28 kwietnia 2018

Chapter 36


Morena nie mogła wytrzymać w smrodzie, gdyż poderwała się i usiadła na krańcu łóżka. Pisarz bacznie ją obserwował leżąc na podłodze, oczekiwał, aż ta zaprosi go do łóżka. Jednak się nie doczekał.
- Gdzie masz czyste prześcieradła? - usłyszał jej pytanie – Jaki czas temu tu ostatni raz sprzątałeś, co? Nie mów, że wpadłeś w chwilową depresję, bo to ja się zmagałam z nią, gdy ty … gdy ty o mnie zapomniałeś – powiedziała zapalając lampkę nocną. John również wstał ze swojego posłania. Przysiadł obok niej. Zauważył, że jednak nie była zła, a przygnębiona.
- Sądziłem, że lubisz moje zapachy – próbował zażartować, ale nadal na jej twarzy tkwiła powaga – Czyste są w tamtej szafce … chyba.
- To przynieś – powiedziała bez jakichkolwiek emocji.
- Jasne – poderwał się z miejsca, aby poszukać czystych poszewek, bo jego ukochana nie chciała ani chwili dłużej spać pod śmierdzącą kołdrą. Odwrócił się do niej – Zawsze możesz spać na podłodze, ze mną – szybko dodał ostatnie słowa.
- Chciałbyś – wstała i udała się do łazienki. John posłuchał Moreny i wyjął świeże prześcieradła i poszewki. Był pewny, że praca w Hotelu Delphi sprawiła iż pokojówka miała zakodowaną idealną czystość. Być może to Samuel szkolił ją na tyle, że w jej psychice to pozostało. Pisarz powąchał poduszkę, to kołdrę, lecz nie wyczuł niepokojącego zapachu. Wzruszył ramionami domyślając się, że dziewczyna tak po prostu robiła mu na złość.
Wyścielił łóżko, choć robił to niechętnie. Nie lubił rozkazów i nie był zwyczajny ich. Jednak to posłuchał „próśb” Moreny. W końcu miał do czynienia z kobietą, która ceniła czystość. Mógł być pewny, że nie natknął się na syfiarę, a takich ludzi omijał z daleka. Po prostu się ich brzydził. Gdyby nie to, że potraktował ją na przywitanie z otwartej ręki, teraz zapewne miałby gdzieś jej rozkazy, a porządnie się nią zajął w tym łóżku.
Morena popatrzyła na pisarza. Powędrowała do kuchni, gdzie zapaliła światło i z lodówki wyszukała schłodzony napój. Jednak jej oczom ukazał się sześciopak piwa. Wyjęła jedną butelkę i zamknęła lodówkę. Gdy przysiadła przy stole z piwem i otwieraczem – ujrzała Johna, który opierał się o futrynę obserwując ją.
- Łóżko zrobione – poinformował. Jednak dziewczyna nic nie odpowiedziała a otworzyła piwo i upiła kilka łyków. John przysiadł obok niej i tak nagle chwycił butelkę i zabrał z jej rąk.
- Co robisz? - zapytała patrząc na niego. Próbowała być obojętna, ale on zauważył, że tylko grała. Była nadal zła, a raczej zawiedziona jego zachowaniem. Mógł się powstrzymać od uderzenia, ale wtedy był rozwścieczony. Nie panował nad sobą.
- Pomogę ci wypić … oboje wiemy, że to piwo sama byś sączyła przez całą noc – odpowiedział jej. Ona tylko popatrzyła na niego i wzruszyła ramionami. Upił kilka łyków alkoholu, po czym wręczył jej butelkę – Wiem, że nadal to przeżywasz …, gdybym mógł cofnąć czas – pisarz nie chciał przyznawać się do błędu, ale wiedział, że inaczej postąpić nie mógł. Przy niej mógł wyrażać swoje prawdziwe emocje. Ona nie była taka jak wszyscy inni, których spotykał podczas promocji najnowszej książki. Morena nie darzyła go fałszywym uśmieszkiem, nie wpajała głupot i nie próbowała nim manipulować. Nawet teraz okazywała zdenerwowanie, jak i zdołowanie całą sytuacją, jaka wynikła podczas ich spotkania po długiej przerwie. Gdyby była fałszywa, olałaby sprawę z uderzeniem, byleby dossać się do niego i tego, co zdobył. Czy teraz Cusack mógł być pewny, że trafił na kobietę, która nie patrzyła na to, co miał, a na to jakim jest człowiekiem?
Popatrzył na nią; zachowywała się naturalnie. Była zagubiona, z pewnością zastanawiała się nad jego słowami.
- Uderzyłeś mnie … Najwidoczniej sława po raz kolejny cię pogrążyła, że przestałeś ufać. Nigdy bym ci nie zrobiła świństwa, ale zapewne dla ciebie słowo jest mało znaczące – odpowiedziała patrząc na butelkę, którą trzymała.
- On dobrze wie o nas … wykorzystał to. Nie wiedziałem, że Harper uciekł. Miałem prawo zwątpić. Wiem, że przekreśliłem cię za szybko i bardzo tego żałuję – chwycił ją za ręce. Nie próbowała ich zabrać, więc domyślił się, jak bardzo była zagubiona i potrzebowała rozmowy – Mogłem cię wcześniej odwiedzić, ale Norris cały czas naciskał na mnie, że mamy napięte terminy. Nie masz pojęcia jak dobrze czytelnicy odebrali moją opowieść o pokoju.
- Pieprzony pokój – mruknęła – Opowieść ci się udała, to przyznam. Ale sprawa z pokojem jest bardzo dziwaczna … Nie wiem, czy wiesz … , ale trup tam przeleżał za panowania poprzedniego właściciela Hotelu. Pewnie już nie interesują cię duchy, ale prawdopodobnie L. Jackson chce zatuszować wiele spraw z trupem – opowiedziała.
- Zająłbym się tą sprawą, byleby dopiec mu … Facet się wymądrza – skomentował.
- Jest mądrym człowiekiem. Ale … nie chce, aby Delphi zostało zamknięte. Nikt nie wie o trupie, a 1408 zostało wysprzątane, wyremontowane i umeblowane. W dodatku jest zamek na hasło. Nikt tam już nie wejdzie – spojrzała na Cusacka. Pisarz wyczuł smutek z jej głosu.
- Chcesz się poczuć wolna? - zapytał.
- Chcę wiedzieć, że już nigdy nie znikniesz – odpowiedziała.
- Nie, jeśli zamieszkasz ze mną – nagle zaproponował, na co dziewczyna wyglądała na zaskoczoną.
Odwróciła się od niego upijając kolejne łyki piwa. Pisarz patrzył na nią z zaciekawieniem, tak bardzo chciał zobaczyć jej minę. Gdy tylko się odwróciła, wyglądała na bardziej poważną, niż wcześniej.
- Teraz to sobie ze mnie żartujesz, co? Wcześniej nie interesowałam cię, bo gdyby było inaczej to zadzwoniłbyś – powiedziała z wyrzutem.
- Jestem cholernie poważny – lekko się poddenerwował – Już ci mówiłem, że nie mogłem wcześniej się z tobą widzieć … wiem, mogłem zadzwonić, ale do cholery jasnej, miałem tyle do załatwienia.
- Daruj sobie – mruknęła. John zabrał jej piwo i wypił je do końca, po czym pustą butelkę odłożył na bok.
- Teraz będziesz w nieskończoność się na mnie gniewać? Ok. Ale to nie zmienia faktu, że gdy wrócimy tam do pracowni, pójdziemy razem spać do mojego łóżka – poinformował. Był poważny, i miał nadzieję, że Morena w końcu mu ulegnie i zacznie go słuchać.
- Ale jeśli mnie tkniesz … to pożałujesz – zagroziła. Usłyszała jego śmiech.
- Boję się – zaśmiał się – Wiem, że tak bardzo chcesz do mnie.
- Idę – wstała i udała się do pracowni, gdzie zauważyła, że faktycznie łóżko było przygotowane. Weszła pod kołdrę w nadziei, że szybko uśnie.

Był w końcu facetem. Pragnął ugasić swoje pragnienie; nie interesowało go to, że Morena była jeszcze na niego wściekła. Prędzej, czy później jej złość odeszłaby w niepamięć. Miał tyle rzeczy w planach, aby z nią zrobić. Nie chciał długo czekać. Zbagatelizował jej zachowanie i tak po prostu wszedł do łóżka, gdzie unieruchomił blondynkę leżąc na niej. Morena nie potrafiła się obronić, a nawet nie miała szans. John był silny i nie trudził się nawet, by ograniczyć jej swobodną ucieczkę.
- Zostaw – mruknęła patrząc w jego ciemnobrązowe oczy. Poprzez zasłonki przedzierało się światło bijące z księżyca, oraz lamp ulicznych.
- Mam kobietę w łóżku i nie skorzystać z okazji? - zapytał ją.
- Każdą tak się zajmujesz? - zapytała.
- Tylko tobą, mała – odpowiedział – Dobrze wiesz, że nie mam czasu na inne kobiety – rzekł. Gdyby było inaczej, zaniedbałby ważniejsze sprawy i przede wszystkim pokazał, że jest zwykłym fiutem, a przecież było inaczej. John jako pisarz ciężko pracował. Miał również trudny charakter; nie z każdym nawiązywał dobre relacje na dłużej niż kilka chwil. Co do kobiet, nie interesował się nimi, chyba, że w sprawach związanych z pracą, jaką się zajmował. Ponadto nie wyobrażał sobie jakiejkolwiek innej kobiety w swoim łóżku. Przyzwyczaił się do jednej i tak miało pozostać. Nie chciał bawić się w podrywacza, męczyć się ze zdobywaniem kolejnych zdobyczy. Nie był kobieciarzem, choć posiadał urodę. Mógł wykorzystywać chętne, ale nie robił tego. Morena była tą jedyną, z którą chciał robić różne rzeczy. I tylko ją chciał zdobywać.
- Przestań! Nie mam ochoty – tłumaczyła się.
- To zaraz będziesz miała – nalegał. I nagle poczuł niezbyt mocne, a skuteczne kopnięcie w krocze, przez co osunął się na bok. Powstrzymał się od krzyku łapiąc się za obolałe miejsce. Skulił się zaciskając zęby odczuwając pulsujący ból.
- Mówiłam, że nie mam ochoty – krzyknęła i wyskoczyła z łóżka, po czym ukryła się w łazience. John domyślił się, że to była zemsta za uderzenie w policzek. Zsunął się z łóżka powoli wstając. Ból nie pozwolił mu na swobodne ruchy, więc musiał chwilę odczekać. Spodziewał się, że przekona swoją kochankę do nocnych zabaw, lecz odczuł jak bardzo ją skrzywdził. Gdyby mógł, rzuciłby się na nią za to, ale skutecznie powstrzymał rosnący gniew. Nie mógł popełnić kolejnego błędu.

Morena długo nie wychodziła z łazienki, a John mógł wreszcie wstać o własnych siłach. Ból powoli przemijał; próbował ukryć jak bardzo go zabolało. Podszedł do łazienkowych drzwi, które z łatwością otworzył. Cieszył się, że nie zdążył naprawić rozwalonej klamki. Ujrzał Morenę siedzącą na sedesie. Ocierała łzy, które spływały jej po policzkach.
- Chyba nie płaczesz za to, że mnie dotkliwie kopnęłaś? - zapytał w żartach, choć miał ochotę nią szarpnąć. Pomimo jej wyczynów, emocje w nim opadły. Klęknął przed nią patrząc w jej twarz – Nie musiałaś mi tego robić, choć wiem, że odwdzięczyłaś się za ten policzek – rzekł.
- Nie chcę być dla ciebie zabaweczką – powiedziała patrząc na niego ze smutkiem w oczach – Nie reagowałeś, gdy mówiłam NIE.
- Chciałem cię przekonać – rzekł – Wracajmy do łóżka – zaproponował. Pomógł jej wstać – Ale to nie powód do płaczu.
- Cholernie przestraszyłam się twojej reakcji … nie chciałam ci nic zrobić, ale tak bardzo byłam zła, że wcześniej mnie uderzyłeś za nic – odpowiedziała.
- Wiem, zawiniłem … ale nie rób tego więcej – powiedział.
- A ty … w końcu odpowiedz mi szczerze, czy chcesz być ze mną na poważnie, czy nie – zapytała patrząc mu w oczy. I to był decydujący moment, w którym pisarz miał dać odpowiedź. Przez chwilę zamilkł intensywnie patrząc na nią. Rozmyślał za i przeciw. Nie był pewny swojej decyzji. Poczuł się, jak podsunięty pod ścianę. Nie mógł dłużej odkładać tej odpowiedzi na inny czas, Morena była poważna i nie próbowała wysłuchiwać kolejnych wymijających zdań. John mógł nią szarpnąć i kazać się uspokoić, ale nie chciał jej traktować jak nastolatki. Fakt, była od niego młodsza o kilka ładnych lat, ale w końcu była już kobietą. Wiedział, że była pewna swych uczuć, a teraz czekała, aż on również je wyzna. Czy jeszcze potrafił być uczuciowy? Czy nie zapomniał z dniem, kiedy po raz pierwszy postanowił rozstać się ze swoją żoną, a raczej ona z nim. Czy jeszcze mógł kochać jakąkolwiek inną kobietę?




___________________

Hej! Udało się, choć myślałam, że w maju dopiero opublikuję. Miałam plany, aby w tym miesiącu powstawiać dwa rozdziały, ale nie dam rady!
Zapraszam na moją nową galerię Cusssiiii :) Po prostu musiałam utworzyć nowego bloga, bo wszystko mi się nie zmieści w jednym poście .... Poza tym mam nadzieję, że na Hunterze wkrótce zmienię szablon, bo taki sam jest w galerii :D 
Co do rozdziału ... hmm... sama nie wiem, ale nie chciałam, aby Morena była naiwna. Ona jest zła na niego, że przez pewien czas zapomniał o niej - nie wspominając o tym uderzeniu na dzień dobry xD
Kolejny rozdział już w maju ... sądzę, że być może w pierwszym tyg. jak się uda napisać posta :))) 
Podobno Cusack nie lubi ciasta xD na YT podglądałam :) --chyba, że źle zrozumiałam :) bo po ang. No i jest filmik z przerobionymi fotami Cusacka i ciastem w roli głównej xD A ogólnie pamiętacie ten kadr z pewnej komedii? Tak, to American Pie i fragment z szarlotką hahah, tu przerobione na Cusacka :))))

stylowe zdjęcie xD 

screen z Say anything :) 


Dobra, będę kończyć ... 

2 komentarze:

  1. Jej, jak mnie irytuje na Morena. Dawno powinna była zostawić Cusacka i mieć w dupie to, że jest pisarzem. Co z tego, że nagle chce, aby Morena się do niego wprowadziła?! On sam tego do końca nie wie i traktuje go jak szmatę.
    Z tym pościeleniem łóżka to komedia – a, i z tym zmuszaniem do seksu. Śmiałam się z tego, jakim idiotą jest John. Odnoszę wrażenie, że jest mniej inteligentny od siedmiolatka. Albo to psychopata... Ale ktoś taki powinien mieć trudność ze stworzeniem dobrej książki, chociaż... tacy ludzie obserwują innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *traktuje ją jak szmatę

      Rany, ale płomienna mowa, hahha. Aż by można pomyśleć, że kompletnie nie podoba mi się rozdział i jestem na Ciebie zła. Hanni nie jest zły – absolutnie. Co najwyżej podkradnie się do domu Cusacka, zabije go i przygotuje wyśmienity posiłek. Mmmm, aż ślinka cieknie. (;

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))