11 października 2017

Chapter 24

 Szybsze bicie serca spowodowane artykułem, na długo towarzyszyło pisarzowi. John nie mógł pojąć, jak to się mogło zdarzyć? Przecież był uważny, staranny. A tu nagle został niespodziewanie zaatakowany. I to przez przeciętnego blondyna, który pracował w jednej z księgarń. I kto by pomyślał, że to on okaże się prześladowcą, co będzie chciał zniszczyć życie pisarza, nawet zza krat.
- To jakiś żart? - John zapytał. W momencie poczuł się niepewnie. Tu nie chodziło również o niego, a o 26 – latkę. W dodatku tak bardzo pielęgnował swoją prywatność na marne. Poczuł gniew, ale co z tego, gdy Samuel na nim uwiesi psy. John tak bardzo nie chciał, aby świat medialny dowiedział się z kim sypia w łóżku. Być może te informacje, które ujrzały światło dzienne były dla niego niewygodne. Morena miała pozostać wśród tych „rzeczy całkiem prywatnych”. Jednak to stało się zupełnie inaczej.
- Twój prześladowca musiał się dobrze ubezpieczyć, aby ci jeszcze namieszać – powiedział – A z pewnością to on, prawda? - zapytał na koniec – Cóż … Ty jesteś gwiazdą, więc dla ciebie to nic nowego, jak artykuł o tobie, ale powiadomiłem cię ze względu na Morenę. Chyba oboje wiemy, jak ona zareaguje.
- Pomogę jej to zrozumieć i przejść przez to – zapewniał odczuwając coś dziwnego w sercu. Poczuł się odpowiedzialny. Wszystko zaczęło się komplikować, a miał przecież nie zadawać jej bólu.
- Poważnie? - Samuel nawet nie dał oznak, że jest uradowany tym faktem. Miał to gdzieś, że pisarz chciał załagodzić sprawę – Nie rozumiesz jej życia. To nie celebrytka, aby miała w głębokim poważaniu to, co się właśnie stało. Ledwo otrząsnęła się po ataku twojego prześladowcy, a teraz wyobrażasz sobie jak fotoreporterzy będą ją zaczepiać na ulicy, gdy będzie chciała iść do sklepu? Albo dziennikarzy w moim hotelu? Nie chciałem szumu wokół Delfina, ale zgodziłem się, abyś opisał to miejsce w swojej książce. A teraz hieny dowiadują się, że tutaj masz kochankę. Wezmą pod lupę twój przewodnik i skojarzą, że pisałeś o Morenie. A co za tym idzie? Będzie prześladowana. Być może moje obłożenie się pomniejszy, bo ludziom będzie przeszkadzała obecność paparazzi – wyjaśnił.
- To się w końcu zastanów, czy chodzi ci o hotel, czy o pracownicę – John łapał go za słówka – Nie rozumiem twojego zdenerwowania.
- Gdybyś traktował ją poważnie i planował się z nią związać na poważnie, może bym się nie wtrącał … Ale ty sobie gdzieś tam pojedziesz, a ona tu zostanie. Zapewne ją porzucisz, bo to długo nie będzie trwało. Znudzi ci się ciągłe przyjeżdżanie w te strony, aż pewnego dnia znikniesz z jej życia na zawsze. A ona? Będą na nią ciążyły twoje grzeszki. Każdy będzie ją uważał za zwykłą kochankę do łóżka. Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale ona będzie miała, a raczej już ma przez ciebie zniszczone życie. Niedługo wcale nie wyjdzie poza mury tego hotelu, bo będzie się obawiała, że ktoś powie pokazując na nią palcem „to ta dziwka znanego pisarza, który napisał o pokoju 1408”. Ty sobie świetnie radzisz w show biznesie, ale ona jest z całkiem innego świata – wyjaśnił – Poczytaj sobie artykuł, może dojdzie do ciebie co może się wydarzyć. Jesteś inteligentny.
- Nie podaruję im tego artykułu – powiedział – Nikt nie będzie publicznie terroryzował mnie, ani Moreny. Ze względu na nią poślę ich do sądu – zapewniał.
- John, przestań – machnął ręką – Ilu ty ludzi jeszcze poślesz do sądu? Jesteś głównie znany z tego. Może daj już spokój gazecie, a weź się za swoje życie. Poza tym, kłamali w artykule? - John udawał, że nie słyszał ostatnich słów.
- Pamiętasz przy naszym pierwszym spotkaniu jak mówiłeś o mnie, że jestem sceptyczny? Ty również taki jesteś, bo nie dajesz sobie przegadać, że nie traktuję Morenę jak rzeczy. Patrzysz na mnie odgórnie i uważasz, że jestem rozkapryszoną gwiazdą, co jest zupełną nieprawdą. Zapytaj Morenę – spojrzał na niego z wyrzutem. Samuel zaśmiał się pierwszy raz odkąd ze sobą rozmawiali tego dnia.
- Zapytać Morenę? Miałbyś z górki, prawda? Ona ślepo patrzy na to, co się wokół niej dzieje. Jest w tobie zakochana i daje sobą rządzić, bo uważa, że to co jej robisz jest dobre – po chwili powrócił do poważnej miny – Radziłbym, abyś to jakoś odkręcił – wskazał na artykuł – Choć to nie będzie łatwe.
🐬
John długo rozmyślał nad tym, jak poinformować Morenę o artykule w gazecie. Nie chciał jej niepokoić, szczególnie w tym momencie, gdy jeszcze leżała w szpitalu. Postanowił do niej pojechać. Musiał się jakoś wziąć w garść. Nie chciał, aby dziewczyna dowiedziała się wszystkiego z mediów.
Po rozmowie z Samuelem miał nad czym się zastanawiać. Jednak to nadal uważał L. Jacksona za psychologa i ekscentryka. Mógł go w różny sposób nazwać, bo wszystko pasowało do niego. Odczuwał złość, że szef hotelu – pomimo całej sytuacji – zawsze był górą. John bardzo chciał się odgryźć na nim, więc nie rezygnował z rozszyfrowania nawiedzonego pokoju 1408.
John martwił się również o siebie. Nie chciał, aby plotkowano na jego temat, choć mógł zobaczyć w internecie zdjęcia, jakie wypłynęły na różnych stronach. Co innego, gdyby plotkarskie strony wypisywały o jego książkach – to podbudowałoby sprzedaż pozycji, które już wydał. Co innego, gdy chodziło o prywatne sprawy. Nie chciał, aby cały świat dowiedział się o Morenie. Pisarz spotykający się ze zwykłą pokojówką … kto uwierzyłby, że między nimi była jakakolwiek chemia, skoro John mógł mieć o wiele lepszą kobietę – lepszą, w sensie finansowym jak i zawodowym. Może nie tylko plotki go zamartwiały, ale sama sytuacja, która mogłaby źle wpłynąć na Morenę. Był pewny, że zrobiono z niej zwyczajną kochankę.
Do szpitala trafił Norman Harper, którego mocny ból głowy pozwolił chwilowo uwolnić się z więziennych krat. Blondyn siedział na wózku inwalidzkim i był prowadzony na salę operacyjną. John mógł go zobaczyć na jednym ze szpitalnych korytarzy, gdzie sztab lekarzy spiesznym krokiem wieźli pacjenta na operację.
John miał nadzieję, że facet nie przeżyje, ale po chwili doszło do niego, że on musi żyć, aby doczekał kary za swoje postępowania. Udał się na salę, gdzie zobaczył blondynkę, która siedziała na łóżku. Ocierała łzy z policzków, John podszedł do niej i usiadł tuż obok. 26 – latka wtuliła się w niego pozwalając łzom spływać z oczu.
- Nie jestem kochanką, prawda? - wydukała to z siebie nie odrywając się od niego – Czytałam to … Przypadkiem zobaczyłam u jednego z pacjentów ten artykuł, gdy byłam na stołówce zjeść obiad – wyjaśniła – Powiedz, że nie jestem twoją chwilową przerwą od obowiązków. Oni tam pisali o mnie, jak o zwykłej kochance do jednego.
- Spokojnie – pogłaskał ją po włosach. Nie tak miało być. Przygotowywał się na tę rozmowę i niepotrzebnie. Mógł się domyśleć, że i tutaj łatwo było o świeże wiadomości. Nie wypuszczał blondynki z objęć. Tak bardzo chciał rozwiać jej wątpliwości, ale nie wiedział, jak się do tego zabrać. Czy była kimś więcej, niż kochanką? Sam nie potrafił na to pytanie odpowiedzieć.
- Co będzie dalej? - zapytała nie odsuwając się.
- Musisz najpierw wyzdrowieć, a ja coś poradzę na ten artykuł – rzekł. Jeszcze kilka miesięcy temu miałby w głębokim poważaniu to, co gazety jak i internet wypisywały o nim głupoty. Wszystko ucichłoby po paru miesiącach, bo przecież świat nie będzie wiecznie żył jego nowinkami z życia prywatnego. Ponadto John nie był bardzo ważną gwiazdą, aby wszyscy mogli się tylko na nim skupiać. John mógłby całkowicie zignorować artykuły i robić dalej swoje. Wtedy każdy zrozumiałby, że pokojówka z Hotelu Delphi była tylko przygodą na jakiś czas. John nie ucierpiałby na tym, być może przykuwaniem na sobie uwagi wzrosłaby liczba sprzedaży, a Norris musiałby nowy nakład puścić w świat. Morena popłakałaby miesiąc, dwa i przyzwyczaiła, że Cusack miał ją tylko po to, aby ulżyć sobie. Wszystko powróciłoby do normy i według niego nikt by nie ucierpiał. Ale teraz pisarz był w znacznie innej sytuacji. Nie potrafił zrobić jej takiego świństwa, choć wiedział, że po części Samuel miał rację.
- Co z nami będzie? - zapytała.
- Musisz mieć świadomość, że nie jestem zwykłym człowiekiem … Jako pisarz jestem znany i bardzo często będą mnie męczyć wywiadami, czy artykułami. Chciałbym, abyś na spokojnie to przyjęła, co przeczytałaś. Sprostuję co nieco, o to się nie martw. Ważne, że my wiemy jaka jest prawda – pogładził ją po włosach.
- Prawda? - powtórzyła – To, że mnie masz tylko do jednego, prawda? - upewniała się.
- Przestań. Wiem, że ten artykuł tak na ciebie wpłynął … Po prostu nie uważam cię za kochankę, ok? - John był zakłopotany – Nie rozmawiajmy o tym. Za chwilę idę do drukarni. Tam spróbuję załatwić tą sprawę, a ty się połóż – odsunął się od niej i pomógł jej położyć się do łóżka. Okrył ją kołdrą – Zobaczymy się później – ucałował ją w usta i wyszedł.
🐬
Wychodząc ze szpitala doszło do niego, co właściwie się wydarzyło. Reporterzy uważali Morenę za kochankę, a jak mogliby inaczej ją określić? John wiedział, że po części mieli rację. Gdyby miał się sądzić z nowojorską gazetą o artykuł, w którym wypisane zostały niby bzdety, to musiałby się wyprzeć faktu, że Morenę traktował jako kochankę. Musiałby obwieścić, że pokojówka z Delfina jest jego narzeczoną, co było absurdalne. John już sam nie wiedział, co z tym zrobić. Pozostawił to tak jak jest, nie pojechał do drukarni, choć obiecał dziewczynie, że da im do zrozumienia, jak mocno się pomylili.
Nie wrócił również do Delphi, a zaszył gdzieś w knajpie, gdzie przy słabym drinku rozmyślał nad blondynką.
John nie był pewny swoich uczuć. Co innego, gdyby Jennifer do niego wróciła – wiedziałby, że lepsze życie z nią niż w samotności. Ale pisarz był na tyle rozgarnięty, iż wiedział, że była żona ułożyła sobie życie z nowym facetem. Niemożliwością było to, aby wróciła do niego. Przeszłość już dawno została zamknięta – przynajmniej dla niej.
Sączył drinka przy barze. Nie przeszkadzał mu tłum ludzi, nikt go jakimś cudem nie zaczepiał. Może dlatego, że John postarał się, aby go nie rozpoznano. Miał założoną czapkę, ciemne okulary. Również nie zdjął kurtki. Na zewnątrz było zimno, a w barze trochę cieplej. Ale nie chciał się rozpłaszczać. Miał chlapnąć jednego drinka i pospacerować gdzieś, gdziekolwiek.
To w końcu kim Morena dla niego była? Sam do końca nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Ostatnia sytuacja – przez psychopatę – wpłynęła na nim emocjonalnie, że jeszcze mocniej zbliżył się do blondynki. Odczuł w pewnym sensie winę całego zdarzenia, również ogarnęło go poczucie zaopiekowania się nią. Obawiał się, że chwilowe przyciągnięcie do niej rozpadnie się na kawałeczki, i już nie będzie się tak bardzo interesował. Wtedy wyszedłby na zwykłego naciągacza, który omotał ją, aby zrobić co swoje i odejść. Nie wątpił, że w oczach Samuela był zwykłym łamaczem serc, a przecież po rozwodzie nie miał żadnej kobiety, a Morena była jedyną, którą miał w swoim łóżku od czasu rozstania z Jennifer.
L. Jackson nie znał szczegółów prywatnego życia pisarza, ale argumenty jakie usłyszał od Cusacka nie podziałały na nim. Morena była zwykłą chwilą, zapychaczem dziury w życiorysie pisarza i co najstraszniejsze, Cusack o tym wiedział.
Tuż po wypiciu drinka, udał się do wydawnictwa, choć nie planował. Norrisa spotkał w biurze, gdzie przesiadywał przy komputerze, chwilowo zajęty. Cusack rozgościł się, jak to miał w swoim zwyczaju. Brakowało, aby zapalił papierosa, ale przecież rzucił nałóg, gdy w jego małżeństwie zaczęły się dziać gorsze chwile. Norris odszedł od swoich obowiązków zmuszony rozmawiać z Johnem. Może i nie zmuszony, ale był trochę zniesmaczony artykułem w gazecie, jak i nie tylko.
- Zapewne przybyłeś w sprawie artykułu, prawda? - zgadywał.
- Niekoniecznie – westchnął – Nie chciałem spędzać czasu w Delphi, tam jest tak obleśnie.
- Naprawdę? - zastanawiał się – Po co postanowiłeś wrócić do Delfina, skoro możesz iść do Playa, albo Plaza? Tam są warunki godne tobie.
- Już wspominałem, że kończę opowieść o 1408 – powiedział patrząc na niego poważnie – Nie chcę siedzieć w Delphi, ale muszę, ze względu na wiarygodność powieści. Czytelnik musi się wczuć w to, co napisałem. Ponadto chcę udowodnić szefowi hotelu, że myli się w pewnych kwestiach – wyjaśnił.
- Naprawdę? - zapytał – Czy może zameldowałeś się w Delfinie, aby pieprzyć pokojówkę, która jest ewidentnie za młoda dla ciebie.
- Norris, przestań pieprzyć, ok? - Cusack się poddenerwował, gdyby mógł, dopiekłby swojemu szefowi, ale czy warto było – Po pierwsze, to nie nastolatka, abym mógł obawiać się o konsekwencje. Po drugie, to moja dobra znajoma. Udowodniła mi, że mogę jej zaufać, a po trzecie: dzieli nas tylko czternaście lat różnicy. To tylko liczba – wzruszył ramionami – Nie wpieprzaj się w szczegóły, ok? Tak, czy owak, jestem tu po to, aby dokończyć opowiadanie. A Morena … jest moją znajomą.
- Dwie pieczenie na jednym ogniu – zaśmiał się – Pytanie: czy to nie wpłynie źle na twoją karierę … bo plotkarskie gazety uznały ją za zwykłą panienkę do towarzystwa.
- I mam się tym przejmować – posłał mu delikatny uśmiech – Za miesiąc zapomną o tym … A ja nie mam czasu, aby się martwić artykułami. Muszę pracować dalej.
- Martwi mnie twoja znajomość z tą pokojówką – przyznał.
- Poważnie? To tylko pokojówka. Pracuje w ohydnym hotelu, mieszka w jednym z tamtych pokoi. Nie ma mocy, aby mogła zrujnować moją karierę. A nikt nie zabroni mi się z nią spotykać. W dodatku jest mi uległa … nie mogłaby zawładnąć moim życiem, bo nie ma takiej mocy. Za tydzień, może dwa, przyniosę ci książkę, jaką napisałem. Zajmę się promowaniem jej i wszyscy zapomną, że spotykałem się z pokojówką – opowiedział.
🐬
Sam się sobie dziwił, że mógł o Morenie powiedzieć, jak o zwyczajnej pokojówce, których tu pełno. Nie mógł dać Norrisowi do zrozumienia, że zainteresował się 26 – latką. Ale co po tym zainteresowaniu, gdy nie wiązał z nią przyszłości, bo zwyczajnie nie planował jej w najbliższym czasie. Było mu dobrze trwać w takim stanie. John wyglądał na niezdecydowanego. Jednak był pewny, że chce skupić się na wydaniu nowej książki, niż planowaniu wspólnego życia z Moreną. Nie chciał się angażować w żadne związki, a mógł poprosić swoją „znajomą do łóżka”, aby poczekała na niego.
Zastanawiał się, co jej powiedzieć. Jak ją uspokoić. Nie mógł dać jej nadziei, że jest dla niego kimś więcej. Pojawił się u niej, gdy tylko opuścił wydawnictwo. Morena stała przy oknie, nawet nie drgnęła. Obserwowała to, co działo się na ulicy.
- Widziałam cię, jak wysiadałeś z taksówki – odezwała się, gdy John zaszedł ją od tyłu.
- Lepiej się czujesz? - zapytał.
- Spacerowałam po korytarzu, aby rozprostować kości – odpowiedziała – Znacznie mi lepiej niż poprzedniego dnia – odwróciła się do niego patrząc mu w oczy – Lepiej mi, gdy wiem, że cię ujrzę.
- Morena … Przemyślałem co nieco i … raczej nie pozwolę, abyś ze mną weszła do 1408 – poinformował – Ta napaść na ciebie dała mi wiele do myślenia – miał nadzieję, że nie wspomni o artykule.
- Przestań – rzekła – Nie będę ryzykowała … nie chcę cię stracić. Przechytrzymy ten pokój, a nawet mam pewne pomysły. Bardziej martwi mnie to, że ludzie będą mnie postrzegali jako zwykłą zdzirę, którą posuwasz.
- Przymknij się – mruknął – Ty znowu swoje … Nie chcę już nic słyszeć o artykułach. Tam piszą same bzdety … przynajmniej o nas. Na zdjęciach się jedynie przytulamy, albo to jak opuszczamy Hotel Playa. Nic nie znaczą te zdjęcia, jedynie to, że się przyjaźnimy. W treści uważają cię za moją kochankę … ale jaka z ciebie kochanka, skoro nie mam żony, prawda?
- Przyjaźnimy się? - wpatrywała się w jego ciemne oczy, zapewne odczuwając euforię. Stali bardzo blisko siebie, tak blisko, że czuli to przyjemne ciepło.
- Tak – odrzekł głaszcząc ją po włosach – Z żadną kobietą nie byłem tak blisko, co z tobą, oczywiście po odejściu żony. Chyba jesteśmy na etapie przyjaźni, prawda? Trochę ze sobą spędziliśmy czasu, jak i przeżyliśmy kilka „przygód” - zdawało mu się, że wybrnął z nieprzyjemnej sytuacji. Dziewczyna przestanie go męczyć pytaniami o uczuciach. Będzie się cieszyła z tego, że jest przyjaciółką pisarza, a on będzie miał spokój na jakiś czas.
- Miło to wiedzieć – obdarowała go uśmiechem, po czym przytuliła się. John miał nadzieję, że blondynka już nie będzie go męczyła pytaniami. Oboje usiedli na łóżku.
- Była u mnie policjantka i spisała moje zeznania dotyczące tego Normana Harpera. Facet ponoć ma krwiaka w głowie i poleży trochę czasu. Zapewniała mnie, że nie ma możliwości, aby mógł mi zagrażać w tej chwili. Zapewniała również, że po leczeniu facet trafi za kraty na osiem lat, chyba, że lekarze uznają go za chorego psychicznie, to wsadzą do oddziału zamkniętego – opowiedziała – Może jutro mnie wypiszą. Oczywiście czekają mnie badania. A ty? Też ciebie poturbował.
- Mną się nie martw. Ważne, że z tobą wszystko w porządku – chwycił ją za rękę – Obiecaj mi, że nie będziesz się przejmowała artykułami. Po prostu nie myśl o tym. Jeżeli chcesz być nadal w kręgu mojego towarzystwa, musisz znieść takie sytuacje. Wiem, że jest ci ciężko, ale staraj się nie myśleć o tym. Wkrótce wydam nową książkę, a gazety zapomną o tobie – zbliżył się do niej i ucałował w policzek.
- Postaram się – rzekła.
- Pewnie – musnął ją w usta – Zrobisz dla mnie wiele, kochanie – rzekł. Położył ją na łóżko.





________________________

Chapter 24 napisany z mojej wyobraźni


Hejka. Co tam? U mnie różnie ... 
pobrane z google.com search serendipity
W kolejnym rozdziale będzie o pokoju 1408 - to na pewno :) więc z pewnością za tydzień opublikuję nowy post! Co do Moreny: wiem, że to naiwna postać, ale taka ona już jest. Zależy jej na nim, więc zrobi dla niego wszystko! A co do samego pisarza, być może "po drodze" okaże się, czy w ogóle coś do niej czuje ... bo jak na razie sam nie jest do końca pewny :) 
Poza tym, poprawię Hunter, mam tylko trzy rozdziały opublikowane, więc ogarnę to jutro, albo pojutrze ... po prostu tam przekombinowałam z czymś, no, ale przynajmniej wiem, co mniej więcej poprawiać. Yghrrrr ... dlaczego muszę ciągle partolić w pisaniu ... 

pobrane z google.com search: john cusack lucius / na premierze Dragon Blade :) 
To na tyle ... Byeeee...

kadr z filmu Dragon Blade


  

1 komentarz:

  1. Oj, Semi, Semi... to, że chodzę na studia nie oznacza, że masz mnie nie informować. Zajrzę najwyżej na Twojego bloga trochę później i tyle. Swoją drogą, miałam Ci opowiedzieć o tych studiach i w końcu tego nie zrobiłam. Zrobię to kiedyś na pewno. Muszę też zabrać się za pisanie ostatniego rozdziału ,,Więźnia niewinności”. Postaram się trochę naskrobać w ten weekend. (:
    Wiedziałam, że Morena dowie się o artykule. To niemożliwe, żeby się nie dowiedziała - to jak zapominanie, że istnieje śnieg. ;D No i oczywiście prosi Cusacka, by powiedział jej, że nie jest jego kochanką. Żałosne. Na jej miejscu pogadałabym z innymi ludźmi i pozwoliła im zdecydować, nawet anonimowo w internecie na forum - gdybym tak strasznie chciała znać prawdę, ale nasza Morena nie chce najwyraźniej znać prawdy, chce żyć w przekonaniu ,,fałsz jest prawdą”. Ja bym nawet nie mogła, za dużo do mnie dociera. Haha, ciekawa jestem, co bym zrobiła z Cusackiem - może stałby się dla mnie miotłą, której odpadłby uchwyt...? ;P
    Ciekawie John wybrnął z sytuacji. Morena jest dla niego przyjaciółką z przywilejami i każdy jest zadowolony, choć znając życie, i tak kobieta zaraz zacznie jęczeć. Haha, patrzymy, a tu wyrośnie jej długi nos z napisem ,,jęczadło, dla Johna jestem tylko dziwką”. Poczekamy, a zobaczymy wątpliwości co do przyjaźni, chociaż jak przejść od przyjaciółka-dziwka do braku przyjaźni, pojęcia nie mam - to znaczy, jak uważać się przez dłuższy czas jednocześnie za dziwkę oraz przyjaciółkę.
    Wowowa, interesują mnie sposoby Moreny na przechytrzenie pokoju i czy faktycznie uda jej się przechytrzyć cokolwiek, bo własnego umysłu raczej nie przechytrzy. Dobre by było, gdyby spróbowała przechytrzyć Johna. A Cusack by jej zrobił awanturę, taką z rękoczynami. I skończyliby na golasa - goło i wesoło - w łóżku. Hahah, nie powinno być podwójnych łóżek, tylko potrójne. Ja mam podwójne i jak moje kończyny się rozwalą, zajmuję całe. Ciało potrzebuje odrobinę przestrzeni. ;D
    Czekam na kolejny rozdział i nie waż się mnie o nim nie powiadomić, bo zrobię z Ciebie ważkę. ;P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))