2 listopada 2018

Chapter 42



   Spoglądał na jej nagie ciało, które bezwładnie leżało na łóżku. Palcami przejechał po ramieniu, zjeżdżając coraz niżej. Jego ręka spoczęła na chwilę w miejscu, gdzie jak na razie było sucho. Nie zamartwiał się tym, gdyż wiedział jak ją doprowadzić do podniecenia. Położył się na swojej partnerce i na chwilę spojrzał w jej oczy. Domyślił się, że próbowała coś powiedzieć, lecz nie potrafiła. Opadła całkowicie ze swych sił nie próbując go odepchnąć od siebie. Polizał ją po wargach, a następnie złożył czuły pocałunek. Zajął się masowaniem jej niewielkich piersi. Nie krył, że lubił je dotykać w każdej możliwej sytuacji. Podobnie co jej tyłek.
   Miał pewność, że kolejnego dnia nie będzie pamiętała o tym zdarzeniu. Tak bardzo chciał zrobić z nią swoje najskrytsze erotyczne pragnienia. Składał pocałunki na nagim ciele odczuwając, że delikatnie drżała. Schodził coraz niżej, by zająć się idealnie wygolonym kroczem. Polizał jej kobiecość kilkakrotnie, aż w końcu zwilgotniała; po czym ponownie powrócił do pocałunków. Wtedy wsadził dwa palce w wilgotną dziurkę i wykonał pierwsze mocne pchnięcia. Patrzył w jej niebieskie oczy, podniecał się tym co jej robił.
   Podniecony uprawiał seks ze swoją partnerką. Pomimo tego, że leżała pod nim naga całkiem nie poruszając się – to mu nie przeszkadzało. Co jakąś chwilę obdarowywał ją pocałunkami; to głaskał ją po włosach, czy lizał jej wargi. Zauważył, że utrzymywała z nim kontakt wzrokowy, a to go podjudziło do dalszych zabaw.
   Wyjął swoje przyrodzenie, po czym chwycił kobietę za biodra i zsunął w swoją stronę. Przekręcił ją tak, aby mógł wziąć od tyłu.
*
   To była noc. W pomieszczeniu już dawno ogarnęła szarość nocy. Na łóżku bezbronna kobieta z ledwością swoimi dłońmi dotykała klatki piersiowej pisarza. Próbowała go odepchnąć od siebie, ale jedynie jej chude dłonie przylegały do lekko owłosionej skóry.
- Ćśś – uspokajał – Jesteś grzeczna. – nie mógł oczekiwać odpowiedzi, gdy Morena była pod wpływem środków odurzających. Odurzona mogła jedynie go obserwować. Przyglądał jej się z uwagą, mając chęć zabawić się jeszcze trochę. Dotykał jej piersi, delikatnie masując. Pomrukiwał, czule całował ją w usta. Nie potrafił już bez niej spać w tym łóżku. Obiecał sobie, że pozostawi ją u swego boku.
*

   Siedziała w łóżku okryta kołdrą aż pod szyję. Wpatrzona w jeden punkt zastanawiała się nad czymś. Tego ranka John przyrządzał śniadanie pozwalając dziewczynie na chwilę samotności. Co jakąś chwilę spoglądał na nią, ale za każdym razem widział ten sam obrazek. Jednak później zauważył, że po cichu wyszła z łóżka owinięta kocem. Całkiem bezszelestnie zamknęła się w łazience. Pisarz uśmiechnął się blado domyślając się, że dziewczynę ogarnął wstyd i ciężko mu będzie do niej dotrzeć.
Wszedł do łazienki zauważając Morenę odzianą w te same ubrania, co wczorajszego dnia. Zdążyła zaczesać włosy, poprawiała makijaż. Jednak na jego widok przerwała ową czynność i odsunęła się.
- Nie dotykaj – powiedziała dość cicho. John podszedł do niej i chwycił za rękę. Nie zdołała jej zabrać, za to poczuła mocny ścisk – Puść mnie – powiedziała nieco głośniej.
- Nie – odpowiedział zamykając ją w swoich ramionach. Tak bardzo chciał jej zdzielić, ale powstrzymał się. Wiedział, że na to przyjdzie jeszcze czas.
- Nic nie rozumiem – odezwała się – Nie wiem, co się ze mną działo. Nie mogłam się ruszyć, a ty .. - nie potrafiła wydusić tego z siebie.
- Ćśś – pogłaskał ją – Lubię, gdy spokojnie leżysz pode mną. Tamtej nocy byłaś mocno przemęczona. Już nie myśl o tym, skarbie – kontynuował głaskanie.
*
   John zabrał Morenę na zakupy. Dziewczyna nie miała przy sobie za wiele ubrań, więc postanowił zasponsorować jej nowe fatałaszki. Na początku blondynka się sprzeciwiała tłumacząc, że wróci do Nowego Jorku po swoje rzeczy. Pisarz jednak się na to nie zgodził, obawiając, że nie wróci do niego. Razem weszli do centrum handlowego uprzednio informując ją, by nie patrzyła na ceny, a brała to, co jej się przyda.
   Obserwował swoją kochankę, która wybrała kilka par majtek. Podeszła również do stoiska ze stanikami, a tam pracownica zaproponowała jej dość kontrowersyjny strój na upojne noce. Zaczerwieniona blondynka odmówiła wybierając kilka biustonoszy. Wtedy udała się w stronę koszulek i sukienek. John w ten czas przeglądał ubrania w męskiej części sklepu. Jednak to nadal miał ją na swojej uwadze.

   Przebierała się w przymierzalni. Miała do założenia kilka sukienek. Przyglądała się w lustrze zastanawiając, czy w tym ubraniu wyglądała całkiem dobrze.
– Skoro ci tak zależy, bym została, to pokażę ci moje drugie oblicze – powiedziała sama do siebie patrząc w swoje odbicie. Uśmiechnęła się szyderczo.
Gdy tylko wyszła, ujrzała pisarza niedaleko siebie. Podeszła do niego oznajmiając, że wybrała to, w czym będzie chodziła. Oboje udali się do kasy.
*
– Robimy porządki – wykrzyczała i wyrzuciła z szafy wszystkie ubrania należące do Johna. Pisarz stał i przyglądał się, co wyprawiała Morena. – No co? Chcesz mnie tutaj, więc przygotuj się, że wiele się zmieni.
– Już, bo ci na to pozwolę – prychnął. – Możesz zająć połowę szafy. A moje ubrania poskładasz i ja tego dopilnuję – pozostawił ją samą w pomieszczeniu, czując, że wygrał.
– Zapomnij – mruknęła.
– Słyszałem! – odezwał się z drugiego pomieszczenia.
Układając swoje rzeczy usłyszała dźwięk swojego telefonu. Spojrzała na wyświetlacz – dostała wiadomość od nieznanego jej numeru.
„ Twój koszmar dopiero się zaczyna, dziwko”. Odłożyła w momencie swoje ubrania i niepewnym spojrzeniem przeczytała raz jeszcze. „Zostaw mnie” - odpisała.
„Wracaj do NY. Masz 48 godzin. Jak nie, to publicznie zostaniesz ośmieszona w Delphi” - ponownie otrzymała wiadomość. „Czego ty ode mnie chcesz?” - próbowała wydobyć z niego jakieś sensowne informacje. „Potraktuj to, jako grę. Jeżeli uda ci się rozwiązać wszystkie zadania, odzyskasz spokój”.
*


   Morena przekroczyła próg hotelu. Rozejrzała się dookoła, jak zwykle przywitał ją ten sam widok, co zawsze. Nic się nie zmieniło. Na holu znajdowało się wielu ludzi, którzy korzystali z pokoi hotelowych. Do jej uszu dobiegały różne rozmowy tamtych osób. Jednak nie skupiała się na tym, o czym mogli rozmawiać. Przy recepcji spotkała Rona, który prowadził rozmowę telefoniczną. Stachury wyglądał na zapracowanego, nie zauważając dziewczyny. Podeszła do niego wręcz niepewnym krokiem. Facet odłożył słuchawkę mając zamiar na chwilę zniknąć.
– Wróciłam – odezwała się do pięćdziesięciolatka. Stachura skierował swoje spojrzenie na nią.
– Morena … Jak miło cię widzieć. Wracasz do pracy? – zapytał.
– Nie … nie wiem – odrzekła. – Musiałam wracać, bo … mam coś do zrobienia.
– A John? Chyba cię nie zostawił? – zapytał prosto z mostu.
– Nie … on … on został w Los Angeles – odpowiedziała cicho.
– Poinformować Samuela o twoim powrocie? – zapytał.
– Nie trzeba. Sama się z nim zobaczę – odrzekła. – Idę do siebie, to do później – pożegnała się z nim i udała w stronę swojego pokoju.
   Pokój 1408 stał się zupełnie innym pokojem. Odkąd znaleziono szczątki, spokój zawitał w nim, choć szef Delphi nie udostępnił go nikomu po dzień dzisiejszy. Morena przystanęła na chwilę przy drzwiach piekielnego pokoju. Nie mogła otworzyć drzwi, a nawet nie chciała. Popatrzyła na diabelne numerki i przez chwilę wspomniała o tym, jak przez chwilę chciała się zabić. Doszło do niej, że mocno kochała Cusacka, a tym samym nie potrafiła pogodzić się z tym, że facet nie traktował jej poważnie. Zdołała uciec z Los Angeles, ale nie potrafiła dłużej wytrzymać w samotności. Już odczuwała brak jego bliskości.
Zgniła ryba ponownie się odezwał pisząc wiadomości z dziwnego numeru. Morena nie miała nikomu wspominać o tym, a tym bardziej pisarzowi. Pierwsze zadanie wykonała pojawiając się w Nowym Jorku. Sama nie wiedziała, dlaczego dała się wciągnąć w tę dziwną grę, ale obawiała się, że psychopata upokorzy ją przed wszystkimi, którzy ją dobrze znali.
Musiała wejść na salę kinową, która znajdowała się na parterze Hotelu Delphi. Tam jej oczom ukazał się tłum ludzi. Poczuła się nieco dziwacznie, szukała potencjalną osobę, która mogłaby być tą zgniłą rybą. Harper – według niej – mógł znajdować się między tymi ludźmi i czekać, by zaatakować. Nie była przygotowana na spotkanie z nim, nie była dosłownie na nic. I ponownie usłyszała dźwięk swojego telefonu. Psychopata zażądał, aby usiadła w pierwszym rzędzie i czekała na niego. Musiała to uczynić, choć jej serce waliło mocno. Poczuła nagle czyjąś rękę na swoim ramieniu. Z przerażeniem odwróciła się wyobrażając, że za nią stoi psychol w bandażach.
– Moreno, dowiedziałem się, że wróciłaś – Samuel L. Jackson był poważny, ale z ciepłem w oczach przyglądał się swojej pracownicy. – Pogadamy u mnie, po seansie.
– Jakim seansie? – zapytała.
– Dostałem zaproszenie wraz z gośćmi hotelu, że jako pierwsi obejrzymy jakąś ciekawą produkcję o pokojach hotelowych. Nie jestem do końca wtajemniczony, gdyż producent zapewniał, że to niespodzianka. Usiądźmy – oboje podeszli do pierwszego rzędu. Morena mogła się domyśleć, że to Harper. Nie bez powodu Samuel miał usiąść obok niej.
– Sądzę, że to pułapka – odezwała się, gdy światła nagle zgasły, a na ekranie zostały wyświetlone pierwsze napisy.
– Moreno, dobrze wiesz, że od czasu do czasu ktoś nas zaprasza czy na teatr, czy do kina. Nie mogę odmówić, bo to mogłoby pójść na niekorzyść Delfina – wyjaśniał. – Rok temu było przedstawienie w teatrze „magia świąt”, ale ciebie nie było.
– Tak, ma pan rację … Harper pewnie coś nam w trakcie zrobi – myślała na głos.
– Rozumiem cię, przez co przeszłaś, ale spokojnie. On tu nic ci nie wyrządzi. Jest nas sporo – zapewniał.
– Jasne – wzięła głęboki wdech wpatrując się w czarny ekran z białymi napisami. Wokół siedziało wielu ludzi, i każdy miał obejrzeć coś tajemniczego. Dla Moreny to już było dość podejrzane, ale dziewczyna nie wyszła, nie potrafiła. Obawiała się, że Harper czekał na nią gdzieś na korytarzu z siekierą, albo nożem. Tam na pewno nikogo nie było, kto by szybko zareagował.
Wpatrzyła się w napisy, które wręcz raziły ją w oczy.
„(...) BO KAŻDY MA SWOJE TAJEMNICE O KTÓRYCH WOLAŁBY NIKOMU NIE MÓWIĆ, A CO DOPIERO POKAZAĆ. NAWET NIE MACIE POJĘCIA, ŻE WŚRÓD NAS JEST GWIAZDA, KTÓRA PRZYBYŁA DZIŚ, ABY ROZDAĆ WAM AUTOGRAFY I POROBIĆ Z WAMI ZDJĘCIA. WIĘC OBEJRZYJCIE KRÓTKI FILMIK I ZAPRASZAM DO ZDJĘĆ”.
Nagle napisy zniknęły, a na ekranie ukazał się filmik z pokoju hotelowego Playa. Morena od razu zrozumiała, co właściwie się wydarzyło. Na filmie widać było, jak uprawiała seks z pisarzem. Ten sam filmik krążył w sieci, a teraz sama na oczach wielu ludzi jak i szefa została skompromitowana.
„MORENA, PRACOWNICA HOTELU DELPHI JEST OBECNA NA SALI. SIEDZI Z PRZODU OBOK SAMUELA L. JACKSONA-SZEFA HOTELU. MOŻECIE ŚMIAŁO PODEJŚĆ DO NIEJ. GWIAZDA PORNO DAJĄCA DUPY NIE POGARDZI ŻADNYM”. Kolejne napisy sprowokowały pokojówkę do łez. Dziewczyna wybiegła nie patrząc na to, że wielu ludzi poczuło się zniesmaczonych. A Samuel zmieszany sytuacją zaczął przepraszać publiczność. Usłyszał hasła dotyczące Moreny, że jest zwykłą szmatą, która pracuje w hotelu na dawaniu dupy gościom hotelowym. L. Jackson mógł poczuć, że jego hotel okryje się gorszą sławą, niż za czasu pokoju 1408.
*
   Do Moreny doszło, że Harper pragnął ją skompromitować przy wszystkich i to w Hotelu, w którym pracowała od kilku lat. Nie chodziło mu o wysyłanie zagadek, czy zadań. Chciał ją zwabić do Nowego Jorku i upokorzyć.
Była zła na siebie, że nie skojarzyła tego wszystkiego. Mogła tylko sobie podziękować za głupotę, jaką sama sobie zgotowała. W pośpiechu pakowała najpotrzebniejsze rzeczy, sama nie wiedziała, dokąd się udać. Czuła się okropnie.






Wiem, że nawaliłam na całej linii :( Długo nie dodawałam nowych postów, ani nic nie pisałam w open office. Po prostu nie miałam czasu, a przede wszystkim weny.
Ten rozdział był pisany na raty w różnych odstępach czasu i przyznaję, że jest do kitu. Już mam chęć zmienić co nieco w tym opowiadaniu - gdzieś od połowy, gdzie Morena i John zostają zamknięci w 1408. Bo ta druga połowa to istny koszmar ...
Wybaczcie .... 

1 komentarz:

  1. Witaj! (:
    Przeczytałam chociaż trochę, bo obiecałam, chociaż u mnie z czasem jest krucho. Jutro mam z rosyjskiego sprawdzian, piszę, no i jeszcze pewna osoba poprosiła mnie o sprawdzanie błędów, co zacznę dopiero od czwartku, bo ten będzie w miarę luźny. Dziwi mnie, że ta osoba sądzi, że wystarczająco dobrze znam się na gramatyce, ale w sumie czegoś się przy tym sprawdzaniu nauczę (jak czegoś nie jestem pewna, zadaję pytania Google 😁).
    Przyznam, że ja bym napisała tego bloga inaczej, ale ja, to ja. Tak na serio pomysł z tym filmikiem jest OK, ale niepotrzebne są te wypełniacze na początku. Zresztą, według mnie wszystkie wypełniacze są niepotrzebne – o ile nie są istotne dla książki, ale wtedy to nie są wypełniacze. 😂
    To, że coś jest pisane na raty, nie oznacza, że jest złe.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))