Morena spoglądała na fotografię, na której było widać, jak
całuje się z pisarzem. Okazywała, że doskwierało ją szczęście.
John postanowił podarować jej to zdjęcie na pamiątkę. Gdy ukryła
fotografię do torebki, John chwycił dziewczynę za rękę i
wyprowadził z ogrodu.
Robiło się już coraz ciemniej. Zimny powiew wiatru powodował, że
zaczął im doskwierać chłód. Gorzej znosiła to Morena, która
zaczęła się delikatnie trząść. Wsiedli do samochodu, który był
zaparkowany całkiem niedaleko.
- Myślałam, że rozwalisz tamtego fotografa – zaczęła. Spojrzał
na nią przez chwilę.
- Spodziewałem się, że to natręt, który nękał mnie listami i
pocztówkami – powiedział, po czym uruchomił samochód. Pomimo
tego, że nie spotkał natręta i tak czuł wewnętrzny niepokój.
Psychopata mógł pojawić się w każdej chwili, bądź tylko
czujnie obserwował pisarza. Cusack wiedział, że w tej chwili nie
mógł nic zrobić. Nie chciał korzystać z ochrony, nie lubił, gdy
obcy ludzie pałętali się po jego mieszkaniu, bądź chodzili za
nim jak cień. Cenił prywatność.
- Bo jeszcze wpadniesz w paranoję – zażartowała, gdy zaczęli
jechać w stronę domu. John się zaśmiał.
- Ja i paranoja? - nie wierzył, w to, co słyszał od niej.
- No cóż … masz silny charakterek – rzekła – Ja raczej bym
sobie nie mogła z tym poradzić.
- I dlatego potrzebujesz prawdziwego faceta – powiedział patrząc
na nią na chwilę, aby znowu spojrzeć przed siebie na drogę.
Morena zamilkła. Z pewnością zaczęła zastanawiać się nad
słowami pisarza, natomiast John mógł nacieszyć się chwilową
ciszą w aucie.
🐬
Gdy blondynka poszła do łazienki w celu kąpieli, John zasiadł na
chwilę, aby przejrzeć elektroniczną pocztę. Przeczuwał, że
psychol mu odpisał. W innym przypadku nie zawracałby sobie nim
głowy, ale czuł ciekawość. Pomyślał nad pułapką, jaką mógłby
zgotować natrętowi.
Skoro tak bardzo chcesz się ze mną spotkać, dosięgnie cię
konsekwencja – pomyślał – Gdybym miał opisać to w
książce, z pewnością podkreśliłbym, że przeskoczyłem
psychopatę i będąc krok przed nim unicestwiłem go jego własną
bronią. Czy to nie za łatwe, aby było prawdziwe? A może psychol
chce, abym przygotował na niego pułapkę?
Pod ostatnim e-mailem od psychola, pojawił się kolejny – wysłany
około pół godziny temu. E-mail z nazwą
avessssssatan666@gomail.com
posiadał miniaturowe zdjęcie w awatarze zgniłej ryby z rogami
byka. Cusack mógł śmiało stwierdzić, że właściciel
odrażającego zdjęcia miał nie po kolei w głowie. Być może
obrazek zgnilizny nie robił wrażenia na pisarzu, gdyż widział o
wiele gorsze fotografie. Jednak to mógł się obawiać natręta,
który coś kombinował. John chciał jak najszybciej poinformować
Norrisa, więc wysłał wiadomości poprzez pocztę elektroniczną.
Miał nadzieję, że szef wydawnictwa coś z tym zrobi, jak
najszybciej.
Kliknął na świeżą wiadomość od „ave satana” ze zgniłą
rybą. Na sam początek listu przywitała go umazana krwią siekiera.
Zdjęcie było wykonane z telefonu, gdyż padał niewielki cień ręki
trzymającej komórkę. Oprócz zakrwawionego narzędzia nie było
nic. Siekiera leżała na drewnianej podłodze pokrytej kurzem.
Cusack odebrał to, jako groźbę, ale postanowił przeczytać całą
treść. Miał nadzieję, że Norris nie zbagatelizuje, szczególnie
tej wiadomości z siekierą.
„W zamkniętym klubie Gothic Midnight odprawiano czarne mszy. Na
jednej z nich byłem osobiście, ale jako widz, niż praktykant. Na
środku narysowanego kredą pentagramu leżała kobieta w ciąży.
Być może zbliżała się już do porodu. Zamordowano ją, jak i
nienarodzone dziecko na cześć szatana. Wszystko odbyłoby się
zgodnie z planem, gdyby nie najazd hipisów, którzy mieli liczebną
przewagę. Doszło tam do prawdziwej rzeźni. Tuż po wszystkim cioty
uciekły, a ja mogłem wyłonić się z kryjówki. Od tamtej pory w
klubie już nic się nie dzieje, ale … Czarne mszy nie wzięły się
znikąd. Były praktykowane przez pierwszego szefa hotelu Delphin.
Zaczynał swoje praktyki w pokoju 1408, z pewnością przeniósłby
się i do innego miejsca, gdyby nie to, że poprzez chwilowe opętanie
zamordował własną żonę, która była z nim w ciąży. Chciałem,
abyś to wiedział. Podobno czarna księga istnieje naprawdę, i
została ukryta w klubie Gothic Midnight. W niej kiedyś zapisywał
różne notatki ten cały właściciel hotelu. Być może znajdziesz
prawdziwy powód opętanego 1408”. John przez chwilę się
zastanawiał. Kiedyś Samuel wspominał o ciężarnej kobiecie, która
poroniła i zmarła razem z dzieckiem. A jeżeli za tym faktycznie
krył się satanistyczny szef hotelu? Jeżeli faktycznie zabił swoją
żonę i dziecko w 1408, to pokój mógł wchłonąć wiele zła. A
jeżeli to bzdury? Cusack był sceptyczny, nie mógł na słowo
uwierzyć jakiemuś psycholowi. Odszedł od laptopa postanawiając
nie myśleć nad tym.
Zauważył Morenę, która wyszła z łazienki odziana w piżamę
składającą się z przykrótkich spodenek i koszulki. Podłapywał
ją, gdy tylko pochwycił przyciągając do siebie. Morena przylgnęła
do pisarza zapewne odczuwając jego gorące dłonie. Ich spojrzenia
się spotkały, pisarz wyczuł zapach jej umytego ciała.
- Cieszę się, że mi nie przeszkodziłeś w kąpieli –
powiedziała. Pisarz pogładził ją po policzku nie odrywając od
niej spojrzenia. Ona jest taka niewinna …, pomyślał.
- Nic straconego, jutro mogę – uśmiechnął się do niej, po czym
musnął ją w usta.
🐬
Brał ją mocnymi pchnięciami, powodując, że razem z nią zaczął
pojękiwać. Jeszcze nigdy wcześniej nie czuł się tak dobrze, jak
w każdej chwili spędzonej z tą młodą kobietą. Jednak coś
musiało się wydarzyć. Morena próbowała go zepchnąć z siebie,
lecz jej siły były tak minimalne, że nic nie zdziałała. Cusack
obdarował ją pocałunkiem, ale to nie dało za wiele. Tak nagle jej
dłoń mocno chlasnęła w jego policzek, przez co poczuł niewielkie
szczypanie.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał – Źle ci? - był poddenerwowany.
Chwycił partnerkę za nadgarstki i przetrzymał je, aby więcej się
nie broniła. Powrócił do całowania ją w usta, przy czym
kontynuował pchnięcia. Po nie dłuższej chwili zauważył jej łzy,
które otarł wolną ręką – Co się dzieje – przerwał leżąc
na niej. Gdyby nie jego ciężar, z pewnością wyswobodziłaby się.
Drugą ręką trzymał ją za nadgarstki.
- Nienawidzę cię – powiedziała dość cicho patrząc
załzawionymi oczami na pisarza.
- Co znowu sobie ubzdurałaś, co? - zapytał nie mając zamiaru jej
uwalniać. Gdy nic nie odpowiedziała, kontynuował – Jutro sobie
pogadamy.
🐬
Wtorkowy dzień grudnia rozpoczął się od późnego wstania z
łóżka. John musiał gdzieś wyjść, więc zostawił swoją
towarzyszkę w domu. Nie mógł jej wszędzie zabierać, a wyprawa
miała potrwać nie dłuższą chwilę. Liczył, że za pół godziny
ponownie zjawi się w domu i będzie mógł zająć się swoją
partnerką.
Zaufał jej, wiedział, że bez niego nigdzie nie wyjdzie. W końcu
nie znała ulic Los Angeles. Była w obcym miejscu. Był pewny, że
ona nie złamie jego słów. Miała się tylko nie ruszać z domu i
przeczuwał, że nie zbagatelizuje tego. Gdy zniknął za drzwiami,
blondynka upewniła się, czy pisarz oddalił się. Gdy usłyszała,
jak wyjeżdżał samochodem, podeszła szybko do biurka i rozsiadła
się na krześle. Laptop był uchylony, z włączonym wygaszaczem
ekranu. Ruszyła myszą, po czym jej oczom ukazała się otwarta
przeglądarka internetowa. Tak bardzo chciała wiedzieć, co robił,
w jakie strony wchodził. Miała przecież nie ruszać jego rzeczy,
ale nie potrafiła się opanować. Weszła na otwartą kartę, gdzie
wyświetliła się wirtualna poczta. Miała nadzieję, że nie
korespondował z żadną kobietą. Tak bardzo chciała mieć go dla
siebie. Nie wyobrażała go z inną partnerką. Kochała go na swój
sposób i nie chciała stracić. Zauważyła dziwaczne e-maile od
'zgniłej ryby', które zaczęła czytać.
Przerwała szperanie, gdy doszło do niej, co właściwie robiła.
Jednak to, dowiedziała się więcej na temat dziwacznego klubu.
Postanowiła zrobić wiele, aby nie doszło do tragedii, choć nie
miała obmyślonego planu działania.
Na jej szczęście nic nie wskazywało, aby John posiadał na boku
jakąś inną kobietę.
🐬
Nie dopuścił jej do słowa, tylko tak po prostu przycisnął do
ściany. Widział w jej oczach poddenerwowanie, jak i żal. Nie
chciał wysłuchiwać rozmów o uczuciach. To było dla niego
zupełnie niepotrzebne. Chciał mieć z niej więcej, ale czasem nie
potrafił do niej dotrzeć. Morena przyciśnięta do chłodnej ściany
nie potrafiła wymówić ani jednego słowa. Wpatrzona w
ciemnobrązowe oczy pisarza czekała na to, co miało się wydarzyć
dalej.
Cusack wyczuł, że nierówno oddychała. Chciała wyswobodzić ręce,
ale on je mocno trzymał. W tej chwili mógł zrobić naprawdę
wiele, ale zamiast tego, chwycił ją i pchnął w stronę łóżka.
Blondynka opadła na posłane miejsce, odwrócona od niego.
Wymierzył pierwszy cios, po którym Morena wydała stłumiony
okrzyk. Zapewne jej pośladek zaczął szczypać. To uderzenie nie
było delikatne, a zamierzone.
- To za wczoraj – poinformował – A teraz wytłumacz, co ci
odbiło w nocy – chwycił ją i przybliżył się do niej. Ich
spojrzenia się spotkały. Morena miała ogromny gniew w oczach.
- Miałam gorszą chwilę – rzekła – Nie powinno cię to
interesować, skoro wziąłeś mnie tylko do zabaw – powiedziała
patrząc mu w oczy.
- Cholera jasna! Znowu zaczynasz? - zdenerwował się – Musisz
zapracować na pewne względy – szybko dodał, na co słowa trafiły
w młodą kobietę. Zaczęła się z nim szarpać, choć tak naprawdę
ciężko jej było wyswobodzić się z jego uścisku.
- Przegiąłeś – rzekła opadając z sił – To ty będziesz
musiał zapracować na to, abym ci następnym razem – nie
dokończyła, gdyż pisarz zaczął ją całować. Poczuł, że nawet
się nie broniła. Pogładził ją po włosach, po czym przerwał
pocałunek.
- Skarbie … oboje wiemy, że bardzo szalejesz za mną. Nie mogłabyś
mi się sprzeciwić – mówił ze spokojem głaszcząc ją – Nie
poradzisz sobie ani jednego dnia dłużej beze mnie. Zostaniesz tutaj
do końca swojego urlopu spełniając moje zachcianki. Po to tutaj
jesteś, moje kochanie.
- Nie możesz mnie zmusić do pewnych rzeczy – rzekła. John
zauważył, że uspokoiła się, gdy mówił do niej bez nerwów.
Pogładził ją po policzku opuszkiem palca.
- Sama wiesz, że zrobisz dla mnie wiele. Bez żadnych sprzeciwów
wieczorem oddasz mi się, a jeśli będzie trzeba, to uwiążę cię,
abyś czasem znów nie wyskoczyła na mnie z pazurkami – ucałował
ją w usta. Zauważył, że poczuła się z pewnością osaczona. Jej
mina sugerowała, że była pogubiona w tym wszystkim. Nie potrafiła
się wybronić, ani uciec gdziekolwiek. John dobrze bawił się jej
kosztem. Uwielbiał jej bezradność i poddanie – Już ja cię
wychowam.
🐬
Musiała wiedzieć, kto rządził w tym miejscu. Dowiedziała się,
że była zwyczajną towarzyszką do zabaw. Jednak to czuła się
nieco zagubiona. Nie chciała się poddawać, choć niektóre słowa
ją raniły. Widziała w nim kogoś lepszego i starała się dążyć,
aby wydobyć to z niego.
Tego wieczoru czekało ją ponowne starcie.
- Będziesz grzeczna? - zapytał pokazując jej dwumetrowy sznur.
Morena stała w kącie pomieszczenia obserwując pisarza, który
zwyczajnie zaczął się dobrze bawić jej strachem – Długo mam
czekać na odpowiedź?
- Zostaw mnie … powiem Samuelowi, co mi robiłeś – zagroziła,
na co Cusack się zaśmiał.
- Nic mu nie powiesz, kochanie – zapewniał podchodząc do niej –
Bardzo mocno mnie kochasz, kruszynko. Grzecznie do mnie podejdź i
odpowiedz na moje pytanie. A obiecuję, że dobrze się zabawimy.
- Jestem bezbronna – załkała – Daj mi spokojnie zasnąć –
zatrzęsła się.
- Wiem, kochanie – uśmiechnął się do niej szyderczo – Jeżeli
nie podejdziesz, to użyję czegoś, co cię zachęci – z fotela
sięgnął pas. Był pewny, że o wiele wcześniej wyśmiałaby go
sądząc, że sobie stroi żarty, ale tym razem była na poważnie
przestraszona. Wiedział, że mógł ją łatwo złamać.
- Ty żartujesz – podeszła do niego niepewnie, a wtedy poczuła
jak facet objął ją przytulając do siebie. John słyszał jej
szybkie bicie serca, oraz nierówny oddech. I ten zapach. Przyjemny,
nęcący. Odłożył pasek od spodni, ale sznur nadal trzymał w
ręce. Podprowadził Morenę do łóżka, po czym siadł na jej
podbrzusze okrakiem i chwycił za chude nadgarstki.
- Będzie ci dobrze, skarbie – zapewniał – Nic się nie bój –
obdarował pocałunkiem – Nie odpowiedziałaś mi, czy będziesz
grzeczna.
- A mam wyjście – jej głos był tak cichy .
- Nie ma mowy – rzekł – Tej nocy zrozumiesz, kochanie, że
należysz do mnie i będziesz z uśmiechem na twarzy spełniała moje
zachcianki. A jeżeli nie, to cię zachęcę – puścił jej
nadgarstki i wyrzucił sznur gdzieś za siebie – Gdybyś widziała
swoją minę … Nie spodziewałem się, że uwierzysz w to, co
chciałem ci zrobić – zaczął się śmiać.
- Jesteś okrutny – stwierdziła. Zdawało mu się, że poczuła
ulgę. Pomógł jej się usiąść, ale wziął w swoje ramiona.
- Nie mógłbym cię krzywdzić, ale chciałem cię trochę
postraszyć … Ty naprawdę uważałaś, że byłbym zdolny do
takich rzeczy – zaśmiał się. Morena nie wyglądała na
zadowoloną.
🐬
Spoglądał na śpiącą kobietę, która przytulała się do
granatowej poduszki. Pogłaskał ją po ramieniu, po czym złożył
pocałunek na policzku. Po nieudanym żarcie spała spokojnie, ale
zapewne jeszcze to przeżywała.
John mógł wstać z łóżka i udać się do łazienki, aby na
spokojnie porozmawiać z Norrisem. Zabrał ze sobą telefon i zamknął
się w łazience. Usiadł na sedesie i oddzwonił do szefa
wydawnictwa. Facet odebrał po kilku sygnałach.
- No nareszcie – mruknął.
- Mów, co się dowiedziałeś – John przeszedł od razu do tematu.
- Ktoś był na tyle cwany, że założył e-maila na fikcyjnych
danych. Sprawdziliśmy to i jak się okazało, osoba o podanym
imieniu i nazwisku nie istnieje. W dodatku nieistniejący adres
domowy, a o numerze telefonu już nie wspomnę. Podpytałem
znajomych, którzy pracują w policji, czy mogliby podejść do
tamtego opuszczonego klubu i zajrzeć co właściwie tam się dzieje.
Muszę czekać na ich raport – opowiedział – Niestety, John, ale
ten cały natręt jest nadal anonimowy.
- Kurwa – przeklął – Słuchaj, czuję się niekomfortowo, że
jakiś psychol dorwał mój prywatny e-mail i ciągle wypisuje o
tamtym klubie. Mam nadzieję, że coś z tym zrobisz … bo może nie
wiesz, ale pracuję nad kolejną książką i próbuję odbudować
życie na nowo.
- Spokojnie, John – uspokajał go – Zrobię wiele, aby dorwać
tamtego kolesia. Nic się nie martw, rób swoje – zapewniał.
- Łatwo ci mówić, jak on może być tu, w L.A. Nie chciałbym, aby
zniszczył mi spokojny dzień – John najwidoczniej się denerwował.
- Obiecuję, że coś z tym zrobimy … zaczęliśmy już działać,
więc oczekuj nowych wiadomości – Norris chyba wyczuł, że pisarz
powoli tracił równowagę – Pogadamy jutro, ok? Muszę rano wstać.
Na razie – pożegnał się i rozłączył. John wyszedł z łazienki
wyłączając światło. Zbliżył się do łóżka, zauważając, że
Morena spała już po jego stronie. Odłożył telefon na stolik
nocny, po czym położył się na łóżku przytulając kobietę do
siebie.
_____🐬____
Chapter 19 napisany z mojej wyobraźni.
To ostatni rozdział w te wakacje, które już się skończyły. Miałam ten post dodać nieco szybciej, ale przypadło na 1. września ... Jak przeżyliście tegoroczne lato? Mam nadzieję, że ciekawie. U mnie niestety nie było tak ciekawie, gdyż nie wyjechałam nigdzie, nawet na nasze polskie morze ... Większość czasu przesiedziałam w domu, co ubolewam, bo naprawdę chciałam jakoś fajnie spędzić te wakacje, a tu ba :( Wiem, że marudzę ... może jesień będzie ciekawsza - oby!
W kolejnym - już jesiennym - poście prawdopodobnie powrócę do Hotelu Delphi. Postaram się wprowadzić trochę grozy, choć nie obiecuję. Przyznam, że mozolnie idzie mi pisanie 20. rozdziału. I powoli dokańczam TFB, choć tam z poprawkami jest gorsza tragedia, niż tutaj ...
pobrane (credit) z tumblr (zapomniałam nazwy xD) |
o, nawet moje pazurki się załapały xD tak, moje, prawdziwe. Nie doklejam :) |
Jeżeli nie chce się Wam szukać, możecie obejrzeć recenzję kinomaniaka - polecam - pomimo oceny Paktu Krwi. Ok! Ja jeszcze nie wyrobiłam zdania, gdyż nie obejrzałam jeszcze, ale zamierzam w najbliższym czasie, to Wam powiem xD
jest + 18, jak coś xD Nie skopiowałam filmu, wrzuciłam tylko link z podglądem na youtube :)
I ktoś skomentował, że będzie hit na sobotę w Polsacie xD
Wreszcie dodałaś rozdział! (: Już sądziłam, że się nie doczekam. Dobrze przynajmniej, że nie jestem tak emocjonalna jak niektórzy (chyba że chodziłoby o moje sprawy, wtedy może). Ten mecz był straszny. 4:0. Wyobrażasz to sobie?
OdpowiedzUsuńAve Satan? Haha, moje oczodoły wywróciły się na lewą stronę ze śmiechu. Zaraz, czy to znaczy, że nosi je jako ubranie reszta mojej głowy? ;P
Takie fotografie to nic. Ja bym mogła sobie coś takiego wstawić dla jaj, wiadomo.
Pomysł z praktykowaniem czarnych mszy w pokoju 1408 przez pierwszego właściciela hotelu Delphi jest genialny. Tak samo jak wprowadzenie do gry czarnej księgi, ukrytej gdzieś pośród murów klubu Gothic Midnight. Może mało elokwentnie to ujęłam, lecz przysięgam - to nie jest sarkazm. Bardzo podoba mi się, że wcieliłaś te pomysły w życie.
Kto zostawia pocztę bez opieki, ja się pytam?! Wyszukiwarka jeszcze ujdzie, ale poczta?? Dobra, mój tata tak czasem robi. Ja nie jestem wylogowana na smartfonie, ale bądźmy szczerzy - nie zostawiam go samotnego na widoku dla innych, haha.
Taa, a Morena byłaby w stanie stwierdzić, czy Cusack ma inną kobietę na boku. Jasne. Przypuszczam, że gdybym ja była z kimś w związku, komunikowałabym się z innymi ludźmi przez internet, jak teraz. Fakt, w blogosferze więcej dziewczyn, ale jednak. I nie życzyłabym sobie, by ktoś sprawdzał moją pocztę. Zabawne, pewnego razu sądziłam, że ktoś się do niej włamał, a to byłam ja - z innej lokalizacji. Magia i tęcza po prostu.
A już myślałam, że John zwiąże Morenę i wleje jej pasem po tyłku - i nie tylko po tyłku. Na początku sceny zaczęłam się zastanawiać, czy staniemy na równi na bieżni sadyzmu.
Hahae, przyznam, że ja nigdy nie siedziałam na zamkniętej desce klozetowej w domu. W domu. W szkole to co innego.
Chciałabym, by John udał się na poszukiwania czarnej księgi. Ciekawa jestem, jakie zapiski sporządził pierwszy szef hotelu. Albo jeszcze lepiej - facet może wysłać Morenę. Blondynka na bank będzie przerażona do szpiku kości.
Dla mnie wakacje jeszcze się nie skończyły. Studia zaczynają się dopiero za miesiąc. (:
Nawet kilku Perseid nie widziałaś? :( Widziałaś w ogóle kiedyś jakiś meteor? Może mówiłaś, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć. Dobrze, że skleroza nie boli. ;P
Życzę udanej jesieni oraz pokonania blokady pisarskiej!
Czekam na grozę. A jakżeby inaczej!
Mnie nigdy nie udało się wyhodować takich pazurów. Przeszkadzałyby mi tylko.
Wiesz mi, ja mając lat trzynaście nie zwracałam uwagi na to, czy film jest 18+ czy też nie. Zwracałam natomiast uwagę na fabułę. To nasza psychika, nie wiek w głównej mierze decyduje, co jest dla nas odpowiednie. :)
* wiesz mi - niezły błąd, haha
UsuńPatrz, napisałam dwa komentarze jeden po drugim i każdy dodałam innego dnia. To jest sztuka. ;D
UsuńJa jakoś wcale nie wątpię że byłby zdolny do takich rzeczy. Z Johna wychodzi prawdziwy psychol.. bo kurcze, obrócił wszystko w żart, ale prawda jest taka, że nie przejął się jej wcześniejszymi łzami, tylko wziął, co chciał..
OdpowiedzUsuńjak dla mnie on jest zdolny do takich psychopatycznych rzeczy, a to,ze nagle zmienił taktykę.. jak dla mnie to po prostu manipulacja... facet chce okręcić ją wokół palca, sprawić,że nie będzie wiedzziałą, czego się spodziewać.. że będzie się w jakiś sposób bała...
Biedna, biedna Morena...
A wassssss....ale akcja, już się przeraziłam że John to naprawdę psychol, ale w sumie jeśli był zdolny do tak okrutnego żartu to jak Morena ma się czuć przy nim bezpiecznie? Coś już zaczyna się dziać i to akurat w takim momencie kiedy John zaczyna na nowo układać swoje życie.Mnie jednak ciekawi wątek tej zgniłej ryby, co chce przez to osiągnąć ten psychol pisząc to Johna?A to ciekawe....
OdpowiedzUsuń