Screen z taśmy wideo pojawił się na monitorze Samuela L. Jacksona.
Zdziwiony szef hotelu w pierwszej chwili miał wrażenie, że ktoś
zrobił nietrafiony żart. Próbował bez wzruszenia zignorować ową
wiadomość, ale powrócił do niej, gdyż nie dawała mu spokoju.
E-mail od „zgniłej ryby” był podpisany „Ważna wiadomość
dla szefa hotelu Delphi”. List nie posiadał treści, a
dołączony załącznik w formie zdjęcia. Samuel mógłby pomyśleć,
że dostał screena z filmu porno i przyznać, że padł ofiarą
jakiegoś dowcipnisia, lecz na zdjęciu zauważył coś
niepokojącego.
L. Jackson zorientował się, że „zgniła ryba”, to nie kto
inny, jak Harper. Czarnoskóry wcześniej rozmawiał wielokrotnie z
Johnem i dowiedział się, że natrętny blondyn wypisywał do niego
dziwaczne e-maile, a jego avatar przedstawiał zgniłą rybę. Samuel
zaczął się zastanawiać jakim cudem natręt wysłał wiadomość,
skoro przebywał w szpitalu psychiatrycznym tuż po opuszczeniu
zwykłego szpitala, gdzie miał skomplikowaną operację. Postanowił
zadzwonić do ordynatora i dowiedzieć się, czy stan Harpera
poprawił się na tyle, że mógł korzystać z komputera i przede
wszystkim mieć dostęp do materiału, którym obdarował go.
*
Morena nie mogła usiedzieć w jednym miejscu. Hotelowy pokój
przyprawiał ją o mdłości, powodował, że wciąż w głowie miała
wspomnienia z Johnem. Przysiadła na łóżku i chwyciła najnowszą
opowieść pisarza.
- Pokój 1408 – powiedziała sama do siebie spoglądając na
okładkę w twardej oprawie.
Uroniła kilka kropel łez ze świadomością, że Cusack odszedł do
swojego życia zostawiając ją tu samą. Czuła się paskudnie, gdyż
pisarz nie odwiedził ją ani razu w ośrodku. Nie zapytał Samuela o
jej stan zdrowia, czy nawet nie napisał wiadomości. Pytając Rona o
pocztę, dostała tylko dwie koperty, a żadna z nich nie była od
Johna. Morena poczuła się beznadziejnie. Odłożyła książkę,
którą i tak już raz przeczytała.
- Byłeś niedaleko na spotkaniu autorskim … nawet nie poświęciłeś
pięciu minut, aby mnie odwiedzić. Nie mogłam opuścić ośrodka,
aby do ciebie zajrzeć – powiedziała na głos patrząc na zeszyt,
który był otwarty na jednej ze stron. Wklejony artykuł, gdzie John
udzielił wywiadu, było również jego zdjęcie. Facet był
uśmiechnięty. W ręce trzymał swoją najnowszą książkę. Dumnie
spoglądał w obiektyw aparatu. Morena tak bardzo chciała odpuścić,
ale nie potrafiła. Była w nim zakochana. Wzdychała do niego
każdego dnia. Nie potrafiła obojętnie przejść obok wspólnego
zdjęcia, na którym uwieczniona została wyjątkowa chwila. Morena
wspominała z ciepłem pobyt w Los Angeles, oraz ten pocałunek.
Blondynka wiedziała, że się zadurzyła w facecie o ciężkim
charakterze. John miał swoje ścieżki. Nie próbował tłumaczyć
się z tego, co chciał zrobić. Żył po swojemu i po części nie
liczył się z nią. Dwudziestosiedmiolatka wiedziała o tym. Ich
światy się różniły na tyle, że niemożliwe było to by byli
razem na zawsze.
Morena zaczęła się zastanawiać nad swoimi uczuciami. Fascynowała
się pisarzem, a swego czasu pogłębiała erotyczne myśli o nim.
Mogła przyznać, że nie widziała świata poza nim. I zrobiłaby
wiele, aby być przy nim w tej chwili. Byłaby w stanie paść przed
nim na kolana i wyznać wszystko, co trzymała w sercu. Być może
poniżyłaby się, ale zrobiłaby to dla niego.
*
John nie odbierał telefonu, a zmartwiony L. Jackson miał chęć
kopnąć go w tyłek za wszystko. Odkąd pisarz po raz pierwszy
pojawił się przed Jacksonem, życie zaczęło się kręcić
zupełnie inaczej. Szef hotelu miał w pewnym sensie już dość
ciągłych problemów. Chciał odpocząć od tematów związanych z
Cusackiem i Moreną, ale na jego nieszczęście, kłopoty nie miały
zamiaru zniknąć z dnia na dzień. Czarnoskóry chciał jak
najszybciej skontaktować się z pisarzem. Norris – szef
wydawnictwa – stwierdził, że Cusack ma wiele spraw do załatwiania
i nie będzie można się z nim w najbliższym czasie spotkać.
L. Jackson przeklął w myślach planując, że zmiesza pisarza z
błotem. Nie chciał być wplątany w problemy Cusacka, a ktoś
najwidoczniej planował zrujnować Hotel Delphi. Zadzwonił również
do szpitala, gdzie przebywał Harper, ale kolejna wiadomość, jaką
usłyszał tylko pogłębiła jego obawy. Harper uciekł.
Samuel nie był typem konfidenta, również nie chciał iść śladem
pisarza i posyłać wszystkich do sądu, ale pojawił się na
komisariacie, aby policja zajęła się sprawą Harpera. Zależało
mu, by hotel nie ucierpiał na plotkach związanych z Johnem jak i
Moreną. Kontrowersyjny screen został również przekazany
funkcjonariuszom. Mieli pojawić się w hotelu Playa i zbadać kto
stał za zainstalowaniem kamery w jednym z pokoi hotelowych. L.
Jackson miał dobrą okazję, aby trochę obniżyć dobrą opinię
konkurencji, jednak nie chciał się w to bawić. Wiedział, że
policja rozdmucha to prędzej czy później i wszystko samo się
załatwi. Hotel Playa był o wiele lepszy od Delphi i zarabiał
krocie. Po tej akcji mógł nieco ucierpieć, bo który gość
hotelowy chciałby mieć zainstalowaną kamerkę nad swoim łóżkiem?
*
Kwiecień, 2018 rok.
Dla Moreny czas dłużył się w nieskończoność. Oczekiwała
każdego dnia na Johna, który nawet nie próbował się z nią
skontaktować. Święta Wielkanocne spędziła u Rona Stachury w
domu, w towarzystwie jego żony. Nie chciała im się naprzykrzać,
ale naciskali na nią, że musiała się zgodzić. Podczas spokojnie
spędzanych świąt i do niej doszła wiadomość o kamerce w pokoju
hotelowym w Playa. A wtedy siedziała przy stole z
pięćdziesięcioletnim kolegą z pracy i jego małżonką. Zajadali
się świątecznymi przysmakami opowiadając sobie o przyjemnych
rzeczach. Morena miała włączony telefon, z udostępnionym
internetem. Usłyszawszy dźwięk nadchodzącej wiadomości
spodziewała się zwykłej reklamy. Jednak jej oczom ukazała się
nazwa nadawcy, którego dobrze kojarzyła. Zgniła ryba jakimś cudem
zdobył jej adres na skrzynkę e-mailową. Gdy kliknęła w treść
wiadomości, odczuwała szum w uszach, oraz szybkie bicie serca.
Małżeństwo Stachury nie zwracali początkowo na nią uwagi. Jednak
to nie trwało zbyt długo, gdyż pokojówka nagle zaszlochała
patrząc w ekran telefonu z niedowierzaniem. Oboje ruszyli z miejsca
podchodząc do dwudziestosiedmioletniej kobiety. Blondynka nie
potrafiła wydukać z siebie, ani jednego słowa. Ron chwycił jej
telefon i przypatrzył się uważnie.
- To ty, Moreno? - zapytał niepewnie. Dziewczyna odebrała od niego
swoje urządzenie okazując wstyd. Na jej policzkach pojawiły się
rumieńce.
- Daj dziewczynie spokój – wtrąciła się jego żona widząc
zdjęcie, jakie Harper wysłał Morenie – Sama opowie jak zechce.
- Co ja mam robić? - spojrzała na nich ocierając łzy – Chyba
nie sądzicie, że jestem ladacznicą, prawda? - tak bardzo chciała
znać ich opinie. Oboje popatrzyli na siebie, po czym na Morenę.
- Znamy cie już kilka lat – zaczęła pani Stachury – Wiemy o
tobie i o tym pisarzu, ale … dla nas to szok, że ktoś ponownie
się na ciebie uwziął.
- Wiedzieliśmy o hotelu Playa, bo w gazetach pisało, ale … to
zdjęcie z pokoju to już przesada … Chyba sam Playa będzie miał
się z czego gęsto tłumaczyć – powiedział Ron. Był poważny
jak nigdy. Jego żona objęła Morenę.
- Pomożemy ci – zapewniała.
- Jak? - zapytała blondynka – Harper nie tylko wysłał screena,
ale i również treść. Zagroził, że to trafi do prasy, a nagranie
do internetu. I w dodatku niczego nie chce, a upodlić Johna i mnie –
wyglądała na załamaną.
- Nie pisał o pieniądzach? Czymkolwiek? - upewniał się.
- Nie … i to jest najgorsze, że zdradził swoje plany. On chce
mnie zniszczyć psychicznie … Dlaczego mnie? Nie mam nic wspólnego
z Johnem … nie teraz, gdy od długiego czasu się nie odzywa do
mnie – powiedziała – Ponadto … Ten cały Norman siedział w
psychiatryku, nie powinien mieć dostępu do komputera … Co tu się
do licha dzieje? - spanikowała.
Samuel L. Jackson robił wiele, aby się nie dowiedziała o tym. Ale
pech chciał, że Harper znał i jej e-maila. Morena nie miała
pojęcia, że szef o wszystkim wiedział. Jednak to nie miała ochoty
opowiedzieć mu o tym, co ją spotkało. Pragnęła pogadać z
pisarzem, ale nie miała pojęcia jak się z nim skontaktować.
Wpadła na dość szalony pomysł. Postanowiła polecieć do Los
Angeles; w końcu znała jego adres domowy, więc dostałaby się
taksówką wprost z lotniska.
Miała świadomość, że Samuel wybiłby ten pomysł z jej głowy,
więc postanowiła nikomu o niczym nie mówić, nawet Ronowi. Tu
chodziło o jej przyszłość, bo obawiała się, że któregoś dnia
popełni samobójstwo widząc siebie i Johna w pewnej sytuacji na
jednej ze stron internetowych.
Spod łóżka wyjęła niewielką walizkę na kółkach. Postanowiła
spakować kilka potrzebnych rzeczy, nie nastawiała się, że
zostanie tam dłużej, niż dwie noce. Domyślała się, że Cusack
nie będzie miał dla niej czasu. Chciała się z nim widzieć, by
pogadać o nagraniu oraz o ich wspólnej przyszłości, o ile takowa
istniała. Było jej przykro, chciała płakać, a nawet rozmyślała
nad tym, aby klęknąć przed pisarzem i błagać, by nie zostawiał
jej na pastwę losu. Była gotów się upodlić. Tyle czasu minęło,
a umierała z tęsknoty. Wolała już upodlenie, niż samotność.
Musiała wyłożyć wszystkie karty na stół. Wóz, albo przewóz.
Przygotowała się na wyjazd, nie chciała czekać kolejnego dnia.
Zamówiła taksówkę, gdy już opuściła hotel Delphi
niespostrzeżenie. Na zewnątrz czekała już na nią podwózka, i
przypomniała sobie wtedy chwilę z pisarzem. Nie mogła się
rozmyślać, musiała jak najszybciej działać. Obawiała się, że
się zgubi w Los Angeles, ale nie miała innego wyjścia. Do torebki
schowała dwa opakowania tabletek nasennych. Jeżeli usłyszy od
Johna niepożądane słowa, usunie się z tego świata. Bo przecież
bez niego nie widziała sensu życia. Czuła, że to ten jedyny
facet, a inny nie wchodził w grę. Nawet, jeśli John miał ciężki
charakter, mało czasu i życiowy bagaż. Była gotów, aby zmienić
swoje życie. Może nawet postanowiłaby odejść z Delfina, byleby
być przy nim.
Morena nie czuła się zbyt bezpiecznie. Gdyby był John obok niej,
odczułaby to wszystko zupełnie inaczej. A teraz była sama, zdana
na siebie. A tak pragnęła posłuchać jego głosu, usłyszeć, że
nie ma się niczego obawiać. I to, że będzie przy niej i nie
pozwoli, aby ktokolwiek ją ruszył.
Uroniła kilka kropel łez patrząc przez szybę taksówki na
zatłoczone miasto Nowego Jorku.
_____________🐬___________
Hejka. Tak, myślałam, ze nie napiszę tego rozdziału. Miał być w połowie marca, ale tak bardzo miałam zawalony czas, że nie zdążyłam. Poza tym poprawiam The Frozen Blood. To dla mnie ważne, gdyż opowieść prawdopodobnie nabierze książkowego kształtu. Pełne info zapodam pod późniejszymi rozdziałami, gdy będę pewna na sto procent. Ponadto Hunter jest rozpisywany i będzie kolejnym opowiadaniem do odstrzału, a tuż po nim Blood and Money. To tyle. Naraz nie potrafię pisać tylu opowieści, jedynie mogę szkicować je (jak w przypadku Hunter, gdzie błędów multum).
Wiem, Vipero, że pod Twoim komentarzem napisałam iż nie dam rady tu wstawić coś w ten czas, ale tuż po napisaniu do Ciebie postanowiłam jednak dokończyć. Rozdział ma raptem trzy strony office'a. WoW. Straszne i żenujące, ale ok. Bitte, nie śmiej się :)
Wczoraj oglądałam Wojnę Imperiów na StopklatkaTV. Ech, i łezka mi się zakręciła przy niektórych scenach. Jutro będzie również owy film. A dziś ... moi drodzy ... Kruk:Zagadka Zbrodni przed 23:00. Będę oglądała, choć mam owy film na DVD.
A poniżej foto Cusacka i Jackie Chana:
Po prostu trafiające słowa Luciusa, który powiedział to do Huo Ana. Mają sens ... Zapraszam do zapoznania się z filmem Woja Imperiów. Bardzo piękna baśń - tak, baśń dla dorosłych. Tak odbieram owy film. Również polecam Kruka. Ponadto miałam zapoznać się z twórczością Edgara Allana Poe, ale brak czasu ... czytałam fragment o kocie - nieco obrzydliwy.
Ok, to na tyle. Byyyeeee :*
No to nasza rybcia wróciła do gry. (; Najpierw pomyślałam, że Harper mógł się przecież z kimś komunikować, nawet jeśli nie opuścił szpitala psychiatrycznego, a potem się dowiaduję, że z niego uciekł. Będą jaja!
OdpowiedzUsuńCiii, tylko nie wspominać o kamerkach! Ja jestem spec od kamerek! (; Zaczęło się od pewnego żartu, a teraz gdy tylko znajomi chcą się powygłupiać i mnie rozśmieszyć, gadają o kamerkach. Doszło do tego, że wyskakuję z kamerką nawet z lodówki. Już nie ogarniam, jak się tam zmieściłam, ale OK, hahahahuehah.
Morena, ty idiotko, nie powinnaś jechać do Cusacka. To on miał przyjechać do Ciebie! No i nie rozumiem tego, jak można chcieć się zabić przez takiego faceta. Ja bym go już dawno zostawiła w spokoju. Miałabym święty spokój. I co z tego, że to pisarz?!
Oooo... użyłaś mojego starego nicku! (: Jak ja uwielbiam wężowidła!
Postarałaś się dla mnie widzę, a ja i tak wpadłam do Ciebie dość późno. W środku tygodnia nie mam za bardzo siły niestety.
Weny życzę! (: