John nie miał pojęcia jak długo się zastanawiał. Pragnął
spotkać się z Katie i dowiedzieć się, że jej śmierć była
zwyczajnym snem. Również kiedyś marzył, aby to Jennifer była
jego partnerką. Jednak teraz wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
Wiedział, że Katie nie mogła żyć, a także to, że Love Hewitt
nie znała jej osobiście. Wiedział, ze spotkanie ich również nie
mogłoby być prawdą. Tkwił zapewne we śnie. Miał do wyboru:
życie albo śmierć. Domyślał się, że „wieczne życie” u
boku Hewitt jak i córki oznaczało praktycznie śmierć. Katie nie
mogła żyć, a Jennifer nie była tą prawdziwą, jaką znał.
Teraz jak nigdy wcześniej, bał się śmierci. Nie mógł mieć
pewności, że ta Jennifer siłą nie wepchnie go do czeluści
piekieł. Nie odczuwał od niej pozytywnej energii, wyglądała wręcz
na zniecierpliwioną, ukrywającą prawdziwe oblicze pod sztucznym
uśmiechem. Znał ją, ale nie taką jak teraz.
Gdyby wybrał śmierć, co wtedy by się stało? Ta niepewność go
wręcz odpychała. Patrząc kobiecie w oczy, nie zauważył nic,
jedynie otchłań i mrok.
Wybrał swoje życie. Chciał tak bardzo powrócić do niego, że
próby oczarowania przez Jennifer stały się niewypałem. Tęsknił
za tym, co uwielbiał robić i za nic w świecie nie chciał się
rozstawać ze swoim światem. Pragnął jak nigdy wcześniej wydać
opowieść o pokoju 1408 i już miał pomysł na świetne
zakończenie. Również chciał skompromitować Samuela L. Jacksona.
Bo zasłużył na to, jak nikt inny. A pokojówka? Nie chciał
również jej stracić. Była mu jednak potrzebna.
Kobieta łudząco podobna do Hewitt przemieniła się w powyginaną
kreaturę, a jej piesek rasy york w zwyczajny zwierzęcy szkielet,
który rozsypał się w jej rękach.
John nie mógł wierzyć w to, co widział. Dziwaczna postać
wyglądająca jak sam diabeł złowrogo patrzyła czarnymi ślepiami.
A co by było, gdyby się zgodził? Gdyby chwycił Jennifer za rękę
i razem z nią poszedł przed siebie? Być może zostałby wepchany
do samego gardła diabła. A tam nie czekało nic dobrego.
- Piekło na ciebie czeka – wycedziła nienaturalnym głosem –
Jesteś złym człowiekiem. A źli trafiają do piekieł.
Pomimo strasznego widoku, niczego nie zdziałała, a rozpłynęła
się w powietrzu pozostawiając pisarza samego na plaży. Przez
chwilę Cusack zastanawiał się, dlaczego nie zaatakowała. Zaczął
biegnąć przed siebie, byleby odejść z tego miejsca jak
najszybciej. I nagle … wpadł w czarną otchłań, przypominającą
tunel do samego piekła. To już koniec – pomyślał. Nic
innego nie czekało na niego, jak tylko piekło. Wieczny ból, żal,
gniew, cierpienie. A cóż mógłby dostać innego? Nie po tym, jakim
stał się człowiekiem. Być może w samym piekle ujrzy Morenę,
która trafiła w to miejsce z jego własnej winy. Dowie się od
kreatury, która miała wygląd Love Hewitt, że zostanie skazany na
wieczne usługi diabła. Być może Morena będzie jego „panią”,
która odegra się za wszystkie krzywdy. John mógł zgadywać.
Uczucie spadania w otchłań zniknęło w jednej chwili. Mrok nadal
panował, a John wyczuł coś twardego pod sobą.
Nie jestem złym człowiekiem … Katie dawno umarła … Ona nie
może żyć … Ona wie, że ją kochałem … Tak bardzo chcę
zamknąć przeszłość – powiedział w myślach.
Przez chwilę nasłuchiwał jakichkolwiek odgłosów. Powróciła
cisza, a razem z nią jasność. Pisarz poczuł chwilowe kłucie w
oczach; wstał zauważając, że był w pokoju 1408. Momentalnie
spojrzał na Morenę, która spała przywiązana do grzejnika. Jej
nadgarstki posiadały rany, musiała się przez pewien czas szarpać
z wydostaniem rąk.
John wyjął z kieszeni nóż i przeciął kabel uwalniając
pokojówkę. Wziął ją w swoje ramiona. Blondynka nie ocknęła
się, choć dawała oznaki życia. Tak bardzo poczuł ulgę, że nie
ujrzał bramy piekieł, a ten sam pokój, który w pewien sposób był
czyśćcem. Jeżeli 1408 był jedynym miejscem, gdzie mógł wyrzucić
z siebie wszystkie grzechy – był to idealny moment na to. John na
poważnie przestraszył się śmierci, choć nigdy wcześniej nie
wierzył w istnienie piekła i nieba. Przycisnął nieco mocniej do
siebie kobietę.
- Wybacz, że tak cię potraktowałem – szepnął jej – Nie
jestem gotowy na poważny związek … nie teraz, ale za jakiś czas.
Morena tworzyła powieki kierując swoje spojrzenie na pisarza. John
nie puścił jej ze swych objęć, a patrzył na jej twarz.
- Poczekam na ciebie – odpowiedziała dość cicho. John mógł być
pewny, że słyszała jego słowa.
- Masz jeszcze trochę siły? - zapytał w nadziei, że dziewczyna
nie będzie podpytywać o związek.
- Tak, ale chce mi się spać i to bardzo – odpowiedziała.
- Powiedz mi, co się wydarzyło w ruinach – dociekał. Morena nie
próbowała uciec. Korzystała z okazji, że mogła się do niego
poprzytulać. Popatrzyła w jego oczy.
- To zbyt długa historia … Harper wiedział o demonicznych
zdolnościach tego pokoju … i usilnie chciał cię tu sprowadzić.
On wierzy, że tu straszy i że nikt stąd nie wyjdzie żywy – John
momentalnie zsunął blondynkę ze swoich kolan.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - zapytał.
- On chce, żebyś umierał w męczarniach psychicznych –
odpowiedziała zbliżając się do niego – Ale my tu nie umrzemy,
prawda? Jesteś silny, wydostaniesz nas stąd …
- Nie mam zamiaru umierać – stwierdził patrząc na nią poważnie
– Co tak naprawdę Harper zrobił, że zgodziłaś się skłamać z
tą księgą?
- Nie miałam wyjścia … on ma nagranie, na którym … on nagrał
nas … nie wiem jakim cudem, ale gdy to robiliśmy w hotelu Playa –
wyznała, na co John odsunął się od niej odczuwając rosnącą
wściekłość. Miał chęć zabić Harpera. Mógł się już
domyślić, że 'zgniła ryba' szantażował pokojówkę, że pokaże
nagranie wszystkim. Jednak był w podziwie, że Morena wolała wejść
do 1408, niż obnażyć jego prywatne sprawy.
Dwudziestosześciolatka próbowała uspokoić Cusacka, ale on
przyparł ją tuż obok popękanej ściany.
- Zabiję go … albo najpierw podam do sądu … i jego i hotel! -
zaapelował.
- Najpierw musimy stąd wyjść – powiedziała.
Gdyby nie chwilowa furia, w jaką wpadł pisarz, zapewne szkielet
nadal tkwiłby w ścianie przez kolejne lata. Oboje cofnęli się od
popękanej ściany, z której częściowo zwisał trup. Morena przez
chwilę wydzierała się chowając za plecami faceta. John próbował
nie skupiać się na krzykach kobiety. Dość niepewnie popatrzył na
szkielet zastanawiając się kim był owy trup i czy w ogóle on
naprawdę istniał. Podszedł bliżej szczątków, a wtedy dotknął
zwisającej kościstej ręki, która częściowo była pokryta
pajęczyną jak i kurzem, oraz tynkiem.
- Co ty robisz? - usłyszał Morenę, która trzęsła się ze
strachu. Odwróciła twarz od kościstego trupa i przykucnęła.
- Jak uważasz? Ten trup jest odpowiedzią na wszelakie pytania
związane z 1408? - odwrócił się do Moreny posyłając jej
uśmiech, choć dziewczyna tego nie zauważyła, gdyż siedziała
tyłem do niego – Nie musisz się bać. Jestem przy tobie – tym
razem odsunął się od znaleziska, a zbliżył do blondynki. Objął
ją od tyłu i pomógł wstać. Wtedy odwrócił ja do siebie,
spojrzeli sobie w oczy – Nikt nie jest w stanie nas doprowadzić do
obłędu. Obiecuję, że zajmę się sprawa Harpera, gdy tylko stąd
wyjdziemy. Nagranie trafi do kosza, a on do więzienia. Dodatkowo
obciążę go kosztami i dostanę odszkodowanie. A ten trup … tak
bardzo chcę poznać zdanie Samuela, a ty?
- John … jak stąd wyjdziemy? - zapytała.
- Nie wiem … ale chcę wiedzieć kim był ten umarlak i dlaczego
spoczywał w ścianie przez wiele czasu. I jakim cudem nikt nie
zauważył go w ścianie. Chyba, że nadal świrujemy, a tych kości
tam nie ma – mówił.
- Przerażasz mnie – rzekła. Wtedy rozległo się pukanie do
drzwi. Oboje niemal podskoczyli. Pisarz chwycił swoją towarzyszkę
za rękę i zbliżył się ku wyjściu. Zauważył, że
dwudziestosześciolatka odwracała spojrzenie od szkieletu. Była
nadal przerażona i chciała jak najszybciej stąd wyjść.
- Otwórzcie te pieprzone drzwi – wykrzyczała niemal z płaczem.
Nikt jednak nie odpowiedział.
Blondynka przylgnęła do drzwi w nadziei, że otworzą się, a jej
oczom ukaże się ten, który postanowił ich uwolnić. Zacisnęła
pięści nie mając sił na płacz, czekała na cokolwiek.
John spoglądał na trupa, który nadal tkwił w częściowo
rozwalonej ścianie. Spodziewał się, że za chwilę wszystko
zniknie i znów ocknie się gdzieś na podłodze. Nie wiedział, czy
kości były prawdziwe, czy może to zwykłe złudzenie spowodowane
przebywaniem w tym miejscu.
Ten obraz był tak realistyczny, namacalny, że śmiał się
stwierdzić iż wzrok go nie mylił.
Jego oczom ukazała się biała postura, która wyszła ze ściany.
Wyglądała, jak mgła, która ukształtowała się w postać
człowieka. John nie odczuwał strachu, a zafascynowanie tym, że
wreszcie ujrzał ducha na własne oczy. Ducha, w którego nigdy nie
wierzył.
Dusza nie posiadała rys twarzy, była niemal przezroczysta.
Przypominała kobietę, choć to mógł być młody chłopak. Osuwała
się nad podłogą kierując w stronę drzwi. Wtedy pisarz zauważył
Morenę, która siedziała pod drzwiami zakrywając twarz dłońmi.
Jednak nie mógł się poruszyć, aby ją odsunąć. Pozwolił by
postać zbliżyła się do dziewczyny i być może jej coś
wyrządziła. Ale zjawa nie odezwała się, nie ukazała swojej
twarzy, ani nie uczyniła niczego. Tak po prostu wyszła z pokoju
1408 przenikając przez drzwi. I nagle coś kliknęło. Coś w
drzwiach przeklętego pokoju. John mógł wreszcie się poruszyć,
więc pomógł pokojówce wstać, po czym chwycił za klamkę i ku
zdziwieniu drzwi otworzyły się.
Niemożliwe – pomyślał.
Wypchnął dziewczynę za drzwi wyglądając za duchem, który
rozpłynął się w korytarzu. Miał nadzieję, że to co ujrzał,
było prawdą, a nie prawdopodobnie snem, czy złudzeniem. Miał
wrażenie, że blondynka nie miała pojęcia o zjawie, więc nie
poruszał tego tematu. Spojrzał na otwarte drzwi do pokoju 1408, do
pokoju niemal w całości zdemolowanego.
Nie było czasu, musiał jak najszybciej oddalić się od tego
miejsca. Zabrał Morenę do windy, po czym wcisnął przycisk
trzeciego piętra, aby wrócić do swojego pokoju.
*
Co Samuel mógłby poczuć. Zaskoczenie? Wstyd? A może przerażenie,
lub rozczarowanie? John zastanawiał się przez dłuższą chwilę,
gdy pakował swoje rzeczy, by móc opuścić Hotel Delphi.
Zdawało się, że wszystko miało się już wyjaśnić samo. Pisarz
był ciekaw tajemniczych zwłok i usilnie chciał się dowiedzieć o
tym jak najszybciej. Tak bardzo skupił się na swojej książce, że
zapomniał o Morenie, która ponownie trafiła pod opiekę lekarską.
Jej stan psychiczny nie był za dobry. Dziewczyna przeżywała to, co
działo się w pokoju 1408. Natomiast John odczuł jedynie ulgę.
Podczas opuszczania hotelu Delphi został zatrzymany przez szefa tego
miejsca. Wsiadając do taksówki, dosiadł się do niego L. Jackson,
który rozkazał kierowcy, by nie ruszał z miejsca. Pisarz spojrzał
na ciemnoskórego pytająco.
- Nikt nie wie o incydencie w 1408 – odezwał się.
- Chcesz dyskrecji? - zapytał John.
- To oczywiste. Chyba domyślasz się, co mogłoby się stać, gdyby
informacja ujrzała światło dzienne, prawda? Tu chodzi o mój
interes. Pisz sobie, co chcesz … ale liczę na to, że zachowasz
tajemnicę. A ja … przymknę oko na to, że zdemolowałeś mi pokój
i wciągnąłeś w to moją pokojówkę. Chyba wiesz, że mam
podstawę, aby ją zwolnić – wypowiedział się. John wiedział, o
co mu chodziło. Samuel przy taksówkarzu nie mógł otwarcie
powiedzieć o szkielecie i nawiedzonym pokoju.
- Chcesz ją zwolnić? - zapytał – Za to, że przez kilka lat
wiernie ci sprząta pokoje? - prychnął – Może i dla niej byłoby
dobrze, gdybyś ją zwolnił. Znalazłaby lepszą pracę.
- Nie zapomnij o naszej wcześniejszej rozmowie … nie chcę
rozgłosu – zignorował jego wcześniejsze słowa – Powodzenia –
wysiadł z samochodu zostawiając pisarza.
_____________________
Hej! W końcu udało mi się coś napisać :P Mam nadzieję, że nie zepsułam rozdziału ... ale zawsze moge coś poprawić :) Po prostu nie widziałam innego lepszego sensu z przyczyną straszenia w pokoju. Więcej info o trupie będzie w kolejnym rozdziale. Nie chciałam wszystkiego naraz tu wrzucać, więc musicie poczekać na kolejny rozdział, który postaram się wrzucić jeszcze w lutym :)
Od dłuższego czasu słucham powyższego utworu. Po raz pierwszy usłyszałam go chodząc jeszcze do szkoły xD wtedy przesłałam utwór od koleżanki, bo ona miała, a ja nie :P Wtedy siedziałyśmy w cukierni i zajadałyśmy się bezami xD Ogólnie lubię takie brzmienia xD
pobrane z wyszukiwarki google.com |
John Cusack i Jackie Chan / Wojna Imperiów |
Nicole Kidman i John Cusack (na premierze filmu "The Paperboy" xDDD) |
Ggggaaaaa, jestem tu!
OdpowiedzUsuńNie wiem, skąd u ludzi przekonanie, że zepsuli rozdział, kiedy tego nie zrobili.
John dobrze mówi – Harper do więzienia! Aczkolwiek preferowałabym scenę tortur z udziałem Johna oraz Moreny. Mogłoby być nieco... romantycznie. (:
Patrzymy, a Harper przekazał nagranie komuś innemu i nawet jeśli zginie, ktoś inny będzie groził, że opublikuje nagranie w miejscu, gdzie każdy może je obejrzeć. Patrzymy, a dalej stoi cała organizacja podziemna, taka Cosa Nostra na przykład, hahahahah. Moja imaginacja żyje własnym życiem. ;D To nieprawdopodobny scenariusz, ale byłyby jaja.
Ooo... czasy szkolne widzę. Te, które źle wspominasz czy raczej nie? Takie liceum, na przykład, ja źle wspominam.
/Skasowałam komentarz pod najnowszym rozdziałem, ponieważ dotyczył tego rozdziału, nie tamtego. Mam tryb mobilny i przesunięcie palcem w bok oznacza przejście do innego rozdziału./