż mucha. Poza tym moje chomiki nie gardzą ani pająkami, ani muchami. Co do kropek w dialogach - gdy je wstawiam to myślniki mi jakieś krótsze się robią ;/ Nie wiem, jak mam to wytłumaczyć. Oczywiscie poprawki będą i to spore, ale nie wpłyną na to, co się dzieje w tym opowiadaniu. Mam stare dziadostwo wgrane w notebooka, gdzie ciężko mi się pisze ... tęsknię za moim wordem :'( 2010.
      Może i nie ma "moleścić", albo poprawię, albo nie. Po prostu mam już taki styl, choć przyznam, że czytałam opowiadanie - całkiem niedawno - pewnej osoby, co pisze narracją, jak ja a wstawia słowa typu skurwysyn, przypierdolić itp. w opisy. W dialogach to rzecz normalna, ale w opisach? To chyba bardziej razi. Ja tam się nie czepiam innych :D Każdy pisze jak uważa. I tak 99% opowiadań z blogosfery nigdy nie trafi do wydawnictwa - chyba, że się mylę.
      Z tym wypluciem jest tak, że jako mowę końcową pod rozdziałem mogę używać słownictwa jakie sobie wymyślę. Zapożyczyłam takie słówka typu " wyplułam", "ściągnęłam" itp. od pewnej osoby która pięknie pisze opowiadania - naprawdę - a pod rozdziałami w krotkich informacjach pisząc np. o kolejnych notkach jakie mogą się pojawić, wyraża się o nich nawet tak "wydaliłam". Heh, i jakoś nikt się jej nie czepia, bo tu chodzi o opowiadanie, a nie o to, jak się pisze te informacje pod spodem. Może i popełniam wiele błędów. Ale nie czepiajmy sie już tych informacji pod rozdziałami :)
      Krypciakiem mnie tu nie strasz :)

      Usuń
    3. Z muchami kojarzą mi się osoby (nie wszystkie), które wejdą na czyiś blog, zostawią spam i sobie znikają.

      Usuń
    4. Dodałaś nowy rozdział i mnie nie powiadomiłaś czy znowu Gmail oberwał chrzanem? Nie zdziwiłabym się, gdyby Gmail podupadł na zdrowiu. ;D W końcu próbowałam wysłać Ci pewien filmik i nawet nie chodzi o to, że rozmiar musiał zostać zmniejszony. Chodzi o to, że ta wiadomość do Ciebie nie dotarła! Ehm, nie pojawiła się w wysłanych przynajmniej. Tak czy inaczej, nowego rozdziału dzisiaj nie przeczytam. Muszę szanować moje oczy. ;D A jutro mnie prawie cały dzień w domu nie ma. I muszę zabrać się za pisanie kolejnego rozdziału ,,Więźnia niewinności”.
      Wreszcie napisałam jakiś prowokujący do odpowiedzi komentarz, haha. Widzisz, lubię kiedy ludzie mi odpisują.
      Jak się zastanowić, mucha może przekazać niektóre zarazki pająkowi, skoro je pożera, no ale bez przesady. Ja łapię muchy, bo mnie wkurzają i choroby nie złapałam. ;P
      Może to siła sugestii. Jeżeli jedna osoba boi się czegoś, druga osoba jest bardziej skłonna do dzielenia tego strachu. Tak samo z innymi rzeczami. Zjadłabyś psa? Pewnie odpowiesz, że nie, ale tylko dlatego, że my nie jemy psów. Gdyby inni jedli, nie miałabyś nic przeciwko.
      Wytłumaczyłaś dobrze. Po prostu program robi Ci kawały. ;P
      ,,Moleścić” jest po prostu niepoprawne i nie ma nic wspólnego ze stylem. Gdybyś wprowadziła bohatera posługującego się niepoprawną polszczyzną, nie czepiałabym się. Gdybyś pisała z punktu widzenia bohatera piszącego okropnie i u góry zamieściłabyś komunikat, że tak ma być, nie czepiałabym się. Ale niepoprawnego wyrazu użytego dlatego, że nie zna się poprawnej wersji, nie zniosę.
      Ja się czepiam, aby zwrócić uwagę, nie dla samego czepiania. Czepianie to u mnie zdrowy objaw. Seriali też się czepiam, tylko w mojej głowie. A jeśli się nie czepiam, cóż... to oznacza, że serial jest tak do dupy, że moje myśli krążą wokół Słońca, a umysł nie ma bladego pojęcia, co się dzieje. ;D
      Masz problem z tym notebookiem? Może mogłabym coś doradzić, chociaż za eksperta się nie uważam, lecz co dwie głowy, to nie jedna. (: Po prostu wydaje mi się dziwne to, że nie możesz sobie tego Worda ściągnąć. Ja mam Worda w smartfonie. :)
      Niektóre opowiadania może by i trafiły do wydawnictwa, ale to zależy od myślenia ludzi oraz od szczęścia. Nie każdy zechce udać się do wydawnictwa nawet jeśli jego powieść sprzedawałaby się później niczym świeże bułeczki.
      Przecież z tym ,,wypluciem” to był komplement. Takie słowa istnieją, a użyte w nietypowych kontekstach dodają tekstowi oryginalności.
      Od kogo zaczerpnęłaś te wyrazy? Może i mnie zainteresują opowiadania tej osoby.
      Znowu, ja się wszystkiego muszę uczepić, haha. Chciałabym, by ludzie mnie się także czepiali. Może popełniam błędy, o których nie mam pojęcia. Poza tym, z takiego czepiania się może rozwinąć się interesująca dyskusja. (:
      Oj, o nim to ja nie zapomnę i w żelaznej dziewicy! Zwłaszcza on mi wtedy do głowy przylezie, hahahDhbbhga.
      Ciekawe porównanie, aczkolwiek mi osoby wchodzące na czyjś blog po to, żeby jedynie zostawić spam, kojarzą się z obleśnymi wężami. Nie no, żart, nie ma obleśnych wężów, ale naprawdę ciekawe porównanie.

      Usuń
  2. Chcesz, abym się ciebie czepiała? Nic nie przychodzi mi do głowy, ale dlaczego muszę czekać na ciąg dalszy na Twoim blogu? Irytuje mnie to, że Kamila w jakimś sensie drwi z tego, co wyczynia Noelia. Czyżby chciała rozbudzić w jej umyśle obłęd? Hehe. No to by było, gdyby Noelia zaczęła fiksować na jej punkcie. Ok. Wracając do Twojego komentarza. Powinnam Ci pogratulować, że wreszcie się odezwałam z odpowiedziami pod komentarzami, bo w ogóle nie miałam w planach prowadzić gadu gadu pod rozdziałami :)
    Hahaha, poruszyłaś mnie do odpisywania.
    Szczerze mówiąc to nie powiadomiłam o nowości, ponieważ opublikowałam rozdział i wyskoczyłam z neta :)
    No nic nie przyszło do mnie, właśnie. Pewnie się nie wysłało, jak na złość, a gmail ma wakacje z pewnością.
    Heh, oczywiście, że nie zjadłabym psa. A nawet nie jadam królików, ani dziczyzny, co np. ludzie jedzą. Nie jem mięsa ze świni, skoro już mowa o jedzeniu.
    No jasne "moleścić" to nie literackie słowo - wiem, ale czasem lubię wprowadzać coś swojego w te pisanie ... zastanawia mnie fakt, jakby to opowiadanie wyglądało po betowaniu przez profesjonalną osobę.
    Nie wiem, czy mój notebook pociągnie worda 2010 jak mam HP Mini, i win 7 ale ten taki jakiś inszy dla tych małych wersji. Ponadto wku*** mnie klawiatura.
    Aaaah, ja sądziłam, że drażniło Cię to słownictwo, co powrzucałam pod rozdziałem, haha. Och, ta osóbka co pisze swoje opka jest mistrzynią.
    Ponadto zauważyłam, że pomimo tego iż wiem, ze wypisuję jakiś błąd, to go popełniam ... ech ... daleko mi do dobrego pisania, wiem, ale nie poddaję się.
    Bo wiesz .. muchy przylecą, nasrają i polecą, a niektórzy zostawią spam i też już nigdy nie wracają xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja patrzę na datę Twojej odpowiedzi i ,,aż tyle czasu minęło?”, a potem patrzę na datę w telefonie i ,,mam nienormalny kalendarz”. Myślałam, że jest 19, aaaaa, beczki... To znak odbijania. Za dużo czasu spędziłam bawiąc się piłeczką z psem. ;P
      Niezła forma czepiania, haha. I dziękuję za komplement. Czekać musisz, bo inaczej do łóżka wpełzną Ci małe diabły i zaczną przypalać skórę. A tak na serio, wiesz, dlaczego. Byłam nad Bałtykiem, lalala. We Władysławowie konkretnie - i chyba więcej razy do Władka nie pojadę. Za dużo tam ludzi, do diabła z wiadrem! Ale spokojnie, pisanie mam pod kontrolą. Następny rozdział może uda mi się ukończyć nawet jutro. Ewentualnie za dwa dni. Dłuższych opóźnnień nie przewiduję.
      U Ciebie też tyle samolotów lata nocą? U mnie multum, ale nie bezpośrednio nad moim domem, najczęściej po lewej z południa na północ i ,,przed domem” z zachodu na wschód. Często wychodzę popatrzyć w niebo nocą, to wiem. (:
      Ale wiem, że zachowanie Kamili irytuje Cię dlatego, że ona jest taka, a nie inna, nie dlatego, że coś jest nie tak z moim blogiem.
      Jestem taka utalentowana w skłanianiu ludzi do odpowiadania, hahhaha. Dostanę nagrodę wzorowego Wszczynacza Rozmów.
      Niektórzy lubią, kiedy autor im odpisuje - dość sporo osób odpisuje na komentarze zresztą.
      Ja tam jem każde mięso oprócz wołowiny - bo ciężko pogryźć i weź, jeszcze to przełknąć trzeba, a mięso się zdąży suche zrobić. Nie wiem, czy mogłabym żyć bez mięsa. Znaczy, mogłabym, ale te diety, te dania, trzeba by do tego wszystkiego wkładać więcej wysiłku, a mi się jakoś nie chce gotować nie wiadomo, czego cały czas. Chociaż jestem szczera, wiem, haha.
      Wyobrażam sobie, jak by ,,Pokój 1408” wyglądał, gdyby był betowany przeze mnie. Ojj, i musiałabym się pewnie powstrzymywać od poprawiania niektórych zdań - wiesz, ,,lepiej brzmi według mnie”. Chyba wiele osób musi się z tym zmagać.
      Nie da się ściągnąć klawiatury z Google Play, jak na smartfonie? Spróbuj. Większość jest za darmo. Tylko potrzebujesz mieć konto Google, czyli Gmail. (:
      Nie siedzisz w mojej głowie, to dlatego, haha. Czasami zdarza się nawet, że ktoś myśli, że mówię o czymś zupełnie innym. Dobre, hahahea.
      Czyli kto dokładnie? Zapomniałaś znowu podać nazwy bloga lub użytkownika.
      Ee... jeśli wiesz, że coś jest błędem, to natychmiast to popraw - chyba że określony bohater ma mówić z błędami, ale wtedy musi to być dość charakterystyczne.

      Usuń
  3. John jak zawsze bezwzględny, powściągliwy w uczuciach i tajemniczy a Morena uległa jak w hipnozie...Chciała bym żeby pojawił się wątek z ich rozstaniem, było by bardzo ciekawie:D Tak mi się ich wątek erotyczny dziwnie skojarzył z Greyem, dziwna przemoc i jednocześnie namiętność, która ich do siebie przyciąga,no i te myśli Johna o lizaniu...powaliły mnie :D Wskoczyło ci kilka błędów składniowych i literówek ale to tak na marginesie;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))