22 grudnia 2017

Chapter 30

 Morena nie chciała współpracować. Coś powodowało, że blokowała się z każdą sekundą, gdy próbowała wymówić choć jedno słowo. Wzrokowo uciekała od Johna, musiała odczuwać jego złość, która była niemal wymacalna w powietrzu.
Pisarz przez pewną chwilę milczał pozwalając pokojówce, aby zebrała myśli w sensowne zdania dotyczące notatnika. Jednak nie doczekał się jakiejkolwiek odpowiedzi. Trzymając ją w swoich ramionach, miał chęć ponownie odepchnąć, ale w porę uświadomił sobie, że dziewczyna była obolała.
W pomieszczeniu nie tylko panował chaos, ale i również temperatura wzrastała. Cusack czuł się, jak w małej klatce, wokół której ktoś rozpalił ogień tworząc zamknięty krąg. Morena również się pociła. Z jej ran nie wydobywała się krew, ale była gdzieniegdzie ubrudzona czerwoną cieczą.
Odsunęła się, tym samym uwalniając z jego silnych objęć.
- Muszę do łazienki – w końcu pisarz mógł usłyszeć jej głos.
- Nie chcesz mi odpowiedzieć na tak proste pytanie – powiedział niemal z żalem do niej – Masz rację, prawda nie zmieniłaby mojego planu wejścia do 1408. Ale jestem już pewny, że jesteś zdolna do kłamstw. I nie wciskaj mi farmazonów, że mnie kochasz. Miałaś w tym jakiś interes, tylko ciekawi mnie jaki – John zauważył, że dziewczyna powoli wstała. Mogła rzucić się na niego z nożem, czy nawet niespodziewanie zadzwonić do Samuela i oznajmić, że nieproszony gość hotelowy dostał za swoje. Być może wtedy okazałoby się, że szef hotelu, jak i pokojówka grali niewinnych, aby wkręcić bezbronnego pisarza, który swoim cynizmem doprowadzał ludzi do szału. W gazetach pojawiłyby się artykuły o wkręconym pisarzu, któremu oberwało się porządnie za swój trudny charakter. John miał dobrą wyobraźnię i mógł podejrzewać kogokolwiek, o cokolwiek. Ale przecież Morena nie byłaby w stanie zrobić mu takiego świństwa. Nie chciał doczekać tej chwili. Miał nadzieję, że pomimo wszystkiego, nie udawała. Wolał, aby duchy naprawdę istniały w tym miejscu. Nie mógł być pewny, czy nie zabiłby pokojówki za ten chamski żart.
Pokój 1408 mógł być idealnym narzędziem do straszenia. Zgony ponad pięćdziesięciu osób mogłyby być zwyczajnie zmyślone, a informacje sfałszowane. Być może dwie osoby zginęły w tym miejscu przypadkowo, albo i Drygncz mordował dla przyjemności, czy poprzez swoją chorobę.
Samuel dowiedziawszy się o przybyciu Cusacka mógł „przygotować” pokój i dać porządnego kopa. Również mógł wciągnąć w to Morenę.
- Nie wierzę, że … a zresztą … Mogłam się spodziewać, że będziesz mnie darzył nieufnością, pomimo że tak bardzo lubiłeś mnie pieprzyć – niemal się wydarła okazując bardziej zdruzgotanie, niż gniew. Chyba nie miała sił na kolejne łzy – Muszę do łazienki … a zresztą, pieprz się – kopnęła leżącą lampkę nocną udając się poprzez zdemolowane pomieszczenie w stronę łazienki. John udał się za nią, tak bardzo chciał wiedzieć co ukrywała. I miał nadzieję, że jego przypuszczenia się nie sprawdzą.
*
Morena była w amoku. Pokój zawładnął nią w nieco dziwaczny sposób. Mówiła same brednie według pisarza. John był pewny, że w innych okolicznościach pilnowałaby się z wypowiadaniem słów. Blondynka zachowywała się nienaturalnie. Kompromitowała się w słowach, nie zważała na to, że mogłaby stracić jedyną osobę, na której jej zależało. Cusack wiedział, że pokój 1408 bawił się dwudziestosześciolatką, a szczególnie jej emocjami. Wybaczył jej zachowanie, choć tak bardzo pragnął jej przywalić w twarz. Nie miał pojęcia, jak wybudzić ją z transu. Może i chwilowo powracała z halucynacji, ale to również nie powodowało, że powracał również jej rozum. John mógł się spodziewać, że pokojówka mogła zmyślać z pewnymi sprawami poprzez nacisk pokoju. Nie mógł niczego brać na poważnie, co powiedziała. Obawiał się, że również nie usłyszy prawdy. Mógł się spodziewać, że 1408 zechce, aby znienawidził pokojówkę do tego stopnia, że zamordowałby ją bez drżenia rąk. Być może wtedy drzwi samoistnie otworzyłyby się na oścież, a chwilowa wolność uspokoiłaby jego psychikę. Później jednak kajdany sprawiedliwości doprowadziłyby go do więzienia za zamordowanie Moreny, oraz zdemolowanie pokoju. Reputacja, jaką pielęgnował rozsypałaby się na drobne kawałki, jak potłuczone lustro w hotelowej łazience. John był pewny, że pomimo wszystko, nie chciał stać się mordercą, również nie planował, aby pozbawić Morenę życia. Swoją złość skierował na pokój 1408. Bo to on grał uczuciami pokojówki, ale i sam pisarz zauważył, że jego psychika również dawała się we znaki. Wcześniej nie myślał o tym, aby mógł kogokolwiek zabić. Teraz zaczął się obawiać, że poprzez siły zła, zrobi coś co będzie nieodwracalne i fatalne w konsekwencjach.
Stojąc w sypialni rozejrzał się dookoła. Zaczął się zastanawiać na co zdemolował pomieszczenia piekielnego pokoju. Może to zachowanie nie pasowało do niego, ale przez moment miał wrażenie, że odnajdzie coś, co pomoże w rozwiązaniu zagadki. Miał ochotę wejść do swojego łóżka i porządnie się wyspać. Jednak to było niemożliwe. Przeszło mu przez myśl, że Morena próbowała nim sterować i przez chwilę zwinnie jej się to udawało. Poprzez impuls zdemolował pokój, który miał w sobie wiele tajemnic. A może tak drastyczne działanie nie było potrzebne, a odpowiedź na wszelkie pytania znajdowała się w zupełnie innym miejscu. John zastanawiał się przez chwilę; otaczało go uczucie, dość niewygodne. Obawiał się, że wpadł we własną pułapkę. Chciwość doprowadziła go do tego miejsca, być może to 1408 miał być ostatnim, co ujrzy przed śmiercią. A może nie umrze, a przed nim pojawi się Samuel. Jednak zgodził się z myślą, że wolałby śmierć, niż upokorzenie.

Morena musiała skorzystać z toalety, choć nie chciała znikać z oczu pisarza. Była na niego zdenerwowana, sama nie bardzo wiedziała, co się z nią działo. Czuła się paskudnie. Jednak to wolała, by był przy niej blisko. Facet pozostał przed wejściem do łazienki, a Morena miała dawać oznaki, że nic się z nią nie dzieje. Przeszła obok porozbijanego lustra, które było częściowo umazane krwią pisarza. Rozejrzała się dookoła, jakby na jednej ze ścian miała być napisana wskazówka. Jednak niczego nie zauważyła. Postanowiła od razu skorzystać z toalety zanim usłyszy kolejne słowa Cusacka. Była pewna, że facet się niecierpliwił.
Nie zdążyła wsunąć majtek, gdy zakręciło jej się w głowie i upadła na zimną podłogę. Poczuła ogromny chłód, który ogarnął jej ciało; a niedawno dominowała wysoka temperatura. Spojrzała przed siebie, miała wrażenie, że jest w łazience pisarza, w Los Angeles. Nie rozumiała, jak mogła trafić w to miejsce. Jednak to miała nadzieję, że 1408 było złym snem, a tak naprawdę jeszcze nie udała się w podróż do domu. Rozejrzała się raz jeszcze mając uczucie, że właśnie się wybudziła z koszmaru. Chciała wstać i poszukać Johna, aby opowiedzieć mu o najdłuższym koszmarze, jaki jej się w życiu przyśnił. Przez chwilę poczuła się lepiej; zanim jednak podniosła się z podłogi, odczuła dziwne skurcze podbrzusza. Spojrzała na siebie, zauważyła, że miała opuszczone spodnie do kolan, oraz majtki. Z jej krocza wydobywała się krew, która brudziła uda i podłogę.
- Co się dzieje? - zapytała sama siebie. Dotknęła się tamtego miejsca, nie odczuwała nic, oprócz lepkiej cieczy, która nadal spływała. Nie rozumiała, czy stała się ofiarą gwałtu, czy może źle odliczyła dni i nie przygotowała się. Próbowała wstać i sięgnąć papier toaletowy, ale z każdym ruchem stawała się słabsza.
Nie mogła przypomnieć sobie, co mogło się zdarzyć, że działo się z nią coś dziwnego. Nie potrafiła pozbierać myśli, była wyczerpana, gdy za każdym razem próbowała przypomnieć sobie cokolwiek, co mogło się wydarzyć w tym miejscu. Otuliła ją niepewność; poczuła jakby siedziała pod szklaną kopułą, przez którą zagląda każdy, kto miał na to ochotę.
Ponowny skurcz spowodował, że zwinęła się w kłębek uprzednio chwytając za brzuch. Wtedy zauważyła, że była odziana w te same ubrania, co w 1408. Zanim pomyślała o czymkolwiek związanym z upiornym pokojem, skurcze nasiliły się. Blondynka zaciskała zęby odczuwając ból, niemal piekący. Miała wrażenie, że niewidzialna ręka zaciskała jej wnętrzności z zamiarem wydobycia ich na zewnątrz. Uroniła łzy w oczekiwaniu, że za pewną chwilę ból ustąpi. Niepewnie spojrzała na wewnętrzną stronę ud. Wtedy zauważyła krew, a także skrzepy, które nie przestawały się sączyć. Zanim wypowiedziała jakiekolwiek słowo, z przerażeniem odkryła, że z niej wydobywał się martwy płód wielkości pięści. Z niedowierzaniem popadała w panikę, dziko obserwując co się z nią działo.
- To niemożliwe – powiedziała patrząc na opuszczone spodnie już do kostek.
Nie mogła się na niczym skupić. Nie po tym, co ujrzała. Ponownie skierowała swoje spojrzenie na płód, który leżał na opłytkowanej podłodze we krwi. Rozpłakała się ponownie, gdy w głowie usłyszała słowo „poronienie”. Nie potrafiła sobie wytłumaczyć, jak to mogłoby się zdarzyć. Może gdzieś popełniła błąd, może pigułka nie zadziałała odpowiednio, a może tak już miało być. Dwudziestosześciolatka poczuła się dziwacznie. Ból momentalnie ustąpił, jakby nienarodzone dziecko było zwyczajnym guzem, które uciskało wnętrzności. Zastanawiała się, czy nazwać TO dzieckiem. Nigdy nie myślała o macierzyństwie, nie planowała założyć ogromnej rodziny składającej się z piątki dzieci. Na razie w głowie miała tylko to, aby zakochać się na poważnie i mieć obok siebie osobę, która obdarowałaby ją szczerym uczuciem. Zamiast tego, poroniła; a pisarz prawdopodobnie nic do niej nie czuł. Nie była pewna, czy łkała poprzez stratę nienarodzonego dziecka, czy może dlatego, że prawdopodobnie wiele straciła w oczach Cusacka. Nie było miejsca na przemyślanie. Nie w tej chwili. Zdezorientowana siedziała w kałuży własnej krwi nie mogąc odwrócić spojrzenia od tego, co wydaliła. Płód skąpany we krwi powoli zmieniał kolor. Nie był jeszcze uformowany, nie przypominał nic. Pokojówka odczuła chwilowy spokój. Doszło do niej, że nie zostanie matką i nie będzie musiała samotnie wychowywać dziecka. Obawiała się reakcji Johna, mógł ją oskarżyć o wywołanie poronienia.
Nie próbowała dotykać krwi, ani skrzepów. Chciała jak najszybciej wstać i zawinąć płód w ręcznik. Nie miała planów, co zrobić dalej, jak o tym opowiedzieć pisarzowi. Nogi drżały, niemal odmawiały posłuszeństwa. Ponownie zakręciło jej się w głowie i upadła niemal w tym samym miejscu.
Zobaczyła, że ostrość widzenia się pogarszała, a szum w uszach nasilał się z każdą sekundą. Jak za jednym machnięciem różdżki, Morena ponownie ocknęła się w hotelowej łazience z bólem głowy. Zanim zorientowała się, że 1408 nie był jednak snem, przy niej pojawił się Cusack, który widząc ją z opuszczonymi majtkami uśmiechnął się szyderczo. Zaszedł ją od tyłu, a wtedy objął w pasie i pomógł wstać. Jedną ręką podtrzymywał ją, a drugą wsunął majtki na jej tyłek, po czym pomógł jej z ubraniem spodni. Blondynka stała pozwalając mu na to. John mógł skorzystać z okazji i wsunąć swoje przyrodzenie w nią, ale nie myślał o tym w tej chwili. Pomimo tego, że była półnaga, nie chciał ją potraktować rzeczowo. Wpatrzona była w miejsce, gdzie powinna być krew, ale niczego tam nie było poza porozbijanym lustrem. Nie mogąc dojść do siebie, trwała w amoku.
- Spokojnie – wyszeptał jej do ucha obejmując ją – Cała drżysz – ciepłą dłonią pogłaskał jej chudy brzuch.
- Gdzie ja jestem? - zapytała.
- Jesteśmy w pokoju 1408 – odpowiedział spokojnie – Miałaś kolejne halucynacje – dodał.
- Nieważne – mruknęła nawet nie ruszając się. Tak bardzo chciała wyrzucić tamte obrazki z głowy. Pisarz wiedział, że było jej dobrze. Wiedział, bo lubiła gdy ją przytulał do siebie. Jednak to długo nie trwało, odsunął się od niej i wyprowadził z łazienki zauważając, że dziewczyna obmacywała się jakby chciała się czegoś upewnić.

W przedpokoju nic się nie zmieniło. Cusack bez problemu odnalazł kabel od poniszczonej lampki nocnej. Wtedy wrócił do Moreny, która zastanawiała się nad czymś. Być może myślała o tym, co ją spotkało. Jednak nie mogła przewidzieć tego, co pisarz planował, pomimo tego, że oboje byli w pułapce. Chwycił ją za rękę i podprowadził w stronę okna. Dziewczyna szła za nim nie pytając o nic. Wyglądała dość kusząco, pomimo tego, że miała potargane włosy, rozmazany makijaż, brudną twarz od krwi, oraz obdartą koszulkę odsłaniającą płaski brzuch. John nie miał ochoty skorzystać z okazji, obawiał się, że podczas zbliżenia mogłoby dojść do czegoś gorszego. Nie miał pojęcia, co 1408 skrywał i nie odczuwał ogromnej chęci na seks. Patrzył na Morenę przez pewną chwilę. Zauważył, że dziewczynę coś trapiło. Jednak nie chciał wypytywać ją o to, bo spodziewał się, że znowu zacznie marudzić o uczuciach. Zacisnął kabel w rękach gotów zrealizować swój plan.  




___🐬___

Hejka! I rozdział trzydziesty napisany, co mnie niezmiernie cieszy. Pisałam go na raty, również poprawiałam. Napisany z dwóch perspektyw (Moreny i Johna) inaczej nie mogłam. Nie wiem, czy uda mi się jeszcze w tym roku napisać 31.rozdział, ale postaram się. Może opublikuję w dniu sylwestrowym. A co tam! 
Także odliczamy ten magiczny czas Wigilijny ... 
credit: www.demotywatory.pl
credit: deadwrestler.co.uk

Skoro mowa o świętach. Można obejrzeć sobie filmy, w których odrobinę świąt można ujrzeć. To znaczy, chodzi mi o filmy z Cusackiem. Np. Serendipity, Zimne dranie, Chłopiec z Marsa, Jutro będzie futro (mamy śnieg, ale nic świątecznego xD), ygh ... nie wiem, jakie jeszcze ... Mało tych świątecznych ma. 
kadr z filmu "Serendipity"
kadr z filmu "Serendipity"

kadr z filmu "Serendipity"
Lucius "Dragon Blade" 


Życzę wszystkim bloggerom Wesołych Świąt :* oraz wszystkiego, co najpiękniejsze moim czytelnikom :*

3 komentarze:

  1. Wiiitam! (;
    Miałam już zabrać się za czytanie wczoraj, po tym, jak odpisałam Ci na moim blogu, ale Ewa mnie zabiła wiadomościami.
    Zgony około pięćdziesięciu osób faktycznie mogły być zmyślone. Wątpię, by Samuel miał w tym jakiś udział. Ktoś taki jak on nie miałby tak dalekosiężnego planu, a te morderstwa wydarzyły się dużo wcześniej, prawda? No... chyba że jest czyimś kontynuatorem, ale to mi jakoś do Jacksona nie pasuje. Teraz sądzę, że po prostu cieszy się, iż hotel ma taką reputację, jaką ma, no i może nieco lubi bawić się ludźmi. Nie przekonuje mnie jednakże myśl, że mężczyzna próbowałby w cokolwiek wkręcić naszego Johna. Ten ,,psychopata”, Drygncz (kurde, zawsze kiedy o nim myślę, muszę sobie przypominać, że on ma tak na nazwisko, a nie ,,Drygnycz” – do niego gdzieś pasuje ,,Drygnycz”, hahaha), mógłby być kontynuatorem zbrodni popełnionych w hotelu. Bywa tak, że znajduje się znikąd taki osobnik, który podziwia czyjąś robotę.
    Rozbroiło mnie to, że Cusack wolałby śmierć od upokorzenia. Definitywnie się z nim nie zgadzam, chociaż przyznaję, że jestem w o niebo lepszej sytuacji. ;D Mogłabym się wynieść tam, gdzie nikt by mnie nie rozpoznał.
    Dzięki tej sytuacji w toalecie, kiedy Morena krwawiła, wyobraziłam sobie, jak jest obracana na wielkim kole, a pod tym kołem znajdują się szpikulce, które ją patroszą. Zła, zła wyobraźnia, hehe. Ale nie wiem, co jest ,,straszniejsze” (dla mnie w tym przypadku nic, bo ja tak mam) – moje myśli czy ten martwy płód, który ,,urodziła” Morena.
    Bawi mnie to, że czasem Cusack nie ma przemożnej ochoty na seks, ale jednak o nim myśli, hahaha.
    Ile jeszcze planujesz rozdziałów, tak na oko? Coś mi się wydaje, że jesteśmy bliscy wyjaśnienia sprawy. (: I w tym momencie wiem już, że nie wiem nic. ;D
    Przyglądałaś się już Orionowi? Haha, nawet gdy patrzysz gołym okiem, masz wrażenie, że Betelgeza ma trochę inną barwę od pozostałych gwiazd. Tak naprawdę to ma, w końcu to czerwony nadolbrzym. Lepiej to widać w lornetce.
    Ten pijany Mikołaj mnie rozwalił, aż musiałam wysłać go mojej znajomej z filologii, Ewie. (;
    Hahaahaha, a Kevina oglądałaś? Znowu? Oglądanie Kevina każdego roku jest obligatoryjne, muahahahhaha....!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli czytelnikom nie życzyłaś wesołych Świąt.
      Hahah, rozbroiło mnie to.

      Usuń
    2. Co do życzeń odnoście czytelnikom - kurczę, jakoś dziwacznie to sformułowałam. Poprawię, albo i nie xD Nie wiem. Czytelnikom też życzyłam Wesołych xD

      Fajnie, że pijany Mikołaj cię rozbawił :) Ogólnie to zdjęcie jakoś wpasowało się.
      Co do Samuela. Oczywiście, że on nie mógłby zabijać. Ależ nie. To mogę zdradzić. Co do ilości rozdziałów - nie mam pojęcia ile ich będzie. To zależy tylko od pomysłów, jakie mi przyjdą.
      Tak, Kevina oglądałam - to tradycja. Jeżeli chodzi o mnie, to lubię wszystkie części Kevina oraz Piraci z Karaibów.
      Każdy inaczej odczuwa strach. Mnie bardziej obrzydza to, co stało się Morenie w halucynacji, choć naprawdę nic się z nią nie działo. Cóż ... raczej nie potrafię pisac o bardziej straszniejszych rzeczach. Również omijam oglądanie horrorów.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))