14 sierpnia 2017

Chapter 18

Patrzyła na kartki papieru wielkości A4 pozapinane w 200 stronicową książkę. Była to surowa wersja opowiadania nieopublikowana nigdy wcześniej. Morena dostała tę powieść od pisarza w ramach prezentu świątecznego. Nosiła tytuł „Ucieczka do raju” i nie miała nic wspólnego z grozą. Praca powstała, gdy Katie była dwunastomiesięcznym dzieckiem, a Jennifer szczęśliwą mamą i żoną. John wtedy nawet nie śnił, że w przyszłości nie ujrzy już córki, a z żoną się rozwiedzie. Wtedy pisał powieści bardzo odległe od horrorów, skupiające się na wątkach miłosnych i przygodowych, a czasem kryminalnych.
John obserwował Morenę, która siedziała na pościelonym łóżku przeglądając kartki, na których była zapisana treść opowiadania. Blondynka chrupała krakersy czytając pierwsze akapity opowieści. Zauważył, że była zainteresowana jego starą pracą, na co zrobiło mu się w momencie przyjemnie. Jednak nie mógł pozwolić jej na zatracenie się w czytaniu. Niemal wydarł z jej rąk wydrukowane opowiadanie i położył je całkiem obok. Morena popatrzyła na niego pytająco.
- Chodź tu – pociągnął ją w swoją stronę. Była zmuszona wstać z łóżka, a wtedy przylgnęła do pisarza – Poczytasz sobie w zagrzybiałym Delfinie – chociaż teraz mógł zakpić z królestwa Samuela L. Jacksona.
- Jak uważasz – rzekła dość cicho. John pogładził ją po policzku intensywnie wpatrując się w jej oczy.
- Zasmuciłaś się – zauważył.
- Nie … ty tu rządzisz, więc … odkryj kolejne plany, jakie masz na ten dzień – powiedziała – Przeczytałam pierwsze linijki i poczułam jak historia mnie porywa do dalszego zapoznania się z nią – wyjaśniła. Nie mógł się opanować, jego dłoń zacisnęła się na pośladku młodej kobiety. Wtedy zauważył, jak delikatnie rozchyliła usta, ale nie wydaliła żadnego dźwięku. Czekała na dalsze postępowanie pisarza. Już po chwili jego dłoń powędrowała między uda Moreny, a w tym samym czasie zbliżył swe usta do jej warg, aby złożyć pocałunek.
Tuż po pocałunku blondynka odsunęła się chcąc oddalić od faceta. Cusack wypuścił ją ze swych objęć, aby przyjrzeć się jej. Morena chwyciła opowieść leżącą na łóżku, po czym schowała ją do torebki. Wtedy odwróciła się do pisarza patrząc na niego zastanawiająco. John nie czekał, a ponownie zjawił się blisko kobiety, którą miał zamiar pocałować, ale ona ponownie się odsunęła.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Nic – odpowiedziała. Usiadła na łóżku – Boję się, że ten plan nie wypali – on dobrze wiedział o co jej chodziło. Morena nie chciała, aby wchodził do pokoju 1408, było to po niej widać.
- Już ci tłumaczyłem, co zrobimy – powiedział i przysiadł obok niej – Zamelduję się w tym parszywym hotelu, uśpię czujność Samuela, a ty postarasz się o ten klucz.
- I co dalej? - zapytała – Wejdziesz, drzwi się zatrzasną, klamka się złamie? Być może już nie zdołam kolejny raz otworzyć tych drzwi – dopowiedziała. Pisarz patrzył na nią poważnie. Wiedział, że mocno się przejęła tym, co planował zrobić. Jednak to nie mógł się wycofać. Jego przewodniki o nawiedzonych hotelach sprzedały się bardzo dobrze, oczywiście za sprawą ostatniego rozdziału o pokoju 1408. A teraz był w trakcie kończenia opowieści o pokoju 1408. Książkę chciał opublikować tuż po nowym roku, jako znak, że powrócił do dawnego stylu pisania pozostawiając grozę w spokoju.
- Może i tak – zaczął się zastanawiać – Z Samuela opowieści wynikało, że jeżeli wszedłbym z kimś do pokoju, byłyby szanse, że nic by mi się nie stało … W końcu pokojówki sprzątały tam w parach, prawda?
- Kogo masz na myśli oprócz siebie? - chyba się już domyślała. Pisarz objął ją przyciskając do siebie.
- Może to nieco egoistyczne z mojej strony, ale skoro się martwisz mną możesz ze mną wejść do 1408 – ujawnił swój plan. Wątpił jednak, że pokojówka się zgodzi. Ona panicznie bała się tamtego pomieszczenia i nie sprzątała w nim, gdyż nachodziły ją gorsze myli. Cusack pogłaskał ją po włosach oczekując odpowiedzi.
- Nie martwisz się, że może mi się coś stać? - zapytała odsuwając się od niego. Wtedy ich spojrzenia się spotkały. Pisarz widział, jak bardzo się przejmowała jego słowami.
- Sądzę, że będziemy bezpieczni – rzekł – A przy mnie na pewno nic ci się nie stanie – zapewniał.
- A jeżeli? - nadal musiała odczuwać niepewność.
- Dam ci czas na przemyślenie decyzji. Nie będę cię zmuszał, przynajmniej do wchodzenia do 1408 – powiedział – Dla lepszej pewności pozostawimy otwarte drzwi.
- To szalone, co chcesz zrobić – przyznała – Ale nie zostawię cię samego, nie potrafię – na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Wiem, że ze mną tam wejdziesz – uśmiechnął się szyderczo. Po chwili przytulił ją do siebie.
- Obiecaj, że zabierzesz mnie jak najdalej, gdy będzie już po wszystkim. Wolałabym zapomnieć o widokach 1408 – odezwała się.
- Jasne – odrzekł, choć nie miał planów, aby ją zabierać gdziekolwiek. Może i ponownie przywlókłby ją w te strony, a może i spędziłby z nią jedną noc i wyjechał. Miał wiele opcji do wykorzystania, ale mógł przyznać, że ona miała coś w sobie, co nie pozwalało mu na obojętność.
🐬
Gdy Morena poprawiała makijaż w łazience, John zasiadł się przy biurku przeglądając swoją pocztę w internecie. Miał wiele zaległości, gdyż nie często korzystał z internetu, a wirtualna poczta zapełniała się z dnia na dzień bardzo szybko. Nie zależało mu na korespondencji od fanów, więc większość takich listów zaznaczał i usuwał. Jednak to uwagę przykuła jedna wiadomość. Otworzył maila zatytułowanego 1408, sądząc, że to od jakiegoś fana. Zaczął czytać: „ Nie wiem jak to ci się udało, ale przeżyłeś starcie z pokojem 1408. Czyżby duchy okazały się słabe? Czytałem twoją najnowszą książkę a ostatni rozdział bym zanadto interesujący. Jednak mam wrażenie, że nie rozgryzłeś zagadki pokoju. Jeżeli chcesz poznać całą prawdę o 1408, przyjedź do zamkniętego clubu gothic midnight,w NY”. John zaśmiał się do siebie domyślając się, że miał do czynienia z pułapką. Któż taki mógłby wypisywać nieinteligentne wiadomości, zastanawiał się. To nie pasowało do Jennifer, ani jej obecnego męża. Oboje mieli swoje sprawy, nie mogliby bawić się w coś takiego. John pamiętał, że Jennifer nienawidziła tematów o duchach. Omijała wszystko, co mogłoby być z nimi związane. Nie lubiła cmentarzy, ograniczała się z oglądaniem filmów o paranormalnych rzeczach. Nawet chciała spalić zwłoki córki, byleby nie patrzeć na jej grób. A co jeśli to Samuel pogrywa? To też do niego nie pasowało. Cusack spodziewał się, że to była ta sama osoba, która wysyłała dziwne listy z Los Angeles. I to ta sama, która musiała przysłać Świętego Mikołaja na plaży. Skoro przebieraniec wiedział do kogo iść z pocztówką, to potencjalny psychol musiał w tym samym czasie przebywać na plaży tuż niedaleko. Pisarz zaczął żałować, że nie zawiadomił wtedy policji. Nie miał pomysłów na to, kto mógłby bawić się w psychola. Jednak to ten jedyny raz, John postanowił odpowiedzieć na maila: „ Nie odpisałbym ci na tą wiadomość, ale muszę ci niestety odmówić spotkania. Nie umawiam się w takie miejsca. Jeżeli chciałeś ze mną pogadać, mogłeś przyjść na spotkanie autorskie, a w NY miałem jedno z takich spotkań. I jeszcze jedno: nie czytasz ze zrozumieniem. W przewodniku jasno podkreśliłem, dlaczego 1408 wywołuje w ludziach chęć do samobójstwa”. Wysłał wiadomość mając chęć zamknąć laptop i pójść zobaczyć, czy Morena nie utopiła się w łazience. Jednak zanim wstał, usłyszał krótki dźwięk sugerujący, że na pocztę przyszła nowa wiadomość. Okazało się, anonim mu odpisał. Więc otworzył e-maila: „A kto powiedział, że nie byłem na spotkaniu? :D :D:D”. John zamknął laptop niemal z hukiem. A przecież mógł nie odpisywać temu psycholowi. Zaczął się zastanawiać, skąd wynalazł jego prywatny e-mail. Udał się do łazienki, gdzie ujrzał Morenę, która prostownicą poprawiała włosy. Spojrzała na niego niebieskimi oczami.
- Żyję – powiedziała z lekką pretensją.
- Jeżeli specjalnie dla mnie się – nie dokończył, gdyż mu weszła w zdanie.
- Dla siebie – uśmiechnęła się – Nienawidzę kręconych włosów, wyglądam w nich mizernie, a w prostych czuję się o wiele lepiej – odłożyła prostownicę i zbliżyła się do niego – To gdzie tym razem idziemy? - zapytała już gotowa do wyjścia.
🐬
Obiecywał sobie, że nie będzie ją wplątywał w swój świat. Miał świadomość, że nie był zwyczajnym śmiertelnikiem. Każdy mógł go łatwo rozpoznać na ulicy, wszędzie. W końcu był pisarzem, docenionym po długich latach. Kiedyś jego dobra passa skończyła się z dniem, gdy zdiagnozowano u Katie nowotwór złośliwy. Wtedy nie był w stanie pisać przyjemnych powieści. A teraz jakby powrócił do swojego dawnego JA. Może nie dosłownie, bo nadal zachowywał się jak egoista. Cynizm nie raz wychodził z jego ust. Potrafił zranić słowami, niekiedy czynem. Może to dlatego, że nadal nie pogodził się ze śmiercią córki.
John wolał uchronić Morenę od swojego ciemnego życia. Niby miał sławę, dobre pieniądze, ale czy to dodawało mu powodów do radości? Może chwilowo, bo zdobywał swoje ambitne cele. Jednak od pewnego czasu zaczął się obawiać nie tylko o swoje życie. Wcześniej nie miewał takich sytuacji, dopóki nie trafił na Hotel Delphi.
Doszło do niego, że może ją skrzywdzić tym, że był znany. Zaczął się o nią obawiać już wtedy, gdy przebieraniec dostarczył pocztówkę na plaży. Później ten e-mail, który być może nie był straszny, ale jego nadawca mógł okazać się niepoczytalnym. Obawiał się, że psychol mógł być nawet w tej przytulnej restauracji i obserwować. Może zaatakować Morenę, na znak, że ma kontrolę nad tym, co pisarz robił i z kim i gdzie. Cusack rozejrzał się dyskretnie po pomieszczeniu. Wybrał stolik w miejscu, gdzie miałby wgląd na to, co działo się w restauracji. Wolał uchronić młodą kobietę przed atakiem nadawcy listów, niż później zbierać konsekwencje niedopilnowania jej. Pomimo tego, ze była dorosła, czuł się za nią odpowiedzialny. I chyba doskwierało go uczucie, że chce ją ochraniać, bo znaczyła coś więcej.
Niczego nieświadoma dziewczyna siedziała patrząc na niego. Oboje czekali na zamówienie. Teraz mogli popijać słabe wino, które okazało się bardzo dobrym trunkiem. John chwycił ją za dłoń i zaczął ją głaskać.
- Mam nadzieję, że chodzimy do tanich restauracji – zaczęła. Wyczuł jej zakłopotanie.
- Jeśli mam cię pocieszyć, owszem. Chodzę do tanich restauracji, choć zdarzało mi się zajrzeć do tych droższych – odpowiedział jej.
- Uff, mam nadzieję, że mnie nie kłamiesz. Nie muszę jeść drogiego jedzenia. W Delphi też jadam tańsze – opowiedziała – Nie lubię się narzucać i sprawiać komuś problemy.
- Nie robisz mi problemów, a przyjemności – uśmiechnął się do niej. Dopóki była chętna na jego zabawy, wszystko szło w dobrym kierunku. Przez chwilę zapadła cisza. W ten sam czas kelner przyniósł jedzenie, po czym odszedł. Morena ponownie spojrzała na pisarza uśmiechając się delikatnie. Gdy zaczęła jeść, on na chwilę przeniósł spojrzenie na innych ludzi. Chciał mieć pewność, że psychol nie zakłóci tego wieczoru. W innych ludziach nie mógł odnaleźć psychopaty. Każdy zachowywał się naturalnie. Powrócił do spożycia kolacji widząc, że partnerka całkowicie skupiła się na jedzeniu. Zauważył, że co jakiś moment odgarniała kosmyki włosów, które niemal wpadały jej do talerza. Poprzez ciszę upijała kolejne łyki wina nawet nie patrząc na Cusacka. Być może czuła się skrępowana, mógł jedynie zgadywać. Gdybym miał opisać ten wieczór w swojej książce, na pewno zaznaczyłbym, że każda kobieta powinna mieć zachowanie jak Ona. Pomimo swoich wad, ma coś w sobie co powoduje, że czuję się dobrze. Niby zwyczajna, nie wyróżniająca się, a jednak. Ta jedyna, na którą zwróciłem uwagę. Dawno nie zaznałem uczucia spędzania czasu z kobietą. O kolacji we dwoje mogłem zapomnieć. Sam się sobie dziwię, że jeszcze potrafię skupić się na relacjach damsko-męskich, a przecież moja własna żona skreślała mnie. Nawet po rozwodzie stwierdziła, że jeśli Bóg mnie kocha, to da mi szansę na to, aby zbudować życie na nowo. Ale przecież nie wierzyłem w Boga, bo on odebrał mi córkę. Jennifer pomogła mi uwierzyć, że nie jestem wart miłości, że żadna kobieta nie zainteresuje się mną – żadna z porządnych kobiet. Ale Morena pomogła mi zrozumieć, że jeszcze mam szansę zmienić się na lepsze. Wybudził się z myśli, gdy Morena nalała sobie wina. Pisarz popatrzył na nią nieco zdezorientowany.
- Nie powinnaś za dużo pić – zwrócił jej uwagę. Nie miał zamiaru wyprowadzać jej pijanej w obecności innych osób. A może wśród nich był fotoreporter, który ukradkiem pstrykał zdjęcia ze swojego smartfona. Ale czy sam siebie nie oceniał za wysoko? Może Morena miała rację. Może on jest pisarzem tylko wtedy, gdy musi nim być. A teraz każda z tych osób nie zwraca na niego uwagi, myśląc zapewne, że jest zwykłym człowiekiem. Nie. John dobrze wiedział, że był potrzebny fotoreporterom. Już nie raz witali go robiąc mu zdjęcia. Przypomniał sobie jak pojechał na mecz ulubionej drużyny bejsbolowej. Na drugi dzień w gazecie było jego zdjęcie jak stał z innymi kibicami na trybunach i z radością okrzykiwał zwycięstwo. Miał się czego obawiać. Gdyby potencjalny psychol dowiedziałby się więcej na temat z życia pisarza, mogłoby dojść do tragedii. Pomyślał o Morenie. Teraz być może nic jej nie groziło, ale gdyby pozostała sama w Nowym Jorku, a psychol chciał się ukazać? Mógłby wyrządzić jej krzywdę. John wolał, aby do tego nie doszło. Chyba zaczynał martwić się o jej życie, choć wcześniej nikt nie powiedziałby, że byłby do tego zdolny. A Samuel L. Jackson ze zdziwieniem, ale pogratulowałby Cusackowi za delikatną przemianę.
- To słabe wino … nalałam niewiele – odpowiedziała.
- Skarbie, na co masz w tej chwili ochotę? - zapytał.
- Na przyjemny spacer – odrzekła.
🐬

W Los Angeles był również piękny miejski ogród. Tego wieczoru dużo turystów i tubylców przechadzali się ścieżkami pięknego miejsca w potrzebie robienia zdjęć. Główną atrakcją miała być idealnie przyozdobiona choinka. W tle można było usłyszeć świąteczne piosenki. Morena właśnie w tym miejscu mogła przypomnieć o świętach, jakie trwały. John objął ją przeprowadzając po ogrodzie. On bywał tu wiele razy, choć nie w celach randkowych. Zeszłego roku popijał alkohol z kumplem, a teraz na całe szczęście spędzał ten czas z kobietą. Zdawać się mogło, że czas stanął w miejscu.
- Jest ci zimno? - zapytał.
- Nie – odrzekła. Choć miała założoną cienką kurtkę, Cusack spodziewał się, że łatwo mogła marznąć.
- Nie chcę, abyś zachorowała – rzekł – Zwykle tutaj mamy o wiele cieplej, niż w Nowym Jorku, ale trzeba brać pod uwagę porę roku. Wieczorami bywa zimno – opowiedział.
- I co najważniejsze, nie ma tu śniegu – uśmiechnęła się, zapewne odczuła, że był opiekuńczy.
Ogród był przyozdabiany świątecznymi ozdóbkami. Gdzieś przy wejściu stały sztuczne renifery, oraz Mikołaje. Chociaż przebierańców nie brakowało w tej chwili. Mikołaje spacerowali pozując do zdjęć. Byli niemal identyczni, wyróżniał ich jedynie wzrost i masa. John spoglądał na nich nieco nieufnie. Nie chciał powtórki z plaży. Wolał w ogóle nie myśleć o tych ostatnich zdarzeniach, a skupić się na tym, co było ważniejsze. Nagle pisarz poczuł delikatne szarpnięcie. Zauważył kobietę w swoim wieku, która prosiła o zdjęcie. John nie miał zamiaru puszczać dłoni Moreny, choć pokojówka przygotowała się na to, że będzie musiała się na chwilę odsunąć. Czterdziestolatka włączyła w telefonie aparat i zrobiła selfie z pisarzem, po czym podziękowała i wspomniała o wciągającej książce z nawiedzonymi pokojami hotelowymi. Cusack spodziewał się, że Morena być może załapała się na zdjęciu. Spojrzał na blondynkę.
- Nie wypuszczę cię, skarbie – powiedział i zbliżył się do niej, aby ucałować. Gdy tylko złączyli się pocałunkiem, coś mignęło. Oboje spojrzeli przed siebie widząc faceta w kapeluszu, który sfotografował ich. Stał odziany w płaszcz, niczym z lat sześćdziesiątych. Delikatna mgła dodawała efektu. Cusack mógł stwierdzić, że przed nim stał jakiś fanatyk, albo jeszcze gorzej – jakiś zwyrodnialec. John już chciał coś powiedzieć, gdy kapelusznik oświadczył iż jest fotografem, który wykonuje zdjęcia w ogrodzie. Po chwili przekazał fotografię wykonaną polaroidem. Cusack mógł odetchnąć, choć z początku spodziewał się fotoreportera.  




____________________

🐬 Chapter 18 napisany z mojej wyobraźni. 



Kadr z filmu "Zabijanie na śniadanie"

Heja. Wiem, że zwlekam z ponownym -  być może - wejściem do 1408, ale nie mogę przeskoczyć urlopu Moreny. A w środę Serendipity, więc sobie obejrzę w tv :) 
Ogólnie napisałam prośbę o autograf do Nicolasa Cage'a pocztą elektroniczną. No, jestem ciekawa, czy otrzymam podpis. Zobaczymy ... A w przyszłym tygodniu będę premiera filmu "Pakt Krwi" na DVD :) Nie wiem, czy Puls Tv się pomylił, ale w swojej ramówce ma (teleman.pl) 18 i 20 sierpnia film "2012", choć w TeleTygodniu i TV14 nie ma tam wpisanego filmu xD dziwna sytuacja :) 
Dziś tak krótko ... 
byeee


13 komentarzy:

  1. Klub Gothic Midnight? Czy to czasem nie nazwa tego klubu była na tej pocztówce od Mikołaja? Jestem 99.9% pewna. (: Ja bym nigdy nie podała klubu jako miejsce spotkania, prędzej zatłoczoną ulicę. Nie no, bez przesady, ale udałabym się tam, gdzie jest sporo ludzi.
    A już myślałam, że anonima nigdy nie nazwiesz psychopatą. Dlaczego, tak w ogóle, miałby się czymś różnić? Prędzej chciałby wtopić się w tłum - psychopata. Poza tym, rozbraja mnie to myślenie Cusacka. Nie każdy psychopata zachowałby się jak... no nie wiem, opętany? Rozbroiło mnie też to ,,;D” w odpowiedzi anonima. Tak jakoś mi nie pasowało do niego, a wiadomo, że rzeczy niepasujące nas śmieszą. (:
    Skoro już mowa o Katie, nowotwory to kiepska sprawa, bardzo. Mój tata miał nowotwór.
    Z ciekawości, byłaś kiedyś na cmentarzu w nocy? Ja tak. (: Nie wiem, co ludzie widzą strasznego w cmentarzach - oprócz tego, czym są.
    Skoro John był w trakcie kończenia książki o pokoju 1408 i chciał ją opublikować zaraz po zaczęciu nowego roku, porzucając w ten sposób grozę, to coś tu nie ma sensu. Książka o pokoju 1408 nie jest książką grozy? 0.0 Albo ja coś źle zrozumiałam.
    ,,Mnie nie kłamiesz...”? Okłamujesz, raczej.
    Zasiadł się przy biurku? Albo ,,zasiadł” albo ,,rozsiadł się”? Wyłapałam jeszcze wcześniej w którymś miejscu literówkę - napisałaś ,,myli” zamiast ,,myśli”. Gdzieś było ,,bym” zamiast ,,bym”, a konkretniej to gdzieś było w mailu do Cusacka. Więcej błędów już nie będę wypisywała. Nie mam siły czepiać się przecinków i kropek. (:
    I znowu rozdział wydaje mi się krótki. Ja wiem, mam jakąś chorobę, haha. Może nie zabieram się za czytanie od razu, ale kiedy już się zabiorę, to, co czytam, wydaje się taaakie króótkiee.
    Aah, ,,serendipity”, to fajne słowo. (: Aż mi się przypomniała historia ze zszywką, którą znalazłam na macie w łazience, ustawioną tak, że gdyby na nią wejść, sytuacja nie wyglądałaby różowo. Akurat szczęśliwie przesunęłam nogą i wyczułam, że coś jest obok. A potem musiałam zszywkę wyciągnąć. Ale skąd ona się wzięła w łazience.....? Enigma, hahahha.
    Mam nadzieję, że otrzymasz ten podpis. Wyślesz mi zdjęcie? (: Żeby było jasne, nie sprawdzam, czy kłamiesz, haha, tylko moje ślepia naprawdę chcą ujrzeć podpis.
    Dziwna sytuacja jak rekinokoń. Wiem, że pamiętasz. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz nic przeciwko sprawdzeniu, czy mój nowy awatar w całości mieści się obok komentarzy, nie? ;D

      Usuń
    2. Nie, niestety się nie mieści.

      Usuń
    3. Ten awatar powinien się zmieścić. (:

      Usuń
    4. Ale wolę ten, mimo że musiałam go odwrócić.
      Haha, jak Ci zaśmiecam bloga.

      Usuń
    5. Nie mówcie, że się nie zmieścił. Kirde.

      Usuń
    6. Chcesz, to możesz skasować te wszystkie komentarze.

      Usuń
    7. A już się przestraszylam, że dorwał mnie troll xD
      Nie, no nie mam nic przeciwko tym komentarzom służącym do sprawdzenia awatara.
      Ale przyznam, że rozbudziłaś już we mnie nadzieję, że trafił tu nowy czytelnik - gdy zauważyłam, że dostałam nowe komentarze na pocztę.
      No fajna ta ryba i nazwa. Choć dobrze wiesz, że przyzwyczaiłam się już do jednej Twojej nazwy - wiesz zresztą jakiej :)

      Usuń
    8. Ja i trollowanie to wybuchowy koktajl - tak wybuchowy, że prowadzi do destrukcji Polski, co oznacza, że eksplozja nie miałaby jedynie wpływu na nasz kraj, hahahe.
      I tak mam teraz inny, no bo nie mogę zdecydować, co wygląda lepiej, a Blogspot mógłby się nauczyć, jak nie ucinać awatarów oraz ich nie zniekształcać. Wiesz, ile napisów mógłby człowiek wtedy wstawiać??
      Do seryjnego... ehm, zabójcy płatków? ;P

      Usuń
    9. Chociaż w sumie mogłabym sprawić sobie awatar wyglądający zupełnie inaczej - bez śledzia. W końcu jestem Fałszywym Tropem. A teraz wiem, jakiej wysokości i szerokości awatar powinien zmieścić się cały, ha!

      Usuń
  2. Bardzo przyjemny rozdział,pełen rozmyślań i romantyzmu. Miło się go czytało, w końcu Morena i John spędzili ze sobą normalną randkę bo tak to odebrałam, jak również to że John nie krępował się pokazywać a nawet robić zdjęcia z Moreną. W sumie aż za miły ten rozdział i jestem ciekawa co przerwie tę sielankę w kolejnym...:D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))