Patrzyła na kartki papieru wielkości A4 pozapinane w 200
stronicową książkę. Była to surowa wersja opowiadania
nieopublikowana nigdy wcześniej. Morena dostała tę powieść od
pisarza w ramach prezentu świątecznego. Nosiła tytuł „Ucieczka
do raju” i nie miała nic wspólnego z grozą. Praca powstała, gdy
Katie była dwunastomiesięcznym dzieckiem, a Jennifer szczęśliwą
mamą i żoną. John wtedy nawet nie śnił, że w przyszłości nie
ujrzy już córki, a z żoną się rozwiedzie. Wtedy pisał powieści
bardzo odległe od horrorów, skupiające się na wątkach miłosnych
i przygodowych, a czasem kryminalnych.
John obserwował Morenę, która siedziała na pościelonym łóżku
przeglądając kartki, na których była zapisana treść
opowiadania. Blondynka chrupała krakersy czytając pierwsze akapity
opowieści. Zauważył, że była zainteresowana jego starą pracą,
na co zrobiło mu się w momencie przyjemnie. Jednak nie mógł
pozwolić jej na zatracenie się w czytaniu. Niemal wydarł z jej rąk
wydrukowane opowiadanie i położył je całkiem obok. Morena
popatrzyła na niego pytająco.
- Chodź tu – pociągnął ją w swoją stronę. Była zmuszona
wstać z łóżka, a wtedy przylgnęła do pisarza – Poczytasz
sobie w zagrzybiałym Delfinie – chociaż teraz mógł zakpić z
królestwa Samuela L. Jacksona.
- Jak uważasz – rzekła dość cicho. John pogładził ją po
policzku intensywnie wpatrując się w jej oczy.
- Zasmuciłaś się – zauważył.
- Nie … ty tu rządzisz, więc … odkryj kolejne plany, jakie masz
na ten dzień – powiedziała – Przeczytałam pierwsze linijki i
poczułam jak historia mnie porywa do dalszego zapoznania się z nią
– wyjaśniła. Nie mógł się opanować, jego dłoń zacisnęła
się na pośladku młodej kobiety. Wtedy zauważył, jak delikatnie
rozchyliła usta, ale nie wydaliła żadnego dźwięku. Czekała na
dalsze postępowanie pisarza. Już po chwili jego dłoń powędrowała
między uda Moreny, a w tym samym czasie zbliżył swe usta do jej
warg, aby złożyć pocałunek.
Tuż po pocałunku blondynka odsunęła się chcąc oddalić od
faceta. Cusack wypuścił ją ze swych objęć, aby przyjrzeć się
jej. Morena chwyciła opowieść leżącą na łóżku, po czym
schowała ją do torebki. Wtedy odwróciła się do pisarza patrząc
na niego zastanawiająco. John nie czekał, a ponownie zjawił się
blisko kobiety, którą miał zamiar pocałować, ale ona ponownie
się odsunęła.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Nic – odpowiedziała. Usiadła na łóżku – Boję się, że
ten plan nie wypali – on dobrze wiedział o co jej chodziło.
Morena nie chciała, aby wchodził do pokoju 1408, było to po niej
widać.
- Już ci tłumaczyłem, co zrobimy – powiedział i przysiadł obok
niej – Zamelduję się w tym parszywym hotelu, uśpię czujność
Samuela, a ty postarasz się o ten klucz.
- I co dalej? - zapytała – Wejdziesz, drzwi się zatrzasną,
klamka się złamie? Być może już nie zdołam kolejny raz otworzyć
tych drzwi – dopowiedziała. Pisarz patrzył na nią poważnie.
Wiedział, że mocno się przejęła tym, co planował zrobić.
Jednak to nie mógł się wycofać. Jego przewodniki o nawiedzonych
hotelach sprzedały się bardzo dobrze, oczywiście za sprawą
ostatniego rozdziału o pokoju 1408. A teraz był w trakcie kończenia
opowieści o pokoju 1408. Książkę chciał opublikować tuż po
nowym roku, jako znak, że powrócił do dawnego stylu pisania
pozostawiając grozę w spokoju.
- Może i tak – zaczął się zastanawiać – Z Samuela opowieści
wynikało, że jeżeli wszedłbym z kimś do pokoju, byłyby szanse,
że nic by mi się nie stało … W końcu pokojówki sprzątały tam
w parach, prawda?
- Kogo masz na myśli oprócz siebie? - chyba się już domyślała.
Pisarz objął ją przyciskając do siebie.
- Może to nieco egoistyczne z mojej strony, ale skoro się martwisz
mną możesz ze mną wejść do 1408 – ujawnił swój plan. Wątpił
jednak, że pokojówka się zgodzi. Ona panicznie bała się tamtego
pomieszczenia i nie sprzątała w nim, gdyż nachodziły ją gorsze
myli. Cusack pogłaskał ją po włosach oczekując odpowiedzi.
- Nie martwisz się, że może mi się coś stać? - zapytała
odsuwając się od niego. Wtedy ich spojrzenia się spotkały. Pisarz
widział, jak bardzo się przejmowała jego słowami.
- Sądzę, że będziemy bezpieczni – rzekł – A przy mnie na
pewno nic ci się nie stanie – zapewniał.
- A jeżeli? - nadal musiała odczuwać niepewność.
- Dam ci czas na przemyślenie decyzji. Nie będę cię zmuszał,
przynajmniej do wchodzenia do 1408 – powiedział – Dla lepszej
pewności pozostawimy otwarte drzwi.
- To szalone, co chcesz zrobić – przyznała – Ale nie zostawię
cię samego, nie potrafię – na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Wiem, że ze mną tam wejdziesz – uśmiechnął się szyderczo.
Po chwili przytulił ją do siebie.
- Obiecaj, że zabierzesz mnie jak najdalej, gdy będzie już po
wszystkim. Wolałabym zapomnieć o widokach 1408 – odezwała się.
- Jasne – odrzekł, choć nie miał planów, aby ją zabierać
gdziekolwiek. Może i ponownie przywlókłby ją w te strony, a może
i spędziłby z nią jedną noc i wyjechał. Miał wiele opcji do
wykorzystania, ale mógł przyznać, że ona miała coś w sobie, co
nie pozwalało mu na obojętność.
🐬
Gdy Morena poprawiała makijaż w łazience, John zasiadł się przy
biurku przeglądając swoją pocztę w internecie. Miał wiele
zaległości, gdyż nie często korzystał z internetu, a wirtualna
poczta zapełniała się z dnia na dzień bardzo szybko. Nie zależało
mu na korespondencji od fanów, więc większość takich listów
zaznaczał i usuwał. Jednak to uwagę przykuła jedna wiadomość.
Otworzył maila zatytułowanego 1408, sądząc, że to od
jakiegoś fana. Zaczął czytać: „ Nie wiem jak to ci się
udało, ale przeżyłeś starcie z pokojem 1408. Czyżby duchy
okazały się słabe? Czytałem twoją najnowszą książkę a
ostatni rozdział bym zanadto interesujący. Jednak mam wrażenie, że
nie rozgryzłeś zagadki pokoju. Jeżeli chcesz poznać całą prawdę
o 1408, przyjedź do zamkniętego clubu gothic midnight,w NY”.
John zaśmiał się do siebie domyślając się, że miał do
czynienia z pułapką. Któż taki mógłby wypisywać
nieinteligentne wiadomości, zastanawiał się. To nie pasowało do
Jennifer, ani jej obecnego męża. Oboje mieli swoje sprawy, nie
mogliby bawić się w coś takiego. John pamiętał, że Jennifer
nienawidziła tematów o duchach. Omijała wszystko, co mogłoby być
z nimi związane. Nie lubiła cmentarzy, ograniczała się z
oglądaniem filmów o paranormalnych rzeczach. Nawet chciała spalić
zwłoki córki, byleby nie patrzeć na jej grób. A co jeśli to
Samuel pogrywa? To też do niego nie pasowało. Cusack spodziewał
się, że to była ta sama osoba, która wysyłała dziwne listy z
Los Angeles. I to ta sama, która musiała przysłać Świętego
Mikołaja na plaży. Skoro przebieraniec wiedział do kogo iść z
pocztówką, to potencjalny psychol musiał w tym samym czasie
przebywać na plaży tuż niedaleko. Pisarz zaczął żałować, że
nie zawiadomił wtedy policji. Nie miał pomysłów na to, kto mógłby
bawić się w psychola. Jednak to ten jedyny raz, John postanowił
odpowiedzieć na maila: „ Nie odpisałbym ci na tą wiadomość,
ale muszę ci niestety odmówić spotkania. Nie umawiam się w takie
miejsca. Jeżeli chciałeś ze mną pogadać, mogłeś przyjść na
spotkanie autorskie, a w NY miałem jedno z takich spotkań. I
jeszcze jedno: nie czytasz ze zrozumieniem. W przewodniku jasno
podkreśliłem, dlaczego 1408 wywołuje w ludziach chęć do
samobójstwa”. Wysłał wiadomość mając chęć zamknąć
laptop i pójść zobaczyć, czy Morena nie utopiła się w łazience.
Jednak zanim wstał, usłyszał krótki dźwięk sugerujący, że na
pocztę przyszła nowa wiadomość. Okazało się, anonim mu odpisał.
Więc otworzył e-maila: „A kto powiedział, że nie byłem na
spotkaniu? :D :D:D”. John zamknął laptop niemal z hukiem. A
przecież mógł nie odpisywać temu psycholowi. Zaczął się
zastanawiać, skąd wynalazł jego prywatny e-mail. Udał się do
łazienki, gdzie ujrzał Morenę, która prostownicą poprawiała
włosy. Spojrzała na niego niebieskimi oczami.
- Żyję – powiedziała z lekką pretensją.
- Jeżeli specjalnie dla mnie się – nie dokończył, gdyż mu
weszła w zdanie.
- Dla siebie – uśmiechnęła się – Nienawidzę kręconych
włosów, wyglądam w nich mizernie, a w prostych czuję się o wiele
lepiej – odłożyła prostownicę i zbliżyła się do niego – To
gdzie tym razem idziemy? - zapytała już gotowa do wyjścia.
🐬
Obiecywał sobie, że nie będzie ją wplątywał w swój świat.
Miał świadomość, że nie był zwyczajnym śmiertelnikiem. Każdy
mógł go łatwo rozpoznać na ulicy, wszędzie. W końcu był
pisarzem, docenionym po długich latach. Kiedyś jego dobra passa
skończyła się z dniem, gdy zdiagnozowano u Katie nowotwór
złośliwy. Wtedy nie był w stanie pisać przyjemnych powieści. A
teraz jakby powrócił do swojego dawnego JA. Może nie dosłownie,
bo nadal zachowywał się jak egoista. Cynizm nie raz wychodził z
jego ust. Potrafił zranić słowami, niekiedy czynem. Może to
dlatego, że nadal nie pogodził się ze śmiercią córki.
John wolał uchronić Morenę od swojego ciemnego życia. Niby miał
sławę, dobre pieniądze, ale czy to dodawało mu powodów do
radości? Może chwilowo, bo zdobywał swoje ambitne cele. Jednak od
pewnego czasu zaczął się obawiać nie tylko o swoje życie.
Wcześniej nie miewał takich sytuacji, dopóki nie trafił na Hotel
Delphi.
Doszło do niego, że może ją skrzywdzić tym, że był znany.
Zaczął się o nią obawiać już wtedy, gdy przebieraniec
dostarczył pocztówkę na plaży. Później ten e-mail, który być
może nie był straszny, ale jego nadawca mógł okazać się
niepoczytalnym. Obawiał się, że psychol mógł być nawet w tej
przytulnej restauracji i obserwować. Może zaatakować Morenę, na
znak, że ma kontrolę nad tym, co pisarz robił i z kim i gdzie.
Cusack rozejrzał się dyskretnie po pomieszczeniu. Wybrał stolik w
miejscu, gdzie miałby wgląd na to, co działo się w restauracji.
Wolał uchronić młodą kobietę przed atakiem nadawcy listów, niż
później zbierać konsekwencje niedopilnowania jej. Pomimo tego, ze
była dorosła, czuł się za nią odpowiedzialny. I chyba
doskwierało go uczucie, że chce ją ochraniać, bo znaczyła coś
więcej.
Niczego nieświadoma dziewczyna siedziała patrząc na niego. Oboje
czekali na zamówienie. Teraz mogli popijać słabe wino, które
okazało się bardzo dobrym trunkiem. John chwycił ją za dłoń i
zaczął ją głaskać.
- Mam nadzieję, że chodzimy do tanich restauracji – zaczęła.
Wyczuł jej zakłopotanie.
- Jeśli mam cię pocieszyć, owszem. Chodzę do tanich restauracji,
choć zdarzało mi się zajrzeć do tych droższych – odpowiedział
jej.
- Uff, mam nadzieję, że mnie nie kłamiesz. Nie muszę jeść
drogiego jedzenia. W Delphi też jadam tańsze – opowiedziała –
Nie lubię się narzucać i sprawiać komuś problemy.
- Nie robisz mi problemów, a przyjemności – uśmiechnął się do
niej. Dopóki była chętna na jego zabawy, wszystko szło w dobrym
kierunku. Przez chwilę zapadła cisza. W ten sam czas kelner
przyniósł jedzenie, po czym odszedł. Morena ponownie spojrzała na
pisarza uśmiechając się delikatnie. Gdy zaczęła jeść, on na
chwilę przeniósł spojrzenie na innych ludzi. Chciał mieć
pewność, że psychol nie zakłóci tego wieczoru. W innych ludziach
nie mógł odnaleźć psychopaty. Każdy zachowywał się naturalnie.
Powrócił do spożycia kolacji widząc, że partnerka całkowicie
skupiła się na jedzeniu. Zauważył, że co jakiś moment
odgarniała kosmyki włosów, które niemal wpadały jej do talerza.
Poprzez ciszę upijała kolejne łyki wina nawet nie patrząc na
Cusacka. Być może czuła się skrępowana, mógł jedynie zgadywać.
Gdybym miał opisać ten wieczór w swojej książce, na pewno
zaznaczyłbym, że każda kobieta powinna mieć zachowanie jak Ona.
Pomimo swoich wad, ma coś w sobie co powoduje, że czuję się
dobrze. Niby zwyczajna, nie wyróżniająca się, a jednak. Ta
jedyna, na którą zwróciłem uwagę. Dawno nie zaznałem uczucia
spędzania czasu z kobietą. O kolacji we dwoje mogłem zapomnieć.
Sam się sobie dziwię, że jeszcze potrafię skupić się na
relacjach damsko-męskich, a przecież moja własna żona skreślała
mnie. Nawet po rozwodzie stwierdziła, że jeśli Bóg mnie kocha, to
da mi szansę na to, aby zbudować życie na nowo. Ale przecież nie
wierzyłem w Boga, bo on odebrał mi córkę. Jennifer pomogła mi
uwierzyć, że nie jestem wart miłości, że żadna kobieta nie
zainteresuje się mną – żadna z porządnych kobiet. Ale Morena
pomogła mi zrozumieć, że jeszcze mam szansę zmienić się na
lepsze. Wybudził się z myśli, gdy Morena nalała sobie wina.
Pisarz popatrzył na nią nieco zdezorientowany.
- Nie powinnaś za dużo pić – zwrócił jej uwagę. Nie miał
zamiaru wyprowadzać jej pijanej w obecności innych osób. A może
wśród nich był fotoreporter, który ukradkiem pstrykał zdjęcia
ze swojego smartfona. Ale czy sam siebie nie oceniał za wysoko? Może
Morena miała rację. Może on jest pisarzem tylko wtedy, gdy musi
nim być. A teraz każda z tych osób nie zwraca na niego uwagi,
myśląc zapewne, że jest zwykłym człowiekiem. Nie. John dobrze
wiedział, że był potrzebny fotoreporterom. Już nie raz witali go
robiąc mu zdjęcia. Przypomniał sobie jak pojechał na mecz
ulubionej drużyny bejsbolowej. Na drugi dzień w gazecie było jego
zdjęcie jak stał z innymi kibicami na trybunach i z radością
okrzykiwał zwycięstwo. Miał się czego obawiać. Gdyby potencjalny
psychol dowiedziałby się więcej na temat z życia pisarza, mogłoby
dojść do tragedii. Pomyślał o Morenie. Teraz być może nic jej
nie groziło, ale gdyby pozostała sama w Nowym Jorku, a psychol
chciał się ukazać? Mógłby wyrządzić jej krzywdę. John wolał,
aby do tego nie doszło. Chyba zaczynał martwić się o jej życie,
choć wcześniej nikt nie powiedziałby, że byłby do tego zdolny. A
Samuel L. Jackson ze zdziwieniem, ale pogratulowałby Cusackowi za
delikatną przemianę.
- To słabe wino … nalałam niewiele – odpowiedziała.
- Skarbie, na co masz w tej chwili ochotę? - zapytał.
- Na przyjemny spacer – odrzekła.
🐬
W Los Angeles był również piękny miejski ogród. Tego wieczoru
dużo turystów i tubylców przechadzali się ścieżkami pięknego
miejsca w potrzebie robienia zdjęć. Główną atrakcją miała być
idealnie przyozdobiona choinka. W tle można było usłyszeć
świąteczne piosenki. Morena właśnie w tym miejscu mogła
przypomnieć o świętach, jakie trwały. John objął ją
przeprowadzając po ogrodzie. On bywał tu wiele razy, choć nie w
celach randkowych. Zeszłego roku popijał alkohol z kumplem, a teraz
na całe szczęście spędzał ten czas z kobietą. Zdawać się
mogło, że czas stanął w miejscu.
- Jest ci zimno? - zapytał.
- Nie – odrzekła. Choć miała założoną cienką kurtkę, Cusack
spodziewał się, że łatwo mogła marznąć.
- Nie chcę, abyś zachorowała – rzekł – Zwykle tutaj mamy o
wiele cieplej, niż w Nowym Jorku, ale trzeba brać pod uwagę porę
roku. Wieczorami bywa zimno – opowiedział.
- I co najważniejsze, nie ma tu śniegu – uśmiechnęła się,
zapewne odczuła, że był opiekuńczy.
Ogród był przyozdabiany świątecznymi ozdóbkami. Gdzieś przy
wejściu stały sztuczne renifery, oraz Mikołaje. Chociaż
przebierańców nie brakowało w tej chwili. Mikołaje spacerowali
pozując do zdjęć. Byli niemal identyczni, wyróżniał ich jedynie
wzrost i masa. John spoglądał na nich nieco nieufnie. Nie chciał
powtórki z plaży. Wolał w ogóle nie myśleć o tych ostatnich
zdarzeniach, a skupić się na tym, co było ważniejsze. Nagle
pisarz poczuł delikatne szarpnięcie. Zauważył kobietę w swoim
wieku, która prosiła o zdjęcie. John nie miał zamiaru puszczać
dłoni Moreny, choć pokojówka przygotowała się na to, że będzie
musiała się na chwilę odsunąć. Czterdziestolatka włączyła w
telefonie aparat i zrobiła selfie z pisarzem, po czym podziękowała
i wspomniała o wciągającej książce z nawiedzonymi pokojami
hotelowymi. Cusack spodziewał się, że Morena być może załapała
się na zdjęciu. Spojrzał na blondynkę.
- Nie wypuszczę cię, skarbie – powiedział i zbliżył się do
niej, aby ucałować. Gdy tylko złączyli się pocałunkiem, coś
mignęło. Oboje spojrzeli przed siebie widząc faceta w kapeluszu,
który sfotografował ich. Stał odziany w płaszcz, niczym z lat
sześćdziesiątych. Delikatna mgła dodawała efektu. Cusack mógł
stwierdzić, że przed nim stał jakiś fanatyk, albo jeszcze gorzej
– jakiś zwyrodnialec. John już chciał coś powiedzieć, gdy
kapelusznik oświadczył iż jest fotografem, który wykonuje zdjęcia
w ogrodzie. Po chwili przekazał fotografię wykonaną polaroidem.
Cusack mógł odetchnąć, choć z początku spodziewał się
fotoreportera.
____________________
🐬 Chapter 18 napisany z mojej wyobraźni.
Heja. Wiem, że zwlekam z ponownym - być może - wejściem do 1408, ale nie mogę przeskoczyć urlopu Moreny. A w środę Serendipity, więc sobie obejrzę w tv :)
Ogólnie napisałam prośbę o autograf do Nicolasa Cage'a pocztą elektroniczną. No, jestem ciekawa, czy otrzymam podpis. Zobaczymy ... A w przyszłym tygodniu będę premiera filmu "Pakt Krwi" na DVD :) Nie wiem, czy Puls Tv się pomylił, ale w swojej ramówce ma (teleman.pl) 18 i 20 sierpnia film "2012", choć w TeleTygodniu i TV14 nie ma tam wpisanego filmu xD dziwna sytuacja :)
Dziś tak krótko ...
byeee
Kadr z filmu "Zabijanie na śniadanie" |
Heja. Wiem, że zwlekam z ponownym - być może - wejściem do 1408, ale nie mogę przeskoczyć urlopu Moreny. A w środę Serendipity, więc sobie obejrzę w tv :)
Ogólnie napisałam prośbę o autograf do Nicolasa Cage'a pocztą elektroniczną. No, jestem ciekawa, czy otrzymam podpis. Zobaczymy ... A w przyszłym tygodniu będę premiera filmu "Pakt Krwi" na DVD :) Nie wiem, czy Puls Tv się pomylił, ale w swojej ramówce ma (teleman.pl) 18 i 20 sierpnia film "2012", choć w TeleTygodniu i TV14 nie ma tam wpisanego filmu xD dziwna sytuacja :)
Dziś tak krótko ...
byeee
Klub Gothic Midnight? Czy to czasem nie nazwa tego klubu była na tej pocztówce od Mikołaja? Jestem 99.9% pewna. (: Ja bym nigdy nie podała klubu jako miejsce spotkania, prędzej zatłoczoną ulicę. Nie no, bez przesady, ale udałabym się tam, gdzie jest sporo ludzi.
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że anonima nigdy nie nazwiesz psychopatą. Dlaczego, tak w ogóle, miałby się czymś różnić? Prędzej chciałby wtopić się w tłum - psychopata. Poza tym, rozbraja mnie to myślenie Cusacka. Nie każdy psychopata zachowałby się jak... no nie wiem, opętany? Rozbroiło mnie też to ,,;D” w odpowiedzi anonima. Tak jakoś mi nie pasowało do niego, a wiadomo, że rzeczy niepasujące nas śmieszą. (:
Skoro już mowa o Katie, nowotwory to kiepska sprawa, bardzo. Mój tata miał nowotwór.
Z ciekawości, byłaś kiedyś na cmentarzu w nocy? Ja tak. (: Nie wiem, co ludzie widzą strasznego w cmentarzach - oprócz tego, czym są.
Skoro John był w trakcie kończenia książki o pokoju 1408 i chciał ją opublikować zaraz po zaczęciu nowego roku, porzucając w ten sposób grozę, to coś tu nie ma sensu. Książka o pokoju 1408 nie jest książką grozy? 0.0 Albo ja coś źle zrozumiałam.
,,Mnie nie kłamiesz...”? Okłamujesz, raczej.
Zasiadł się przy biurku? Albo ,,zasiadł” albo ,,rozsiadł się”? Wyłapałam jeszcze wcześniej w którymś miejscu literówkę - napisałaś ,,myli” zamiast ,,myśli”. Gdzieś było ,,bym” zamiast ,,bym”, a konkretniej to gdzieś było w mailu do Cusacka. Więcej błędów już nie będę wypisywała. Nie mam siły czepiać się przecinków i kropek. (:
I znowu rozdział wydaje mi się krótki. Ja wiem, mam jakąś chorobę, haha. Może nie zabieram się za czytanie od razu, ale kiedy już się zabiorę, to, co czytam, wydaje się taaakie króótkiee.
Aah, ,,serendipity”, to fajne słowo. (: Aż mi się przypomniała historia ze zszywką, którą znalazłam na macie w łazience, ustawioną tak, że gdyby na nią wejść, sytuacja nie wyglądałaby różowo. Akurat szczęśliwie przesunęłam nogą i wyczułam, że coś jest obok. A potem musiałam zszywkę wyciągnąć. Ale skąd ona się wzięła w łazience.....? Enigma, hahahha.
Mam nadzieję, że otrzymasz ten podpis. Wyślesz mi zdjęcie? (: Żeby było jasne, nie sprawdzam, czy kłamiesz, haha, tylko moje ślepia naprawdę chcą ujrzeć podpis.
Dziwna sytuacja jak rekinokoń. Wiem, że pamiętasz. ;D
Nie masz nic przeciwko sprawdzeniu, czy mój nowy awatar w całości mieści się obok komentarzy, nie? ;D
UsuńNie, niestety się nie mieści.
UsuńTen awatar powinien się zmieścić. (:
UsuńAle wolę ten, mimo że musiałam go odwrócić.
UsuńHaha, jak Ci zaśmiecam bloga.
Nie mówcie, że się nie zmieścił. Kirde.
UsuńDobra, może to?
UsuńChcesz, to możesz skasować te wszystkie komentarze.
UsuńA już się przestraszylam, że dorwał mnie troll xD
UsuńNie, no nie mam nic przeciwko tym komentarzom służącym do sprawdzenia awatara.
Ale przyznam, że rozbudziłaś już we mnie nadzieję, że trafił tu nowy czytelnik - gdy zauważyłam, że dostałam nowe komentarze na pocztę.
No fajna ta ryba i nazwa. Choć dobrze wiesz, że przyzwyczaiłam się już do jednej Twojej nazwy - wiesz zresztą jakiej :)
Ja i trollowanie to wybuchowy koktajl - tak wybuchowy, że prowadzi do destrukcji Polski, co oznacza, że eksplozja nie miałaby jedynie wpływu na nasz kraj, hahahe.
UsuńI tak mam teraz inny, no bo nie mogę zdecydować, co wygląda lepiej, a Blogspot mógłby się nauczyć, jak nie ucinać awatarów oraz ich nie zniekształcać. Wiesz, ile napisów mógłby człowiek wtedy wstawiać??
Do seryjnego... ehm, zabójcy płatków? ;P
Chociaż w sumie mogłabym sprawić sobie awatar wyglądający zupełnie inaczej - bez śledzia. W końcu jestem Fałszywym Tropem. A teraz wiem, jakiej wysokości i szerokości awatar powinien zmieścić się cały, ha!
UsuńTo jest dopiero awatar!
UsuńBardzo przyjemny rozdział,pełen rozmyślań i romantyzmu. Miło się go czytało, w końcu Morena i John spędzili ze sobą normalną randkę bo tak to odebrałam, jak również to że John nie krępował się pokazywać a nawet robić zdjęcia z Moreną. W sumie aż za miły ten rozdział i jestem ciekawa co przerwie tę sielankę w kolejnym...:D
OdpowiedzUsuń