Pocałunkom
nie miało być końca. John z namiętnością obdarowywał ukochaną
czułymi całusami. Zakochana w nim kobieta odwzajemniała je. To
wszystko trwało pewną chwilę, gdy nagle Morena przerwała
odsuwając się od faceta. Spojrzała mu w oczy, a on tak jakby nigdy
nic uśmiechnął się do niej. Tak bardzo chciał ponownie wtopić
się w jej gorące wargi; wepchnąć swój język i pieścić ją w
nieskończoność. Blondynka wtuliła swą twarz w jego koszulę.
Zamknął ją w swoich objęciach czule głaszcząc po włosach.
-
Dzwonił do mnie Samuel – zaczęła. Odsunęła się od niego i
usiadła na fotelu. Miała zmartwioną minę, co zauważył.
-
Kończy ci się chorobowe? - zapytał.
-
Nie … ale on widział to nagranie. Jest zniesmaczony tym i
powiedział, że ktoś w internecie opisał to na plotkarskiej
stronie. Podobno mam być twoją dziwką, którą zamówiłeś do
hotelowego pokoju. Anonim w komentarzu umieścił moje dane osobowe,
więc ludzie już wiedzą kim jestem i gdzie pracuję.
-
Harper – rzekł – To on. Znowu atakuje – stwierdził. Klęknął
przy niej, aby chwycić ją za ręce. Spojrzał w jej niebieskie oczy
– Nie zamartwiaj się tym wszystkim. Oboje wiemy, że nie jesteś
dziwką. Chciałbym zadać ci jedno z tych poważnych pytań.
-
Jakie? - zapytała, bo ją to najwidoczniej zainteresowało
najbardziej.
-
Czy zechcesz zamieszkać ze mną? Wiem, że to mieszkanie nie jest
duże, ale na początek się tu pomęczymy. Później będę szukał
innego domu – powiedział całkiem poważnie. Morena patrzyła na
niego zaskoczona.
-
Jak to sobie wyobrażasz? - zapytała – Mam pracę w Nowym Jorku …
-
Pieprzyć ten zagrzybiały hotel L. Jacksona! - uniósł głos –
Przy mnie nie musisz pracować, wystarczy, że zajmiesz się
obowiązkami domowymi i to, że będziesz moją kobietą.
-
Ty tak na poważnie? - zapytała.
-
Tak – odrzekł.
-
Daj mi chwilkę na zastanowienie się – poprosiła – Ja chyba
śnię … a wcześniej to sądziłam, że żarty sobie stroisz –
wyznała. Pisarz zauważył, że tym poprawił jej humor.
*
Morena
miała przed sobą trudny wybór. Z jednej strony chciała stworzyć
związek z pisarzem, mieszkać z nim. Ale z drugiej – obawiała się
Samuela L. Jacksona. Znała jego zdanie i wiedziała, że szef
próbowałby ją odwieść od pomysłu zamieszkania z Johnem. Ponadto
wstydziła się spotkania z nim, gdy widział to nagranie. Kolejnym
problemem była praca. Morena przywiązała się do pracy w Hotelu
Delphi. Jako pokojówka zarabiała tam od kilku lat jak i
zamieszkiwała. Pobyt poza Hotelem byłby dla niej czymś nowym. W
końcu mogłaby spędzać różne święta jak i zwykłe dni w
normalnym domu i bez samotności. Dwudziestosiedmiolatka miała wiele
wątpliwości, które naciskały na NIE. Gdyby odmówiła pisarzowi,
musiałaby po jakimś czasie wracać do Nowego Jorku i tęsknić za
nim. A tego też nie chciała. Była pomiędzy młotem a kowadłem.
Najbardziej bała się rozmowy z szefem. I to ją przerażało.
John
po rozmowie z Norrisem dowiedział się, że policja oskarżyła
Harpera o niszczenie dóbr osobistych Moreny jak i jego samego.
Pisarz nie zgodził się, aby dziewczyna przechodziła przez
składanie zeznań. Wolał w swoim jak i jej imieniu opowiedzieć
wszystko i oczekiwać aż psychol sam da się złapać. Szef
wydawnictwa zaproponował mu publiczną konferencję z czytelnikami,
co miałoby dodatkowo wspomóc w sprzedaży najnowszej książki o
pokoju 1408. Cusack się zgodził, ale miał w tym także inny cel.
Postanowił wyjaśnić coś, co zszokowałoby wiele osób. Jednak
zanim miało do tego dojść, musiał poczekać do wyznaczonego
terminu konferencji. W ten czas oczekiwał na odpowiedź od Moreny.
Tak bardzo chciał, aby się zgodziła.
W
kuchni podczas jedzenia postanowił poruszyć temat z nią.
Dziewczyna zajadała się kanapkami i popijała je sokiem.
-
Moreno, podjęłaś już decyzję? - zapytał. Kobieta spojrzała na
niego niepewnym wzrokiem.
-
Mam mętlik. Obawiam się Samuela. I tego, że … ja po prostu nie
wiem, czy dam radę. Od kilku lat pracuję w Delphi – zacinała się
w rozmowie. Pisarz wyczuł, że była spięta.
-
Spokojnie … Samuel nie może ci zakazać. Masz prawo odejść.
Obiecuję, że ci pomogę – powiedział.
-
Ale – nie dał jej dokończyć.
-
Kochanie … czy ty wyobrażasz swój powrót do Nowego Jorku? Ludzie
cię zapytają, gdzie masz swojego faceta z nagrania, a ty co
odpowiesz? Że byłaś u niego na kilkanaście dni, a potem tak sobie
wróciłaś? Pomyślą, że się gździłaś – mówił poważnie
mając zamiar ją wybudzić ze złudzeń – Będą na ciebie lepiej
spoglądać, gdy zamieszkasz ze mną, chyba tego chciałaś, prawda?
- zapytał na koniec.
-
Tak, bardzo chciałam, abyśmy byli razem – odpowiedziała z
rumieńcami na twarzy.
-
Właśnie. Spodziewam się, że będą się śmiać, że pisarz cię
przeleciał i tyle. A gdy zostaniesz przy mnie, ich słowa będą
bezwartościowe – zapewniał ją. Próbował ją zmanipulować i
przeciągnąć na swoją stronę.
-
Pewnie masz rację – stwierdziła – Ale obawiam się Samuela.
-
Kurw … Daj spokój już z tym Samuelem, ok? - lekko się
poddenerwował – Żaden typek z wepchniętymi filozoficznymi
słowami w gębie, nie będzie mi się mieszał w moje życie! A
pieprzyć go! Zresztą nie będę się ciebie pytał. Masz zostać i
koniec!
-
Jak ci bardzo zależy – powiedziała nieco ciszej.
-
A tobie nie? - zapytał.
-
Dobrze wiesz – rzekła.
*
Całował
ją niemal bez końca, jakby tym pocałunkiem miał przekonać do
ostatecznej decyzji. Morena odwzajemniała te uczucia omotana jego
dotykiem. John całował ją z zachłannością, jak i ogromną
czułością. Ocierali się o siebie cicho dysząc. A to się działo
w korytarzu jednego z budynków, gdzie była siłownia. John często
przychodził poćwiczyć, ale ostatnie wydarzenia niemal przekreśliły
z jego terminarza pobyt na siłowni. Mając spory karnet postanowił
wykorzystać i razem z Moreną trochę spalić kalorii i wzmocnić
mięśnie. Choć po nim nie było widać takiego zmęczenia,
dziewczyna opadała z sił. Oboje byli wilgotni, spoceni, ale bardzo
napaleni na siebie, że nie patrzyli, czy ktoś był na korytarzu.
Po
chwili pisarz przerwał kolejny długi pocałunek, po czym chwycił
ją za rękę i wyprowadził z budynku.
Musieli
wejść na parking, gdzie stało zaparkowane auto należące do
Johna. Gdy wsiedli do środka, pisarz pocałował swoją ukochaną,
po czym postanowił już ruszać do domu.
-
Zostajesz u mnie – poinformował – Nie obchodzi mnie, że powiesz
nie – szybko dodał. Morena spojrzała na niego. Niby skupiał się
na kierowaniu, ale i również na rozmowie.
-
Nie możesz mnie zmusić … nawet jeśli rzucę pracę, to muszę
wracać do Nowego Jorku po papiery – powiedziała.
-
Przyśle ci pocztą – rzekł – Czy zaczynasz wątpić w swoje
uczucia? - zapytał.
-
Nie, John. Ale to trudna sytuacja – rzekła.
*
John
rozmawiał przez telefon z Norrisem. Co jakąś chwilę spoglądał
na Morenę, czy nic nie słyszy. Wszedł do łazienki i zamknął
drzwi, aby swobodniej z nim porozmawiać. Dziewczyna w tej chwili
przygotowywała kolację.
John
usiadł na sedesie i kontynuował.
-
Ten sukinsyn ma trafić na szubienicę – powiedział – Nie daruję
mu tego, że puścił w obieg ten filmik.
-
Wiem, że jesteś wkurzony na to, że nagrał cię jak pieprzyłeś
dziwkę, ale co się stało to się nie odstanie. Oczywiście mamy
przez sąd zapewnione, że Harper poniesie wszystkie szkody.
Dostaniesz odszkodowanie, ale tamta dziwka nic nie dostanie –
opowiedział.
-
Mówiłem, że Morena to nie dziwka – rzekł – I dlaczego nie ma
dostać odszkodowania, co?
-
Bo to zwyczajna szmata. Nie zasługuje na nic, przez nią mamy
problemy. John, możesz sobie o wiele lepszą laskę znaleźć i z
poziomem.
-
Pustaki mnie nie interesują, Norris – był wściekły, ale
powstrzymywał się – Uważaj jak chcesz, ale ona też jest istotą
ludzką i tak samo jak ja jest poszkodowana.
-
Nie pieprz, ok? Przyznaj, że jeszcze kochasz ją? Planujesz z nią
ślub, a może za chwilę dowiem się, że już się zaręczyłeś? -
zapytał – A może dziwka jest w ciąży, co?
-
Pewnie, że jej nie kocham – odpowiedział – Jestem z nią, bo
jest jak unikat. Zresztą, nie będę ci się tłumaczył. To moja
sprawa z kim się spotykam, ok? Kogo to ma obchodzić? - John się
oburzył – A nawet gdyby była w ciąży?
-
Jesteś znanym pisarzem! Sam tego chciałeś, prawda? Teraz musisz
się z tym pogodzić, że dużo ludzi oglądało twoje porno z tamtą
szmatą. Inaczej o niej nie powiem. Ta dziewczyna z pewnością leci
na twoją kasę. Powinna dać ci spokój, John. Nie zawracaj sobie
nią głowy, ok? - radził na koniec.
-
Już mówiłem, że Morena nie jest dziwką. Jestem z nią i
pozostanę – powiedział.
-
Tak? Nie kochasz jej, a zostaniesz z nią? - zapytał.
-
Norris, nie wkurwiaj mnie. Nie kocham jej, bo zwyczajnie nie
potrafię. Ale to dobra kobieta i wolę ją, niż twoje napompowane
przyjaciółeczki – powiedział na sam koniec.
*
Morena
zalewała się łzami siedząc na świeżo posłanym łóżku. John
stał wpatrując się w nią z lekkim zdenerwowaniem. Nie miał
pojęcia, że dziewczyna go podsłuchiwała. Spodziewał się, że
nie łyknęła tabletki na uspokojenie.
-
Uspokój się – uniósł głos nie mając zamiaru dłużej jej
wysłuchiwać.
-
Nie mogę! Zostaw mnie! Chcę wracać – oznajmiła ocierając łzy
– Nawet nie masz pojęcia jak mam wszystkiego dość!
-
Niczego nie zmienisz, a pogorszysz sytuację – próbował do niej
dotrzeć.
-
Śmieją się ze mnie – marudziła.
-
Chcesz im dać większy powód? Już rozmawialiśmy o tym. Jeśli
odejdziesz, nie dasz rady beze mnie – chwycił ją za ramię i
zmusił by wstała. Obejmując ją próbował uspokoić.
-
To nie ma sensu, ty mnie nie kochasz …
-
Przestań! - rzekł – Zostajesz u mnie.
-
Muszę wracać, choć na kilka dni – upierała się na swoim.
-
O nie – w jego głowie pojawił się pewien plan – Brałaś
tabletki?
-
Nie – odrzekła.
-
To dlatego cię bierze w łeb! Lepiej przestań się mazać. Płacz w
niczym nie pomoże, skarbie. Uspokój się i łyknij te prochy.
*
John
dolał do dwóch kielichów wytrawnego wina. Szkarłatna czerwień
wyglądała jak krew. Pisarz chciał spokojnie spędzić wieczór ze
swoją partnerką. Zauważył, że Morena siedziała na łóżku i
przeglądała coś w swoim telefonie. Dosypał do jej wina środek
otumaniający, który miał działać przez kilka godzin. Przez ten
czas, dziewczyna miała mieć problemy z szybszym poruszaniem się, a
także z reakcją. Nie mógł pozwolić, aby mu uciekła. Zauważył,
że wcześniej pakowała rzeczy do małej walizki.
W
prawej ręce trzymał kielich dla niej, a z lewej – dla siebie.
Usiadł obok blondynki, po czym przekazał jej odpowiedni kielich
napełniony szkarłatnym winem. Morena niechętnie wzięła go, ale
momentalnie upiła pierwszy łyk.
-
Nie lubię wytrawnego wina – powiedziała.
-
Wiem, ale po nim będzie ci lepiej – zapewniał. Objął ją, by
mogła poczuć jego bliskość – Zależy mi na tobie i chcę, abyś
już tu pozostała.
-
Mam mętlik – rzekła – Chciałabym mieć pewność, że nie
mylisz się co do mnie i naprawdę chcesz, abym już tu pozostała –
ujawniła swoje obawy, już niejednokrotnie.
-
Kochanie, jestem na tyle dorosły, że wiem czego chcę – pogładził
ją po ramieniu – Wypijmy.
John
upił kilka głębszych łyków, po czym odstawił swój kielich.
Morena delikatnie się krzywiła, gdyż nie przepadała za wytrawnym
winem; lubiła słodkie, lub półsłodkie. Jednak to piła.
-
Skąd je masz? - zapytała po chwili.
-
Stało dobre dwa lata w spiżarce. Kiedyś dostałem od znajomego –
odpowiedział – Prowadzi swoją małą bimbrownię a także wina.
Produkuje dla siebie i przyjaciół. Zapewne, gdybyśmy go
odwiedzili, poczęstowałby cię butelką dobrego winka.
-
Byle nie wytrawnego – rzekła.
-
Takiego, jakie ci przypadnie do gustu – pogłaskał jej policzek i
ucałował.
-
Chyba nie pasujemy do siebie – stwierdziła.
-
Nie zaczynaj. Obawiam się, że tak po prostu boisz się tu zostać.
Nic ci się nie stanie – John nie chciał wysłuchiwać w kółko
tego samego tematu – Jutro możemy pojechać do mojego znajomego.
Posmakujesz różnych rodzajów win. Wybierzesz jakie chcesz, a
później tu w domu sobie wypijemy.
-
Jak uważasz – odrzekła.
Zabrał
z jej ręki pustą lampkę po winie. Odstawił szkło na stolik, po
czym wziął blondynkę w swoje ramiona. Spojrzał w jej oczy.
Zauważył, że była chwilowo nieobecna, jakby zatraciła się w
myślach.
-
Kochanie – odezwał się do niej.
-
Jakoś mi lekko – rzekła cicho. John ucałował ją w czoło.
-
Masz słabą głowę do picia – oznajmił – Za chwilę cię
położę spać, skarbie.
-
Mu … szę się … u ...myć – jej głos się załamywał, jakby
miała za chwilę usnąć.
-
Zaraz się tobą zajmę – powiedział.
Rozebrał
ją do naga. Zauważył, że dziewczyna nie mogła za bardzo się
bronić. Delikatnie ścisnęła jego rękę, choć zapewne starała
się ją odepchnąć. Niebieskimi oczami wpatrywała się w Johna,
jakby prosiła go, by nie wyrządzał jej krzywdy. Pisarz na chwilę
przytulił ją do siebie.
-
Skarbie, nie martw się – wyszeptał jej do ucha – Jesteś w
bezpiecznych ramionach – pogłaskał ją po włosach – Za chwilę
się położymy, kochanie – John domyślił się, że Morena miała
jeszcze świadomość, co się z nią działo. Rękoma próbowała go
odepchnąć, ale Cusack nie potrzebował sił, aby z nią sobie
poradzić. Ucałował ją w usta odczuwając, że delikatnie drżały.
Mógł się domyśleć, że Morena obawiała się tego, co mogłoby
się wydarzyć za chwilę. Facet położył ją do łóżka i sam
zaczął się rozbierać. Blondynka cały czas patrzyła na niego, a
z jej lewego oka spłynęła jedna łza.
.....................................
Hej! Wiem, że trochę pomieszałam, ale zachowanie pisarza nie wzięło się znikąd. Dlaczego on tak się zachowuje, dowiecie się w dalszych rozdziałach. Kolejny post być może za tydzień, lub dwa. Nie wiem sama. A, czy Morena powinna z nim zamieszkać? Czy może wrócić do NY?
31 maja była światowa premiera filmu "Distorted". Mam nadzieję, że u nas wejdzie ten film do kin :) Jeżeli miałoby to nastąpić, to pewnie gdzieś tak w sierpniu/wrześniu. Oby!
Hanni wraca do pacjenta, a moim pacjentką na razie jesteś Ty! (:
OdpowiedzUsuńJaki ten John uparty, że aż chce przesłać Morenie papiery, żeby nie musiała po nie jechać. I chce zmusić Morenę, aby z nim zamieszkała. No ja nie...
Pewnie Morena słyszała rozmowę Johna z Norrisem, tak się domyślam. Inaczej nie gadałaby Cusackowi, że jej nie kocha. Chociaż...
To Morena i nietrudno się domyślić.
Przepraszam za wyrażenie, ale ja k**** pierdolę! Cusack, ty zbereźny idioto, ty palancie ty! Jak można dać Morenie wytrawne wino, do którego własnoręcznie dosypało się jakiś środek? No nie... I ta łza Moreny. Zabieg godny geniusza. :)
Czemu mam wrażenie, że tak naprawdę większość społeczeństwa nie uważa Moreny za dziwkę?
Pozdrowionka od Hannionka. ;P
*moją pacjentką
UsuńNie wiem, czemu uczyniłam Cię mężczyzną oraz kobietą jednocześnie. Może nagle zapomniałam, kim jesteś, hahhahahhahhaha....