1 kwietnia 2018

Chapter 34


Screen z taśmy wideo pojawił się na monitorze Samuela L. Jacksona. Zdziwiony szef hotelu w pierwszej chwili miał wrażenie, że ktoś zrobił nietrafiony żart. Próbował bez wzruszenia zignorować ową wiadomość, ale powrócił do niej, gdyż nie dawała mu spokoju. E-mail od „zgniłej ryby” był podpisany „Ważna wiadomość dla szefa hotelu Delphi”. List nie posiadał treści, a dołączony załącznik w formie zdjęcia. Samuel mógłby pomyśleć, że dostał screena z filmu porno i przyznać, że padł ofiarą jakiegoś dowcipnisia, lecz na zdjęciu zauważył coś niepokojącego.
L. Jackson zorientował się, że „zgniła ryba”, to nie kto inny, jak Harper. Czarnoskóry wcześniej rozmawiał wielokrotnie z Johnem i dowiedział się, że natrętny blondyn wypisywał do niego dziwaczne e-maile, a jego avatar przedstawiał zgniłą rybę. Samuel zaczął się zastanawiać jakim cudem natręt wysłał wiadomość, skoro przebywał w szpitalu psychiatrycznym tuż po opuszczeniu zwykłego szpitala, gdzie miał skomplikowaną operację. Postanowił zadzwonić do ordynatora i dowiedzieć się, czy stan Harpera poprawił się na tyle, że mógł korzystać z komputera i przede wszystkim mieć dostęp do materiału, którym obdarował go.
*
Morena nie mogła usiedzieć w jednym miejscu. Hotelowy pokój przyprawiał ją o mdłości, powodował, że wciąż w głowie miała wspomnienia z Johnem. Przysiadła na łóżku i chwyciła najnowszą opowieść pisarza.
- Pokój 1408 – powiedziała sama do siebie spoglądając na okładkę w twardej oprawie.
Uroniła kilka kropel łez ze świadomością, że Cusack odszedł do swojego życia zostawiając ją tu samą. Czuła się paskudnie, gdyż pisarz nie odwiedził ją ani razu w ośrodku. Nie zapytał Samuela o jej stan zdrowia, czy nawet nie napisał wiadomości. Pytając Rona o pocztę, dostała tylko dwie koperty, a żadna z nich nie była od Johna. Morena poczuła się beznadziejnie. Odłożyła książkę, którą i tak już raz przeczytała.
- Byłeś niedaleko na spotkaniu autorskim … nawet nie poświęciłeś pięciu minut, aby mnie odwiedzić. Nie mogłam opuścić ośrodka, aby do ciebie zajrzeć – powiedziała na głos patrząc na zeszyt, który był otwarty na jednej ze stron. Wklejony artykuł, gdzie John udzielił wywiadu, było również jego zdjęcie. Facet był uśmiechnięty. W ręce trzymał swoją najnowszą książkę. Dumnie spoglądał w obiektyw aparatu. Morena tak bardzo chciała odpuścić, ale nie potrafiła. Była w nim zakochana. Wzdychała do niego każdego dnia. Nie potrafiła obojętnie przejść obok wspólnego zdjęcia, na którym uwieczniona została wyjątkowa chwila. Morena wspominała z ciepłem pobyt w Los Angeles, oraz ten pocałunek.
Blondynka wiedziała, że się zadurzyła w facecie o ciężkim charakterze. John miał swoje ścieżki. Nie próbował tłumaczyć się z tego, co chciał zrobić. Żył po swojemu i po części nie liczył się z nią. Dwudziestosiedmiolatka wiedziała o tym. Ich światy się różniły na tyle, że niemożliwe było to by byli razem na zawsze.
Morena zaczęła się zastanawiać nad swoimi uczuciami. Fascynowała się pisarzem, a swego czasu pogłębiała erotyczne myśli o nim. Mogła przyznać, że nie widziała świata poza nim. I zrobiłaby wiele, aby być przy nim w tej chwili. Byłaby w stanie paść przed nim na kolana i wyznać wszystko, co trzymała w sercu. Być może poniżyłaby się, ale zrobiłaby to dla niego.
*
John nie odbierał telefonu, a zmartwiony L. Jackson miał chęć kopnąć go w tyłek za wszystko. Odkąd pisarz po raz pierwszy pojawił się przed Jacksonem, życie zaczęło się kręcić zupełnie inaczej. Szef hotelu miał w pewnym sensie już dość ciągłych problemów. Chciał odpocząć od tematów związanych z Cusackiem i Moreną, ale na jego nieszczęście, kłopoty nie miały zamiaru zniknąć z dnia na dzień. Czarnoskóry chciał jak najszybciej skontaktować się z pisarzem. Norris – szef wydawnictwa – stwierdził, że Cusack ma wiele spraw do załatwiania i nie będzie można się z nim w najbliższym czasie spotkać.
L. Jackson przeklął w myślach planując, że zmiesza pisarza z błotem. Nie chciał być wplątany w problemy Cusacka, a ktoś najwidoczniej planował zrujnować Hotel Delphi. Zadzwonił również do szpitala, gdzie przebywał Harper, ale kolejna wiadomość, jaką usłyszał tylko pogłębiła jego obawy. Harper uciekł.

Samuel nie był typem konfidenta, również nie chciał iść śladem pisarza i posyłać wszystkich do sądu, ale pojawił się na komisariacie, aby policja zajęła się sprawą Harpera. Zależało mu, by hotel nie ucierpiał na plotkach związanych z Johnem jak i Moreną. Kontrowersyjny screen został również przekazany funkcjonariuszom. Mieli pojawić się w hotelu Playa i zbadać kto stał za zainstalowaniem kamery w jednym z pokoi hotelowych. L. Jackson miał dobrą okazję, aby trochę obniżyć dobrą opinię konkurencji, jednak nie chciał się w to bawić. Wiedział, że policja rozdmucha to prędzej czy później i wszystko samo się załatwi. Hotel Playa był o wiele lepszy od Delphi i zarabiał krocie. Po tej akcji mógł nieco ucierpieć, bo który gość hotelowy chciałby mieć zainstalowaną kamerkę nad swoim łóżkiem?
*
Kwiecień, 2018 rok.
Dla Moreny czas dłużył się w nieskończoność. Oczekiwała każdego dnia na Johna, który nawet nie próbował się z nią skontaktować. Święta Wielkanocne spędziła u Rona Stachury w domu, w towarzystwie jego żony. Nie chciała im się naprzykrzać, ale naciskali na nią, że musiała się zgodzić. Podczas spokojnie spędzanych świąt i do niej doszła wiadomość o kamerce w pokoju hotelowym w Playa. A wtedy siedziała przy stole z pięćdziesięcioletnim kolegą z pracy i jego małżonką. Zajadali się świątecznymi przysmakami opowiadając sobie o przyjemnych rzeczach. Morena miała włączony telefon, z udostępnionym internetem. Usłyszawszy dźwięk nadchodzącej wiadomości spodziewała się zwykłej reklamy. Jednak jej oczom ukazała się nazwa nadawcy, którego dobrze kojarzyła. Zgniła ryba jakimś cudem zdobył jej adres na skrzynkę e-mailową. Gdy kliknęła w treść wiadomości, odczuwała szum w uszach, oraz szybkie bicie serca. Małżeństwo Stachury nie zwracali początkowo na nią uwagi. Jednak to nie trwało zbyt długo, gdyż pokojówka nagle zaszlochała patrząc w ekran telefonu z niedowierzaniem. Oboje ruszyli z miejsca podchodząc do dwudziestosiedmioletniej kobiety. Blondynka nie potrafiła wydukać z siebie, ani jednego słowa. Ron chwycił jej telefon i przypatrzył się uważnie.
- To ty, Moreno? - zapytał niepewnie. Dziewczyna odebrała od niego swoje urządzenie okazując wstyd. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
- Daj dziewczynie spokój – wtrąciła się jego żona widząc zdjęcie, jakie Harper wysłał Morenie – Sama opowie jak zechce.
- Co ja mam robić? - spojrzała na nich ocierając łzy – Chyba nie sądzicie, że jestem ladacznicą, prawda? - tak bardzo chciała znać ich opinie. Oboje popatrzyli na siebie, po czym na Morenę.
- Znamy cie już kilka lat – zaczęła pani Stachury – Wiemy o tobie i o tym pisarzu, ale … dla nas to szok, że ktoś ponownie się na ciebie uwziął.
- Wiedzieliśmy o hotelu Playa, bo w gazetach pisało, ale … to zdjęcie z pokoju to już przesada … Chyba sam Playa będzie miał się z czego gęsto tłumaczyć – powiedział Ron. Był poważny jak nigdy. Jego żona objęła Morenę.
- Pomożemy ci – zapewniała.
- Jak? - zapytała blondynka – Harper nie tylko wysłał screena, ale i również treść. Zagroził, że to trafi do prasy, a nagranie do internetu. I w dodatku niczego nie chce, a upodlić Johna i mnie – wyglądała na załamaną.
- Nie pisał o pieniądzach? Czymkolwiek? - upewniał się.
- Nie … i to jest najgorsze, że zdradził swoje plany. On chce mnie zniszczyć psychicznie … Dlaczego mnie? Nie mam nic wspólnego z Johnem … nie teraz, gdy od długiego czasu się nie odzywa do mnie – powiedziała – Ponadto … Ten cały Norman siedział w psychiatryku, nie powinien mieć dostępu do komputera … Co tu się do licha dzieje? - spanikowała.

Samuel L. Jackson robił wiele, aby się nie dowiedziała o tym. Ale pech chciał, że Harper znał i jej e-maila. Morena nie miała pojęcia, że szef o wszystkim wiedział. Jednak to nie miała ochoty opowiedzieć mu o tym, co ją spotkało. Pragnęła pogadać z pisarzem, ale nie miała pojęcia jak się z nim skontaktować.
Wpadła na dość szalony pomysł. Postanowiła polecieć do Los Angeles; w końcu znała jego adres domowy, więc dostałaby się taksówką wprost z lotniska.
Miała świadomość, że Samuel wybiłby ten pomysł z jej głowy, więc postanowiła nikomu o niczym nie mówić, nawet Ronowi. Tu chodziło o jej przyszłość, bo obawiała się, że któregoś dnia popełni samobójstwo widząc siebie i Johna w pewnej sytuacji na jednej ze stron internetowych.
Spod łóżka wyjęła niewielką walizkę na kółkach. Postanowiła spakować kilka potrzebnych rzeczy, nie nastawiała się, że zostanie tam dłużej, niż dwie noce. Domyślała się, że Cusack nie będzie miał dla niej czasu. Chciała się z nim widzieć, by pogadać o nagraniu oraz o ich wspólnej przyszłości, o ile takowa istniała. Było jej przykro, chciała płakać, a nawet rozmyślała nad tym, aby klęknąć przed pisarzem i błagać, by nie zostawiał jej na pastwę losu. Była gotów się upodlić. Tyle czasu minęło, a umierała z tęsknoty. Wolała już upodlenie, niż samotność. Musiała wyłożyć wszystkie karty na stół. Wóz, albo przewóz.
Przygotowała się na wyjazd, nie chciała czekać kolejnego dnia. Zamówiła taksówkę, gdy już opuściła hotel Delphi niespostrzeżenie. Na zewnątrz czekała już na nią podwózka, i przypomniała sobie wtedy chwilę z pisarzem. Nie mogła się rozmyślać, musiała jak najszybciej działać. Obawiała się, że się zgubi w Los Angeles, ale nie miała innego wyjścia. Do torebki schowała dwa opakowania tabletek nasennych. Jeżeli usłyszy od Johna niepożądane słowa, usunie się z tego świata. Bo przecież bez niego nie widziała sensu życia. Czuła, że to ten jedyny facet, a inny nie wchodził w grę. Nawet, jeśli John miał ciężki charakter, mało czasu i życiowy bagaż. Była gotów, aby zmienić swoje życie. Może nawet postanowiłaby odejść z Delfina, byleby być przy nim.
Morena nie czuła się zbyt bezpiecznie. Gdyby był John obok niej, odczułaby to wszystko zupełnie inaczej. A teraz była sama, zdana na siebie. A tak pragnęła posłuchać jego głosu, usłyszeć, że nie ma się niczego obawiać. I to, że będzie przy niej i nie pozwoli, aby ktokolwiek ją ruszył.
Uroniła kilka kropel łez patrząc przez szybę taksówki na zatłoczone miasto Nowego Jorku.  





_____________🐬___________

Hejka. Tak, myślałam, ze nie napiszę tego rozdziału. Miał być w połowie marca, ale tak bardzo miałam zawalony czas, że nie zdążyłam. Poza tym poprawiam The Frozen Blood. To dla mnie ważne, gdyż opowieść prawdopodobnie nabierze książkowego kształtu. Pełne info zapodam pod późniejszymi rozdziałami, gdy będę pewna na sto procent. Ponadto Hunter jest rozpisywany i będzie kolejnym opowiadaniem do odstrzału, a tuż po nim Blood and Money. To tyle. Naraz nie potrafię pisać tylu opowieści, jedynie mogę szkicować je (jak w przypadku Hunter, gdzie błędów multum). 
Wiem, Vipero, że pod Twoim komentarzem napisałam iż nie dam rady tu wstawić coś w ten czas, ale tuż po napisaniu do Ciebie postanowiłam jednak dokończyć. Rozdział ma raptem trzy strony office'a. WoW. Straszne i żenujące, ale ok. Bitte, nie śmiej się :)

Wczoraj oglądałam Wojnę Imperiów na StopklatkaTV. Ech, i łezka mi się zakręciła przy niektórych scenach. Jutro będzie również owy film. A dziś ... moi drodzy ... Kruk:Zagadka Zbrodni przed 23:00. Będę oglądała, choć mam owy film na DVD. 

A poniżej foto Cusacka i Jackie Chana:


Po prostu trafiające słowa Luciusa, który powiedział to do Huo Ana. Mają sens ... Zapraszam do zapoznania się z filmem Woja Imperiów. Bardzo piękna baśń - tak, baśń dla dorosłych. Tak odbieram owy film. Również polecam Kruka. Ponadto miałam zapoznać się z twórczością Edgara Allana Poe, ale brak czasu ... czytałam fragment o kocie - nieco obrzydliwy.

Ok, to na tyle. Byyyeeee :*

1 komentarz:

  1. No to nasza rybcia wróciła do gry. (; Najpierw pomyślałam, że Harper mógł się przecież z kimś komunikować, nawet jeśli nie opuścił szpitala psychiatrycznego, a potem się dowiaduję, że z niego uciekł. Będą jaja!
    Ciii, tylko nie wspominać o kamerkach! Ja jestem spec od kamerek! (; Zaczęło się od pewnego żartu, a teraz gdy tylko znajomi chcą się powygłupiać i mnie rozśmieszyć, gadają o kamerkach. Doszło do tego, że wyskakuję z kamerką nawet z lodówki. Już nie ogarniam, jak się tam zmieściłam, ale OK, hahahahuehah.
    Morena, ty idiotko, nie powinnaś jechać do Cusacka. To on miał przyjechać do Ciebie! No i nie rozumiem tego, jak można chcieć się zabić przez takiego faceta. Ja bym go już dawno zostawiła w spokoju. Miałabym święty spokój. I co z tego, że to pisarz?!
    Oooo... użyłaś mojego starego nicku! (: Jak ja uwielbiam wężowidła!
    Postarałaś się dla mnie widzę, a ja i tak wpadłam do Ciebie dość późno. W środku tygodnia nie mam za bardzo siły niestety.
    Weny życzę! (:

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))