22 listopada 2018

Chapter 43





   Usiadła pod drzwiami patrząc na dwie walizki, które postawiła tuż obok wyjścia. Nie miała pojęcia, gdzie się udać. Na pewno nie chciała wracać do Los Angeles. Nie potrafiłaby spojrzeć na Johna, a tym bardziej przyznać mu rację, że jest idiotką, która łatwo dała się wrobić. Była ogromnie zła na siebie, że nie zauważyła pułapki. Bo niby po co Harper zaciągnął ją, szefa i gości do jednej sali kinowej? Już wtedy mogła stamtąd uciec, zanim na ekranie ukazało się to, co robiła z pisarzem w hotelowym pokoju. 
   Czuła się okropnie, nie odpisywała na wiadomości od Cusacka; nie odbierała również połączeń. I szef chciał się z nią widzieć.

   Udała się do gabinetu L. Jacksona za pomocą Rona, który starał się, aby nikt nie zwrócił uwagi na Morenę. To nie było łatwe, ale bezpiecznie dotarła pod drzwi szefa.
– Co tu jest grane? – Stachura ją zapytał. Był zmartwiony, jak i zdruzgotany tym, co niedawno się wydarzyło.
– Sama chciałabym wiedzieć – westchnęła wypuszczając kolejną łzę. – Harperowi zależy aby mnie zniszczyć. Sądzi, że w ten sposób złamie psychikę Johna. On chce naszej śmierci, a dobrze wie, że kompromitacja, to ostatnie czego chcielibyśmy doświadczyć.
– Musisz koniecznie pogadać z Johnem – radził.
– John jest wściekły na mnie. Nie odbierałam od niego połączeń i napisał mi kilka wiadomości. Nie wspomniał nic o locie, ale domyślam się , że będzie chciał mnie stąd zabrać, a ja sama nie wiem, co mam zrobić – była bezradna. Zapukała do drzwi i otworzyła je. W gabinecie nikogo nie ujrzała.
*
– To nieetyczne z pana strony, panie Jackson! – jedna ze starszych pań była oburzona sytuacją, jaka wynikła na kinowej sali.
– Droga pani, nie mieliśmy pojęcia o tym, że ktoś sobie z nas zażartuje. Zwykle ten sam producent podsyłał nam różne ekranizacje. Ktoś musiał się pod niego podszyć – zapewniał ją. Był mocno zażenowany sytuacją. Obawiał się, że Hotel Delphi straci wielu klientów.
– To niech pan coś z tym zrobi! Żądamy wyjaśnień – unosiła swój głos nie zważając, że na holu znajdowało się wielu ludzi. Odeszła gdzieś w tłum komentując całe zajście. Samuel po krótkich wyjaśnieniach chciał odejść do swojego gabinetu, aby sprostać sytuację z producentem – miał do niego zadzwonić. Jednak w jego drogę weszło dwóch czterdziestolatków poubieranych w wyjściowe garnitury.
– W życiu nie widziałem lepszego pornosa! I to w kinie – zachwalał jeden z nich.
– Słucham? – Samuel był zaskoczony.
– Proszę nam dać numer telefonu do tej dziewuszki. Chyba przyjmie nas dwóch? Zapłacimy całkiem sowicie – zapewniali.
– Chyba panowie żartują! – L. Jackson się oburzył. – Po pierwsze: Morena nie jest prostytutką, a po drugie: ktoś bezczelnie ją nagrał w Playa, gdy spędzała czas z ukochanym. – to ostatnie słowo mu ciężko przeszło przez gardło. Czarnoskóry dobrze wiedział, że John potraktował ją przedmiotowo i nie miał zamiaru się z nią wiązać. Miał ją tylko i wyłącznie do łóżka.
– Dziwna sytuacja … skoro ona nie jest do towarzystwa, to czemu widzieliśmy ją w akcji z tamtym facetem? – zapytał.
– Już wyjaśniałem wam wszystkim na holu. Zrozumcie, że sam jestem w trudnej sytuacji i całkowicie jest mi przykro, że musieliście to oglądać – zapewniał.
– Nas pan nie musi przepraszać. Lubimy takie filmy. Szkoda, że trwał pół minuty, ale warto było popatrzeć. Jednak nalegamy, chcemy się zobaczyć z ta dziewczyną. Ona nie pożałuje – nalegali.
– Przykro mi, ale Morena nie jest towarem. Postawcie się na jej miejscu, co teraz przeżywa. Wybaczcie, ale muszę iść do siebie. Sami widzicie, że wybuchło ogromne zamieszanie – zostawił ich i udał się w stronę swojego gabinetu.
Wszedł do pomieszczenia, a tam zauważył blondynkę, która ocierała policzki od łez. Sam już nie wiedział jak ją potraktować. Zasiadł na swoim miejscu.
– Moreno … Mamy spore problemy, dobrze wiesz, o co chodzi – zaczął.
– Ja... ja nie wiedziałam... on kazał mi tu przyjechać, bo inaczej zrobi wiele złych rzeczy.. a oszukał mnie, bo zależało mu aby mnie skompromitować – jej głos się załamywał.
– Tym samym skompromitował mnie i cały Hotel Delphi … Moreno, może powinnaś wyjechać. I nie mówię, że do Johna, bo to skurwysyn. Jemu to tak naprawdę wisi, że Harper rozsyła ten film. Jeszcze tego nie zauważyłaś? – zapytał na koniec.
– Sama nie wiem, gdzie mam się podziać … Ale wiem, że tutaj jestem już spalona i mogę zapomnieć o pracy – zwiesiła głowę. – A John ma powód do zmartwień, bo w końcu jest pisarzem i nie leży mu to, aby ktoś go ośmieszał.
– Jeszcze nie zauważyłaś, co dzieje się naprawdę … – westchnął. – John jest pisarzem i całkiem dobrze mu idzie za sprawką tych plotek, oraz filmu. Przed tobą udaje, że jest wkurzony, a tak napradę liczy już pieniądze za kolejny wygrany proces w sądzie. Nie wiesz jeszcze ile on wygrał procesów? Około dziesięć, i oczywiście wszystkie z pozytywnym wynikiem. Dało mu to szersze możliwości na karierę. Dobrze się maskuje, bo najwidoczniej jesteś mu potrzebna. Ale nie łudz się tym. Na pewno nie traktuje cię, jako przyjaciółki czy ukochaną – wyjaśniał jej. Morena puściła kolejne łzy.
– To, co ja mam zrobić? – zapytała.
– Kochasz Johna? – zadał pytanie. Spojrzała na niego przez moment.
– Zakochałam się w nim. I to uczucie rosło we mnie z każdym dniem. A teraz … czasem mam wrażenie, że … to znaczy kocham go. Ale jestem w stanie odejść, jeżeli będzie chciał mnie skrzywdzić.
On już od dawna cię krzywdzi. Później o nim pogadamy. Muszę sprostać tyle, co się da. Jutro pojadę na konferencję i złożę zawiadomienie na policję. Sądzę, że złapią tego drania, szczególnie, gdy podszył się pod znanego producenta, a tamten nie popuści mu. Może to trudne, co teraz powiem, ale nie myśl o tych wydarzeniach, bo widzę jak strasznie jesteś załamana. Dla własnego bezpieczeństwa będziesz musiała odizolować się od hotelu. Oczywiście możesz przenocować w swoim pokoju, ale radzę ci z czystego serca, abyś stąd odeszła. Napiszę ci wzorowe ukończenie pracy, abyś mogła zatrudnić się gdzieś indziej bez problemu. Przykro mi, że musisz opuszczać Delfina, ale nie widzę innego wyjścia – mówił poważnie. Morena wiedziała, że jej kariera tu się zakończyła. Mogła winić tylko siebie.
*
   John był poddenerwowany i Samuel mógł odczuć to podczas ich rozmowy telefonicznej. Czarnoskóry nalał sobie whisky i rozsiadł się na kanapie. Czekała go trudna rozmowa.
– Przetrzymaj ją w hotelu – zażądał Cusack.
– Z tego co wiem, zanocuje, a jutro pewnie odejdzie gdzieś – odpowiedział mu.
– To twoja wina, że wróciła do Nowego Jorku. Cały czas się zamartwiała, że ją wyrzucisz.
– John, nie oszukasz mnie – zaśmiał się na moment. – Masz to głęboko w tyłku, co stałoby się z nią.
– Nie przesadzaj! – uniósł głos. – Przyjadę po nią!
– Rób, co uważasz, ale nie krzywdź jej już więcej – radził.

– Ona sama się krzywdzi, właśnie to zrobiła – rzekł.
– John, nie owijaj w bawełnę, a powiedz w końcu prawdę … Po co ci Morena? – zapytał.
– A po co mężczyznie kobieta? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
– Niepotrzebnie pytałem. Dobrze wiesz, co mam na myśli. Muszę niestety kończyć rozmowę, mam sporo problemów do rozwiązania – rozłączył się.
*

  Noc w pokojowym hotelu minęła dla Moreny nieprzyjemnie. Młoda kobieta nie mogła zasnąć. Przed oczami nadal ukazywały jej się fragmenty z sali kinowej, kiedy to została skompromitowana. Nie miała pojęcia, gdzie się udać. Nie chciała wracać do Johna, bała się, że i on również zamknie przed nią drzwi.
   Potrzebowała rozmowy.
   Nie bardzo wiedziała do kogo pójść. Ron miał dopiero pojawić się na nocnej zmianie, a z nikim innym nie miała lepszego kontaktu. Przechadzała się po pustych korytarzach Delfina zastanawiając się, co ze sobą zrobić. Od razu wyrzuciła z głowy pomysł z samobójstwem. Tak bardzo chciała żyć, bardziej niż nigdy wcześniej. Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Wskazywało na piątą rano. Przysiadła pod ścianą nie zwracając uwagi na ponure kąty korytarza hotelowego. Była zbyt załamana, aby wpuścić swoje lęki z dzieciństwa. Teraz to mogłyby zgasnąć światła, a ona nadal koczowałaby pod ścianą i patrzyła w podłogę.
Automatycznie odblokowała ekran i postanowiła odpowiedzieć na wiadomość od Johna.
„Wybacz mi, ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam wracać do NY”. Wysłała.
Powoli wstała i już miała się oddalić, gdy nagle przed sobą ujrzała dwóch mężczyzn. Obaj byli ubrani w garnitury, a jeden z nich trzymał w ręce wino. Spojrzeli momentalnie na nią. Zatrzymali się tuż obok, a sama Morena zadrżała zauważając, że mierzyli ją wzrokiem.
– To ty byłaś na tym filmie? – zapytał jeden z nich.
– Dajcie mi spokój! – powiedziała cicho mając zamiar ich minąć, lecz faceci chwycili ją. Zrozumiała, że musiała ich posłuchać. A tak się paskudnie poczuła, miała chęć zapaść się pod ziemie. Jedynie spuściła głowę próbując nie patrzeć na ich twarze.
– Wybacz, kochaniutka. Jestem Mike, a on Nick. Pracujemy w jednej z ogromnych firm w Chicago. Spędzamy tu już tydzień czasu i załatwiamy ważne interesy – przedstawił się.
– Jeżeli chciałabyś zarobić, chętnie cię przyjmiemy – zaproponował drugi.
– To, że straciłam pracę, nie oznacza by ktokolwiek miał się litować nade mną – postanowiła być dla nich miła, gdyż odczuwała ogromny strach i niepewność. Nie chciała oberwać.
– Oj, straciłaś pracę? – zapytał Mike. – Nie mogę pojąć, jak taka śliczna kobieta mogła zostać wyrzucona. – wyjął swoją wizytówkę. – Tu są moje namiary. Jeżeli się namyślisz, zadzwoń, a przyjadę po ciebie i opowiem ci o pracy, jaką musiałabyś dla mnie wykonywać. I pogadamy również o stałej stawce. A podpowiem ci, że nie pożałujesz takiej okazji. – puścił ją. Morena zaniemówiła. Nick chwycił ją za podbródek i nakierował na siebie. Ich spojrzenia się spotkały.
– Jesteś bardzo przygnębiona, a ja potrafię ściągnąć najgorszy problem z twojej duszy. Nie powinnaś przejmować się tym filmem, byłaś wspaniała. Pokazałaś klasę – pogładził ją palcem po ustach. W momencie przypomniała sobie o Johnie, który również od czasu do czasu miział ją po wargach. Zadrżała. – Będę czekał, aż zadzwonisz.
*
   Pojawienie się Johna w hotelu nie wywołało wielkiego poruszenia. Gorzej było w przypadku Moreny, gdyż jak inni mawiali „ powinna była się wstydzić, zhańbiła hotel, obraziła samego szefa Samuela L. Jacksona; że kobiecie nie wypada; że jest zwyczajna dziwką; że dorabiała sobie jako prostytutka”. John nie otrzymywał takich linczów. Był po rozwodzie, nie miał partnerki; pisał powieści i miał się świetnie. Sam zauważył, że po ostatnich aferach jego kariera jeszcze mocniej się rozkręciła.
Pisarz wszedł do pokoju pokojówki. Morena stała tuż obok łóżka nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
– Ty chora idiotko! Jak mogłaś uciec z mojego mieszkania! – szarpnął ją i popchnął na łóżko. – I na dodatek jeszcze mi nic nie powiedziałaś, że ten psychol ci groził! Co ty sobie wyobrażałaś? Że nie wykorzysta momentu, aby cię ośmieszyć? Masz co chciałaś! – krzyczał na nią.
– Zostaw mnie – zalewała się płaczem.
– Nigdy! – wziął ją w swoje ramiona. – Jestem cholernie wściekły! – ponownie ją popchnął. – I szczerze mówiąc zasłużyłaś na to! Jesteś taka tępa?
– Skąd miałam wiedzieć – ocierała łzy z policzków. Ponownie wstała, lecz John przycisnął ją do ściany.
– Przyleciałaś tu bez mojej wiedzy, spowodowałaś, że tamten świr znów zrealizował swoje chore plany. Nikt z nas nie wie, co on kombinuje! Miałaś się trzymać z daleka od jego chorych gier! – krzyczał na nią nie zważając, że płakała i się trzęsła.
– Zagroził mi, więc musiałam. A teraz straciłam pracę i nie wiem, co zrobić – rzekła próbując powstrzymać kolejne łzy.
– Jeszcze do ciebie nie doszło, że on chce cię zniszczyć? Przez swoją głupotę straciłaś niemal wszystko – puścił ją, a wtedy osunęła się na podłogę.
– Ale – chciała się odezwać, lecz jej przerwał. Klęknął przy niej i chwycił ją.
Mam to gdzieś, co stanie się z hotelem, co będzie później … Mam to gdzieś, że ryczysz za własną głupotę. Nie żal mi ciebie – chwycił ją za włosy i pociągnął do siebie – Mam ochotę ci strzelić raz a porządnie, ale nie wiem, czy to by coś dało … chociaż, może byś wreszcie zaczęła używać głowę.
- Auć, puszczaj – jęknęła pozwalając łzom wypływać.
– Ćśś! - uciszał ją. – Teraz ryczysz, że wszyscy widzieli twoją gołą cipę?
– I twojego kutasa! – wykrzyczała. – Ty też byłeś tam nagi!
– Ale nie robię z tego tragedii, jak ty! – wykrzyczał jej również.
– Samuel miał rację!
– Pierdolę Samuela! Już kolejny raz przyznajesz mu rację. A tak naprawdę nie masz pojęcia, że zbyt wielu rzeczy nie rozumiesz – przyglądał jej się uważnie. – Czego ty od życia chcesz, szmato – popchnął ją do ściany, a wtedy zrozpaczona blondynka uciekła ze swojego pokoju.


...

Hej! I mamy kolejny rozdział w tym miesiącu :) Nie wiem, co o nim sądzicie - ale mam nadzieję, że aż tak źle to nie jest :) Kolejny pojawi się prawdopodobnie w grudniu - chyba, że zdążę napisać jeszcze w tym miesiącu. 

- nie wiem, co się dzieje, ale gdy publikuję posty, czcionka samoistnie zmienia gdzieniegdzie kolor. 

3 komentarze:

  1. Już myślałam, że mnie z Gmaila wywaliło. 😂
    Edycja: tak, wywaliło mnie i musiałam się zalogować.
    U mnie jest z kolei inny problem — czasami tworzą się zbyt długie przerwy między akapitami, o dziwo nie tylko na Blogspocie.
    No, mogę powiedzieć, że przeczytałam — i w sumie nie powiem już nic odkrywczego, czego nie powiedziałam wcześniej.
    Pytanko: kiedy planujesz zakończyć tego bloga i czy w ogóle planujesz go zakończyć? Możesz jeszcze zacząć pisanie od początku albo od połowy, skoro twierdzisz, że nie jesteś zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam go zakończyć -- nawet niebawem :) A pozniej poprawić wszelakie błędy. Wiem, że teraz nie piszę zadowalająco - po prostu zmuszam się, by chociaż coś tu od czasu do czasu było. Z Twojego komentarza wywnioskowałam, że raczej nie jesteś zadowolona z treści :) ale ok, rozumiem to. Po prostu nie przykładam się już tak, jak powinnam. Napiszę epilog i zacznę poprawki :)

      Usuń
    2. Po napisaniu epilogu poprosze Cię o wszelakie rady dotyczące tego opowiadania. Podpowiesz mi - jeśli oczywiście zechcesz - co powinnam wyrzucić a co wstawić :) zależy mi na opinii, a wiem, że jesteś dobra w pisaniu.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))