18 lipca 2017

Chapter 15

gif: google.com / search gif 1408

Los Angeles.
W mieszkanku pojawili się dopiero późną nocą. Blondynka była przemęczona, co wskazywało samopoczucie. Senność nie dała za wygraną, a ciało odmawiało posłuszeństwa. Już w samochodzie zasypiała, a teraz, gdy pisarz wepchnął ją do pracowni, niemal opadła na podłogę. Chwycił ją w pasie prowadząc w stronę łóżka. Jej walizkę postawił tuż obok, a dziewczynę ułożył na łóżku. Morena wyglądała na pijaną, a nie miał pojęcia, że 26-tka przed pojawieniem się z nim na lotnisku połknęła pigułkę nasenną, by jakoś przespać lot. Zamiast pożądanego snu, zachowywała się podczas lotu na nieobecną. W tej chwili tabletki mogły zadziałać. John popatrzył na jej leżące ciało. Zastanawiał się nad tym, dlaczego sen zwalił ją z nóg, a wcześniej delikatnie przysypiała w samolocie. Długo nie stał przy łóżku. Zdjął z siebie wszystkie ciuchy i zajął się kobietą. Nie miał zamiaru pytać ją o pozwolenie. Pozbawił ją wszelakiego materiału i okrył kołdrą.
- Gdzie ja jestem! - niemal się wydarła. John poderwał się ze snu, zauważając, że za oknem było jeszcze ciemno. Chwycił blondynkę przyciskając do siebie – Puść mnie, zboczeńcu! Chcę do domu! - próbowała go okładać z całych sił. Cusack zastanawiał się, co jej było. Obstawiał na koszmar, gdyż domyślał się, że mogła przejmować się lotem. Zakrył jej usta swoja dłonią powodując, że panika w niej wzrosła. Po chwili mógł poczuć to na własnej skórze, gdyż ugryzła go w palce, powodując, że pisarz wydalił krzyk bólu zabierając na chwilę swoją dłoń. Szczypanie pulsowało, musiała przebić kawałek skóry, chyba wydostawała się krew. Nie mógł jej ujrzeć, było zbyt ciemno. Błądził ręką po boku, aż wyczuł lampkę nocną, którą włączył. Żółta żarówka zaświeciła, w pomieszczeniu zapanował już półmrok. Na dłoni zauważył ślad po ugryzieniu, oraz śladową ilość krwi. Spojrzał na Morenę, która z roztrzepanymi włosami, oraz rozmazanym makijażem patrzyła na niego niemal okrywając się całkowicie.
- Nie wiedziałem, że gryziesz – rzekł. - Wariatko – dodał.
- W pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem – powiedziała. Poczuł chęć zdzielić jej, ale powstrzymywał się. Wyglądała słodko patrząc na niego niewinnie. W kącikach ust usadowiła się jego krew z ręki. To dodawało jej uroku.
- Chodź do mnie – powiedział poważnie. Miała wiedzieć, że przegięła. Zbliżyła się do niego – Ugryzłaś mnie, dziwko – chwycił ją za włosy przyciskając do siebie. Usłyszał jej jęknięcie, musiało zaboleć – Śpij – rzekł – A jutro kochanie cię zabiorę gdzieś.
Zgasił światło, gdy ułożył ją przy sobie. Opuszkami palców pogładził ją po policzku, gdy tylko okrył kołdrą. Poczuł delikatną, gładką skórę. Nie mógł ją uderzyć za to, co niedawno wyczyniła, choć nie krył poddenerwowania. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś go tak po prostu atakował. Wolał już jej nie stresować, wyczuł pod opuszkami krople łez. Już zaczął żałować, że użył słowa „dziwka”, lecz to było całkiem spontaniczne. Musiał w jakiś sposób pohamować swój gniew. Ponadto był zmęczony i chciał odpocząć.
🐬
Długo jej zeszło korzystanie z łazienki. W międzyczasie John przygotowywał spóźnione śniadanie. Za oknami panowała ponura pogoda, choć na ten dzień zapowiadali więcej słońca. Cusack nie przejmował się deszczem, czuł się dobrze, że miał przy sobie młodą kobietę. Mógł spokojnie odpuścić sobie dręczenie się o tym, że Jennifer dobrze bawiła się z nowym mężem. Gdy tylko postawił na stół jedzenie, ujrzał blondynkę stojącą w progu wejścia do kuchni. Patrzyła niepewnie na pisarza, odziana w obcisłe dżinsowe rurki oraz bluzę.
- Już myślałem, że mi uciekłaś – zażartował, ale jej nie było do śmiechu. Stała patrząc na niego bez wyrazu twarzy. O czym mogła myśleć? O nocy, w której nazwał ją dziwką, a to dlatego, że go ugryzła. A może to słowo oznaczało, że była łatwa? Zdawało się, że miała chęć użyć czegoś, co nadałoby się na rzucenie w pisarza. Brunet obserwował co jakąś chwilę pracownicę Samuela – Nie usiądziesz? - zapytał po dłuższej chwili.
- Zastanawiam się – rzekła krótko.
- Nad czym, mała? - zapytał.
- Nie wiesz? Nad tym, czy zostałam dziwką, bo cię ugryzłam, czy dlatego, że ci weszłam do łóżka … nie to ty mnie porwałeś do łóżka – powiedziała bez emocji, choć zapewne w środku się aż gotowała.
- Przestań – zrobił dziwną minę. Podszedł do niej – Powiedziałem tak, bo … sam nie wiem … byłem przemęczony. Wybacz, nie chciałem cię urazić – chwycił ją za rękę podciągając do siebie – Nigdy więcej nie atakuj mnie.
- A ty nie ubliżaj mi – wytknęła.
- Wybacz, skarbie – szepnął. - Zachowałem się źle wobec ciebie. Naprawię to – zamknął ją w swoich ramionach obdarowując pocałunkami.
- Zostaw mnie – uwolniła się od niego – Asfalt miał rację, jesteś egoistą. Może postawisz mnie w kącie i będę twoją żywą choinką, abyś wiedział, że nie jesteś sam – mówiła patrząc mu w oczy. John poczuł gniew, ale nie zareagował, by później nie żałować.
- Samuel nadmiernie się wszystkimi troszczy, nawet szczurami w piwnicy – skomentował – Jest wkurzony, bo dopiąłem swego z 1408, sądzi, że traktuję ludzi jak przedmioty, a ty jeszcze go posłuchałaś – nie krył oburzenia.
- Nasz wspólny dzień zaczął się dość fajnie, prawda? - powiedziała z ironią – Jako pisarz jesteś genialny, ale jako chociażby znajomy, jesteś tragiczny. Myślisz, że możesz nazwać mnie dziwką, a na drugi dzień zachowywać się, jakby nic się nie wydarzyło?
- Przesadziłem, wiem – powiedział obejmując ją w pasie. Chyba zrozumiał, że uraził kobietę – Samuel mnie trochę wkurwił swoją gadką, później podczas lotu nie odzywałaś się do mnie, jakbym ci coś zrobił, a w nocy mnie ugryzłaś w rękę. Wiem, że nie mam usprawiedliwienia na to, ale może zacznijmy od początku, ok? - chyba mu zależało na poprawie relacji.
- Byłam zestresowana tym wszystkim – przyznała – Ale nie jęcz jak baba, że cię ugryzłam – chwyciła go za rękę spoglądając, gdzie miał ślad. Okazało się, że rana była niewielka. Morena się zaśmiała – Może powinieneś jechać do szpitala na operację, co? - zażartowała. Pisarz patrzył na nią z wyrzutem.
- Przestań – mruknął – To jak?
- No nic … musimy ze sobą wytrzymać ponad tydzień, prawda? - uśmiechnęła się.
🐬
Morena przeglądała listy i pocztówki od fanów, którzy z nadzieją na odpowiedź przysyłali do Cusacka mnóstwo korespondencji. Blondynka nie pytała się go, czy mogła zajrzeć. Jemu jakoś to nie przeszkadzało. Siedziała na łóżku z rozsypanymi kopertami różnego koloru i wielkości. A John opierał się o ścianę patrząc na nią, co robiła.
- Czytałeś? - zapytała.
- A jak myślisz? - rzekł.
- Że nie – odpowiedziała.
- No właśnie – zrobił obojętną minę.
- Jesteś naprawdę egoistyczny – powiedziała, na co John zbliżył się i przysiadł na brzegu łóżka patrząc na nią poważnie.
- A ty jesteś ciekawska. Zaglądasz w moje rzeczy. Może ja powinienem ci zajrzeć w majtki, co? - powiedział z taką powagą, lecz Morena nie mogła wytrzymać i zaśmiała się.
- Już mi zajrzałeś – odpowiedziała mając chęć podroczyć się z nim.
- Chyba niedokładnie, bo jesteś nadal taka wyrywna. Nie boisz się, że dosięgną cię konsekwencje z powodu atakowania pisarza? - zapytał.
- A co może mi grozić? Tutaj, przynajmniej teraz nie jesteś pisarzem … a zwykłym facetem. Nie otaczają cię ochroniarze, nie wskakują wielbicielki wydzierające mordą. Nie ma fotoreporterów, ani telewizji. W tej chwili masz spokój, nikt cię nie dosięga – wytłumaczyła. Tym razem Cusack się zaśmiał.
- Jestem i będę pisarzem, gdziekolwiek. Może i nie mam osobistej ochrony, ale zawsze mogę liczyć na pełną prywatność. Wiem, że spodziewałaś się, że będę mieszkał w dużym domu z obsługą … Kiedyś miałem większy dom, ale moja była go sprzedała. Tutaj żyje mi się wiele lepiej. A jeśli chodzi o służących, ty świetnie sprawdzisz się w ogarnięciu mojego mieszkania i nie tylko – posłał jej szyderczy uśmiech, na co Morena rzuciła w niego poduszką.
- Mam wolne od sprzątania – powiedziała. - Jeżeli przywiozłeś mnie do takich celów, to grubo się pomyliłeś.
- A gdy cię poproszę – posyłał jej uśmiech.
- Nigdy – zaczęła zbierać listy z łóżka i wrzucała je do szuflady. Cusack chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie, na co blondynka opadła w jego ramiona. Musiała poczuć jego siłę w rękach, gdyż trzymał ją w taki sposób, by się nie odsunęła. Przybliżył się do niej jeszcze mocniej, by pocałować. Czekała na jego ruch, zauważył to, gdy przestała się wyrywać. Złączyli się w pocałunku, a wtedy wsunął dłoń pod jej bluzę głaszcząc jej ciało.

Popołudniem udali się do niewielkiej knajpki, gdzie oprócz alkoholu można było zjeść dość dobrą pizzę. Cusack nie był dobry w gotowaniu, tuż po odejściu żony jadał obiady w restauracjach, oraz knajpach. Nie chciał zadręczać Morenę obowiązkami domowymi, zabrał ją z innych powodów do siebie.
Gdzieś w rogu pomieszczenia siedzieli tuż obok siebie zajadając się pizzą. Popijali przy tym coca-colę, a co jakąś chwilę rozmawiali ze sobą o normalnych rzeczach. Morena była ciekawa nieopublikowanych powieści, jakie pisarz trzymał w szufladzie. John obiecał jej, że będzie miała wgląd, ale nie miał zamiaru od razu jej wszystkiego pokazywać.
- Nie zaczepiają cię tutaj? - zapytała. John spojrzał na nią. W pomieszczeniu siedziało wiele osób, ale każdy był zajęty czymś. W tle leciała niegłośna melodia świątecznych utworów, zaś nad oknami wisiały ozdóbki, ale bez przepychu.
- Znają mnie … nie od strony pisarza … to znaczy, często tu bywam. Gdyby mieli pięć razy w tygodniu prosić mnie o zdjęcia i autografy straciliby we mnie klienta – odpowiedział.
- Jadasz codziennie pizzę? Boże kochany … nie jesteś gruby, gdzie te kalorie? - zastanawiała się.
- Nie jadam codziennie pizzy. Jutro będziemy jeść coś innego w całkiem innym miejscu – wyjaśnił – A kalorie gubię, bo dużo ćwiczę na siłowni. Teraz, gdy cię tu mam, odpuszczę siłkę na tydzień, ale później znowu powrócę do treningu. Poza tym są święta … których nienawidzę – opowiedział.
- Ja też nie przepadam za świętami … a to ze względu, że nie mam rodziny, z którą mogłabym przysiąść przy jednym stole, zjeść wspólnie kolację i rozpakować prezenty. Ogólnie przestałam praktykować Boże Narodzenie. W Delfinie bywałam na zwykłych kolacjach, nie zostawałam na przedstawieniach świątecznych, ani śpiewaniu kolęd – opowiedziała. John poczuł się, że nie był sam. Miał podobną sytuację, też nie miał z kim przysiąść przy stole. Jennifer nie interesowała się, że nie miał z kim spędzić świąt. Nawet nie przysłała kartki z życzeniami.
- Więc … nie będzie kłótni, kto ubiera choinkę – zaśmiał się, by całkiem nie popaść w smutek. Ten tydzień planował się tylko cieszyć i dobrze bawić.
- Raczej nie … Najbardziej wkurza mnie choinka, jaką Samuel postawił na holu. Nie to, że jest delikatnie krzywa, to w dodatku ma na sobie zbyt wiele ozdób, a ludzie robią przy niej zdjęcia – opowiedziała powracając do zjedzenia swojego kawałka pizzy.
- Samuel – westchnął. - Prawie by nie dopuścił do naszych wspólnych świąt, prawda? - uśmiechnął się do niej.
- Tak – zgodziła się z nim. - Ale cieszę się, że te święta są wyjątkowe, bo spędzam je z tobą – wyznała.
🐬
Dzień jeszcze się nie skończył, a Morena zdążyła się rozluźnić przy pisarzu. Oboje spędzali końcówkę dnia na plaży, gdzie popijali wino dobrej jakości. John obejmował swoją zdobycz, która – na całe szczęście – miała dobry humor i nie wspominała o nocnej akcji. Z butelki ubywało coraz więcej trunku, a blondynka wydawała się już dość rozluźniona poprzez alkohol. Wypiła znacznie więcej, niż John. Pisarz zastanawiał się, czy w Delfinie alkoholizm był lubiany przez wszystkich pracowników, czy Samuel celowo ich upijał niby czarną herbatką. Nie uważał Moreny za alkoholiczki, lecz Samuela. Pokojówka mogła zaciągnąć się – ewidentnie – poprzez stres jaki przeżywała będąc w nowym miejscu. John nie wykrył w niej dziwnego zachowania. Jak na delikatnie mówiąc upitą, nie zachowywała się nagannie i nie podnosiła głosu wypowiadając się na jakiś temat. Jeżeli się śmiała, to również nie wrzeszcząc. Być może pilnowała się, choć wino dostatecznie ją otuliło od środka.
Pozwalał jej na kolejne łyki, które łapczywie połykała. Pogładził ją po włosach, po czym złożył pocałunek na czole.
- Tylko mi się nie upij – chciał zabrać od niej butelkę, lecz kobieta przycisnęła ją do siebie – Daj łyka – odezwał się, gdyż nie chciał jej siłą zabierać alkoholu.
- Masz bardzo dobre wino – skomentowała rozluźniając ścisk na szklanej butelce, wtedy pisarz mógł ją odebrać i upił mały łyk.
- Stało dwa lata w spiżarce – rzekł – Mogło nabrać mocy urzędowej – zażartował, na co ona posłała mu uśmiech. Pogładził dziewczynę po ramieniu nie mając zamiaru odsuwać się od niej. Czuł jej ciepło, zaangażowanie. Pomimo krótkich kłótni, polubił jej dziwaczny charakter. Mógł stwierdzić, że dużo zawiniła praca w Hotelu Delphi. Skoro wiedział, że Morena od kilku lat nie świętowała Bożego Narodzenia poza hotelem, mógł wiele sobie wyobrazić, co działo się w jej głowie.
- Nie piłeś wina, skoro tyle stało? - zapytała oplatając z nim dłonie. Jej palce były drobne w porównaniu z jego. Gdyby teraz mocno ścisnął, połamałby jej kości. Nie miał zamiaru zadawać jej ból, nie czuł potrzeby bicia kobiet. Nawet z Jennifer się nie szarpał, może raz, gdy zaatakowała go tuż po śmierci córeczki.
- Nie miałem okazji … tuż po rozwodzie wino zostało u mnie. Ona nie chciała nic, co było ode mnie. Przestałem robić domową robótkę tego alkoholu, gdyż mam wiele flaszek, które czekają na takie okazje, jak ta – przejechał opuszkami palców po jej dłoni. Poczuł jak delikatnie zadrżała.
- Dziwna – rzekła – Nie rozumiem, jak mogła od ciebie odejść. Ja bym tego nie zrobiła … Mam wrażenie, że obwinia ciebie o śmierć córki – stąpała po niebezpiecznej krawędzi. John nie lubił rozmawiać o Katie. To przywoływało wiele przykrych wspomnień. Patrzył poważnie na Morenę, ale nie mógł tak po prostu na nią nakrzyczeć. Nie znała go na tyle, by wiedzieć o nim, co lubi, a czego nienawidzi.
- Możemy nie rozmawiać o mojej córce? - zapytał. Nie chciał się na nią wydzierać. Była bezbronna, całkiem zależna od niego – Nie musimy gadać o mojej byłej, ok? - dodał.
- Wybacz – rzekła. Pomimo alkoholu wyglądała na nieco zmieszaną tą sytuacją. Pisarz nie chciał ją dopuścić do swoich prywatnych życiowych spraw. Nie miała z tym nic wspólnego i tak miało pozostać. Poczuł szarpnięcie butelki, chciała upić kolejne łyki, lecz Cusack zakorkował wino i odstawił za siebie.
- Wystarczy – powiedział. - Nie mam zamiaru nosić cię na rękach do samego domu.
- Nie dziwi mnie to – prychnęła – Co innego gdybym była na takim samym szczeblu życiowym, co ty – dopowiedziała. John westchnął nie mając pojęcia co jej odpowiedzieć. Nie myślał, by jej przypinać kategorię, a nawet nie śnił, by traktować ją gorzej. Spojrzał w jej niebieskie oczy, które lśniły. Wyglądała na zmęczoną, ale i delikatnie pobudzoną.
- Co ty pieprzysz – zaczął. - Nie mam zamiaru cię klasyfikować … po prostu nie mam w zwyczaju nosić kobiet na rękach, czy ty nie rozumiesz? Poza tym, masz nóżki i potrafisz sama chodzić. Wracamy do mnie – rozejrzał się dookoła. Z oddali było widać paru ludzi, którzy spacerowali po plaży. Nikt się nie kąpał, gdyż trwała zima, choć śnieg nie padał tu jeszcze w tym roku. Plaża o tej porze przypominał pustkowie. John jednak nie miał nic przeciwko temu, czuł, że nikt nie mógł mu przeszkodzić w spędzaniu czasu z kobietą, którą sobie przywłaszczył.




🐬  Chapter 15 napisany z mojej wyobraźni. 




Heja hou! I co myślicie o tym rozdziale? Mam nadzieję, że znośny. Kolejny za półtora tygodnia. Wczoraj był film The Raven (Kruk Zagadka zbrodni), który polecam, może nie tak mocno co inne produkcje, w których jest Cusack, no ale wart obejrzenia jednak :) Poniżej foto z filmu:

screen movie "The Raven"  
Yghmmm....zapomniałam wspomnieć xD że 22 lipca o 19:00 na Tvn 7 będzie "Facet z ogłoszenia". Tak tak ...again :) Nie wiem, czy się pomylili czy nie, ale i tak będę oglądała, bo cóż mi tam :) 

3 komentarze:

  1. Witaj!
    Jestem dzisiaj wcześniee jak kura gdakająca. ;P Rozdział nowy dodam prawdopodobnie jutro, może jeszcze dzisiaj. Dzień młody. Tylko prosiłabym o powiadamianie na poczcie, bo i tak najpierw tam wchodzę, a dopiero później na bloga, jeśli to konieczne.
    Spadłam z windy - no taka kupa śmiechu. Morena nazwała Cusacka zboczeńczem po tym, jak on ją rozebrał, gdy była pod wpływem pigułki nasennej, facet sam wyskoczył z ciuchów i się dziwi, dlaczego kobieta się tak zachowuje? Na dodatek obstawia, że to z powodu koszmaru, dlatego, że mogła przejmować się lotem. O.0 John, jeśli chcesz zrobić coś wbrew woli Moreny, po prostu skombinuj skopolaminę. Nie wiem, jak to zrobisz, szczególnie na wakacjach *dobra, wiem, że to święta, ale wyjechali, no ;D*, ale radzę ci mnie posłuchać. Przynajmniej wtedy Morena cię nie ugryzie. ;D
    Wyobraziłam sobie, jak Cusack jedzie do szpitala z taką małą raną (wprawdzie nie napisałaś, jaką dokładnie, lecz się domyślam), nikt nie bierze go na poważnie, a potem on ryczy na wszystkich, że lenie patentowane, których nie obchodzi stan zdrowia pacjentów, na co podchodzi jeden z lekarzy i ostentacyjnie gryzie się w rękę, po czym stwierdza, że taka rana nawet nie boli, a jak coś nie boli, nie zagraża życiu i zdrowiu. Hahahaha, to byłoby niezłe.
    Czyli John chce, aby Morena mu sprzątała, hahahha, nawet kiedy ta ma wolne od sprzątania, hahahha. Paparazzi i tak dosięgną parę.
    Dobry ten tekst o majtkach.
    Aż mi się przypomniała sytuacja po otrzymaniu świadectw. Mamy nie było od rana i do nas zadzwoniła, gdy jedliśmy obiad, a tata zażartował (tym swoim poważnym głosem): ,,świadectwo jest, jedzenie jest, wino jest, Ola traci kontakt z rzeczywistością...”.
    ,,Nie rozumiem, jak mogła od ciebie odejść. Ja bym tego nie zrobiła.” No i proszę, znowu się uśmiecham jak głupia do ekranu. Haha, kilka razy się już uśmiechałam do tego ekranu.
    Ja chcę nad morze zimą! (;
    Pewnie, że znośny, haha. W porządku, tylko popraw początek - chodzi o zdanie ,,w tej chwili mogły zadziałać”. Albo wykasuj to zdanie całkowicie albo zmień ,,tej” na ,,tamtej”.
    Tia, szkoda, że nie wiesz, ile razy powtarzają niektóre programy na Discovery Science na przykład. Pewnie się nie pomylili co do ,,Faceta z ogłoszenia”.
    Czekam cierpliwie na kolejny rozdział, co jest jasne jak piasek, taki żółty, pustynny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem tylko, dlaczego Cusack najpierw ma emocje, obchodzi go Morena, by za chwilę traktować ją jako przedmiot.

      Usuń
  2. Hejooo! To w końcu ja:D Rozdział niczego sobie tylko trochę zaczyna drażnić mnie rozchwianie emocjonalne Johna,szczególnie w stosunku do Moreny.No i te ich akcje w łóżku,po prostu mega,zawsze się uśmiecham gdy czytam te momenty:)Zmykam zaliczyć kolejne zaległe rozdziały, aha wkradło ci się kilka literówek to tak na marginesie;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))