29 lipca 2017

Chapter 16

Prowadził ją do domu trzymając za rękę. Morena chwiejnie szła przed siebie, ale miała świadomość tego, co wokół niej się działo. John trzymał w drugiej ręce prawie pustą butelkę. Nie chciał, by blondynka się upiła. Nie miałby z niej nic, poza sprzątaniem zarzyganej pościeli. A nie chciał tego doczekać. Cusack mieszkał kawałek drogi od plaży, lecz nie miał przy sobie auta. Gdy spożywał alkohol, nie tykał się kluczyków.
Miał pewność, że spacer dobrze mu zrobi, a jej bardziej. Zdawało mu się, że ciągnął ją za sobą.
- Idź normalnie, nie ociągaj się – zwrócił jej uwagę – Bo ci wrzucę pająka za koszulkę – zażartował.
- Czuj się – mruknęła. Być może zaczęła żałować, że opowiedziała mu o swoich słabościach. Przyjemny chłodny wiatr zaczął nieco się nasilać. Jak na zimę, było tu znacznie cieplej, niż w Nowym Jorku. Morena popatrzyła na Johna, to na ludzi, których mijała z nim. Nie zwracali uwagi na pisarza zagadani o swoich sprawach. Cusack czuł się wyluzowany, nie dbał o to, że ktoś mógł go zobaczyć z pokojówką. Tutaj nikt jej nie znał i nie wiedział, gdzie pracowała. Również fałszywe imię zapisane w przewodniku o 1408 ratowało sytuację, gdyby ktoś drążył na temat Moreny. Miał prawo do zapoznawania partnerek życiowych, szczególnie, gdy Jennifer lekko ułożyła swoje życie na nowo. Zapomniał, kiedy ostatnio widział ją na cmentarzu przy grobie córki. Jennifer zjawiała się wtedy, gdy go nie było. Robiła to celowo, by niepotrzebnie się z nim nie spotykać. Dbała o nową życiową drogę, jaką sobie wybrała. John czuł jeszcze ból, ale wiedział, że nie miało sensu patrzeć wstecz. Przy Morenie czuł się spokojniejszy i już tak intensywnie nie myślał o byłej żonie.
🐬
Chciał ją zaciągnąć pod prysznic, gdy sam się rozebrał prawie do naga. Udało mu się wciągnąć ją do łazienki, lecz blondynka liczyła na ucieczkę. Zamknął drzwi od środka powodując, że w niej nastała chwilowa niepewność. Prawdopodobnie po raz kolejny wywołał osaczenie, którego wolała unikać. Przycisnął ją do ściany obłożonej zielonymi kafelkami błądząc koniuszkiem języka po szyi. Na chwilę stała w bezruchu czerpiąc przyjemność z jego dotyku.
- Chcesz tego, skarbie – wyszeptał, na co zadrżała – Pragniesz mnie – nie przerywał pieszczot, by usidlić swoją zdobycz. Zdjął z niej bluzę, koszulkę i zajął się odpinaniem spodni. Morena nie reagowała, pozwalała mu na to, aż została na samej bieliźnie – Jesteś taka słodka – popatrzył na nią. Momentalnie zbliżyła się do niego tuląc. Zamknął ją w swoich objęciach, lecz to za długo nie trwało. Chwycił ją za ramię i wszedł pod prysznic. Wiedział, że brakowało jej czułości. Była taka bezbronna, a gdyby chciała uciec, nie udałoby jej się . Miał świadomość, że kochała się w nim i to powodowało, że pozwalała na takie traktowanie.
Ciepła woda otulała dwa złączone ciała, które przylegały do siebie. Kobieta wtulała swą twarz w jego szyję zapewne czując zawstydzenie. Wyczuł, że krępowało ją to, iż stała przed nim pozbawiona wszelakich ubrań. To była ich pierwsza wspólna kąpiel. John nie chciał wypuścić ukochanej zbyt szybko. Woda leciała na nich z góry obmywając spocone ciała. Odgarnął mokre kosmyki włosów z jej delikatnej twarzy, po czym złożył kilka czułych pocałunków. Lubił w niej to, że spokojnie poddawała się przyjmując pieszczoty. Brakowało mu kobiety, odkąd stracił Jennifer, a Morena uzupełniała jego pustki. Rękoma błądził po jej ciele, powodując, że miała dreszcze. Pomimo tego, że nie uciekała, robiła wrażenie zbyt spokojnej. Cusack chwycił ją stanowczo i spojrzał w jej oczy.
- Skarbie – wyszeptał – Spełnisz moje zachcianki – ucałował ją w czoło dając do zrozumienia, że będzie czułym wobec niej.

Odsunął ją od siebie, by okryć własnym ciałem. Blondynka szukała odpowiedniego miejsca, by wtulić twarz, on poczuł to ciepło. John zauważył, że drżała być może z zimna. Zapomniał o odkręceniu ogrzewania, przez co w pracowni nie było zbyt ciepło. Składał pocałunki na jej policzkach, ustach, szyi. Objął mocno okrywając sobą. Poczuł, że pod kołdrą zrobiło się nagle ciepło.
Nie wyglądała na taką, którą dorwał choć cień snu. Leżała spokojnie pod nim, zapewne poddając się. Nieudana próba wtulenia się w cokolwiek spowodowała, że John popatrzył na nią z ciepłem. Widział w niej zagubioną istotę, która nie wiedziała co zrobić, by nie wyszło źle. Przyzwyczajał ją do siebie, do pocałunków, pieszczot. Nie zastanawiał się, że za tydzień rozstanie się z nią. Czy odnajdzie się bez niej? Być może … Gorzej było z nią.
Sobotnia noc nadeszła dość szybko, a w pomieszczeniu zapanowała całkowita szarość. John obdarowywał pocałunkami swoją ukochaną. Lizał jej kobiece krągłości, blondynka przygryzła wargę patrząc gdzieś w jeden punkt. Cusack spoglądał na jej twarz jednocześnie masując jej piersi. Poczuł ogromne podniecenie, chęć posiadania tej kobiety. Jennifer nie była taka spokojna w łóżku – przeszło przez jego myśl. Ona jest inna, tylko moja – znów te myśli. Powrócił do pocałunków wyczuwając metaliczny posmak krwi. Morena miała delikatnie rozciętą wargę, którą sobie niechcący przegryzła. Pisarz polizał koniuszkiem języka malutką rankę, po czym pogładził ją po policzku.
- Zrobisz coś dla mnie, skarbie – wyszeptał jej do ucha. Obserwowała go, ale była na tyle podniecona, że nie odzywała się. To nie przeszkadzało Johnowi, który wykorzystując swoją siłę przekręcił dziewczynę, która już po chwili leżała tyłem do niego z wtuloną twarzą w poduszkę. Opuszkami palców przejechał po delikatnej skórze na plecach. Powtarzał czynność kilkakrotnie, gdy nagle palcami zanurzył między uda swojej kobiety. Pogładził odczuwając, że miejsce było dość wilgotne, gdy nagle wsunął dwa palce zagłębiając je jak najdalej. Usłyszał cichy jęk blondynki. Złożył pocałunek na jej pośladku, a wtedy jego ręce spoczęły na jej biodrach. Delikatnie je uniósł, rozchylił uda powodując łatwiejszy dostęp. Gdy był już gotowy, wszedł w nią powoli odczuwając pierwsze doznania. Usłyszał jej kolejny cichy jęk. Wiedział, że nie tylko sobie dogadzał, ale i również jej.
Kolejne pchnięcia były pewniejsze, mocniejsze i szybsze. John całkowicie poddał się temu, co robił. Brał swoją partnerkę od tyłu powodując, że zaczęła wydalać z siebie jęki, które były nieco stłumione. Próbowała je powstrzymywać tuląc twarz w poduszkę. Pisarz nie tracił czasu. Wyczuł samą przyjemność, gdy wykonywał mocniejsze pchnięcia. Dyszał podniecony, mógł wreszcie ugasić swoje pragnienia na tej niewinnej kobiecie, która była w nim zakochana. Wyjął swoją męskość, by zmienić pozycję. Zdezorientowana Morena nie spodziewała się kontynuacji. Miała wilgotne ciało, lepka maź spływała z jej kobiecości. John chwycił blondynkę i położył na plecy. Mógł na nią wejść i dokończyć to, co zaczął. Ponownie w nią wszedł stanowczym pchnięciem na co usłyszał jej okrzyk podniecenia. Tak bardzo pragnął w niej skończyć, ale wiedział, że nie mógł bez zabezpieczenia się z nią kochać. Pomrukiwał co jakąś chwilę składając pocałunek na jej ustach. Pachniała seksem, podnieceniem, a przede wszystkim nim samym. Czuł się ważny mając ją pod sobą. Pojękiwała, próbowała zepchnąć z siebie pisarza, gdyż odczuwała, że miała już dość. Cusack przetrzymał ją i stanowczymi ruchami doszedł do końca opadając na nią.
🐬
Spoglądał na nią ciemnymi oczami. Zauważył, że udawała ze snem. Leżała wtulona w niego, ogrzewając własnym ciałem. Cusack czuł jej bicie serca, oraz spokojny oddech. Zdradziło ją lekkie uchylenie powiek. Zdawało się, że jej zależało, by uważał iż jeszcze spała. John nie miał zamiaru pozwolić jej na udawane spanie.
- Wiem, że nie śpisz – odezwał się głaszcząc jej lekko potargane włosy.
- Chcę trochę poleżeć u twego boku – mówiła cichym głosem. Zrozumiał, że brakowało jej bliskości, a chciała jeszcze skorzystać z tego, że leżał przy niej.
- Musisz o czymś wiedzieć – zaczął – Nie jesteś czyjaś, a moja. I nie masz się z nikim pieprzyć. Nie chciałabyś, gdybym się o tym dowiedział – powiedział stanowczo, ale bez podnoszenia głosu. Morena skierowała spojrzenie na jego twarz. Wyglądała na oburzoną, jak i lekko zawiedzioną postawą pisarza.
- Masz rację … nie jestem czyjaś – rzekła – I też nie przynależę do ciebie – dopowiedziała. John złożył pocałunek na jej ustach, po czym tak po prostu klepnął w jej pośladek.
- Nie zaprzeczysz, że lgniesz do mnie. Podświadomie wiesz, że już należysz do mnie. Gdyby to, co się wydarzyło w Delphi nic nie znaczyło dla ciebie, nie byłoby cię tu, a przede wszystkim nie kochałabyś się we mnie – powiedział – To jak?
- Jesteś pieprzonym draniem … którego kocham – przyznała się – Ale nie traktuj mnie tak, jakbym miała za chwilę puszczać się z innym. Nie jestem taka … Nie mogłabym cię … zdradzić, jeśli tak to mogę nazwać, bo nawet nie wiem, na czym polega nasza relacja – John zauważył rumieńce na jej policzkach. Wiedział, że miała rację. Nie mogłaby iść z innym do łóżka. Nie po tym, jak przywiązała się do niego, okazując swoje zainteresowanie.
- Dopiero się poznajemy, a już cię lubię – stwierdził – Wystarczy, że moja była żona pieprzy się z jakimś adwokacikiem – zdradził. To go bolało, ale i tak czuł satysfakcję, że miał przy sobie kobietę, która go nie zostawi. Widział w jej oczach wiele miłości, naiwności, jak i zaangażowania.
Ona nie jest Jennifer – pomyślał. Nie ucieknie do innego. Bo nikt inny nie zajmie się nią, tak jak ja.
- A ty się pieprzysz ze mną – nie kryła zawstydzenia używając tego słowa.
- Dobrze ci było, prawda? - zapytał
- Tak – odpowiedziała. Poczuła, jak złożył pocałunek na jej policzku.
🐬
Niedzielny dzień zaczął się od spóźnionego śniadania, które było łączone z obiadem. Pisarz zabrał swoją towarzyszkę do restauracji, w której razem z nią zjadł obiad. Nie poruszał tematu o nocnych zabawach, wydawał się taki jakby wczorajsza noc nie miała miejsca.
Później zabrał towarzyszkę na spacer po plaży, tym razem bez alkoholu. Rozmowa nie kręciła się wokół nich samych, a 1408.
- Nie mogę wchodzić do gabinetu Jacksona bez jego wiedzy. Zwolni mnie, gdy tylko przyłapie, jak szperam po jego rzeczach – mówiła. John nie chciał słuchać tego, wolał usłyszeć stanowczą odpowiedź.
- To będzie szybka akcja … wiem, gdzie może ukrywać klucz – powiedział – Zresztą … skoro tak się boisz go, to pomożesz mi wejść do Delphi po cichu. Spróbuję otworzyć drzwi swoim sposobem.
- Nie jestem za tym, abyś tam wchodził – zaczęła – Miałeś skończyć z duchami.
- Ty nic nie rozumiesz … Minęło trochę czasu, od momentu, w którym opuściłem 1408. Przy pisaniu opowieści przypomniałem sobie kilka istotnych rzeczy. Tam duchy nie istnieją, ani demony … to psychika wywołuje pewne sytuacje jakie niby dzieją się w pokoju. Nie przeczę, że 1408 jest niezwyczajny, ale … ktoś postarał się, aby to 1408 był przeklęty, a Delphi zyskał swoją atrakcję turystyczną – wyjaśniał.
- Tak … tyle, że ta atrakcja turystyczna jest zamknięta, niedostępna dla ludzi. Ty byłeś wyjątkiem – mówiła. John wyczuł, że była przekonana o siłach paranormalnych. Cusack nie wierzył w bzdury. Miał swoją teorię na temat zamarzniętego pomieszczenia, które nagle „usunęło” zaśnieżenie i chłód w mgnieniu oka.
- Spróbuj chociaż wziąć w grafik sprzątanie biura Samuela, ok? - zaproponował. Popatrzyła na niego nieco dziwnie.
- Nie mogę. Nigdy mu tam nie sprzątałam. Od tego jest ktoś zupełnie inny. Ten numer nie przejdzie – rzekła. John na chwilę się zamyślił.
- A przejścia wentylacyjne? - nie odpuszczał.
- Są wszędzie … ale Samuel lubi godzinami siedzieć w gabinecie ze swoimi gośćmi. Nawet, gdyby udało ci się wejść do gabinetu po klucz, to prędzej czy później Samuel wszedłby do pomieszczenia i na 89 procent cię przyłapał – nie podobał jej się ten pomysł.
- Tu nie tylko chodzi o klucz … Samuel coś ukrywa i wiem, że tu chodzi o 1408 – przyznał – Muszę poznać prawdę i wiem, że tą prawdą nie jest grasujący duch.
- Możemy przez ten czas nie rozmawiać o 1408? Czasem miewam koszmary związane z tym pokojem – przyznała. John popatrzył na nią.
- Powrócimy do tego tematu … zedrę Samuelowi z twarzy uśmieszek – powiedział. Zatrzymali się na moment tuż przy brzegu wody. Pisarz spojrzał Morenie w oczy – Pomożesz mi. Zrobisz dla mnie wiele.
- Nie wiem, czy – nie dał jej dokończyć.
- Przestań mówić „nie wiem”, a zacznij mnie słuchać! Masz dla mnie coś zrobić i wykonasz to dla mnie, rozumiesz? - chwycił ją przyciskając do siebie.
- Tam łazi Święty Mikołaj – zauważyła w oddali przebierańca.
- Mam w dupie jakiegoś zesranego Mikołaja – krzyczał na nią – Do końca twojego urlopu rozruszam cię, że na każde moje polecanie powiesz „tak” - dodał nieco spokojniejszym głosem. Blondynka patrzyła na niego poważnie, wiedział, że przegiął, ale nie mógł inaczej. Tuż przy nich pojawił się siwy brodacz z czerwonym niewielkim workiem. Gdyby nie jego widok, pisarz zapomniałby zupełnie o świętach. Może i nawet nie chciał o nich pamiętać.
- Ho, ho, ho – odezwał się. Morena uśmiechała się do niego, a John patrzył poważnie, jak na klauna, który w dzieciństwie go straszył – Wesołych Świąt – odezwał się ponownie brodacz. John wypuścił blondynkę z ramion mając chęć odejść, lecz przebieraniec zanurzył rękę w worku i wyjął pocztówkę. Przekazał ją pisarzowi i odwrócił się tak nagle oddalając się od nich. Cusack popatrzył na Mikołaja, który podskakiwał nucąc świąteczną piosenkę. Wziął go za klauna wypuszczonego z cyrku.
- Co on ci dał? - usłyszał Morenę, która ponownie się do niego zbliżyła. John spojrzał na widokówkę, na której był Hotel Delphi, a na odwrocie napis „club gothic midnight”. Oboje spojrzeli na siebie, to na przebierańca, który już był daleko. Święty Mikołaj wykorzystał sytuację, aby odsunąć się od pary, która zajęła się tajemniczą widokówką. John nie widział sensu, by za nim biegnąć. Nie chciał się upokarzać.
- Co to kurwa ma być? - zastanawiał się – Już druga kartka dotycząca tego clubu.
- Spodziewam się, że komuś zależy, abyś tam pojechał … Lepiej zostaw to w spokoju, bo jeszcze coś ci się przytrafi – radziła.
- Przymknij się! Nie będziesz mi mówiła, co mam robić – uniósł na nią głos, na co blondynka odsunęła się od niego i odwróciła idąc gdzieś dalej od niego – Wybacz, skarbie – chwycił ją za rękę i pociągnął w swoją stronę – Nie uciekaj – dopowiedział – Patrz na mnie jak do ciebie mówię.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytała patrząc w jego ciemnobrązowe oczy. John zauważył, że łzy ciskały jej się do oczu – Jesteś paskudny, zarozumiały, cyniczny i – nie wiedziała, co jeszcze dopowiedzieć. Próbowała wyswobodzić swoją dłoń, ale on tylko ją ścisnął.
- Przestań, mała – rzekł – Idziemy do mnie.
🐬
Droga do domu trwała w milczeniu. Pisarz trochę żałował, że nie wypytał przebierańca o pocztówkę, ale domyślał się, że ten ktoś musiał użyć Mikołaja, bo sam z pewnością nie odważyłby się podejść. Cusack podarł pocztówkę na kilkanaście części, po czym wyrzucił do przypadkowego śmietnika. Morena szła blisko niego, milczała całkiem zamyślona. Pisarz nie wiedział, jak do niej się odezwać. Nie chciał wysłuchiwać jej narzekań. Pragnął ujrzeć jej uśmiech na twarzy, byleby się już nie smuciła i nie ględziła mu na rozum.
Gdy znaleźli się w mieszkaniu, mógł tak po prostu ją pozostawić samej sobie. Jednak zauważył, że była skrępowana. Nie mogła odnaleźć miejsca, jakby błądziła. Niepewnie zasiadła na starym fotelu nawet nie patrząc na niego. John chciał przerwać to milczenie, które okazało się gorsze, od jej marudzenia. Przysiadł na brzegu fotela gładząc kobiecie włosy. Poczuł jak zadrżała, ale nie wycofała się nawet.
- Chyba nie będziemy się kłócić o jakiś parszywy pokój? - zapytał. Jej spojrzenie skierowało się na jego twarz.
- Słucham? - zaczęła – To ty uparłeś się na 1408. Dasz się sprowokować jakiemuś debilowi? Zostaw to w spokoju – radziła. Wyczuł z jej strony zaangażowanie. Inna na jej miejscu odpuściłaby go sobie, ale ta kobieta jednak nadal walczyła. John zaczął w niej widzieć wiele cech, które polubił. Morena wydawała się być całkiem przejęta jego życiem – A ten cały przebieraniec zapewne był twoim prześladowcą.
- Mogę olać tamten club, ale na pewno nie 1408, a wiesz czemu? By udowodnić Samuelowi, że 1408 to zwykły straszak skonstruowany dla turystów – wytłumaczył.
- Ok … i tak wiem, że cię do niczego nie przekonam – wyglądała na zmęczoną.



________________________________________





🐬 Chapter 16 napisany z mojej wyobraźni. 

zdj. grupowe / film Facet z ogłoszenia

Heja! I mamy już 16 rozdział za sobą ... xD Jeszcze na początku roku twierdziłam, że do końca lipca ogarnę to opowiadanie, ale jak widać - jestem daleko w polu xD więc co do daty zakończeń już sie nie udzielam :) Ostatnio była komedia Facet z ogłoszenia i oczywiście obejrzałam. W sumie nawet o dobrej porze, bo o 19:00 ... i ten cytat odnośnie postaci, ktorą grał Cusack " mityczne stworzenie" xD 
I oczywiście beka w domu, bo każdy próbował ułożyć kostkę rubika, no mi się udało jedną ściankę ułożyć, ale z resztą to już problem, bo co przekręcałam kostkę, to rozwalałam tą jedną ułożoną stronę xD reszta tez miewała podobne problemy z kostką xD hehehe ... :) nie wiem, tak nas wszystkich tknęło ... skoro kostka sobie stała w zasięgu ręki :) 

film Kruk Zagadka Zbrodni
Zapomniałam wspomnieć, że ... po 20. sierpnia będzie premiera filmu Pakt Krwi na DVD. Nie miałam możliwości być w kinie na tym filmie, więc sobie sprawię na dvd. Hue hue :P I dziękuję czytającym, że jakoś wytrzymują ze mną, a raczej z moim opowiadaniem :)
Ach ... wczoraj online oglądałam film "Mapy Gwiazd" i szczerze mówiąc ... mam mieszane odczucia, co do tego filmu. Trochę popier**ny film.
Kolejny post już w sierpniu, byeee. 

5 komentarzy:

  1. Witam i o zdrowie pytam! (•:
    Za najciekawszy fragment uznaję moment, kiedy to Cusack obmyśla, jak się dostać do gabinetu Samuela. Faktycznie Jackson mógł jakoś stworzyć sytuacje paranormalne. Rozbroił mnie ten Mikołaj. I ja zapomniałam, że tu są święta i tak sobie myślę ,,co, u diabła z rogami pieczonymi?”. Ciekawa jestem, w jaki sposób zdobędą klucz. Według mnie Cusack powinien użyć swoich metod do otworzenia drzwi lub przekupić kogoś, kto faktycznie sprząta gabinet Samuela, by wykradł klucz. Ale i tak ten się pewnie dowie, że ktoś u niego szperał, skoro w gabinecie swoim przesiaduje przez większość czasu z gośćmi. Może ma nawet kamery, hahhahha. Pewnie wcześniej ktoś zostanie nakryty niż dowiemy się, co istotnie dzieje się w pokoju.
    Skoro piszesz opowiadanie po polsku, które nie opowiada dziejów osób mówiących po polsku, trzeba było po prostu napisać ,,Wesołych świąt” zamiast ,,Merry Christmas”. Każdy w domyśle wie, że Mikołaj zwrócił się do nich po angielsku, chyba że konwersują w innym języku, a ja biedna nic nie wiem. ;p Tak samo z tym klubem. K - nie ,,c”. John i tak do niego nie pojedzie. :( Chyba że zawloką go siłą. To byłby interesujący rozwój wydarzeń. ;D
    Sądziłam, że Morena w końcu ucieknie z tej łazienki, a tu nie, John chciał ją pod prysznicem, to ją miał pod prysznicem przy odpowiednim podejściu. Morena jest zbyt uległa. Ciekawe, dlaczego. Czy tak desperacko szuka faceta, że zaakceptuje każdego? Bo wydaje jej się, że lepiej być z pisarzem, choć ten źle ją traktuje, niż z kimkolwiek innym?
    Scena seksu przypominała mi nieco tortury. Morena ma dość, ale John jeszcze nie, więc robi, co chce, jak ze szmacianą lalką. I jej rozkazuje przy różnych sposobnościach.
    Haha, ciekawa jestem, co by blondynka zrobiła, gdyby miała do czynienia ze mną w ciągu swoich młodych lat. Czasem wsadzałam pająki do słoików, o czym Ci kiedyś już opowiadałam. A co do wymiotów, przypomniało mi się, jak kiedyś zjadłam uszka ze sklepu. Za pierwszym razem myślałam, że to coś jednorazowego - brzuch mi dokuczał i tyle. Za drugim razem pojawiły się wymioty. Nie wiem, czego oni tam dodają. Wymiotowałam chyba ze trzy razy w życiu, więc pewnie nic dobrego. Nie widzimy, co dokładnie znajduje się we farszu i taki klops.
    ,, - Chcesz tego, skarbie – wyszeptał, na co zadrżała – Pragniesz mnie...” W tego typu konstrukcjach zauważyłam drobne błędy. Wstaw kropkę po czasowniku ,,zadrżała”.
    ,,Cusack czuł się na wyluzowanego.” Ee... bardzo dziwna konstrukcja i raczej nie jest poprawna, ale jeśli dowiem się, że jest, zwracam honor. ,,Cusack czuł się wyluzowany.” Nie lepiej?
    A co widać na tym polu? Próbuję sobie zwizualizować.
    Ja nie mam w domu kostki rubika, raz jednak układałam kostkę koleżanki. Dawać mi tę kostkę! ;D Nową, nie koleżanki, hahahh. Nie jestem złodziejką i zła nie czynię.
    Z Tobą jest łatwo wytrzymać. Nie sprawiasz wrażenia osoby niestabilnej emocjonalnie, o ile można takie wrażenie sprawiać w internecie. Jest to wysoce wątpliwe, haha.
    Ciekawy tytuł, zresztą mi się podoba wszystko, co ma gwiazdę w tytule. ;p Powalony, w jakim sensie? Mam to obejrzeć?
    Ja opublikuję coś nowego dopiero za około trzy tygodnie, a tymczasem zapraszam na nowy rozdział. Nie musisz się spieszyć oczywiście. (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co mogłam, poprawiłam.
      Porządnym betowaniem zajmę się gdy to skończę pisać xD bo teraz mi się zwyczajnie nie chce.

      Usuń
    2. Ja wolę robić wszystko od razu, bo potem nie chce mi się podwójnie, a niestety nie posiadam wystarczającej wiedzy, aby się sklonować. Nie wspominając o tym, że wiedza na temat jak sklonować ludzi by mogła wiele nie pomóc. Musiałabym jeszcze wiedzieć, jak sprawić, by mózg drugiej osoby działał jak mój własny i się nie zbuntował, hahahha.
      Ale szanuję Twoją decyzję. (:

      Usuń
    3. Hahaha :) Może lepiej pozostawić klonowanie w spokoju :)
      Oczywiście to wydaje sie żmudne poprawiać od początku zakończone opowiadanie, ale w tej chwili nie mam innego wyjścia. Muszę na spokojnie zamknąć tą opowieść, aby zająć się nowym i w między czasie tu poprawiać.

      Usuń
  2. O maj Got! Scena seksu przypominała niewyzyte zwierzę i jak tu czerpać radość z czytania no i ta Morena jak kukła w jego rękach...Wszystko się dobrze czyta tylko jakoś nie mogę strawić tego,że John jest taki hamski wobec kobiety i ta aura miłosna po jego tekstach zaraz gdzieś uratuje. ..Morena sprawia wrażenie kobiety naćpanej, na totalnym haju, daje robić ze sobą wszystko nawet wbrew sobie (jak widzę słowo "pieprzyć" zamiast kochać to mam odruch wymiotny),ale widać tak ma być więc czytam dalej...;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania. :)))