W mieszkanku pojawili się
dopiero późną nocą. Blondynka była przemęczona, co wskazywało
samopoczucie. Senność nie dała za wygraną, a ciało odmawiało
posłuszeństwa. Już w samochodzie zasypiała, a teraz, gdy pisarz
wepchnął ją do pracowni, niemal opadła na podłogę. Chwycił ją
w pasie prowadząc w stronę łóżka. Jej walizkę postawił tuż
obok, a dziewczynę ułożył na łóżku. Morena wyglądała na
pijaną, a nie miał pojęcia, że 26-tka przed pojawieniem się z
nim na lotnisku połknęła pigułkę nasenną, by jakoś przespać
lot. Zamiast pożądanego snu, zachowywała się podczas lotu na
nieobecną. W tej chwili tabletki mogły zadziałać. John popatrzył
na jej leżące ciało. Zastanawiał się nad tym, dlaczego sen
zwalił ją z nóg, a wcześniej delikatnie przysypiała w samolocie.
Długo nie stał przy łóżku. Zdjął z siebie wszystkie ciuchy i
zajął się kobietą. Nie miał zamiaru pytać ją o pozwolenie.
Pozbawił ją wszelakiego materiału i okrył kołdrą.
- Gdzie ja jestem! -
niemal się wydarła. John poderwał się ze snu, zauważając, że
za oknem było jeszcze ciemno. Chwycił blondynkę przyciskając do
siebie – Puść mnie, zboczeńcu! Chcę do domu! - próbowała go
okładać z całych sił. Cusack zastanawiał się, co jej było.
Obstawiał na koszmar, gdyż domyślał się, że mogła przejmować
się lotem. Zakrył jej usta swoja dłonią powodując, że panika w
niej wzrosła. Po chwili mógł poczuć to na własnej skórze, gdyż
ugryzła go w palce, powodując, że pisarz wydalił krzyk bólu
zabierając na chwilę swoją dłoń. Szczypanie pulsowało, musiała
przebić kawałek skóry, chyba wydostawała się krew. Nie mógł
jej ujrzeć, było zbyt ciemno. Błądził ręką po boku, aż wyczuł
lampkę nocną, którą włączył. Żółta żarówka zaświeciła,
w pomieszczeniu zapanował już półmrok. Na dłoni zauważył ślad
po ugryzieniu, oraz śladową ilość krwi. Spojrzał na Morenę,
która z roztrzepanymi włosami, oraz rozmazanym makijażem patrzyła
na niego niemal okrywając się całkowicie.
- Nie wiedziałem, że
gryziesz – rzekł. - Wariatko – dodał.
- W pierwszej chwili nie
wiedziałam gdzie jestem – powiedziała. Poczuł chęć zdzielić
jej, ale powstrzymywał się. Wyglądała słodko patrząc na niego
niewinnie. W kącikach ust usadowiła się jego krew z ręki. To
dodawało jej uroku.
- Chodź do mnie –
powiedział poważnie. Miała wiedzieć, że przegięła. Zbliżyła
się do niego – Ugryzłaś mnie, dziwko – chwycił ją za włosy
przyciskając do siebie. Usłyszał jej jęknięcie, musiało zaboleć
– Śpij – rzekł – A jutro kochanie cię zabiorę gdzieś.
Zgasił światło, gdy
ułożył ją przy sobie. Opuszkami palców pogładził ją po
policzku, gdy tylko okrył kołdrą. Poczuł delikatną, gładką
skórę. Nie mógł ją uderzyć za to, co niedawno wyczyniła, choć
nie krył poddenerwowania. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś
go tak po prostu atakował. Wolał już jej nie stresować, wyczuł
pod opuszkami krople łez. Już zaczął żałować, że użył słowa
„dziwka”, lecz to było całkiem spontaniczne. Musiał w jakiś
sposób pohamować swój gniew. Ponadto był zmęczony i chciał
odpocząć.
🐬
Długo jej zeszło
korzystanie z łazienki. W międzyczasie John przygotowywał
spóźnione śniadanie. Za oknami panowała ponura pogoda, choć na
ten dzień zapowiadali więcej słońca. Cusack nie przejmował się
deszczem, czuł się dobrze, że miał przy sobie młodą kobietę.
Mógł spokojnie odpuścić sobie dręczenie się o tym, że Jennifer
dobrze bawiła się z nowym mężem. Gdy tylko postawił na stół
jedzenie, ujrzał blondynkę stojącą w progu wejścia do kuchni.
Patrzyła niepewnie na pisarza, odziana w obcisłe dżinsowe rurki
oraz bluzę.
- Już myślałem, że mi
uciekłaś – zażartował, ale jej nie było do śmiechu. Stała
patrząc na niego bez wyrazu twarzy. O czym mogła myśleć? O nocy,
w której nazwał ją dziwką, a to dlatego, że go ugryzła. A może
to słowo oznaczało, że była łatwa? Zdawało się, że miała
chęć użyć czegoś, co nadałoby się na rzucenie w pisarza.
Brunet obserwował co jakąś chwilę pracownicę Samuela – Nie
usiądziesz? - zapytał po dłuższej chwili.
- Zastanawiam się –
rzekła krótko.
- Nad czym, mała? -
zapytał.
- Nie wiesz? Nad tym, czy
zostałam dziwką, bo cię ugryzłam, czy dlatego, że ci weszłam
do łóżka … nie to ty mnie porwałeś do łóżka – powiedziała
bez emocji, choć zapewne w środku się aż gotowała.
- Przestań – zrobił
dziwną minę. Podszedł do niej – Powiedziałem tak, bo … sam
nie wiem … byłem przemęczony. Wybacz, nie chciałem cię urazić
– chwycił ją za rękę podciągając do siebie – Nigdy więcej
nie atakuj mnie.
- A ty nie ubliżaj mi –
wytknęła.
- Wybacz, skarbie –
szepnął. - Zachowałem się źle wobec ciebie. Naprawię to –
zamknął ją w swoich ramionach obdarowując pocałunkami.
- Zostaw mnie –
uwolniła się od niego – Asfalt miał rację, jesteś egoistą.
Może postawisz mnie w kącie i będę twoją żywą choinką, abyś
wiedział, że nie jesteś sam – mówiła patrząc mu w oczy. John
poczuł gniew, ale nie zareagował, by później nie żałować.
- Samuel nadmiernie się
wszystkimi troszczy, nawet szczurami w piwnicy – skomentował –
Jest wkurzony, bo dopiąłem swego z 1408, sądzi, że traktuję
ludzi jak przedmioty, a ty jeszcze go posłuchałaś – nie krył
oburzenia.
- Nasz wspólny dzień
zaczął się dość fajnie, prawda? - powiedziała z ironią –
Jako pisarz jesteś genialny, ale jako chociażby znajomy, jesteś
tragiczny. Myślisz, że możesz nazwać mnie dziwką, a na drugi
dzień zachowywać się, jakby nic się nie wydarzyło?
- Przesadziłem, wiem –
powiedział obejmując ją w pasie. Chyba zrozumiał, że uraził
kobietę – Samuel mnie trochę wkurwił swoją gadką, później
podczas lotu nie odzywałaś się do mnie, jakbym ci coś zrobił, a
w nocy mnie ugryzłaś w rękę. Wiem, że nie mam usprawiedliwienia
na to, ale może zacznijmy od początku, ok? - chyba mu zależało na
poprawie relacji.
- Byłam zestresowana tym
wszystkim – przyznała – Ale nie jęcz jak baba, że cię
ugryzłam – chwyciła go za rękę spoglądając, gdzie miał ślad.
Okazało się, że rana była niewielka. Morena się zaśmiała –
Może powinieneś jechać do szpitala na operację, co? -
zażartowała. Pisarz patrzył na nią z wyrzutem.
- Przestań – mruknął
– To jak?
- No nic … musimy ze
sobą wytrzymać ponad tydzień, prawda? - uśmiechnęła się.
🐬
Morena przeglądała
listy i pocztówki od fanów, którzy z nadzieją na odpowiedź
przysyłali do Cusacka mnóstwo korespondencji. Blondynka nie pytała
się go, czy mogła zajrzeć. Jemu jakoś to nie przeszkadzało.
Siedziała na łóżku z rozsypanymi kopertami różnego koloru i
wielkości. A John opierał się o ścianę patrząc na nią, co
robiła.
- Czytałeś? - zapytała.
- A jak myślisz? -
rzekł.
- Że nie –
odpowiedziała.
- No właśnie – zrobił
obojętną minę.
- Jesteś naprawdę
egoistyczny – powiedziała, na co John zbliżył się i przysiadł
na brzegu łóżka patrząc na nią poważnie.
- A ty jesteś ciekawska.
Zaglądasz w moje rzeczy. Może ja powinienem ci zajrzeć w majtki,
co? - powiedział z taką powagą, lecz Morena nie mogła wytrzymać
i zaśmiała się.
- Już mi zajrzałeś –
odpowiedziała mając chęć podroczyć się z nim.
- Chyba niedokładnie, bo
jesteś nadal taka wyrywna. Nie boisz się, że dosięgną cię
konsekwencje z powodu atakowania pisarza? - zapytał.
- A co może mi grozić?
Tutaj, przynajmniej teraz nie jesteś pisarzem … a zwykłym
facetem. Nie otaczają cię ochroniarze, nie wskakują wielbicielki
wydzierające mordą. Nie ma fotoreporterów, ani telewizji. W tej
chwili masz spokój, nikt cię nie dosięga – wytłumaczyła. Tym
razem Cusack się zaśmiał.
- Jestem i będę
pisarzem, gdziekolwiek. Może i nie mam osobistej ochrony, ale zawsze
mogę liczyć na pełną prywatność. Wiem, że spodziewałaś się,
że będę mieszkał w dużym domu z obsługą … Kiedyś miałem
większy dom, ale moja była go sprzedała. Tutaj żyje mi się wiele
lepiej. A jeśli chodzi o służących, ty świetnie sprawdzisz się
w ogarnięciu mojego mieszkania i nie tylko – posłał jej
szyderczy uśmiech, na co Morena rzuciła w niego poduszką.
- Mam wolne od sprzątania
– powiedziała. - Jeżeli przywiozłeś mnie do takich celów, to
grubo się pomyliłeś.
- A gdy cię poproszę –
posyłał jej uśmiech.
- Nigdy – zaczęła
zbierać listy z łóżka i wrzucała je do szuflady. Cusack chwycił
ją za rękę i przyciągnął do siebie, na co blondynka opadła w
jego ramiona. Musiała poczuć jego siłę w rękach, gdyż trzymał
ją w taki sposób, by się nie odsunęła. Przybliżył się do niej
jeszcze mocniej, by pocałować. Czekała na jego ruch, zauważył
to, gdy przestała się wyrywać. Złączyli się w pocałunku, a
wtedy wsunął dłoń pod jej bluzę głaszcząc jej ciało.
Popołudniem udali się
do niewielkiej knajpki, gdzie oprócz alkoholu można było zjeść
dość dobrą pizzę. Cusack nie był dobry w gotowaniu, tuż po
odejściu żony jadał obiady w restauracjach, oraz knajpach. Nie
chciał zadręczać Morenę obowiązkami domowymi, zabrał ją z
innych powodów do siebie.
Gdzieś w rogu
pomieszczenia siedzieli tuż obok siebie zajadając się pizzą.
Popijali przy tym coca-colę, a co jakąś chwilę rozmawiali ze sobą
o normalnych rzeczach. Morena była ciekawa nieopublikowanych
powieści, jakie pisarz trzymał w szufladzie. John obiecał jej, że
będzie miała wgląd, ale nie miał zamiaru od razu jej wszystkiego
pokazywać.
- Nie zaczepiają cię
tutaj? - zapytała. John spojrzał na nią. W pomieszczeniu siedziało
wiele osób, ale każdy był zajęty czymś. W tle leciała niegłośna
melodia świątecznych utworów, zaś nad oknami wisiały ozdóbki,
ale bez przepychu.
- Znają mnie … nie od
strony pisarza … to znaczy, często tu bywam. Gdyby mieli pięć
razy w tygodniu prosić mnie o zdjęcia i autografy straciliby we
mnie klienta – odpowiedział.
- Jadasz codziennie
pizzę? Boże kochany … nie jesteś gruby, gdzie te kalorie? -
zastanawiała się.
- Nie jadam codziennie
pizzy. Jutro będziemy jeść coś innego w całkiem innym miejscu –
wyjaśnił – A kalorie gubię, bo dużo ćwiczę na siłowni.
Teraz, gdy cię tu mam, odpuszczę siłkę na tydzień, ale później
znowu powrócę do treningu. Poza tym są święta … których
nienawidzę – opowiedział.
- Ja też nie przepadam
za świętami … a to ze względu, że nie mam rodziny, z którą
mogłabym przysiąść przy jednym stole, zjeść wspólnie kolację
i rozpakować prezenty. Ogólnie przestałam praktykować Boże
Narodzenie. W Delfinie bywałam na zwykłych kolacjach, nie
zostawałam na przedstawieniach świątecznych, ani śpiewaniu kolęd
– opowiedziała. John poczuł się, że nie był sam. Miał podobną
sytuację, też nie miał z kim przysiąść przy stole. Jennifer nie
interesowała się, że nie miał z kim spędzić świąt. Nawet nie
przysłała kartki z życzeniami.
- Więc … nie będzie
kłótni, kto ubiera choinkę – zaśmiał się, by całkiem nie
popaść w smutek. Ten tydzień planował się tylko cieszyć i
dobrze bawić.
- Raczej nie …
Najbardziej wkurza mnie choinka, jaką Samuel postawił na holu. Nie
to, że jest delikatnie krzywa, to w dodatku ma na sobie zbyt wiele
ozdób, a ludzie robią przy niej zdjęcia – opowiedziała
powracając do zjedzenia swojego kawałka pizzy.
- Samuel – westchnął.
- Prawie by nie dopuścił do naszych wspólnych świąt, prawda? -
uśmiechnął się do niej.
- Tak – zgodziła się
z nim. - Ale cieszę się, że te święta są wyjątkowe, bo spędzam
je z tobą – wyznała.
🐬
Dzień jeszcze się nie
skończył, a Morena zdążyła się rozluźnić przy pisarzu. Oboje
spędzali końcówkę dnia na plaży, gdzie popijali wino dobrej
jakości. John obejmował swoją zdobycz, która – na całe
szczęście – miała dobry humor i nie wspominała o nocnej akcji.
Z butelki ubywało coraz więcej trunku, a blondynka wydawała się
już dość rozluźniona poprzez alkohol. Wypiła znacznie więcej,
niż John. Pisarz zastanawiał się, czy w Delfinie alkoholizm był
lubiany przez wszystkich pracowników, czy Samuel celowo ich upijał
niby czarną herbatką. Nie uważał Moreny za alkoholiczki, lecz
Samuela. Pokojówka mogła zaciągnąć się – ewidentnie –
poprzez stres jaki przeżywała będąc w nowym miejscu. John nie
wykrył w niej dziwnego zachowania. Jak na delikatnie mówiąc upitą,
nie zachowywała się nagannie i nie podnosiła głosu wypowiadając
się na jakiś temat. Jeżeli się śmiała, to również nie
wrzeszcząc. Być może pilnowała się, choć wino dostatecznie ją
otuliło od środka.
Pozwalał jej na kolejne
łyki, które łapczywie połykała. Pogładził ją po włosach, po
czym złożył pocałunek na czole.
- Tylko mi się nie upij
– chciał zabrać od niej butelkę, lecz kobieta przycisnęła ją
do siebie – Daj łyka – odezwał się, gdyż nie chciał jej siłą
zabierać alkoholu.
- Masz bardzo dobre wino
– skomentowała rozluźniając ścisk na szklanej butelce, wtedy
pisarz mógł ją odebrać i upił mały łyk.
- Stało dwa lata w
spiżarce – rzekł – Mogło nabrać mocy urzędowej –
zażartował, na co ona posłała mu uśmiech. Pogładził dziewczynę
po ramieniu nie mając zamiaru odsuwać się od niej. Czuł jej
ciepło, zaangażowanie. Pomimo krótkich kłótni, polubił jej
dziwaczny charakter. Mógł stwierdzić, że dużo zawiniła praca w
Hotelu Delphi. Skoro wiedział, że Morena od kilku lat nie
świętowała Bożego Narodzenia poza hotelem, mógł wiele sobie
wyobrazić, co działo się w jej głowie.
- Nie piłeś wina, skoro
tyle stało? - zapytała oplatając z nim dłonie. Jej palce były
drobne w porównaniu z jego. Gdyby teraz mocno ścisnął, połamałby
jej kości. Nie miał zamiaru zadawać jej ból, nie czuł potrzeby
bicia kobiet. Nawet z Jennifer się nie szarpał, może raz, gdy
zaatakowała go tuż po śmierci córeczki.
- Nie miałem okazji …
tuż po rozwodzie wino zostało u mnie. Ona nie chciała nic, co było
ode mnie. Przestałem robić domową robótkę tego alkoholu, gdyż
mam wiele flaszek, które czekają na takie okazje, jak ta –
przejechał opuszkami palców po jej dłoni. Poczuł jak delikatnie
zadrżała.
- Dziwna – rzekła –
Nie rozumiem, jak mogła od ciebie odejść. Ja bym tego nie zrobiła
… Mam wrażenie, że obwinia ciebie o śmierć córki – stąpała
po niebezpiecznej krawędzi. John nie lubił rozmawiać o Katie. To
przywoływało wiele przykrych wspomnień. Patrzył poważnie na
Morenę, ale nie mógł tak po prostu na nią nakrzyczeć. Nie znała
go na tyle, by wiedzieć o nim, co lubi, a czego nienawidzi.
- Możemy nie rozmawiać
o mojej córce? - zapytał. Nie chciał się na nią wydzierać. Była
bezbronna, całkiem zależna od niego – Nie musimy gadać o mojej
byłej, ok? - dodał.
- Wybacz – rzekła.
Pomimo alkoholu wyglądała na nieco zmieszaną tą sytuacją. Pisarz
nie chciał ją dopuścić do swoich prywatnych życiowych spraw. Nie
miała z tym nic wspólnego i tak miało pozostać. Poczuł
szarpnięcie butelki, chciała upić kolejne łyki, lecz Cusack
zakorkował wino i odstawił za siebie.
- Wystarczy –
powiedział. - Nie mam zamiaru nosić cię na rękach do samego domu.
- Nie dziwi mnie to –
prychnęła – Co innego gdybym była na takim samym szczeblu
życiowym, co ty – dopowiedziała. John westchnął nie mając
pojęcia co jej odpowiedzieć. Nie myślał, by jej przypinać
kategorię, a nawet nie śnił, by traktować ją gorzej. Spojrzał w
jej niebieskie oczy, które lśniły. Wyglądała na zmęczoną, ale
i delikatnie pobudzoną.
- Co ty pieprzysz –
zaczął. - Nie mam zamiaru cię klasyfikować … po prostu nie mam
w zwyczaju nosić kobiet na rękach, czy ty nie rozumiesz? Poza tym,
masz nóżki i potrafisz sama chodzić. Wracamy do mnie – rozejrzał
się dookoła. Z oddali było widać paru ludzi, którzy spacerowali
po plaży. Nikt się nie kąpał, gdyż trwała zima, choć śnieg
nie padał tu jeszcze w tym roku. Plaża o tej porze przypominał
pustkowie. John jednak nie miał nic przeciwko temu, czuł, że nikt
nie mógł mu przeszkodzić w spędzaniu czasu z kobietą, którą
sobie przywłaszczył.
🐬 Chapter 15 napisany z mojej wyobraźni.
Heja hou! I co myślicie o tym rozdziale? Mam nadzieję, że znośny. Kolejny za półtora tygodnia. Wczoraj był film The Raven (Kruk Zagadka zbrodni), który polecam, może nie tak mocno co inne produkcje, w których jest Cusack, no ale wart obejrzenia jednak :) Poniżej foto z filmu:
screen movie "The Raven" |
Yghmmm....zapomniałam wspomnieć xD że 22 lipca o 19:00 na Tvn 7 będzie "Facet z ogłoszenia". Tak tak ...again :) Nie wiem, czy się pomylili czy nie, ale i tak będę oglądała, bo cóż mi tam :)
Witaj!
OdpowiedzUsuńJestem dzisiaj wcześniee jak kura gdakająca. ;P Rozdział nowy dodam prawdopodobnie jutro, może jeszcze dzisiaj. Dzień młody. Tylko prosiłabym o powiadamianie na poczcie, bo i tak najpierw tam wchodzę, a dopiero później na bloga, jeśli to konieczne.
Spadłam z windy - no taka kupa śmiechu. Morena nazwała Cusacka zboczeńczem po tym, jak on ją rozebrał, gdy była pod wpływem pigułki nasennej, facet sam wyskoczył z ciuchów i się dziwi, dlaczego kobieta się tak zachowuje? Na dodatek obstawia, że to z powodu koszmaru, dlatego, że mogła przejmować się lotem. O.0 John, jeśli chcesz zrobić coś wbrew woli Moreny, po prostu skombinuj skopolaminę. Nie wiem, jak to zrobisz, szczególnie na wakacjach *dobra, wiem, że to święta, ale wyjechali, no ;D*, ale radzę ci mnie posłuchać. Przynajmniej wtedy Morena cię nie ugryzie. ;D
Wyobraziłam sobie, jak Cusack jedzie do szpitala z taką małą raną (wprawdzie nie napisałaś, jaką dokładnie, lecz się domyślam), nikt nie bierze go na poważnie, a potem on ryczy na wszystkich, że lenie patentowane, których nie obchodzi stan zdrowia pacjentów, na co podchodzi jeden z lekarzy i ostentacyjnie gryzie się w rękę, po czym stwierdza, że taka rana nawet nie boli, a jak coś nie boli, nie zagraża życiu i zdrowiu. Hahahaha, to byłoby niezłe.
Czyli John chce, aby Morena mu sprzątała, hahahha, nawet kiedy ta ma wolne od sprzątania, hahahha. Paparazzi i tak dosięgną parę.
Dobry ten tekst o majtkach.
Aż mi się przypomniała sytuacja po otrzymaniu świadectw. Mamy nie było od rana i do nas zadzwoniła, gdy jedliśmy obiad, a tata zażartował (tym swoim poważnym głosem): ,,świadectwo jest, jedzenie jest, wino jest, Ola traci kontakt z rzeczywistością...”.
,,Nie rozumiem, jak mogła od ciebie odejść. Ja bym tego nie zrobiła.” No i proszę, znowu się uśmiecham jak głupia do ekranu. Haha, kilka razy się już uśmiechałam do tego ekranu.
Ja chcę nad morze zimą! (;
Pewnie, że znośny, haha. W porządku, tylko popraw początek - chodzi o zdanie ,,w tej chwili mogły zadziałać”. Albo wykasuj to zdanie całkowicie albo zmień ,,tej” na ,,tamtej”.
Tia, szkoda, że nie wiesz, ile razy powtarzają niektóre programy na Discovery Science na przykład. Pewnie się nie pomylili co do ,,Faceta z ogłoszenia”.
Czekam cierpliwie na kolejny rozdział, co jest jasne jak piasek, taki żółty, pustynny.
Nie rozumiem tylko, dlaczego Cusack najpierw ma emocje, obchodzi go Morena, by za chwilę traktować ją jako przedmiot.
UsuńHejooo! To w końcu ja:D Rozdział niczego sobie tylko trochę zaczyna drażnić mnie rozchwianie emocjonalne Johna,szczególnie w stosunku do Moreny.No i te ich akcje w łóżku,po prostu mega,zawsze się uśmiecham gdy czytam te momenty:)Zmykam zaliczyć kolejne zaległe rozdziały, aha wkradło ci się kilka literówek to tak na marginesie;)
OdpowiedzUsuń