Usiadła pod drzwiami patrząc na dwie walizki, które postawiła tuż obok wyjścia. Nie miała pojęcia, gdzie się udać. Na pewno nie chciała wracać do Los Angeles. Nie potrafiłaby spojrzeć na Johna, a tym bardziej przyznać mu rację, że jest idiotką, która łatwo dała się wrobić. Była ogromnie zła na siebie, że nie zauważyła pułapki. Bo niby po co Harper zaciągnął ją, szefa i gości do jednej sali kinowej? Już wtedy mogła stamtąd uciec, zanim na ekranie ukazało się to, co robiła z pisarzem w hotelowym pokoju.
Czuła się okropnie, nie odpisywała na wiadomości od Cusacka; nie odbierała również połączeń. I szef chciał się z nią widzieć.
Udała
się do gabinetu L. Jacksona za pomocą Rona, który starał się, aby
nikt nie zwrócił uwagi na Morenę. To nie było łatwe, ale
bezpiecznie dotarła pod drzwi szefa.
– Co
tu jest grane? – Stachura ją zapytał. Był zmartwiony, jak i
zdruzgotany tym, co niedawno się wydarzyło.
– Sama
chciałabym wiedzieć – westchnęła wypuszczając kolejną łzę.
– Harperowi zależy aby mnie zniszczyć. Sądzi, że w ten sposób
złamie psychikę Johna. On chce naszej śmierci, a dobrze wie, że
kompromitacja, to ostatnie czego chcielibyśmy doświadczyć.
– Musisz
koniecznie pogadać z Johnem – radził.
– John
jest wściekły na mnie. Nie odbierałam od niego połączeń i
napisał mi kilka wiadomości. Nie wspomniał nic o locie, ale
domyślam się , że będzie chciał mnie stąd zabrać, a ja sama
nie wiem, co mam zrobić – była bezradna. Zapukała do drzwi i
otworzyła je. W gabinecie nikogo nie ujrzała.
*
– To
nieetyczne z pana strony, panie Jackson! – jedna ze starszych pań
była oburzona sytuacją, jaka wynikła na kinowej sali.
– Droga
pani, nie mieliśmy pojęcia o tym, że ktoś sobie z nas zażartuje.
Zwykle ten sam producent podsyłał nam różne ekranizacje. Ktoś
musiał się pod niego podszyć – zapewniał ją. Był mocno
zażenowany sytuacją. Obawiał się, że Hotel Delphi straci wielu
klientów.
– To
niech pan coś z tym zrobi! Żądamy wyjaśnień – unosiła swój
głos nie zważając, że na holu znajdowało się wielu ludzi.
Odeszła gdzieś w tłum komentując całe zajście. Samuel po
krótkich wyjaśnieniach chciał odejść do swojego gabinetu, aby
sprostać sytuację z producentem – miał do niego zadzwonić.
Jednak w jego drogę weszło dwóch czterdziestolatków poubieranych
w wyjściowe garnitury.
– W
życiu nie widziałem lepszego pornosa! I to w kinie – zachwalał
jeden z nich.
– Słucham?
– Samuel był zaskoczony.
– Proszę
nam dać numer telefonu do tej dziewuszki. Chyba przyjmie nas dwóch?
Zapłacimy całkiem sowicie – zapewniali.
– Chyba
panowie żartują! – L. Jackson się oburzył. – Po pierwsze:
Morena nie jest prostytutką, a po drugie: ktoś bezczelnie ją
nagrał w Playa, gdy spędzała czas z ukochanym. – to ostatnie
słowo mu ciężko przeszło przez gardło. Czarnoskóry dobrze
wiedział, że John potraktował ją przedmiotowo i nie miał zamiaru
się z nią wiązać. Miał ją tylko i wyłącznie do łóżka.
– Dziwna
sytuacja … skoro ona nie jest do towarzystwa, to czemu widzieliśmy
ją w akcji z tamtym facetem? – zapytał.
– Już
wyjaśniałem wam wszystkim na holu. Zrozumcie, że sam jestem w
trudnej sytuacji i całkowicie jest mi przykro, że musieliście to
oglądać – zapewniał.
– Nas
pan nie musi przepraszać. Lubimy takie filmy. Szkoda, że trwał pół
minuty, ale warto było popatrzeć. Jednak nalegamy, chcemy się
zobaczyć z ta dziewczyną. Ona nie pożałuje – nalegali.
– Przykro
mi, ale Morena nie jest towarem. Postawcie się na jej miejscu, co
teraz przeżywa. Wybaczcie, ale muszę iść do siebie. Sami
widzicie, że wybuchło ogromne zamieszanie – zostawił ich i udał
się w stronę swojego gabinetu.
Wszedł
do pomieszczenia, a tam zauważył blondynkę, która ocierała
policzki od łez. Sam już nie wiedział jak ją potraktować.
Zasiadł na swoim miejscu.
– Moreno
… Mamy spore problemy, dobrze wiesz, o co chodzi – zaczął.
– Ja...
ja nie wiedziałam... on kazał mi tu przyjechać, bo inaczej zrobi
wiele złych rzeczy.. a oszukał mnie, bo zależało mu aby mnie
skompromitować – jej głos się załamywał.
– Tym
samym skompromitował mnie i cały Hotel Delphi … Moreno, może
powinnaś wyjechać. I nie mówię, że do Johna, bo to skurwysyn.
Jemu to tak naprawdę wisi, że Harper rozsyła ten film. Jeszcze
tego nie zauważyłaś? – zapytał na koniec.
– Sama
nie wiem, gdzie mam się podziać … Ale wiem, że tutaj jestem już
spalona i mogę zapomnieć o pracy – zwiesiła głowę. – A John
ma powód do zmartwień, bo w końcu jest pisarzem i nie leży mu to,
aby ktoś go ośmieszał.
– Jeszcze
nie zauważyłaś, co dzieje się naprawdę … – westchnął. –
John jest pisarzem i całkiem dobrze mu idzie za sprawką tych
plotek, oraz filmu. Przed tobą udaje, że jest wkurzony, a tak
napradę liczy już pieniądze za kolejny wygrany proces w sądzie.
Nie wiesz jeszcze ile on wygrał procesów? Około dziesięć, i
oczywiście wszystkie z pozytywnym wynikiem. Dało mu to szersze
możliwości na karierę. Dobrze się maskuje, bo najwidoczniej
jesteś mu potrzebna. Ale nie łudz się tym. Na pewno nie traktuje
cię, jako przyjaciółki czy ukochaną – wyjaśniał jej. Morena
puściła kolejne łzy.
– To,
co ja mam zrobić? – zapytała.
– Kochasz
Johna? – zadał pytanie. Spojrzała na niego przez moment.
– Zakochałam
się w nim. I to uczucie rosło we mnie z każdym dniem. A teraz …
czasem mam wrażenie, że … to znaczy kocham go. Ale jestem w
stanie odejść, jeżeli będzie chciał mnie skrzywdzić.
– On
już od dawna cię krzywdzi. Później o nim pogadamy. Muszę sprostać tyle, co się da. Jutro pojadę na konferencję i złożę
zawiadomienie na policję. Sądzę, że złapią tego drania,
szczególnie, gdy podszył się pod znanego producenta, a tamten nie
popuści mu. Może to trudne, co teraz powiem, ale nie myśl o tych
wydarzeniach, bo widzę jak strasznie jesteś załamana. Dla własnego
bezpieczeństwa będziesz musiała odizolować się od hotelu.
Oczywiście możesz przenocować w swoim pokoju, ale radzę ci z
czystego serca, abyś stąd odeszła. Napiszę ci wzorowe ukończenie
pracy, abyś mogła zatrudnić się gdzieś indziej bez problemu.
Przykro mi, że musisz opuszczać Delfina, ale nie widzę innego
wyjścia – mówił poważnie. Morena wiedziała, że jej kariera tu
się zakończyła. Mogła winić tylko siebie.
*
John
był poddenerwowany i Samuel mógł odczuć to podczas ich rozmowy
telefonicznej. Czarnoskóry nalał sobie whisky i rozsiadł się na
kanapie. Czekała go trudna rozmowa.
– Przetrzymaj
ją w hotelu – zażądał Cusack.
– Z
tego co wiem, zanocuje, a jutro pewnie odejdzie gdzieś –
odpowiedział mu.
– To
twoja wina, że wróciła do Nowego Jorku. Cały czas się
zamartwiała, że ją wyrzucisz.
– John,
nie oszukasz mnie – zaśmiał się na moment. – Masz to głęboko
w tyłku, co stałoby się z nią.
– Nie
przesadzaj! – uniósł głos. – Przyjadę po nią!
– Rób,
co uważasz, ale nie krzywdź jej już więcej – radził.
– Ona
sama się krzywdzi, właśnie to zrobiła – rzekł.
– John,
nie owijaj w bawełnę, a powiedz w końcu prawdę … Po co ci
Morena? – zapytał.
– A
po co mężczyznie kobieta? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
– Niepotrzebnie
pytałem. Dobrze wiesz, co mam na myśli. Muszę niestety kończyć
rozmowę, mam sporo problemów do rozwiązania – rozłączył się.
*
Noc
w pokojowym hotelu minęła dla Moreny nieprzyjemnie. Młoda kobieta
nie mogła zasnąć. Przed oczami nadal ukazywały jej się fragmenty
z sali kinowej, kiedy to została skompromitowana. Nie miała
pojęcia, gdzie się udać. Nie chciała wracać do Johna, bała się,
że i on również zamknie przed nią drzwi.
Potrzebowała
rozmowy.
Nie
bardzo wiedziała do kogo pójść. Ron miał dopiero pojawić się
na nocnej zmianie, a z nikim innym nie miała lepszego kontaktu.
Przechadzała się po pustych korytarzach Delfina zastanawiając się,
co ze sobą zrobić. Od razu wyrzuciła z głowy pomysł z
samobójstwem. Tak bardzo chciała żyć, bardziej niż nigdy
wcześniej. Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Wskazywało na piątą
rano. Przysiadła pod ścianą nie zwracając uwagi na ponure kąty
korytarza hotelowego. Była zbyt załamana, aby wpuścić swoje lęki
z dzieciństwa. Teraz to mogłyby zgasnąć światła, a ona nadal
koczowałaby pod ścianą i patrzyła w podłogę.
Automatycznie
odblokowała ekran i postanowiła odpowiedzieć na wiadomość od
Johna.
„Wybacz
mi, ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam wracać do NY”.
Wysłała.
Powoli
wstała i już miała się oddalić, gdy nagle przed sobą ujrzała
dwóch mężczyzn. Obaj byli ubrani w garnitury, a jeden z nich
trzymał w ręce wino. Spojrzeli momentalnie na nią. Zatrzymali się
tuż obok, a sama Morena zadrżała zauważając, że mierzyli ją
wzrokiem.
– To
ty byłaś na tym filmie? – zapytał jeden z nich.
– Dajcie
mi spokój! – powiedziała cicho mając zamiar ich minąć, lecz
faceci chwycili ją. Zrozumiała, że musiała ich posłuchać. A tak
się paskudnie poczuła, miała chęć zapaść się pod ziemie.
Jedynie spuściła głowę próbując nie patrzeć na ich twarze.
– Wybacz,
kochaniutka. Jestem Mike, a on Nick. Pracujemy w jednej z ogromnych
firm w Chicago. Spędzamy tu już tydzień czasu i załatwiamy ważne
interesy – przedstawił się.
– Jeżeli
chciałabyś zarobić, chętnie cię przyjmiemy – zaproponował
drugi.
– To,
że straciłam pracę, nie oznacza by ktokolwiek miał się litować
nade mną – postanowiła być dla nich miła, gdyż odczuwała
ogromny strach i niepewność. Nie chciała oberwać.
– Oj,
straciłaś pracę? – zapytał Mike. – Nie mogę pojąć, jak
taka śliczna kobieta mogła zostać wyrzucona. – wyjął swoją
wizytówkę. – Tu są moje namiary. Jeżeli się namyślisz,
zadzwoń, a przyjadę po ciebie i opowiem ci o pracy, jaką
musiałabyś dla mnie wykonywać. I pogadamy również o stałej
stawce. A podpowiem ci, że nie pożałujesz takiej okazji. –
puścił ją. Morena zaniemówiła. Nick chwycił ją za podbródek i
nakierował na siebie. Ich spojrzenia się spotkały.
– Jesteś
bardzo przygnębiona, a ja potrafię ściągnąć najgorszy problem z
twojej duszy. Nie powinnaś przejmować się tym filmem, byłaś
wspaniała. Pokazałaś klasę – pogładził ją palcem po ustach.
W momencie przypomniała sobie o Johnie, który również od czasu do
czasu miział ją po wargach. Zadrżała. – Będę czekał, aż
zadzwonisz.
*
Pojawienie
się Johna w hotelu nie wywołało wielkiego poruszenia. Gorzej było
w przypadku Moreny, gdyż jak inni mawiali „ powinna była się
wstydzić, zhańbiła hotel, obraziła samego szefa Samuela L.
Jacksona; że kobiecie nie wypada; że jest zwyczajna dziwką; że
dorabiała sobie jako prostytutka”. John nie otrzymywał takich
linczów. Był po rozwodzie, nie miał partnerki; pisał powieści i
miał się świetnie. Sam zauważył, że po ostatnich aferach jego
kariera jeszcze mocniej się rozkręciła.
Pisarz
wszedł do pokoju pokojówki. Morena stała tuż obok łóżka nie
wiedząc, co ze sobą zrobić.
– Ty
chora idiotko! Jak mogłaś uciec z mojego mieszkania! – szarpnął
ją i popchnął na łóżko. – I na dodatek jeszcze mi nic nie
powiedziałaś, że ten psychol ci groził! Co ty sobie wyobrażałaś?
Że nie wykorzysta momentu, aby cię ośmieszyć? Masz co chciałaś!
– krzyczał na nią.
– Zostaw
mnie – zalewała się płaczem.
– Nigdy!
– wziął ją w swoje ramiona. – Jestem cholernie wściekły! –
ponownie ją popchnął. – I szczerze mówiąc zasłużyłaś na
to! Jesteś taka tępa?
– Skąd
miałam wiedzieć – ocierała łzy z policzków. Ponownie wstała,
lecz John przycisnął ją do ściany.
– Przyleciałaś
tu bez mojej wiedzy, spowodowałaś, że tamten świr znów
zrealizował swoje chore plany. Nikt z nas nie wie, co on kombinuje!
Miałaś się trzymać z daleka od jego chorych gier! – krzyczał
na nią nie zważając, że płakała i się trzęsła.
– Zagroził
mi, więc musiałam. A teraz straciłam pracę i nie wiem, co zrobić
– rzekła próbując powstrzymać kolejne łzy.
– Jeszcze
do ciebie nie doszło, że on chce cię zniszczyć? Przez swoją
głupotę straciłaś niemal wszystko – puścił ją, a wtedy
osunęła się na podłogę.
– Ale
– chciała się odezwać, lecz jej przerwał. Klęknął przy niej
i chwycił ją.
– Mam
to gdzieś, co stanie się z hotelem, co będzie później … Mam to
gdzieś, że ryczysz za własną głupotę. Nie żal mi ciebie –
chwycił ją za włosy i pociągnął do siebie – Mam ochotę ci
strzelić raz a porządnie, ale nie wiem, czy to by coś dało …
chociaż, może byś wreszcie zaczęła używać głowę.
-
Auć, puszczaj – jęknęła pozwalając łzom wypływać.
– Ćśś!
- uciszał ją. – Teraz ryczysz, że wszyscy widzieli twoją gołą
cipę?
– I
twojego kutasa! – wykrzyczała. – Ty też byłeś tam nagi!
– Ale
nie robię z tego tragedii, jak ty! – wykrzyczał jej również.
– Samuel
miał rację!
– Pierdolę
Samuela! Już kolejny raz przyznajesz mu rację. A tak naprawdę nie
masz pojęcia, że zbyt wielu rzeczy nie rozumiesz – przyglądał
jej się uważnie. – Czego ty od życia chcesz, szmato – popchnął
ją do ściany, a wtedy zrozpaczona blondynka uciekła ze swojego
pokoju.
...
Hej! I mamy kolejny rozdział w tym miesiącu :) Nie wiem, co o nim sądzicie - ale mam nadzieję, że aż tak źle to nie jest :) Kolejny pojawi się prawdopodobnie w grudniu - chyba, że zdążę napisać jeszcze w tym miesiącu.
- nie wiem, co się dzieje, ale gdy publikuję posty, czcionka samoistnie zmienia gdzieniegdzie kolor.
Już myślałam, że mnie z Gmaila wywaliło. 😂
OdpowiedzUsuńEdycja: tak, wywaliło mnie i musiałam się zalogować.
U mnie jest z kolei inny problem — czasami tworzą się zbyt długie przerwy między akapitami, o dziwo nie tylko na Blogspocie.
No, mogę powiedzieć, że przeczytałam — i w sumie nie powiem już nic odkrywczego, czego nie powiedziałam wcześniej.
Pytanko: kiedy planujesz zakończyć tego bloga i czy w ogóle planujesz go zakończyć? Możesz jeszcze zacząć pisanie od początku albo od połowy, skoro twierdzisz, że nie jesteś zadowolona.
Chciałam go zakończyć -- nawet niebawem :) A pozniej poprawić wszelakie błędy. Wiem, że teraz nie piszę zadowalająco - po prostu zmuszam się, by chociaż coś tu od czasu do czasu było. Z Twojego komentarza wywnioskowałam, że raczej nie jesteś zadowolona z treści :) ale ok, rozumiem to. Po prostu nie przykładam się już tak, jak powinnam. Napiszę epilog i zacznę poprawki :)
UsuńPo napisaniu epilogu poprosze Cię o wszelakie rady dotyczące tego opowiadania. Podpowiesz mi - jeśli oczywiście zechcesz - co powinnam wyrzucić a co wstawić :) zależy mi na opinii, a wiem, że jesteś dobra w pisaniu.
Usuń