Zdemolowanie sypialni nic nie dało. W przedpokoju po oględzinach
również nie stwierdzono, aby mogło coś być. Pisarz spojrzał na
sufit. Szyb wentylacyjny zdawał się być dobrym miejscem na ukrycie
czegoś, co powodowało halucynacje. Postanowił otworzyć kratkę i
wejść do środka. Przysunął więc stolik i wszedł na niego
trzymając w ręce nóż. Morena stała tuż niedaleko przypatrując
się pisarzowi.
John odkręcał śrubki, aby zdjąć kratkę. Nie brzydził się
szczurami, gdyż nie wywierały na nim wrażenia. Słowa Moreny
również go nie odstraszyły; liczyło się to, by wyjść z
pułapki, lub znaleźć źródło.
Nie martwił się, że coś mogłoby go zaatakować. A jeżeli
wyobraźnia wzięłaby górą, to i tak po oprzytomnieniu nic
gorszego by się nie wydarzyło. W pewnym sensie nie odczuwał
strachu, a niepewność. Nigdy wcześniej nie spotkał się z takim
miejscem, gdzie dochodziło do tylu zgonów. Jako z pozoru zwyczajny
pokój hotelowy, mógł zostać uznany za przeklęty. John nie
wierzył w duchy, ani czarownice. Nadal upierał się na tym, że
1408 tak naprawdę niczym nie wyróżniał się od reszty pokoi.
Zrzucił kratkę na podłogę uprzednio upewniając się, by nie
trafić w kobietę. Morena stała tuż obok stolika pilnując
pisarza. 1408 wyglądało jak pobojowisko, a gdyby Samuel to
zobaczył, obarczyłby Cusacka sporymi kosztami naprawy, a Morenę
być może pozbawił pracy.
Zegary wskazywały na drugą w nocy. John bez poczucia strachu
wdrapał się do szybu wentylacyjnego. Pierwsze co ujrzał – wąski,
ciasny korytarzyk, który rozgałęział się na wszelakie strony.
Metalowe ścianki były częściowo pokryte kurzem. Śmierdziało.
Pisarz nie zapuszczał się zbyt daleko wiedząc, że w 1408 czekała
na niego Morena, którą ogarniał strach i niepewność. Zdawało mu
się, że nie mógł odnaleźć wyjścia do innych pokoi. Chcąc
wrócić ujrzał przed sobą nieco inny obraz. Zamiast wąskiego
korytarzyka szybu, w którym miał się przeczołgać ku wyjściu –
ujrzał wnętrze pokoju hotelowego Playa, gdzie z Moreną spędzał
upojne chwile w łóżku. Ona spała wtulona w niego, a on z
szyderczym uśmiechem spoglądał na nią.
Jesteś jeszcze młoda i niedoświadczona – szeptał do niej –
Łatwo mi będzie się tobą zabawiać. Wiem, że cię krzywdzę …
ale nie mogę się powstrzymać mając cię przy sobie. Odczujesz
krzywdę, jaką ci zadaję – mówił do niej dość spokojnie.
John nie mógł uwierzyć w to, co widział przed sobą. To nie mogła
być prawda i pisarz o tym wiedział. Nigdy nie wypowiedział tych
słów w jej kierunku. Może niekiedy myślał o niej na wszelaki
sposób, ale na pewno w hotelu Playa nie był wylewny, aby cokolwiek
szeptać do śpiącej kochanki.
Wydostał się z szybu, gdy tylko fałszywe wspomnienie zniknęło z
jego oczu. Niemal wyleciał przez prostokątną dziurę na wprost
drewnianego stolika. I ten niemały huk wybudził Morenę z jej
halucynacji. Odrzuciła gdzieś w bok kawałek szkła po buteleczce,
po czym podeszła do pisarza, który z bólem wstał z poniszczonego
stolika, poprzez swój ciężar. Poczuł, jak objęła go.
- Wszystko dobrze? - zapytała patrząc na niego poważnie.
- Tak – odpowiedział ocierając krew z jej łuku brwiowego. Jego
dłoń również krwawiła, ale tylko wtedy, gdy ją używał. W tym
momencie rany jeszcze szczypały, ale John nie zwracał głębszej
uwagi.
- Dłużej już nie wytrzymam w tym miejscu – momentalnie spojrzała
na radio podłużnego kształtu. Czas odliczał drugą godzinę.
Ponownie utkwiła wzrok na jego twarzy. John przypatrywał się
swojej kochance.
- Musimy znaleźć powód straszenia w tym miejscu – rzekł.
Odsunął się od niej i zaczął rozglądać dookoła – Poprzez
wentylację nie ucieklibyśmy z tego miejsca … Coś powoduje, że
chwilowo tracimy kontrolę nad rzeczywistością – wyjaśniał. Nie
chciał już opowiadać o swoich złudzeniach. Pokój przypominał
pobojowisko, pisarzowi było ciężko skupić się nad czymkolwiek.
Morena po raz kolejny zbliżyła się do Cusacka i chwyciła go za
rękę.
- Wiesz, John … Czytałam twoje książki, czytałam informacje o
śmierci lokatorów, którzy byli w tym miejscu, czytałam
najróżniejsze informacje, choć po nich odczuwałam gorszy strach …
Może powinieneś zamknąć przeszłość, a wtedy poczujesz się o
wiele lepiej – radziła. John ścisnął jej dłoń, ale nie na
tyle mocno, aby zadać jej ból. Odwrócił się do niej patrząc na
jej bladą twarz, zaczerwienione oczy od płaczu i zmęczenia, na jej
krew, która zaschła na ranie. Morena była zmęczona, ale pragnęła
coś mu przekazać.
- Gdyby nie ta sytuacja, w której się znaleźliśmy, porządnie bym
ci spuścił lanie za te ględzenie. Ale wiem, że to pomieszczenie
powoduje, że pierdolisz same głupstwa – powiedział bez
jakichkolwiek emocji, choć był zdenerwowany – Czy ty jesteś
tępa? Raczej jesteś … jesteś sporo młodsza ode mnie i nie
rozumiesz pewnych spraw, a nawet tego, że tutaj tak po prostu nie
ma duchów – nie mógł jej winić za taki tok myślenia, była o
wiele lat młodsza, niedoświadczona. Nie chciał jej krzywdzić za
to, jednak potrafiła działać mu na nerwy.
- Jasne – puściła jego dłoń i odsunęła się odwracając.
Poczuł dziwaczną atmosferę, i nie chodziło tutaj o 1408, a o to,
że tak po prostu uraził dziewczynę. 26-latka próbowała się
czymś zająć. Chwyciła kawałek szkła i zaczęła nim dłubać
obdartą ścianę z tapety. Krew na niej nie robiła wrażenia, John
musiał zareagować.
Chwycił dziewczynę za nadgarstek, tym samym uniemożliwiając
kontynuowanie tworzenia dziury w ścianie. Z jej dłoni spływała
krew, która poplamiła kawałek szkła. Pisarz zabrał ostry
fragment po butelce i wyrzucił gdzieś za siebie. Dzikie spojrzenie
pokojówki przeszyło go tak nagle, ale nie zaprzestawał. Odpiął
jej bluzę, a następnie chwycił za koszulkę i tak po prostu zerwał
z niej fragment. W tej chwili blondynka miała obnażony brzuch, oraz
kolczyk w pępku. Kawałek materiału został użyty jako bandaż.
John sprawnie opatrzył jej ranę owijając dłoń. Nic nie mówiła,
nie okazywała wyrazu bólu. Dała się opatrzyć w całkowitym
spokoju. Pisarz podejrzewał, że to miejsce sterowało nią; bawiło
się nią.
Pisarz popatrzył na pokojówkę, a raczej na jej goły brzuch, na
którym był siniak. Przez chwilę trzymał ją za ręce przyglądając
się obdartej koszulce, gdzie częściowo odkryty był stanik. Puścił
jej nadgarstek, ale palcami przejechał wzdłuż jej brzucha. Nie
mógł się powstrzymać.
- Tu nie straszy – odezwał się po dłuższej niezręcznej ciszy.
Zadawało się, że blondynka bała się ruszyć z miejsca, jednak to
przysunęła się pod ścianę, jakby odczuła ból nóg. Cusack
przyłączył się do niej. Spojrzał na jej owiniętą dłoń, która
i tak była umazana krwią.
- Skoro jesteśmy w pułapce na własne życzenie – zaczęła –
Może przyznasz się, kim dla ciebie jestem. Samuel próbował dać
mi do zrozumienia, że nie jestem nikim ważnym dla ciebie.
- Zaczynasz mi działać na nerwy – mruknął – Samuel nic ci
takiego nie chciał przekazać – chwycił ją, spojrzeli sobie w
oczy – On nic takiego nie chciał mówić. Ten pokój powoduje, że
źle o mnie myślisz. Przecież nie mógłbym ci zrobić krzywdę
prawda? Dobrze wiesz, że tylko razem możemy przezwyciężyć ten
pokój. Demony są w naszej głowie, nie w parszywym 1408, gdzie
schizofrenik obudził się przy martwej żonie i dziecku. Pamiętaj,
że demony w 1408 to tak naprawdę te wewnątrz ciebie. Zdołałem
się przekonać o tym – mówił już znacznie spokojniej patrząc
na nią z przekonaniem.
- To co się tu do licha dzieje? - zapytała.
- Wiem więcej, niż ci się wydaje. Dowiedziałem się, że to
Stefan, pierwszy szef delfina, mordował. Dostał pierdolca, gdy
dowiedział się, że żona go zdradziła. Zabił ją, a wyszło
oficjalnie, że wykrwawiła się na śmierć podczas porodu martwego
dziecka. Stefan miał schizofrenię. Twierdził, że słyszał różne
głosy. Do śmierci żony i dziecka doszło w tym pokoju i to właśnie
w tym pokoju mordował gości hotelowych. Większość śmierci
zostało utajnionych przed mediami. I to dlatego tu wróciłem, aby
przejrzeć ten pokój i odkryć co tu jest grane. Bo żadne duchy nie
istnieją, skoro to Drygncz zabijał. A za panowania Samuela L.
Jacksona doszło do czterech zgonów. Nie twierdzę, że to on
mordował również, ale musi być tu coś, co nas otumania na pewne
chwile i torturuje dziwnymi wspomnieniami, niekoniecznie prawdziwymi
– wyjaśniał. Po chwili dziewczyna wtuliła się w niego i tak po
prostu się popłakała.
- A ten dziennik, który spaliłam? - wymamrotała wtulając się w
niego.
- Spodziewałem się, że tam będzie jasno napisane o zgonach, ale
się myliłem. Poza tym, wyjaśniłaś, że Norman sfałszował
księgę. On sam nie ma pojęcia, co tu tak naprawdę się dzieje.
Morena, nie możesz się poddawać. Tutaj jest coś, co rozwiąże
zagadkę pokoju 1408 i przede wszystkim uwolni nas z tego miejsca –
mówił trzymając ją w swoich objęciach.
🐬
Sen był tak realny, ale niestety zbyt krótki, by pisarz mógł
nacieszyć się chwilową wolnością od pokoju 1408. Przez chwilę
miał wrażenie, że wrócił do swojego dawnego życia, które
prowadził z córką i żoną. Jednak to był tylko sen, niemal
namacalny dzięki piekielnemu pokojowi. Pisarz nadal nie chciał
przyznać się do tego, że tu straszyło. Wolał to wytłumaczyć w
bardziej przyziemny sposób, więc nie poddawał się, pomimo że był
zmęczony. Jego psychika również dawała się we znaki. Odczuwał
zmęczenie, i to spore. Otarł łzy, które spływały z jego oczu.
1408 wiedziało, że tęsknił za córką, która chorowała na
nowotwór. Nie pogodził się z jej śmiercią i nie potrafił nawet
próbować. Obwiniał o to nie tylko żonę, ale siebie i samego
Boga.
Spojrzał na Morenę, która siedziała przy poobdzieranej ścianie i
bujała się to do przodu, to do tyłu. Jej oczy były wpatrzone w
podłogę. Wyglądała źle. Potrzebowała odpoczynku, bezpiecznego
miejsca. John tak bardzo chciał ją wyciągnąć z tego miejsca i
poczuł się winny temu, że cierpiała przez niego. Tak bardzo
chciał napisać książkę o pokoju 1408, że nie liczył się z
innymi osobami, które mogłyby ucierpieć. Zależało mu wyłącznie
na sobie. A teraz musiał patrzeć na blondynkę, która
prawdopodobnie traciła rozum. Czy żałował, że ją tu sprowadził?
W pewnym sensie odczuwał odpowiedzialność za nią.
Morena przez dłuższą chwilę wyglądała jak obłąkana. Pisarz
mógł odetchnąć z ulgą, gdy w końcu powróciła do
rzeczywistości. Miała kolejne złudzenie. Zauważył, że
skierowała swoje spojrzenie na niego, przestała się bujać, a
nawet już nie chowała twarzy w dłoniach. Zmieniła pozycję
siedzenia. Usiadła okrakiem na nogach Johna nie spuszczając go ze
wzroku.
- Ty na poważnie nic do mnie nie czujesz … Jeżeli pokój atakuje
cię wspomnieniami, to mnie atakuje twoimi odczuciami do mojej osoby
… Może w końcu przestaniesz być tak powściągliwy, co do tematu
o nas – powiedziała niemal beznamiętnie. John jeszcze mocniej
spoważniał. Przez chwilę nie zastanawiał się nad tym, jak uciec
z 1408. Jego spojrzenie mówiło samo za siebie: zdenerwowały go
słowa pokojówki.
- Ten pokój tak na ciebie wpływa … chyba już rozmawialiśmy na
ten temat. Nie lubię się powtarzać z pewnymi tematami. Jeśli
chcesz szybciej stąd wyjść, powinnaś pomóc mi rozwiązać
zagadkę tego pokoju. A więc, jak? Będziesz męczyła mnie jakimiś
pierdołami? Czy może pomożesz i oboje będziemy szczęśliwi –
odpowiedział chwytając ją za biodra – A co do moich odczuć …
w tej chwili jestem na ciebie wkurwiony, bo męczysz mnie gorzej, niż
ten cały pieprzony pokój. Może byś wymyśliła plan, co? Sama
stwierdziłaś, że masz pewne pomysły, co do tego miejsca. Więc
pokaż, na co cię stać – posłał wredne spojrzenie. Morena
patrzyła na niego poważnie, ale przez chwilę nie wymówiła ani
jednego słowa. Pisarz był przygotowany na to, że zostanie
spoliczkowany, ale blondynka nie uniosła ręki. Spoglądała
niebieskimi oczami, z których uleciały krople łez. Cusack nie
zareagował, jakby tak musiało być. Był zmęczony. Chciał jak
najszybciej zakończyć swą podróż po 1408. Wątpił w duchy,
nadal upierał się na swoim. Szarpnął nią kilkakrotnie niemal
wydzierając się w jej twarz – W co ty pogrywasz, co? Skoro
wiedziałaś, że ten notatnik jest sfałszowany, to po co
okłamywałaś, że mi później opowiesz, gdzie go znalazłaś! A
może wiesz więcej, niż mi się wydaje, co? No gadaj – ponownie
ją szarpnął zrzucając ze swych nóg. Morena przesunęła się pod
ścianę odsuwając od Cusacka. Jej spojrzenie błądziło po
pomieszczeniu, które nie przypominało pokoju, a zwykły zdemolowany
kąt.
- Chciałam, żebyś wrócił, gdy będzie już po wszystkim… ale
nie potrafię kłamać. Musiałam ci powiedzieć, że ten notatnik
był napisany przez Harpera, gdy poczułam się niepewnie w tym
pokoju – wymamrotała nawet nie patrząc na pisarza, któremu na
twarzy wymalował się gniew – To i tak nie zmieniłoby niczego ...
chciałeś tu wejść – John przysunął się do niej nieco
energicznie, na co pokojówka skuliła się pod ścianą zapewne w
oczekiwaniu na coś gorszego.
- Gadaj całą prawdę – uniósł głos patrząc na nią niemal
paranoicznie. Chwycił za rękę i ścisnął nie za mocno – Spójrz
na mnie – szybko dodał. Blondynka musiała to uczynić, a wtedy
pisarz rozluźnił ścisk.
- Gdybym postąpiła inaczej, już byś nie żył – powiedziała ze
łzami w oczach. Jej głos się załamywał. Była przemęczona, a
John nadpobudliwy, poprzez gniew jaki poczuł do
dwudziestosześciolatki. Jednak jego emocje opadły, gdy zauważył,
że kochanka była przestraszona i zrezygnowana – Wybacz mi …
zrobiłam to, bo cię kocham. Nie wybaczyłabym sobie, gdybyś
zginął.
- Opowiedz, co tam zaszło w opuszczonym budynku – zażądał.
Wziął ją w swoje ramiona, by uspokoić. Wiedział, że krzykiem
nie wyciągnie z niej informacji. Dziewczyna trzęsła się ze
strachu, łkała.
___🐬 ___
Hej! Ósmego grudnia był film "Wojna Imperiów" - oczywiście obejrzałam (łącznie z reklamami), choć końcówka była nieco drastyczna. Już nie będę się powtarzała, dlaczego. Oczywiście polecam ową "baśń". Może też oglądaliście? Albo kojarzycie ten film?
🍏🍏🍏
🍏🍏🍏
Kolejny rozdział postaram się napisać jeszcze w tym starym roku. Chciałabym nawet dwa :) Postaram się. Rozważam już nad innym opowiadaniem (prawdopodobnie Hunter na razie nie będzie kontynuowany ze względów na brak pomysłów). To na tyle. Do następnego.
Kolejny rozdział postaram się napisać jeszcze w tym starym roku. Chciałabym nawet dwa :) Postaram się. Rozważam już nad innym opowiadaniem (prawdopodobnie Hunter na razie nie będzie kontynuowany ze względów na brak pomysłów). To na tyle. Do następnego.
Obiecałam, że wrócę, to jestem. Wszakże weny do komentowania brak, ale musiałam przeczytać ten rozdział, no bo... musiałam. Korciło mnie.
OdpowiedzUsuńI przerwałaś w takim momencie! Możliwe jest umrzeć z ciekawości? ;D
Zastanawiam się, co zrobiłaby Morena, gdyby Cusack powiedział, że nic do niej nie czuje. Może przywaliłaby mu pozostałościami po stoliku, hahaha. Albo sypnęła w oczy odłamkami obrazów. ;P Nie no, na to drugie Moreny raczej nie byłoby stać.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Mam nadzieję, że w jakiejś tam przyszłości ,,Huntera” będziesz kontynuowała. Nie pozwól mu odejść do grobu!
Wymyśliłaś już tytuł dla nowego bloga?
Najkrótszy komentarz w historii, hahahja.
UsuńJestem wykończona po dzisiejszych zajęciach.