7 lutego 2018

Chapter 32


 John nie miał pojęcia jak długo się zastanawiał. Pragnął spotkać się z Katie i dowiedzieć się, że jej śmierć była zwyczajnym snem. Również kiedyś marzył, aby to Jennifer była jego partnerką. Jednak teraz wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Wiedział, że Katie nie mogła żyć, a także to, że Love Hewitt nie znała jej osobiście. Wiedział, ze spotkanie ich również nie mogłoby być prawdą. Tkwił zapewne we śnie. Miał do wyboru: życie albo śmierć. Domyślał się, że „wieczne życie” u boku Hewitt jak i córki oznaczało praktycznie śmierć. Katie nie mogła żyć, a Jennifer nie była tą prawdziwą, jaką znał.
Teraz jak nigdy wcześniej, bał się śmierci. Nie mógł mieć pewności, że ta Jennifer siłą nie wepchnie go do czeluści piekieł. Nie odczuwał od niej pozytywnej energii, wyglądała wręcz na zniecierpliwioną, ukrywającą prawdziwe oblicze pod sztucznym uśmiechem. Znał ją, ale nie taką jak teraz.
Gdyby wybrał śmierć, co wtedy by się stało? Ta niepewność go wręcz odpychała. Patrząc kobiecie w oczy, nie zauważył nic, jedynie otchłań i mrok.
Wybrał swoje życie. Chciał tak bardzo powrócić do niego, że próby oczarowania przez Jennifer stały się niewypałem. Tęsknił za tym, co uwielbiał robić i za nic w świecie nie chciał się rozstawać ze swoim światem. Pragnął jak nigdy wcześniej wydać opowieść o pokoju 1408 i już miał pomysł na świetne zakończenie. Również chciał skompromitować Samuela L. Jacksona. Bo zasłużył na to, jak nikt inny. A pokojówka? Nie chciał również jej stracić. Była mu jednak potrzebna.
Kobieta łudząco podobna do Hewitt przemieniła się w powyginaną kreaturę, a jej piesek rasy york w zwyczajny zwierzęcy szkielet, który rozsypał się w jej rękach.
John nie mógł wierzyć w to, co widział. Dziwaczna postać wyglądająca jak sam diabeł złowrogo patrzyła czarnymi ślepiami. A co by było, gdyby się zgodził? Gdyby chwycił Jennifer za rękę i razem z nią poszedł przed siebie? Być może zostałby wepchany do samego gardła diabła. A tam nie czekało nic dobrego.
- Piekło na ciebie czeka – wycedziła nienaturalnym głosem – Jesteś złym człowiekiem. A źli trafiają do piekieł.
Pomimo strasznego widoku, niczego nie zdziałała, a rozpłynęła się w powietrzu pozostawiając pisarza samego na plaży. Przez chwilę Cusack zastanawiał się, dlaczego nie zaatakowała. Zaczął biegnąć przed siebie, byleby odejść z tego miejsca jak najszybciej. I nagle … wpadł w czarną otchłań, przypominającą tunel do samego piekła. To już koniec – pomyślał. Nic innego nie czekało na niego, jak tylko piekło. Wieczny ból, żal, gniew, cierpienie. A cóż mógłby dostać innego? Nie po tym, jakim stał się człowiekiem. Być może w samym piekle ujrzy Morenę, która trafiła w to miejsce z jego własnej winy. Dowie się od kreatury, która miała wygląd Love Hewitt, że zostanie skazany na wieczne usługi diabła. Być może Morena będzie jego „panią”, która odegra się za wszystkie krzywdy. John mógł zgadywać.
Uczucie spadania w otchłań zniknęło w jednej chwili. Mrok nadal panował, a John wyczuł coś twardego pod sobą.
Nie jestem złym człowiekiem … Katie dawno umarła … Ona nie może żyć … Ona wie, że ją kochałem … Tak bardzo chcę zamknąć przeszłość – powiedział w myślach.
Przez chwilę nasłuchiwał jakichkolwiek odgłosów. Powróciła cisza, a razem z nią jasność. Pisarz poczuł chwilowe kłucie w oczach; wstał zauważając, że był w pokoju 1408. Momentalnie spojrzał na Morenę, która spała przywiązana do grzejnika. Jej nadgarstki posiadały rany, musiała się przez pewien czas szarpać z wydostaniem rąk.
John wyjął z kieszeni nóż i przeciął kabel uwalniając pokojówkę. Wziął ją w swoje ramiona. Blondynka nie ocknęła się, choć dawała oznaki życia. Tak bardzo poczuł ulgę, że nie ujrzał bramy piekieł, a ten sam pokój, który w pewien sposób był czyśćcem. Jeżeli 1408 był jedynym miejscem, gdzie mógł wyrzucić z siebie wszystkie grzechy – był to idealny moment na to. John na poważnie przestraszył się śmierci, choć nigdy wcześniej nie wierzył w istnienie piekła i nieba. Przycisnął nieco mocniej do siebie kobietę.
- Wybacz, że tak cię potraktowałem – szepnął jej – Nie jestem gotowy na poważny związek … nie teraz, ale za jakiś czas.
Morena tworzyła powieki kierując swoje spojrzenie na pisarza. John nie puścił jej ze swych objęć, a patrzył na jej twarz.
- Poczekam na ciebie – odpowiedziała dość cicho. John mógł być pewny, że słyszała jego słowa.
- Masz jeszcze trochę siły? - zapytał w nadziei, że dziewczyna nie będzie podpytywać o związek.
- Tak, ale chce mi się spać i to bardzo – odpowiedziała.
- Powiedz mi, co się wydarzyło w ruinach – dociekał. Morena nie próbowała uciec. Korzystała z okazji, że mogła się do niego poprzytulać. Popatrzyła w jego oczy.
- To zbyt długa historia … Harper wiedział o demonicznych zdolnościach tego pokoju … i usilnie chciał cię tu sprowadzić. On wierzy, że tu straszy i że nikt stąd nie wyjdzie żywy – John momentalnie zsunął blondynkę ze swoich kolan.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - zapytał.
- On chce, żebyś umierał w męczarniach psychicznych – odpowiedziała zbliżając się do niego – Ale my tu nie umrzemy, prawda? Jesteś silny, wydostaniesz nas stąd …
- Nie mam zamiaru umierać – stwierdził patrząc na nią poważnie – Co tak naprawdę Harper zrobił, że zgodziłaś się skłamać z tą księgą?
- Nie miałam wyjścia … on ma nagranie, na którym … on nagrał nas … nie wiem jakim cudem, ale gdy to robiliśmy w hotelu Playa – wyznała, na co John odsunął się od niej odczuwając rosnącą wściekłość. Miał chęć zabić Harpera. Mógł się już domyślić, że 'zgniła ryba' szantażował pokojówkę, że pokaże nagranie wszystkim. Jednak był w podziwie, że Morena wolała wejść do 1408, niż obnażyć jego prywatne sprawy.
Dwudziestosześciolatka próbowała uspokoić Cusacka, ale on przyparł ją tuż obok popękanej ściany.
- Zabiję go … albo najpierw podam do sądu … i jego i hotel! - zaapelował.
- Najpierw musimy stąd wyjść – powiedziała.
Gdyby nie chwilowa furia, w jaką wpadł pisarz, zapewne szkielet nadal tkwiłby w ścianie przez kolejne lata. Oboje cofnęli się od popękanej ściany, z której częściowo zwisał trup. Morena przez chwilę wydzierała się chowając za plecami faceta. John próbował nie skupiać się na krzykach kobiety. Dość niepewnie popatrzył na szkielet zastanawiając się kim był owy trup i czy w ogóle on naprawdę istniał. Podszedł bliżej szczątków, a wtedy dotknął zwisającej kościstej ręki, która częściowo była pokryta pajęczyną jak i kurzem, oraz tynkiem.
- Co ty robisz? - usłyszał Morenę, która trzęsła się ze strachu. Odwróciła twarz od kościstego trupa i przykucnęła.
- Jak uważasz? Ten trup jest odpowiedzią na wszelakie pytania związane z 1408? - odwrócił się do Moreny posyłając jej uśmiech, choć dziewczyna tego nie zauważyła, gdyż siedziała tyłem do niego – Nie musisz się bać. Jestem przy tobie – tym razem odsunął się od znaleziska, a zbliżył do blondynki. Objął ją od tyłu i pomógł wstać. Wtedy odwrócił ja do siebie, spojrzeli sobie w oczy – Nikt nie jest w stanie nas doprowadzić do obłędu. Obiecuję, że zajmę się sprawa Harpera, gdy tylko stąd wyjdziemy. Nagranie trafi do kosza, a on do więzienia. Dodatkowo obciążę go kosztami i dostanę odszkodowanie. A ten trup … tak bardzo chcę poznać zdanie Samuela, a ty?
- John … jak stąd wyjdziemy? - zapytała.
- Nie wiem … ale chcę wiedzieć kim był ten umarlak i dlaczego spoczywał w ścianie przez wiele czasu. I jakim cudem nikt nie zauważył go w ścianie. Chyba, że nadal świrujemy, a tych kości tam nie ma – mówił.
- Przerażasz mnie – rzekła. Wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Oboje niemal podskoczyli. Pisarz chwycił swoją towarzyszkę za rękę i zbliżył się ku wyjściu. Zauważył, że dwudziestosześciolatka odwracała spojrzenie od szkieletu. Była nadal przerażona i chciała jak najszybciej stąd wyjść.
- Otwórzcie te pieprzone drzwi – wykrzyczała niemal z płaczem.
Nikt jednak nie odpowiedział.

Blondynka przylgnęła do drzwi w nadziei, że otworzą się, a jej oczom ukaże się ten, który postanowił ich uwolnić. Zacisnęła pięści nie mając sił na płacz, czekała na cokolwiek.
John spoglądał na trupa, który nadal tkwił w częściowo rozwalonej ścianie. Spodziewał się, że za chwilę wszystko zniknie i znów ocknie się gdzieś na podłodze. Nie wiedział, czy kości były prawdziwe, czy może to zwykłe złudzenie spowodowane przebywaniem w tym miejscu.
Ten obraz był tak realistyczny, namacalny, że śmiał się stwierdzić iż wzrok go nie mylił.
Jego oczom ukazała się biała postura, która wyszła ze ściany. Wyglądała, jak mgła, która ukształtowała się w postać człowieka. John nie odczuwał strachu, a zafascynowanie tym, że wreszcie ujrzał ducha na własne oczy. Ducha, w którego nigdy nie wierzył.
Dusza nie posiadała rys twarzy, była niemal przezroczysta. Przypominała kobietę, choć to mógł być młody chłopak. Osuwała się nad podłogą kierując w stronę drzwi. Wtedy pisarz zauważył Morenę, która siedziała pod drzwiami zakrywając twarz dłońmi. Jednak nie mógł się poruszyć, aby ją odsunąć. Pozwolił by postać zbliżyła się do dziewczyny i być może jej coś wyrządziła. Ale zjawa nie odezwała się, nie ukazała swojej twarzy, ani nie uczyniła niczego. Tak po prostu wyszła z pokoju 1408 przenikając przez drzwi. I nagle coś kliknęło. Coś w drzwiach przeklętego pokoju. John mógł wreszcie się poruszyć, więc pomógł pokojówce wstać, po czym chwycił za klamkę i ku zdziwieniu drzwi otworzyły się.
Niemożliwe – pomyślał.
Wypchnął dziewczynę za drzwi wyglądając za duchem, który rozpłynął się w korytarzu. Miał nadzieję, że to co ujrzał, było prawdą, a nie prawdopodobnie snem, czy złudzeniem. Miał wrażenie, że blondynka nie miała pojęcia o zjawie, więc nie poruszał tego tematu. Spojrzał na otwarte drzwi do pokoju 1408, do pokoju niemal w całości zdemolowanego.
Nie było czasu, musiał jak najszybciej oddalić się od tego miejsca. Zabrał Morenę do windy, po czym wcisnął przycisk trzeciego piętra, aby wrócić do swojego pokoju.
*
Co Samuel mógłby poczuć. Zaskoczenie? Wstyd? A może przerażenie, lub rozczarowanie? John zastanawiał się przez dłuższą chwilę, gdy pakował swoje rzeczy, by móc opuścić Hotel Delphi.
Zdawało się, że wszystko miało się już wyjaśnić samo. Pisarz był ciekaw tajemniczych zwłok i usilnie chciał się dowiedzieć o tym jak najszybciej. Tak bardzo skupił się na swojej książce, że zapomniał o Morenie, która ponownie trafiła pod opiekę lekarską. Jej stan psychiczny nie był za dobry. Dziewczyna przeżywała to, co działo się w pokoju 1408. Natomiast John odczuł jedynie ulgę.
Podczas opuszczania hotelu Delphi został zatrzymany przez szefa tego miejsca. Wsiadając do taksówki, dosiadł się do niego L. Jackson, który rozkazał kierowcy, by nie ruszał z miejsca. Pisarz spojrzał na ciemnoskórego pytająco.
- Nikt nie wie o incydencie w 1408 – odezwał się.
- Chcesz dyskrecji? - zapytał John.
- To oczywiste. Chyba domyślasz się, co mogłoby się stać, gdyby informacja ujrzała światło dzienne, prawda? Tu chodzi o mój interes. Pisz sobie, co chcesz … ale liczę na to, że zachowasz tajemnicę. A ja … przymknę oko na to, że zdemolowałeś mi pokój i wciągnąłeś w to moją pokojówkę. Chyba wiesz, że mam podstawę, aby ją zwolnić – wypowiedział się. John wiedział, o co mu chodziło. Samuel przy taksówkarzu nie mógł otwarcie powiedzieć o szkielecie i nawiedzonym pokoju.
- Chcesz ją zwolnić? - zapytał – Za to, że przez kilka lat wiernie ci sprząta pokoje? - prychnął – Może i dla niej byłoby dobrze, gdybyś ją zwolnił. Znalazłaby lepszą pracę.

- Nie zapomnij o naszej wcześniejszej rozmowie … nie chcę rozgłosu – zignorował jego wcześniejsze słowa – Powodzenia – wysiadł z samochodu zostawiając pisarza.  






_____________________


Hej! W końcu udało mi się coś napisać :P Mam nadzieję, że nie zepsułam rozdziału ... ale zawsze moge coś poprawić :) Po prostu nie widziałam innego lepszego sensu z przyczyną straszenia w pokoju. Więcej info o trupie będzie w kolejnym rozdziale. Nie chciałam wszystkiego naraz tu wrzucać, więc musicie poczekać na kolejny rozdział, który postaram się wrzucić jeszcze w lutym :)
Od dłuższego czasu słucham powyższego utworu. Po raz pierwszy usłyszałam go chodząc jeszcze do szkoły xD wtedy przesłałam utwór od koleżanki, bo ona miała, a ja nie :P Wtedy siedziałyśmy w cukierni i zajadałyśmy się bezami xD  Ogólnie lubię takie brzmienia xD

pobrane z wyszukiwarki google.com
John Cusack i Jackie Chan / Wojna Imperiów
Nicole Kidman i John Cusack (na premierze filmu "The Paperboy" xDDD)




1 komentarz:

  1. Ggggaaaaa, jestem tu!
    Nie wiem, skąd u ludzi przekonanie, że zepsuli rozdział, kiedy tego nie zrobili.
    John dobrze mówi – Harper do więzienia! Aczkolwiek preferowałabym scenę tortur z udziałem Johna oraz Moreny. Mogłoby być nieco... romantycznie. (:
    Patrzymy, a Harper przekazał nagranie komuś innemu i nawet jeśli zginie, ktoś inny będzie groził, że opublikuje nagranie w miejscu, gdzie każdy może je obejrzeć. Patrzymy, a dalej stoi cała organizacja podziemna, taka Cosa Nostra na przykład, hahahahah. Moja imaginacja żyje własnym życiem. ;D To nieprawdopodobny scenariusz, ale byłyby jaja.
    Ooo... czasy szkolne widzę. Te, które źle wspominasz czy raczej nie? Takie liceum, na przykład, ja źle wspominam.

    /Skasowałam komentarz pod najnowszym rozdziałem, ponieważ dotyczył tego rozdziału, nie tamtego. Mam tryb mobilny i przesunięcie palcem w bok oznacza przejście do innego rozdziału./

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))